Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 089
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    166

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Ech, a pamiętacie, jak kiedyś dostaliśmy cztery piękne okładki z Silent Hill 2 i nie szło zdecydować, która najładniejsza? Sony, przestań nam okładki prześladować!
  2. Kmiot

    Helldivers 2

    Ilość graczy wczoraj kręciła się w okolicach 100k, czyli całkiem nieźle jak na ośmiomiesięczną grę z hordami, bez elementów rywalizacji. Ja uhonorowałem Liberty Day przekroczeniem 300 godzin w grze, ostatnio taki pułap w jednym tytule przekroczyłem przy okazji... Animal Crossing: New Horizons Jeśli logowaliście się wczoraj, to już dzisiaj powinny Wam wpaść łakocie. Jeśli nie logowaliście się, by świętować, to... poczekacie do jutra i też powinny Wam wpaść.
  3. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    The Plucky Squire [PS5] Idea na grę przesympatyczna, to trzeba twórcom oddać. Oglądasz fragment rozgrywki i sobie myślisz: eee, fajne to! A jaki potencjał! Mamy bowiem do czynienia z uroczym miksem gierki 2D i 3D, gdzie perspektywy stale się przeplatają i wzajemnie uzupełniają. Nasz bohater - giermek Jot - jest bohaterem książki dla dzieci, który wskutek wydarzeń fabularnych zyskuje umiejętność wyjścia poza ramy własnej opowieści, do świata rzeczywistego. I to się doskonale składa, bo będzie musiał on pokonać nikczemnego czarnoksiężnika, który sieje zamęt w książkowym świecie, więc każda pomoc będzie na wagę złota, nawet ta spoza kolejnych pięknie ilustrowanych kartek. Gra nie poraża tempem. Początek narzuca skojarzenia z lekko upośledzoną Zeldą 2D, bo biegamy po dość banalnych strukturowo lokacjach rozrzuconych na kolejnych stronach książki, prostymi metodami bijemy podrzędnych przeciwników i rozwiązujemy mało skomplikowane zagadki środowiskowe, by przejść dalej. W rytm postępów zyskujemy jednak kolejne umiejętności, ulepszamy już posiadane i wachlarz możliwości pomału się nam rozszerza. Przełomowa (w dosłownym sensie) jest dopiero wspomniana zdolność do wyjścia poza kartki, bo otwiera przed twórcami i nami szereg opcji. Musimy zacząć myśleć poza dwoma wymiarami, pozbyć się dotychczasowych schematów i uruchomić dodatkowe pokłady kreatywności. Nie to, że The Plucky Squire nagle zamienia się w grę logiczną, bo to wciąż lekka przygodówka i na dłużej jak kilka minut zaciąć się nie powinniśmy, ale trzeba przyznać, że kilka motywów, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć należy do całkiem oryginalnych i niepowtarzalnych. Stała rotacja między fragmentami 2D i 3D zapewnia grze pewną świeżość, nie pozwalając się znudzić jednym typem rozgrywki, a nawet w obrębie danej perspektywy twórcy przygotowali dużo atrakcji, urozmaiceń, mini gierek, odświeżających wstawek gameplayowych. Grzechem byłoby wskazywanie ich tutaj palcem, ale The Plucky Squire zawiera w sobie sporo ukłonów w kierunku popkultury czy klasycznych gier. Smaczki, jajka wielkanocne, parodie. Gołym okiem widać, że twórcy włożyli nieco serca w stworzenie tej gry i jej świata. I tak sobie gramy przyjemnie, wychodzimy poza schematy jednego gatunku, bo czego nie jesteśmy w stanie dokonać w świecie 2D, możemy spróbować rozgryźć w wersji 3D i vice versa. System starć mógłby być bardziej wyszukany, a pula przeciwników nieco szersza, bo po kilku godzinach kolejne walki zaczynają lekko nużyć powtarzalnością. Cóż, sama możliwość robienia rolki nie czyni jeszcze pojedynków emocjonujących rodem z wymagającego soulslika. Do tego gra jest mocno liniowa, tylko chwilami umożliwiając coś, co mógłbym nazwać "odrobiną swobodnej eksploracji", ale za moment i tak odcina nam drogę powrotną. Nie jest to jakaś obiektywna wada, bo liniowość zapewnia odpowiednie tempo rozgrywce, ale gracze lubiący “calakować” gry, będą z tym faktem mieli trochę niedogodności, wszak choć znajdziek do skompletowania jest ledwie garstka, to i tak łatwo niektóre przegapić. A wrócić nie można. A będąc już przy wspomnianym dobrym tempie, to na przeszkodzie uwielbia stawać mu opowieść. Ja wiem, że to ma sens, bo przecież mówimy o książce dla dzieci, która historyjką stoi (brakuje polskiej wersji językowej, więc rodzic pragnący zagrać z latoroślą będzie musiał się wcielić w tłumacza), ale jakże to destrukcyjnie wpływa na płynność rozgrywki. W The Plucky Squire praktycznie co ekran bohaterowie muszą przystanąć, by pogadać o niczym. Dochodzi do pewnych absurdów, że wchodząc do nowej lokacji, kamera najpierw pokazuje nam grupę przeciwników, więc już wiemy, że czeka nas starcie, ale i tak za chwilę będziemy zmuszeni przeklikać dialog o tym co przed chwilą zobaczyliśmy (“o nie, przeciwnicy! Musimy dać im łupnia!”). Stwarza to pewną uciążliwość i wyraźnie szarpie tempem zabawy, spowalniając ją zbyt często i bez sensownego uzasadnienia. Mam niemałą rozterkę z tą grą. Podoba mi się pomysł, realizacja, gameplay też nie ma się czego wstydzić, bo oferuje oryginalne pomysły i często po prostu cieszy. Z drugiej strony flow rozgrywki ma częste czkawki i wybija z rytmu niepotrzebnym odbieraniem kontroli graczowi, jest kilka dłużyzn, żmudnych czynności, monotonnych walk z podrzędnymi przeciwnikami, rozmówek o niczym. Zamiast angażująco grać i eksplorować - klikamy kolejne linijki dialogów, trzymamy gałkę, mashujemy guzik ataku. Ma się wrażenie, że twórcy ściśle nas kontrolują, fragmentami odbierają nawet możliwość rolki, bo tak. Koniec końców The Plucky Squire z pewnością warto zaliczyć, bo to oryginalny twór, ale to ten rodzaj przygody, na myśl o powtórzeniu której od razu ci się nie chce, bo jeden raz to aż zanadto.
  4. Dziękuję Figuś. Obie nowe nagrody bonusowe już dodałem do listy, więc zwycięzca będzie miał obfity wybór. A zwycięzcą 48. edycji Oddam za Mema jest: Standardowo proszę nie wołać zwycięzcy (przy pomocy @, aby nie psuć nikomu niespodzianki i nie odbierać emocji z oglądania). Potem laureata zapraszam tutaj, albo do mnie na PM w celu wyboru nagrody bonusowej i uzgodnienia sposobu/adresu wysyłki. Poniższe posty mogą już zawierać spoilery dotyczące przebiegu konkursu.
  5. Kmiot

    Helldivers 2

    Jutro świętujemy Liberty Day. Obecność obowiązkowa. Będą prezenty!
  6. Kmiot

    ZgRedcasty

    Ja nadal trochę się cykam, bo mimo, że dodaliście do tytułu "bez spoilerów", to nie do końca wiem co to oznacza. Fabułę generalnie znam, więc o to się nie boję. Boję się natomiast, że zepsuje sobie efekt zaskoczenia w kwestii wprowadzonych zmian w rozgrywce względem oryginału. Generalnie chyba się wstrzymam (SH2R zacznę jakoś w przyszłym tygodniu) i potem obejrzę wszystko, skoro to dopiero pierwsza część. PS ostatnio mnie zmotywowaliście do odświeżenia filmowego SH, więc jestem w gazie.
  7. Pytanie czy te okładki to już wersje ostateczne, czy też słuchacie opinii i jesteście w stanie wyprowadzić jakieś drobne zmiany na podstawie opinii i propozycji. Bo wersja MYSZySiedem to coś, z czego nie byłoby wstyd zaczerpnąć drobną inspirację. Pomysł z ujednoliceniem czcionki wydaje się sensowny i choć wtedy okładka wygląda mniej "czasopismowo", to jest przy tym spójniejsza. Zresztą LIMITKA to można sobie pozwolić na pewną ekstrawagancję. Gradient od Myszy też prezentuje się chyba ładnej. Z kolei ikony bym pozostawił (tylko też pociągnął je jakimś gradientem może), by okładka wciąż prezentowała konsolę. W U2 aż się prosi, by logo upodobnić czcionkowo do "dwójki" w tytule gry, czyli dodać jakieś delikatne czarne obramowanie, czy coś. Podobnym tropem można pójść przy okładce MotorStorm i też logo czasopisma upodobnić nieco do logotypu gry. No, ale ja się generalnie nie znam na grafice, więc tak sobie pierdolę trzy po trzy para piętnaście.
  8. Ciekawe kto recenzuje TLoU.
  9. Czy wartość bonusu przekracza 50 zł? Bo nie wiem czy mogę przyjąć na listę xd Nie no, domyślam się, że Creatinfreak wie co oddaje, więc dodam do listy, a jak się sponsor rozmyśli/znajdzie inny rynek zbytu, to się usunie. Dzięki Mordo ;*
  10. Limitowana odważna, ale jeszcze nie wiem czy mi się podoba xd Im dłużej patrzę, tym bardziej na tak jestem w sumie. Poza tym Demonsy i MotorStorm ładniusie.
  11. Kmiot

    Helldivers 2

    Kilkanaście dni po patchu społeczność jest zgodna - to była świetna łatka, która ożywiła wiele porzuconych już broni. Jedyny zarzut jaki się powtarza, to niekoniecznie udany buff Plasma Punishera, bo o ile zyskał on na szybkostrzelności, to zmieniła się również parabola lotu pocisku i niektórzy gracze nie są tą zmianą zachwyceni. Możliwe, że twórcy przywrócą broni poprzednie właściwości, bo w sumie nikt nawet na nią nie narzekał, nie wiem po co w ogóle przy niej grzebali. No, ale to detal, reszta patcha była tip top, a Senator kopiący jak snajperka to czysta frajda dla rewolwerowca. A co na froncie? Z ciekawszych wydarzeń, to wróciły boty na jetpackach, ale dostały upgrade i masowo zaczęły szturmować galaktykę. Nie mieliśmy szans, odebrali nam dwie planety i dopiero na trzeciej udało się odeprzeć atak. Jet Brigade (bo tak określono ich armię) póki co została powstrzymana, ale lada moment może wrócić. Walczyło się z nimi fajnie. Szybko skracali dystans, ale nie byli specjalnie wytrzymali, plus ich plecaki miały tendencję do wybuchania, więc czasami dzięki reakcji łańcuchowej szło wyeliminować całą grupę. Ich zsynchronizowane ataki na nas to był dość niecodzienny widok. Póki co budowa DSS przebiega bez większych zakłóceń (udaje się wypełniać wszystkie Rozkazy Główne), nasilają się plotki o klanach i możliwości handlu wymiennego zasobami. W sobotę (26.10) jest Dzień Wolności, największe święto Super Ziemi. Ale jeśli twórcy z tej okazji przygotowali na graczy jakieś atrakcje, to do tej pory nie puścili pary z ust, więc nie wiadomo czy możemy się czegoś spodziewać. Spodziewać się za to możemy nowego Warbonda, który ląduje już w czwartek.
  12. Ok Panowie. Korzystam z punktu w regulaminie, który uprawnia mnie do zamknięcia listy zgłoszeń w okolicach czwartku. No. To lista zamknięta, myślę, że kto chciał się zgłosić, ten to zrobił. Szermac nawet dwa razy, ale nie ze mną te numery, dwóch slotów nie dostaniesz. Listę zamykam z prostej przyczyny: chętnych jest aktualnie ośmiu, a to idealna liczba, bym miał pole manewru w organizacji jakiejś drabinki turniejowej (ćwierć, pół i finał), gdzie każdy będzie miał identyczne szanse na wygraną. Ja mam wygodę, bo nie muszę się głowić, Wy macie identyczne szanse, zasady są przejrzyste, wszyscy są szczęśliwi. Lista uczestników: Ins Czoperrr Chewie Szermac Bzduras Plugawy XM. HenrykIggO Niestety, ale nie może wejść do zestawu, bo już ją wydałem. Ale dorzucę inną. Podejrzewam, że tak, bo to tworzywo sztuczne, aczkolwiek nie wiem jak z trwałością farby, więc pewności nie mam. Lalka tonie, więc uwaga, żeby przez przypadkiem nie usiąść na czapkę Piramidogłowego. Zaleca się nie stosować dużej ilości piany, aby lalka była widoczna.
  13. Fahrenheit miażdżył początkiem, bo... później bywało już różnie xd Ale ten tekst o Cege'u w zasadzie zaczyna się od Heavy Rain i uważam to za jakieś nieporozumienie. Osiem stron mieć i nawet nie liznąć Fahrenheita? Biograficzne wycinki trudno się komponuje, ale chcąc przedstawić sylwetkę jakiegoś twórcy pewne minimum jest wymagane. Poza tym czytając te Extreme Plusy mam wrażenie, że autor niekoniecznie zaprząta sobie głowę jakąkolwiek kompozycją. A spróbuj jeszcze raz mi wypomnieć tego Farminga, to... kompletnie nic na to nie poradzę. Bez kitu, w każdej scenie tylko czekałem aż szafy wyskoczy ten zamaskowany zabójca ze Strasznego Filmu krzycząc swoje ŁazaAaAa. No to sam widzisz, czyli jest potencjał. Wybrałeś takie a nie inne przypadki i w porządku, Twoje prawo jako autora. Ale to jeszcze nie znaczy że wątek autorów SV, Vampire Survivors czy Balatro jest szeroko znany, więc może za jakiś czas będzie okazja w tym pogrzebać. osobiście chętnie bym poczytał, bo uważam, że ci goście nie otrzymują od dziennikarzy tyle miłości, na ile zasługują. A umówmy się, większych indywidualnych pasjonatów trudno znaleźć. Jasne, zgadzam się, ale wychodzę z założenia, że plusy i minusy w oceniaczce dotyczą gry samej w sobie, a fakt, że nie ma jej na jakiejś platformie nijak nie wpływa na jakość tytułu na pozostałych konsolach. Można o tym wspomnieć w recenzji, ale żeby uznawać to za wadę samej gry to nie za bardzo. Mam nadzieję, że nie obniżyłeś z tego powodu oceny! ;] Czekam na nowe Armored Core. Co prawda tylko dwie strony (spośród 164) recenzji Monster Hunter Stories, ale jest Traktuję to jak wstawkę humorystyczną.
  14. Może niektórym się wciąż wydaje, że Papkin = CDA. On od kilku lat pojawia się tam sporadycznie i czysto gościnnie, więc nie ma wiele sensu łączenie go z czasopismem. Innym faktem jest, że doświadczeni redaktorzy rzeczywiście się tam wykruszają (już się wykruszyli?), w ich miejsce są nowi i jak ktoś po dłuższej przerwie kupi numer to będzie sobie zadawał pytanie: kim są ci autorzy? Nawet naczelny się tam zmienia już drugi raz w przeciągu kilku numerów. Layout mają bardzo ładny i ambitny, widać że ktoś na tym siedzi, dobiera ramki, kolory, ozdobniki. Treściowo bywa różnie, jak wszędzie, ale są tam autorzy gwarantujący jakość, choć o ile PE czytam całe, to CDA raczej tylko wybiórczo i tylko to, co mnie interesuje. Nie mam też wrażenia, żeby mi tam na siłę wpychano jakiekolwiek poglądy, no ale ja czytam tylko kwartalnik, może w innych miejscach (strona/YT) dzieją się rzeczy niestworzone, nie wiem. W piśmie zdarzają się głupie uwagi czy fragmenty, ale prychnę i przewracam stronę. Można z różnych powodów nie czytać CDA, ale urządzanie jakiejś krucjaty z gatunku "czytasz CDA, nie idę z tobą do łóżka" to trochę za dużo. Jedni na porannym sraniu oglądają na YT pranie dywanów (bardzo wciągające i satysfakcjonujące, polecam), inni wolą poczytać gazetkę o grach i branży, a że czasopism wiele do wyboru nie ma, to bierze się co jest.
  15. No cześć, tradycyjnie. Gwoli ścisłości Grabek w ramach nagrody bonusowej wybrał sobie książkę Cyberpunk od MYSZy7. Nie wiem czy nagroda ostatecznie dotarła dla laureata (była wysyłana bezpośrednio od MYSZy), ale zakładam, że panowie się dogadali. W każdym razie książkę wyrzucam z listy bonusów, chyba że dostanę info, że jest inaczej. A teraz do bieżących spraw, czyli: Oddam za mema #48 Już? Ochłonęli po najgorętszej premierze ostatnich tygodni (Pupcio, morda tam z tym Memorazio Fantazio)? No to możemy przejść do rzeczy, które z pewnością jarają każdego mężczyznę. Czyli seks lalki. No dobra, może niekoniecznie od razu seks (te tylko Ofiego), ale lalki z pewnością. Wszyscy znają tego gościa z abażurem na łbie. Postać kultowa, która teraz otrzymuje w zasadzie drugie życie i pojawi się w świadomości nowego pokolenia. Albo na Waszej półce, jeśli sobie tego zażyczycie i Wam się poszczęści. Bo mam dla Was lalkę Piramidogłowego. Więcej zdjęć (i bez filtrów) w spoilerze, żeby nie było niedomówień. Lalka mierzy około 20 cm., a na jednym zdjęciu pojawia się pięciozłotówka w celu oddania proporcji. Egzemplarz nowy, w oryginalnym pudełku, wypakowany jedynie w celu zrobienia zdjęć. Miecz jest elementem do montażu i demontażu, cała reszta lalki jest pozbawiona elementów ruchomych. No dobra, podstawka też jest "na wcisk". Nie za duża, nie za mała, w sam raz. W razie innych pytań od zboczeńców postaram się odpowiedzieć, albo dodać odpowiednie zdjęcia. Lalka aktualnie jest nie do kupienia i nie wiadomo czy kiedykolwiek wróci do sprzedaży, więc jak to mówią: KOLEKCJONERSKA GRATKA. Zasady udziału: Do konkursu będą dopuszczeni przede wszystkim aktywni użytkownicy. Czy ktoś jest aktywny, czy nie - to pozostawiam własnej interpretacji. Ograniczanie się do Pchlego Targu to nie jest aktywność. Ograniczanie się do jednego tematu to nie jest aktywność. Jesteśmy na forum o grach, do wygrania jest gierka, dlatego chciałbym, aby chętny o tych grach z nami na forum czasem dyskutował i dzielił się wrażeniami, więc ograniczanie się np. do Kącika Filmowego/Sportowego nie działa na jego korzyść. Dawne zasługi nie grają roli - ludzie kiedyś aktywni, ale od długiego czasu milczący raczej nie będą uprawnieni. W drugą stronę to też działa - ludzie w miarę nowi, ale aktywnie się udzielający mają całkiem spore szanse na udział. Generalnie będę surowy, ale postaram się do każdego chętnego podejść indywidualnie i uargumentować decyzję. Czasem dla niego przychylnie, a czasem na niekorzyść. Aby wziąć udział w konkursie należy w tym temacie wkleić mema związanego z serią Silent Hill. Proszę jedynie, by zważać na ewentualne spoilery fabularne i w miarę możliwości ich unikać, albo mema wrzucać w odpowiedni tag spoilerowy. Nominuję się jednoosobowym jurorem i osobiście zdecyduję, które memesy są najśmieszniejsze/najlepsze i na tej podstawie wybiorę zwycięzców. Żadnych elementów losowych, bo wiecie. Kto ma wiedzieć, ten wie. #dupochron Aby jednak uatrakcyjnić ogłoszenie mojej decyzji, zrobię to w formie symulacji w jakiejś gierce, bo przecież jesteśmy Graczami. Będzie mnie to kosztować trochę cierpliwości i pracy, ale mam nadzieję, że tak podane wyniki jury (czyli moje) dostarczą nieco więcej emocji i radości laureatom. Oczywiście będą to wyłącznie wizualne fajerwerki pozbawione elementu losowego, bo decyzję podjąłem wcześniej. A tak naprawdę to wcale nie. Nie wiadomo. W przypadku tylko jednego zgłoszenia nagroda z automatu przypada chętnemu. Konsekwencją jest jak zawsze ban na kolejne trzy edycje. Ogłoszenie decyzji zaplanowałem tradycyjnie na okolice przyszłego weekendu. Generalnie polecam się nie ociągać ze zgłoszeniami i do czwartku zadeklarować. Później nie daję już gwarancji czy nie będzie za późno, bo lada moment mogę zamknąć listę zgłoszeń. Uwaga, kolejność zgłoszeń może mieć znaczenie - w sensie, że im wcześniej się zgłosisz, tym lepiej dla Ciebie. Domyślnie lista zgłoszeń z automatu zamyka się w piątek o 23:59, chyba że podam w temacie inaczej. Standardowo jedyne czego wymagam od uczestników, to osobistego dopilnowania wyników konkursu, bo nikt ich nie zawoła - zwycięzca musi sam się do mnie zgłosić (w temacie, albo na PM). Jeśli będzie się z tym za długo ociągać, to w ostateczności zostawiam sobie prawo przekazania nagrody komuś innemu. Powiedzmy, że takim deadlinem jest 96 godzin od opublikowania wyników. Wtedy mogę (ale nie muszę) zdecydować o przekazaniu nagrody. Nagrody bonusowe: Oczywiście każdy laureat oprócz nagrody będzie mógł wybrać sobie nagrodę bonusową. Lista może się okazać mocno nieaktualna, wszak nie wszystkie fanty są w moim posiadaniu (niektóre są wciąż u darczyńców, a możliwe, że już nimi nie dysponują). Więc w razie czego będziemy konsultować i aktualizować. Pewne nagrody (te, które mam u siebie, więc są pewniakami) zaznaczyłem pogrubioną czcionką. Lista aktualnie zbanowanych (po każdej wygranej uczestnika obowiązują trzy edycje karencji; w nawiasie liczba konkursów do przeczekania). Rozi (1) kudlaty88 (2) Grabek (3)
  16. Chyba nie przekroczyłem dedlajnu, skoro żadnego nie miałem? Okładki? Bo choć to wciąż główna powierzchnia reklamowa, to zawsze jest miło, gdy jest po prostu ładnie i ze smakiem zagospodarowana. Wiem, że często obostrzenia reklamodawcy wchodzą w drogę artyzmowi i trudno cokolwiek z tym zrobić, ale jak widać w przypadku obecnego wydania - jeśli każda strona chce, to efekt wychodzi z korzyścią dla wszystkich. Bo robi się wokół czasopisma/gry miły szum, ludzie pokazują sobie te okładki na “soszjal medjach”, a taka reklama jest najskuteczniejsza i przy tym nienarzucająca się. Pokazaliście w tym miesiącu, że minimalizm przyciąga lepiej od najebanych na okładkę napisów, a pozytywny odbiór powinien dać wszystkim do myślenia. No i może być jakimś tam argumentowym lewarem przy dogadywaniu przyszłych okładek. Może łatwiej będzie niektórych wydawców przekonać, że czasami “ładniej” przynosi lepszy efekt, niż “ma być widoczne”. Nie wiem po co mi one, ale kupiłem brakujące trzy okładki. Chyba w ramach wsparcia. Popatrzmy jeszcze raz, bo są śliczniutkie. A zawartość? GRUBAS. Puszysty i miły w dotyku. Wyobrażam to sobie tak: Perez widząc, że w sumie nazbierało się w tym miesiącu sporo reklam, postanowił, że zamiast zabierać w magazynie miejsce treści, po prostu wydrukuje więcej stron. No kurwa, wydawca-sigma. Spodziewam się po Perezie samych miłych rzeczy, ale i tak mnie pozytywnie zaskakuje. Zresztą reklamy też pięknie się wpisują w krajobraz czasopisma. Nawet reklama soczewek skonstruowana jest tak, że odpowiada profilowi gracza-odbiorcy. Do tego gierki, sklepiki, autoreklamy wydawnictwa, wszystko z głową i ze smakiem. To dla mnie trochę absurdalne, że chwalę reklamy w czasopiśmie, ale jestem już na tyle dorosły, że wiem z czym to się wiąże dla wydawnictwa i fajnie, że są przy tym ogarnięte z głową. Tak, przeczytałem wszystkie, nawet tą o okularach Jaruzelskiego. A materiał partnera Copa City zapomniał wspomnieć, że Bayern i Arsenal to w zasadzie jedyne liczące się rzeczywiste kluby, spośród wszystkich sześciu w grze. No, ale może jeszcze jakieś dojdą w DLC, hehe. Do wizualnych walorów czasopisma już odnosiłem się przy okazji odświeżenia oprawy parę miesięcy temu. Zresztą Bogush powyżej robi to dość obszernie i wychwytuje takie rzeczy czujniejszym okiem. Ja tam nawet nie zauważyłem jakichś problemów z logo, bom ślepy nabój najwyraźniej. Będzie więc krótko i z perspektywy czysto estetycznej, nie profesjonalnej. Te nieszczęsne kreseczki mogłyby nawet zostać, ale wymagają od grafika czujności. Czasami udaje się to ładnie poskładać, traktując je jako linie pomocnicze. Ale czasami jest pasztet wizualny. Screenów wrzucał nie będę, bo każdy widzi jak kreseczki niefortunnie nachodzą warstwą na niektóre obrazki, choć aż się prosi je schować pod. Albo krzyżujące się kreseczki przy okazji “cytatów”. Wystarczy otworzyć pismo na stronie 33 i mamy oba te felery. Nie widzę wytłumaczenia, kto ktokolwiek widząc to uznał, że wygląda fajne, może zostać. Trochę to niechlujne. Poza tym tytuły artykułów do najpiękniejszych czasem nie należą (Bloobery z czcionką jak od Krzysia z 2b), a czasem nie wkłada się w nie kompletnie wysiłku i leci najzwyklejszym fontem (3DO, Król Lew). Przy tym drugim aż się prosi o wykorzystanie logotypu, ale o ile w wydawnictwach specjalnych korzystacie z nich często, tak w miesięczniku zauważyłem jakąś awersję. Generalnie o ile do oprawy działu Recenzji raczej bym się nie mógł przyczepić (czasem tylko materiały graficzne albo ich proporcje względem treści niedomagają), tak z publicystyką bywa różnie i niekiedy brakuje jej tej odrobiny miłości oraz dopieszczenia. Niemniej na koniec liczy się dla mnie tylko to czy lektura nie jest torturą dla oczu, a tego ostatnio nie odnotowałem. Ok, zapraszam do treści. Co Nowego. Cykliczna lista obecności Trzech Newsowych Jeźdźców. GTA? Obecne. CoD/Battlefield (“jeden z najbardziej ambitnych projektów w historii”; podoba mi się zawoalowana drwina w tym fragmencie)? Jest. Wiedźmin/CDPR? Uuu, nieobecne. Ktoś im będzie musiał po szkole zanieść zeszyt z lekcjami do przepisania. Microsoft miałby kupić Ubisoft? Niech oni najpierw ogarną to, co już mają i kupili, bo potencjał jest wybitny, ale zarządzanie leży. Wystarczy zerknąć na konsolometr Xboxa i informacje o masowych zwolnieniach, zwanych czasem “restrukturyzacją”. Poza tym czy ktoś im pozwoli na kolejne kupno tak ważnego (mimo wszystko) gracza i firmy? Obecne Ubi to gijące ścierwo, ale marki pod skrzydłami ma zacne. Bezprzewodowy PSVR2? Nie istnieje i nie może cię skrzywdzić. News z czapy. To był bug wizualny z bety. Miał być symbol drugiego kontrolera, bo przecież mają osobne baterie, co nie? Zresztą jaki byłby kurwa sens, skoro najwyraźniej samo Sony opuściło ten pokład i nie robi gier na VRa? Chyba tylko pod kątem PC, ale tam i tak są lepsze alternatywy. 150 mln dol. z mikrotransakcji Diablo 4. A słyszałem, że gracze byli oburzeni tą grą. To niezłe oburzenie. 250 mln dol. kosztowało stworzenie Concorda. Potem czytałem info, że 400 mln dol., a chwilę przeczytamy, że 500 mln dol. Gotta pump those numbers up. Tymczasem wypadałoby po prostu już być ciszej nad tą trumną. Ohayo Nippon. O ile się zorientowałem w temacie, to Nintendo nie pozywa w sprawie wyglądu stworzeń. To miałoby przynajmniej jakiś sens, ale najwyraźniej uznali, że podobieństwa to za mało, bo gdyby wierzyli w wygraną, to gwarantuję, że właśnie taki pozew by złożyli. Nie. Nintendo pozywa twórców Palworlda w kwestii kilku patentów mechanik gameplayowych, m.in. sposobu działania pokeballa. Dobre, bo polskie. Kroolik trochę zamulił z tą sprzedażą i brandzlowaniem się opiniami na Steamie. Na szczęście chyba w porę się zorientował i pod koniec podratował sytuację. Zapowiedź Instinction. Chciałbym, aby Zax się mylił w sprawie Dino Crisis. A że myli się ostatnio często, to jestem pełen nadziei. W ostatnich ankietach Capcomu gracze jednoznacznie wyrazili zainteresowanie powrotem marki, a przecież Capcom by nie pytał, gdyby nie rozważał takiej opcji, prawda? Prawda? PS5 Pro. Nooo, teraz to już na pewno nie będziemy musieli się godzić na kompromisy i wszystko będzie w 60 fpsach! Z ciekawości cofnąłem się o kilka numerów do #320 i tamtych przecieków dotyczących PS5 Pro. Porównanie? Trafiony ulepszony ray tracing i PSSR, szybszy RAM, karta graficzna/GPU (powiedzmy, bo nie chce mi się analizować tego szczegółowo). Natomiast niecelnie z procesorem (zapowiada się, że pozostanie ten sam), rozmiarem SSD (jednak będzie większy), pominięto upgrade Wi-Fi. Boleśnie chybione były plotki co do ceny (miało być 600$, będzie 700$) i z moim ulubionym fragmentem: “Oczywiście PlayStation 5 Pro docelowo otrzyma również napęd Blu-ray.” No chyba jednak kurwa nie. Czyli w zasadzie wypadałoby doliczyć do ceny kolejne 100$. Albo 1000zł, bo aktualnie w takich cenach te napędy chodzą w Polsce xd Generalnie tragedii z tymi przeciekami nie było, spodziewałem się, że będzie gorzej. Fikuśne projekty konsoli, które dekorują tamten materiał uznam za akcenty humorystyczne, bo Sony się od tym względem nie wysiliło wcale. O samym PS5 Pro to nawet nie chce mi się strzępić klawiatury. Posiedzę na standardowej edycji i poobserwuję. Playtesty. New World. Hmmm, przyznam, że nawet trochę kuszące, ale muszę przestać się oszukiwać, bo i tak pewnie nie zagram. Greedfall 2. Prychłem przy opisie kreatora postaci. CoD. Wiadomo, trzeba z rezerwą do kolejnego CoDa, tym bardziej w sumie podziwiam zapał HIVa, choć absolutnie mnie nie przekonuje, bo co roku czytam zapowiedzi w tym samym tonie. Tematy Numeru. Bloobery. Fajna wizytówka studia, najwyraźniej w pełni zasłużona, bo wielu graczy jest miło zaskoczonych jakością SH2. Niech się trochę Bloobery popławią w sukcesie, niech strzelają szampany, na zdrowie. Rośnie i rozwija się nam piękny team, będzie z nich jeszcze pociecha, a patriotyczna postawa w wyborze miejsca akcji gier to wciąż smaczek z potencjałem. Tymczasem mamy szczyptę kulisów i ciekawostek z produkcji, w zasadzie ideał z gatunku artykułu towarzyszącego recenzji. Choć ja też czuję lekki niedosyt, bo w zasadzie okazja była, by pocelebrować jeszcze bardziej. No, ale jak w temacie wspomniał autor: pewnych rzeczy nie przewidzisz już przy planowaniu numeru. Król Lew. Ech, wspaniała bajka. Pamiętam, że siostra chciała mnie zabrać na to do kina. W moim zadupiu wtedy nie było jeszcze takiego kulturowego przybytku rozkoszy, więc trzeba było jechać do sąsiedniego miasta. Ja z jakiegoś powodu strzeliłem focha, jak jakieś dziecko (którym byłem), uciekłem jej i nie pojechałem na seans. Do dzisiaj tego żałuję, bo koniec końców Król Lew okazał się jedną z animacji mojego dzieciństwa. W ramach pocieszenia na wspomnianej Pocahontas byłem już w nowo otwartym kinie z kolegą. Możliwe, że to mój pierwszy raz (w kinie, nie że cokolwiek z kolegą). Miałem też ilustrowaną książkę Króla Lwa, którą przeczytałem i oglądałem dziesiątki razy, próbowałem grać w grę na PC (na klawiaturze, jak małpa), ale nie doszedłem dalej jak trzeci poziom (cmentarzysko). Pamiętam, że system kolizji przy łapaniu się za krawędzie mnie wykańczał. Potem odpaliłem cheaty na nieśmiertelność i przeszedłem całość, hehe. Do dzisiaj nie spotkały mnie z tego powodu żadne niemiłe konsekwencje, więc nie żałuję. 3DO. No logo to mieli beznadziejne, straszny rzyg, haha. Wychodzi mi z tego, że 3DO było sparing partnerem dla twórców, zanim ci postanowili wejść na prawdziwy ring. Nie wiem czy którakolwiek z opisywanych gier mnie zachęciła do dania jej szansy. No i Dżujo piszący o “pewnej grze z dziwnym zwierzakiem zbierającym jabłka” to już PRZEGINKA. Amator. Wszyscy wiedzą, że to były owoce wumpa. Skąd Wy w ogóle tego Dżujo wzięliście, gość kompletnie się nie zna. Aha. Kolorystycznie myląca ramka dotycząca MGS-a czy Hydraulika. Nie odcinają się one wizualnie na pierwszy rzut oka. Hyde Park. Potwierdzam info od Butchera, że Helldivers 2 po nowym patchu (a w tej chwili to już dwóch) miażdży cyce. Ale bardziej podobało mi się porównanie z YT: Helldivers 2 update bangs harder than Johnny Sins. Jakby dla równowagi ten sam Butcher za chwilę przyznaje, że w Star Wars Outlaws zalety przysłaniają mu wady. Nic nowego, bo że Grzegorz przy niektórych markach miewa problemy z dostrzeganiem wad to już wszyscy wiemy. Adamus ile Ty masz rodzeństwa, że tak hurtowo lecą ze związkami małżeńskimi? To jakaś rywalizacja (on dostał, to ja też chcę!). Jest na to jakiś socjal, czy o co chodzi? A książkowe Expanse rewelacyjne, to fakt. Czytelnicze tempo mi w ostatnich latach nieco spadło, zatrzymałem się na szóstym tomie, więc mam jeszcze trochę do nadrobienia. Serial też świetny, choć z każdym sezonem jakby coraz bardziej skrótowo traktował materiał literacki. Ale oglądało się pysznie. U Piechoty w “Aktualnie” dostrzegam sugestię na temat gry, której niedługo możemy się spodziewać w Retrorecenzji. Przynajmniej taką mam nadzieję, bo szukam motywacji, by w nią zagrać. Konsolite się odgraża, że w przyszłym numerze napisze gdzie był (w Japonii) i co robił (w tej Japonii). Przygotujcie się na dużo robotów, anime i spożywania alkoholu. Koso miło wspomina o forumku. Dzisiaj w internecie trudno całkowicie uniknąć trollingu, ale fajnie, że ktoś zauważa pewien potencjał i wartość w naszych dyskusjach tutaj. No, ale to forum starych, w większości ułożonych ludzi, choć i dziecinne głupotki nie są nam całkowicie obce. Recenzje. Astro Bot. Świetna, ale po Adamie nie oczekiwałem niczego mniej. Bije z niej tęsknota za takimi jakościowymi “trójwymiarówkami platformowymi” (pozdro dla kumatych). Nie zgodzę się jedynie co do poziomów wyzwaniowych, bo dla mnie były świetnym urozmaiceniem, umiejętnie przy tym wyważonym. Zarówno pod względem ilości, jak i trudności. No i co najważniejsze: to przecież jeszcze nie koniec i będą dodatki, choć w tej chwili trudno powiedzieć ile i w jakiej jakości. Bardzo bym chciał, aby Astro się sprzedał, bo jeśli on nie zbawi gatunku, to zostanie nam tylko Mario i długo, długo nic. Czy ocena sprawiedliwa? Jak najbardziej, choć 3 groszowe 8- od Konsolite też od biedy można wybronić, szczególnie jeśli spojrzeć co ta ocena oznacza w legendzie (podpowiem: gra bardzo dobra) i wydźwięk tych kilku zdań Darka. Krzywdy nie zrobił. Dla mnie największym problemem nowego Astro Bota jest recykling patentów i pomysłów, ale nie tych “odgapionych” od Nintendo, a tych zaprezentowanych już w poprzednich grach cyklu (Astro’s Playroom i Rescue Mission na PSVR). Mechaniki, pomysły na poziomy, bossowie, nawet muzyka - wiele z tych atrakcji już posmakowaliśmy, więc nowy Astro całościowo nie jest aż tak świeży. Ale ta gra to czysta frajda z biegania hipkiem w gatunku, który obecnie nie jest zbyt tłumnie reprezentowany. Dlatego spokojnie może sobie istnieć obok takiego Mario i żadnemu z nich nie będzie na tym rynku za ciasno. Nintendo to weterani platformówek, a Mario to ich oczko w głowie, na które stawiają z pełnym przekonaniem i zaangażowaniem. Wiedzą, że musi być absolutnie dopieszczony. Ile lat już powstaje nowy Marian 3D? Siedem? Osiem? Dla Sony Astro to nie ta klasa, to projekt poboczny, nintendowe Princess Peach. Team Asobi musiało sobie radzić, na wiele nowych idei nie było pewnie czasu i zasobów. A jednak zrobili w cztery lata takie dopieszczone coś. A gdyby dostali pełne zaufanie, siedem/osiem swobodnych lat, okazję na rozwinięcie movementu Astro? To się nie zdarzy, ale powyobrażać sobie możemy. Test Drive. Trochę za dużo Forzowania i założeń, że każdy ją przecież ograł, przez co w niektórych miejscach przekaz jest niejasny (np. wątek wraków, bo ja nie wiem jaka w Forzie jest nagroda za ich odnalezienie). No i “niedopieszczone dziecko cerujące dziurawe skarpety”? Co to w ogóle znaczy? Rozumiem, że nic miłego. Mam grze współczuć? Jest jakiś urok w tych specyficznych recenzjach HIVa, swobodnych i czasem wręcz głupkowatych, jak po kilku głębszych. Doceniam ich walor rozrywkowy, choć jednak wolałbym nie trafić na tego typu recenzję gry, która leży w kręgu mojego zainteresowania. Trudno ocenić sumienność i nie zawsze wiadomo kiedy żartujemy, a kiedy piszemy poważnie. To czasami takie Rodzyny pośród recenzji. Frostpunk 2; Ara: History Untold. Ural nowym “gościem od strategii”? Cieszy mnie to. Nie mój gatunek, ale autor brzmi profesjonalnie. I najwyraźniej jest gotowy w każdej chwili się do krytyki odnieść w tym temacie (patrz: miesiąc temu w kwestii Age of Mythology: Retold). Ja krytyki nie mam. Bliższy jestem pochwały, bo podoba mi się treściowo. Czy merytoryczna to pozostawię do oceny innym. Silent Hill 2. Wiadomo, bohaterka numeru. Wiadomo też, że nikt by nie miał żalu, gdyby recenzja dostała dodatkową stronę, ale to już się zdarza coraz rzadziej. Chciałbym się do tej gry odnieść szerzej, ale... jeszcze nie zacząłem w nią grać (choć kupiłem na premierę). Trochę mi okoliczności nie sprzyjają, a w tego rodzaju tytuł nie chcę grać "z doskoku, po robocie". Dlatego w sumie czekam na dogodny moment, który najpewniej nastąpi w okolicach listopada, ale hej, przecież Piramidogłowy mnie nie goni, spoilerów też się nie boję (bo oryginał ma za sobą), więc chill. Zrobie sobie ciepłe mleko na uspokojenie nerwów i zanurzę się ponownie w mgle Silent Hill. A recenzja BARDZO zachęcająca, nie zamierzam kłamać. FIFA. Otton to z kolei chyba nowy spec od gier sportowych. Aż mnie dreszcze przeszły na myśl, że zamiast SH2 mogliśmy mieć cykliczną okładkę z Fify. Ale EA już nie ma konkurencji, więc najwyraźniej nie musi już swojej "nowej" gry reklamować. I nawet nie jest mi z tego powodu smutno, bo koledzy, z którymi spędziłem setki godzin przy kolejnych ISSach (nawet na podwórku przed blokiem) w gry już nie grają (a przynajmniej nie w takich ilościach i częstotliwościach), więc tytuł byłby odpalany mocno sporadycznie (coś jak aktualnie Tekken). Trochę smuteczek, ale tam już się nie da wrócić. Marvel vs Capcom. W minusach “brak wersji na Xboksy”? A w liście konsol są wyszczególnione najwyraźniej na wyrost. Widzę, że ma być na Xboksach, ale dopiero w 2025. Pytanie, czy jest sens tego typu rzeczy wymieniać w minusach gry. W Astrobocie/SH2 taki minus wyglądałby jeszcze bardziej bez sensu. Gundam Breaker 4. W oceniaczce: “Wirtualne składanie i niszczenie modeli, na które poświęcicie więcej czasu, niż się Wam wydaje”. Nice try. Ale mi się wydaje, że nie poświęcę ani minuty, hehe. Funko Fusion. Butcher pokażesz swoją kolekcję Funko Popów?! Pneumata; Harry Potter: Quidditch Champions. Ech, teraz w każdej recenzji Adamusa będę szukał kulinarnych porównań i przy okazji robił się głodny. Edge of Sanity. Carter elegancko wprowadzony w treść, ale kim jest wyskakujący z kapelusza Frank? No i rozumiem, że wielokrotne powtarzanie “Carter” to zabieg stylistyczny, bo jeśli nie, to słabo. The Plucky Squire. Skąd pomysł, że gra ma kilka zakończeń? Owszem, gra trochę bawi się formą i ideą “endingu”, ale generalnie zakończenie jest tylko jedno. Nie ma tutaj decyzji czy ścieżek, które prowadzą do innego. A przynajmniej o żadnych nie wiem i nie mogę też znaleźć o nich informacji (są tylko mylące tytuły filmików na YT, ale one i tak prezentują jedyny ending). Więc ponowię pytanie do Rogera: skąd pomysł, że jest kilka zakończeń? I nie odpowiadaj mi “z dupy!”. Evotinction. W sumie mnie zaintrygowałeś, Panie Grabarczyk. Niech będzie, że dodam do listy życzeń. Retrorecenzja Megaman. Te gry mają w sobie coś pociągającego. Aż do momentu, gdy rzeczywiście je odpalę, przejdę jeden poziom i dalej już mi się nie chce grać. Nie wiem nawet dlaczego, po prostu tak mi w mózgu działa. Wartością nie do przecenienia w tej recenzji jest znów fakt, że Adam podrzuca najlepsze i najwygodniejsze opcje, do zagrania w opisywany tytuł. Odważna próba, ale i tak wiem, że już w Megamana na poważnie nie zagram. Próbowałem wielokrotnie, pierwszy raz jeszcze na Pegasusie. Publicystyka. Miejskie legendy w grach wideo. Temat ledwie liźnięty, co już zauważył sam Komodo w ostatnim akapicie. Pojmuję, że to kwestia miejsca, ale dla mnie wybiórczość bardzo rzadko jest zaletą. Tutaj autor wybrał kilka, w jego opinii “najciekawszych miejskich legend”, ale problem w tym, że pozostałe wymienione szybko na koniec nie brzmią wcale mniej ciekawie i też chciałbym o nich poczytać. Nawet, jeśli część z nich już znam. Fajne, ale mało. Pierwszy milion. Doszliśmy do etapu, że zaczynając lekturę Grabarczyka zastanawiam się czy będzie przeprawa po gładkim terenie, czy przejażdżka pełna dziur i wertepów, jak wiele dróg w Polsce powiatowej. Bo Krzyśkowi zdarzają się obie opcje i nie potrafię wyczuć z czego to wynika. Może im bardziej mu zależy i im bardziej się stara, tym mocniej komplikuje językowo? Może zapomina, że nie pisze pracy magisterskiej, a jego odbiorcami są przede wszystkim nieprzesadnie skomplikowani gracze, którzy lubią poczytać o grach, branży i wystarczy im po prostu ciekawy temat, lekko podany, a literackie uniesienia nie są niezbędne. Tylko tyle trzeba, by docenić czyjąś pracę i pasję. Bo Grabarczykowi nie brakuje ani wiedzy, ani ogrania, ani wspomnianej pasji, ani samozaparcia przy riserczu. Jak już wcześniej w temacie zauważono, w tym przypadku lektura należała raczej do tych gładkich, więc już połowa sukcesu. A czy temat był ciekawy? Nooo… nudny nie był, choć jakoś wyjątkowo porywający też nie. Trochę brakuje mi w tym gronie twórcy Stardew Valley, bo zakładam, że trochę na swoim hicie zarobił, ale może nie wiąże się z tym żadna nietypowa historia (choć fakt, że SV wciąż prężnie się rozwija już jest niesamowite). Podobnie jak Vampire Survivors. Twórcę świeżutkiego Balatro też chyba warto obserwować. Jak widać, tego rodzaju “złote strzały” zdarzają się cyklicznie, więc może za kilkanaście miesięcy nazbiera się materiału na kontynuację tematu? A jeszcze w kwestii Ridiculous Fishing, to jesteś pewien, że “używamy złowionych ryb jako pocisków”? Bo kiedy ostatnio (kilka solidnych lat temu) w to grałem, do ryb po wyłowieniu i wyrzuceniu w powietrze strzelało się z różnych broni. Nie do końca rozumiem w jakim sensie to ryb się używało jako pocisków. Tryby fotograficzne. Nie jestem fanem. Bardzo rzadko bawię się trybem fotograficznym w grach. Oferują one podwyższone wartości artystyczne, ale obniżają informacyjne. Według mnie w recenzjach powinno się unikać wrzucania obrazków powstałych w trybach fotograficznych. Bo gra tak nie wygląda. Gra posiada interfejs użytkownika, ustaloną perspektywę i właśnie to chcę widzieć w materiałach graficznych przy recenzji. Nie chcę oglądać pozowanych i starannie wykadrowanych momentów, chcę widzieć jak gra się prezentuje z perspektywy rozgrywki, bo to w takim widoku spędzę z nią długie godziny. Oczywiście tryby fotograficzne i powstałe tam fotki nadal są przydatne i znajdą swoje miejsce w świecie, ale w recenzjach mówię im stanowcze “nie”. Niespecjalnie mnie też ekscytują czy zajmują. Wolę po prostu zrobić naturalny zrzut guzikiem na padzie. Piła. Nie no, prychnąłem przy “zawieszeniu palców nad klawiaturą i wbijaniu ciężkiego wzroku w podłogę”. Zawstydzająco dobry tekst. Adamus nie przestaje mnie zaskakiwać swoją ambicją, zaangażowaniem (te notatki...), wielowarstwowym spojrzeniem na temat i przede wszystkim talentem do wciągania czytelnika w opowiadaną historię. Ewenement, gwarancja jakości. Aż sobie wczoraj z podniety przypomniałem pierwszą Piłę i Danny Glover gra tam jednego z najbardziej nieudolnych policjantów w historii kina. Ani zbyt bystry, strzelać nie umie, bić się tym bardziej. Jak z jakiejś parodii. W sumie chciałoby się poczytać nieco szerzej o każdej odsłonie filmu, ale rzecz jasna nie było na to miejsca. Poza tym nie każda Piła zasługuje na wspomnienie dłuższe, niż “no była taka część”. Nawet wszystkich nie oglądałem, bo dajcie spokój, ile można. Podsumowując, nie będzie zaskoczeniem, że tekst jest aż za dobry, jak na pismo o gierkach i Pile powinno schlebiać, że doczekała się takiej perełki o sobie. Arcade wiecznie żywe. No to już wiemy co mogło się znaleźć w Arcade Extreme zamiast damy z butami na automacie. Parę fajnych gierek da się z tego wygrzebać (Huntdown, mmm) i materiał pewnie spełnia rolę, chociaż to wyliczanka podobna do tej z Wydania Specjalnego, a tam furory nie zrobiła. Zastanawiam się tylko czy tam się to nie zmieściło, czy od początku był zamysł, by poszło do miesięcznika. W sumie nawet nie muszę wiedzieć. Riddick. Jest tutaj kilka ciekawych wątków. Ten o D&D, Hayter. Poza tym co to były za czasy, że twórcy Escape from Butcher Bay musieli się tłumaczyć z braku trybu wieloosobowego i był to jakikolwiek zarzut od recenzentów? To jest absurdalne. Mimo wszystko materiał jakby urwany w połowie. Gdzie anime? Gdzie “Riddick”? Gdzie druga gra/ dodatek? Krótkie wzmianki przy obrazkach to zdecydowanie za mało. Zamiast tego przez całą kolumnę czytaliśmy o braku multiplayera. Sebastian post wyżej profilaktycznie sam się nieco kaja, a przecież nie zdążyłem jeszcze wyrazić swojego niezadowolenia. Chociaż niezadowolenie to może zbyt ostre określenie. Znów lepiej pasowałby tutaj “niedosyt”, bo pomimo poczucia braków w merytoryce, to lektura technicznie bez większych skaz i zupełnie przyjemnie mi minęła. I wczoraj wybierając film na wieczór właściwie to wahałem się między Piłą a Pitch Black. Póki co wybrałem ten pierwszy, ale Riddicka i tak zamierzam odświeżyć sobie w całości (w przeciwieństwie do wszystkich Pił). Gdyby tylko lepiej lepiej zagospodarowano przestrzeń, ostro skrócono wątek multiplayera, a zamiast tego wrzucono więcej info o ledwie napomkniętych elementach uniwersum to byłoby dużo lepiej i wyczerpująco. Extreme Plus. Cage. Emocje, technologia, emocjonalne historie, narracja, technologia, mimika, emocjonalna narracja, technologia. W jeden rytm ten tekst. Dorzucę do tego w zasadzie całkowite pominięcie Fahrenheita (nikt mi nie wmówi, że nie był ważną dla Cage’a grą). Gdzie Omicron: The Nomad Soul? Osiem stron miejsca chyba nie wymaga tak drastycznych cięć i spokojnie można się pochylić nad wszystkim istotnym? W treści pojawiają się też zdania, z których najwyraźniej wypadły zbędne fragmenty, ale nikt się nie zainteresował czy bez nich całość ma sens. “Gracz może nim sterować, który przechodzi przez ściany…” (końcówka piątej strony). Druga kolumna trzeciej strony tak samo, ale o tym wspominał już na poprzedniej stronie Mari4n. No i muszę powtórzyć zarzut: mam wrażenie, że przeczytałem materiał o Quantic Dream, nie o Cage’u. O nim mamy tylko wstęp, wątek tłumaczenia się z zarzutów i ostatni akapit. Jak na artykuł, który miał być portretem i opisem sylwetki Cage’a to brakuje nawet tak podstawowych informacji jak gdzie i kiedy się urodził. Może lepiej było ten tekst po prostu zatytułować Quantic Dream, bo to lepiej by odzwierciedlało zawartość? Od kilku miesięcy najłatwiej się znęcać nad Extreme Plus. Te materiały jakościowo wyraźnie odstają od reszty publicystyki. Ten obecny to chwilami prezentuje się wręcz jak stworzony przez bota AI i tak naprawdę nie zawiera w sobie nic wartościowego. MGSV. Szanuję, że udało się zachować pewną lakoniczność w kwestiach fabularnych, szczególnie przy okienkach z Hayterem i Sutherlandem. Mówcie co chcecie, ale zwiastuny i zapowiedzi kolejnych MGSów to zawsze było WYDARZENIE (Moby Dick!). Pierwsze zajawki MGS3: Snake Eater ściągałem na eMule, by potem pokazywać kolegom offline (bo internet na impulsy xd). Przy MGSV był już ten komfort, wystarczyło wejść na YT i kliknąć Play, ale to i tak były magiczne momenty. No dobra, my tu gadu gadu, a Grabarczyk czeka na feedback czy się podobało. Możesz odetchnąć, w mojej opinii było dobrze, a chwilami nawet bardzo dobrze. Jednocześnie wiem, że może być jeszcze lepiej, bo czytałem Cię w lepszej formie (MGR:R). Tym razem nawet jak były jakieś potknięcia językowe, to w sumie już ich nie pamiętam. W zamian przywołałeś tym tekstem całą masę miłych wspomnień, rozbudziłeś tęsknotę za “prawdziwie nowym MGSem”, a na koniec ogarnął mnie ciepły smutek, gdy zdałem sobie sprawę, że najpewniej już kolejnego MGSa nigdy nie otrzymamy. Artykuł wywołał w czytelniku spektrum emocji, możesz sobie to poczytać za plus. Aha, Hayakawa, chuj ci w ramen, bandyto. Region Filmowy. Ministerstwo Niebezpiecznych Drani dodane do listy życzeń. Teraz muszę tylko pamiętać, by na nią zaglądać. Comix Zone. Liczyłem, że będzie w tym miesiącu, ale premierę miał 11.09, więc wciąż ma nadzieję, że będzie w przyszłym. O jaki komiks chodzi? To póki co zachowam dla siebie, a jeśli w kolejnym numerze nie będzie recenzji, to skarcę Muszyńskiego. Teraz tylko ostrzegam. BAKA. No dobra, sam tego chciałem. Prosiłem o polecenie czegoś z Amazon Prime (bo tylko to mam jeszcze opłacone, skoro pobrali na rok z góry) i Darek polecił. Teraz będę musiał obejrzeć, albo przynajmniej spróbować. Będę miał nauczkę na przyszłość, by nie prosić więcej. Ale wciąż dojrzewam do seansu, bo umówmy się - trzeba mieć odwagę. Felietony. Zax znowu suszy głowę o Microsoft Flight Simulator i co gorsza chyba zaczyna się powtarzać, bo już gdzieś czytałem opinie w tym nastroju, a tylko Zax na okrętkę pisze o MFS. Gra brzmi intrygująco i jak coś w moim guście (no dobra, jednym z wielu gustów), ale nie potrafię już jego opinii traktować poważnie, bo od jakiegoś czasu odkleił się już kompletnie i po prostu nie ufam jego wrażeniom. Walkiewicz trochę przynudził tym razem. Wolę jak w swoim stylu analizuje gry, albo maltretuje się kolejnymi platynami z kategorii “pojebane i szkoda czasu”. Tak, żebym ja nie musiał. Piechota. Spokojnie, kolejne dziesięciolecie to 2034, a nie 2044. Brzmi bardziej prawdopodobnie? W ogóle niezwykle miło się czyta taki głęboki ukłon w stronę czytelników, ukłon w kierunku “przede wszystkim forum czasopisma” (to o nas!), pokrzepiające to. Z tym pamiętaniem tekstów to działa dość wybiórczo. Czytelnika nie zawsze dany temat grzeje, więc szybko też go zapomina. Kolektywnie jesteśmy w stanie takie rzeczy wyłapać, ale radar jednostki wychwyci tylko “deżawi” tematu, który zrobił na czytelniku ponadprzeciętne wrażenie. Bogactwo materiałów w sieci, do tego wcale niemało czasopism (regularnych i specjalnych wydań), rynek książkowy też w ostatnich latach prężniej dostarcza branżowe publikacje (pozdro Koso!), więc nawet jeśli chwilami ma się wrażenie, że “gdzieś już to czytałem/widziałem”, to nie zawsze jest się w stanie przyłożyć palec i wskazać gdzie to było. Bo ile razy się przyłapałeś na tym, że nie pamiętasz czy komuś już jakąś historię opowiadałeś? Ja wiem, że my tutaj idealni nie jesteśmy w tym prowadzeniu rozmowy i zacieśnianiu więzi. Ja wiem, że w opiniach często nacisk kładziemy na krytyce, złośliwościach, wytykaniu. Ale gdzieś pomiędzy jest też cenny dla każdego twórcy feedback, gdzieś jest też umotywowana sympatia i słowa uznania. Trzeba tylko chcieć ją wyłuskać. Dla mnie to zawsze było forum PE, a nie forum o gierkach. Niby jedno wynika z drugiego, ale gdybym przejrzał własną aktywność, to najpewniej najwięcej znaków zostawiłem właśnie w dziale dotyczącym samego czasopisma. Bez comiesięcznego kartkowania PE forum byłoby pozbawione fizycznego spoiwa. Ale dedykowanego post scriptum to się nie spodziewałem. Nie wiem nawet co z tym zrobić, pozostaje mi chyba przyjąć te miłe słowa i ogrzewać się nimi przez kolejne lata, jak ten pies z mema. W każdym razie dziękuję. Życzę sobie, że będę też jednym z powodów dobicia do dwudziestolecia. Twojego i kilku pozostałych chłopaków. Niektórzy to już podążają w kierunku trzydziestolecia, albo nawet czterdziestolecia. Im też życzę dobrnięcia, a co, niech mają. Mazzi jaką krindżówą zapodał na wstępie xd I piszę to z pełnią sympatii, bez ironii, bo aż mnie niezręcznie rozbawił. Roger sentymentalny ponad miarę. Aż nieprzyzwoicie intymnie się zrobiło. Co znaczące - im starsza konsola, tym więcej mam tego rodzaju wydarzeń i momentów, które wracają mi w pamięci. Najbardziej magiczny pod tym względem bywał... Pegasus. Te liczne wyprawy z mamą na bazar, w nadziei, że jeśli pomogę jej nieść zakupy, to kupi mi "od ruskich" jakiś kartridż z grą. Albo odkrycie, że w jednym sklepie z elektroniką sprzedają takie rarytasy jak Złota Czwórka i Złota Piątka. Moje dziecięce oczy pierwszy raz widziały w ten sposób wydane gry na Pegasusa. Pierwsze PlayStation też bywało pod tym względem niezwykłe. Z kolegami graliśmy wszędzie i kiedy tylko się dało. Targaliśmy telewizory po piwnicach, działkach, wynosiliśmy je przed blok, ciągnęliśmy przedłużacze i graliśmy "na kocu". No dobra, tu akurat PS2, ale z PS1 było tak samo, tylko nie mam tego na kliszy. Szarak towarzyszył nam wszędzie. Jeden starszy kolega złapał robotę stróża nocnego i pilnował ogromną, remontowaną kamienicę. Kilka pięter bez oświetlenia (prąd miał tylko w swoim pokoiku na parterze), bawiliśmy się tam w "chowanego Resident Evil". A potem chcieliśmy grać przez resztę nocy na konsoli. Okazało się jednak, że telewizor w "stróżówce" nie miał odpowiednich złącz (nie działały, brakowało kabla Scart, nie pamiętam już), więc plan był taki, by sygnał puścić przez wideoodtwarzacz, z tym, że ten został w domu. Wsiedliśmy więc z kolegą we dwóch na jeden rower i pojechaliśmy po wideo. Kiedy już zabraliśmy sprzęt i ruszyliśmy w drogę powrotną, to podjechał do nas patrol policji i nakazał się zatrzymać. Kolega szybko przeanalizował sytuację: środek nocy, dwóch chłystków na jednym rowerze zapierdala po opustoszałym mieście i wiozą w plecaku wideoodtwarzacz. No nie ma chuja, na bank ukradli, nikt nie uwierzy w tłumaczenia. Zamiast się zatrzymać, co byłoby rozsądne, to ostro dał po pedałach, puścił się po wąskich uliczkach i spierdoliliśmy zanim policjanci zdążyli OTWORZYĆ ZA NAMI OGIEŃ. Bo z pewnością by strzelali do takich bandytów, nikt mi nie wmówi, że nie. Modliłem się tylko, bym nie spadł z tego bagażnika rowerowego. Dziwnie ciepło wspominam też wakacyjne granie w Legend of Mana, a to z tego względu, że w pokoju obok próbował się zdrzemnąć tata. Po godzinie przyszedł do mnie, stanął w progu i mówi: możesz ściszyć to brzdękolenie, bo zasnąć nie idzie. Wtedy byłem zirytowany, dzisiaj tę uroczą chwilę wspominam z czułością i uśmiechem. No i fascynacja Suikodenem II, która osiągnęła ten poziom, że kupiłem zeszyt w twardej oprawie i formacie A4, ściągałem z suikosource.com (btw. ta strona dzisiaj wciąż wygląda jak przeszło 20 lat temu) materiały graficzne (portrety i sylwetki postaci), drukowałem je, wycinałem, tłumaczyłem na język polski (posługując się analogowym słownikiem). Wszystko to wklejałem i ręcznie przepisywałem na kolejne strony wspomnianego zeszytu, tworząc w ten sposób własną kronikę Stars of Destiny. Pojebane. A najgorsze, że nie wiem co z tym manuskryptowym arcydziełem się stało. Im nowsza konsola, tym tego rodzaju momentów i wydarzeń mam w pamięci mniej, więc to była chyba domena dzieciństwa. Po prostu. Głos Ludu. Zgodnie z tradycją wołam autora zamieszczonej recenzji, bądź jej fragmentu. Gratulacje @HenrykIggO. Perez wybrałeś już platformę, na którą chcesz tego Farminga?! PS znowu będzie na okładce? Listy. Póki HIV wspomina o Helldivers 2 to ma u mnie immunitet. A że wiele miłego na temat listów nie mam do napisania, to chyba nie napiszę nic więcej. Uf, dobra, bo chyba mnie trochę poniosło momentami, więc najwyższa pora kończyć, bo kto to widział. Do następnego i kocham Was.
  17. Roman teraz:
  18. GTA na okładce z perspektywy wydawcy to łakomy kąsek, bo fanów nie brakuje i pewnie kilku zachęci. Heavy Rain musicie mieć naprawdę fajny art, w dodatku inny już znane origami, bo po pierwsze to już było, a po drugie gra nie ma aż takiego potencjału jak największe serie/tytuły. Wipeouta mi brakuje, bo to znaczącą dla całego PlayStation seria, a wiecznie niedoceniana, ale MotorStorm też jest w pytkę, więc uznam, że miejsca na drugie wyścigi już nie ma.
  19. Recki zazwyczaj powstają w weekendy, bo wtedy mam czas na takie pier... ISTOTNE DLA WSZYSTKICH SPRAWY. Numer zwykle czytam dwa tygodnie, więc matematykę zostawiam Tobie.
  20. Darek, daj spokój, Roger nigdy się nie zgodzi na cztery strony dla Guilty Gear. On w ogóle wie, że piszesz?
  21. Kmiot

    Helldivers 2

    Nie wiem, pewnie jak zawsze zależy od wylosowanych randomów, bo "rużni som". Ja gram solo, albo ze znajomymi.
  22. Kmiot

    Helldivers 2

    No cześć. Może wiecie, a pewnie nie, ale dzisiaj na serwerach wylądował patch finałowy w ramach zadeklarowanych przez twórców "60 dni na naprawienie gry". Generalnie to... jeszcze więcej buffów, plus kilka mniejszych drobiazgów pozwalających jeszcze lepiej kontrolować rozgrywkę (swobodne włączanie/wyłączanie dronów, złagodzenie patroli po ukończeniu zadania głównego, nasze pancerze mają lepsze statystyki, Auto Canon i Recoilless Rifle doczekały się alternatywnej amunicji o odmiennych właściwościach). W zasadzie wszystko, co nie dostało usprawnień w patchu miesiąc temu, dzisiaj sprawiedliwie zostało zbuffowane. Najbardziej uroczy jest teraz chyba Senator (rewolwer), któremu podniesiono penetrację pancerza i aktualnie przy odrobinie uporu możemy nim zlikwidować nawet Chargera. Znacząco znerfiono za to Automatony, które teraz powinny mieć większe problemy z prowadzeniem ostrzału, jeśli znikniemy im z oczu i w teorii walka z nimi ma być mniej chaotyczna, gwarantując więcej czasu na złapanie oddechu, gdy jesteśmy za osłoną. W każdym razie zmian i usprawnień jest od chuja i jeszcze trochę, pełna lista poniżej: https://store.steampowered.com/news/app/553850/view/7291982050853715743 A na YT twórcy zamieścili filmik wyjaśniający na czym polegają niektóre zmiany. Pokryli tylko część wątków, a materiał i tak trwa pół godziny, więc patch jest MASYWNY jak łydki qbka. Narracja wśród miniaturek na YT jest podobna do tej sprzed miesiąca. W skrócie - kolejny Game Changer. Buffy dostrzegą oczywiście przede wszystkim regularni gracze, ale nowi też będą mieli łagodniejsze wejście w grę. Fun, fun, fun.
  23. Demonsy przełomowe dla całej branży, więc byłoby rzeczywiście fajnie. Osobiście chciałbym też jakieś z Wipeoutem HD, ostatnim dużym wcieleniem serii. Ale to już taki nieoczywisty kaprys.
  24. To może jeszcze ja coś dorzucę, choć moje odczucia w dużej mierze pokrywają się z tymi od Pixa. Jednak nie odmówię sobie tej przyjemności, by zdać relację z lektury. Nie będę rzecz jasna szedł krok po kroku, jak zdarza mi się przy comiesięcznym PE. To raczej coś w rodzaju luźnych myśli, czasem może wartościowych, czasem głupich, nieistotnych i całkowicie subiektywnych. Nie jestem i nigdy nie byłem zatwardziałym “erkejdowcem”. Za małolata zdarzało mi się trafiać do różnych spelun i bud z automatami, ale nigdy nie robiłem tego nałogowo, grywałem raczej sporadycznie i okazjonalnie. Nie mam też większego sentymentu do tych maszyn czy gier, dlatego Wydanie Specjalne przyjąłem na chłodno, znów potraktowałem nawet nieco edukacyjnie. Bo przede wszystkim uwielbiam czytać na papierze o grach. Zdaję sobie sprawę, że na forum zagląda ledwie garstka autorów spośród tworzących Arcade Extreme. Często występujących w roli gościnnej, którzy dostarczyli jeden, dwa teksty do numeru (Roger, Grabarczyk, Azi, Koso, eee Soul?). Spośród obecnych na forum najbardziej wypada (i trzeba) wyróżnić Konsolite i Urala, bo obaj bardzo wyraźnie zaznaczyli swoją obecność w tym Specjalu i zostawili w nim dużą garść treściowych żetonów. No i w dużej mierze kieruję to do Pereza, bo wiem, że przeczyta to uważnie i być może zakoduje w głowie. Choć wiem też, że wiele rzeczy pewnie zostawia do oceny redaktorom naczelnym i nie chce zbytnio wpływać na ich koncepcję. Ale przeczyta na pewno i będzie mu miło, hehe. Dżujo? Wiadomo - jak ryba w wodzie, chyba nie ma gatunku czy platformy, którą ten chłop się nie interesował. To ten typ gracza, który będzie miał coś do powiedzenia chyba w każdym temacie, ale nieustannie czyta się go przyjemnie i satysfakcjonująco. Reszta składu prezentuje się różnie. Widać, że sporo tu znajomych Majka, którzy przyszli za nim z Dreamcast Extreme. Nie wszyscy mają coś ciekawego do dodania i ich obecność wydaje się niewystarczająco uzasadniona, ale pal licho, chyba takie prawo redaktora naczelnego. Małą zagwozdką jest dla mnie David Muszyński i czy ma on cokolwiek wspólnego z Dawidem Muszyńskim, bo w pierwszej chwili myślałem, że to ten sam. Ale chyba nie? xd To, jak sumienna korekta poprawia odbiór czasopisma powinno być już oczywiste. Wreszcie można się skupić na treści, zamiast zmagać się z różnym stopniem grafomaństwa niektórych autorów. To, którzy z nich mają problemy ze składnym formułowaniem myśli - to zostanie słodką tajemnicą Marka Kowalika (choć się domyślam), ale nie ulega wątpliwości, że Pan Korektor wykonał swoje zadanie w zasadzie wzorowo (literówki znalazłem może 2-3 i to tak nieistotne, że nawet sobie nie zanotowałem gdzie i jakie). Brawo. Dobra korekta to też oznaka szacunku w kierunku czytelnika. Choć wiadomo - nie powinna ona zwalniać autorów ze starannego składania zdań, skoro za te znaki się im płaci. Działy dedykowane sprzętom i platformom nigdy mnie jakoś szczególnie nie porywały i ten w Arcade Extreme nie był tutaj wyjątkiem. Choć muszę przyznać, że artykuły przynajmniej są ozdobione nostalgicznymi fotkami z dawnych lat. Niemniej wcale bym się nie obraził, gdyby wątki sprzętowe były w tym numerze odchudzone, a zamiast tego wepchnięto na strony więcej recenzji gier, bo jak się później okaże, to co mamy jest i tak niewystarczające. Gdzieś w tak zwanym międzyczasie trafia się sesja zdjęciowa Emi no i zupełnie nie ogarniam. To chyba najbardziej niepotrzebna “autorka” w tym numerze. Jej przygoda z grami zaczęła się trzy lata temu i cyk, już okładka w czasopiśmie dla graczy czy innych nerdów. Problem w tym, że to śmierdzi czysto atencyjną zagrywką z jej strony, bo w kwestii gier nie ma najwyraźniej nic do zaoferowania, a jej kontakt z maszynami arcade ogranicza się do włażenia na nie buciorami, by cyknąć fotkę. Kompletnie bez sensu i niezrozumiały dla mnie występ. No ale jest “babom”, więc to najwyraźniej wystarczy. Znajoma Majka? Więc o ile ze sprzętami i tematami okołogrowymi bywa w Arcade Extreme różnie, tak w dziale recenzji pismo ożywa i błyszczy. Samo mięsko, nie da się ukryć. Do tego podane na atrakcyjnym talerzu i w starannej oprawie. Tytuły gier w oryginalnych logotypach, podgląd maszyny, wyraźne screeny, ciekawe arty czy plakaty. Z rzeczy informacyjnych wszystko co trzeba: rok wydania, wydawca, choć można było rozważyć jeszcze np. ilość graczy przy jednym automacie, ale to i tak zwykle uwzględnione jest w treści recenzji (albo da się wywnioskować po zdjęciu automatu), więc w sumie nie ma zarzutu. Info o poziomie trudności czy ocena to trochę sztuka dla sztuki, tym bardziej, że już we wstępie napisane jest otwarcie, że oceny C tu nie będzie, a 95% gier to oceny A i S. Podobnie z poziomem trudności, gdzie 95% to Trudny lub Średni i wszyscy wiedzą, że automatowe gry do łatwych raczej nigdy nie należały, a swoje trzy grosze dokładali właściciele. Niemniej oba elementy informacyjne uznaję za miłe smaczki dodające recenzjom uroku i klimatu. Krzywdy nikomu nie robią, miejsca wiele też nie odbierają. Choć nie zawsze jest idealnie, bo zdarzają się recenzje pełne banałów i oczywistości, tak jakby autor pisał pod adresem zupełnych laików (Scorpion w MK ma “sznurowadło”, a Sub Zero zamraża, wow, naprawdę?). Albo wystarczy spojrzeć na recenzję takiego Top Hunter, gdzie w zasadzie mamy cztery takie same albo bliźniaczo podobne arty/plakaty, więc mogło być lepiej. W ogóle zauważyłem, że Ciapo wpycha do numeru trochę niszowe i niezbyt zasługujące na cenne miejsce gry. nawet jakiś szrot na ocenę B się znalazł. Nie wiem, może to nie jego zasługa z doborem tytułów, może wylosował najkrótszą słomkę i może bym nie miał z tym większego problemu, ale jednak mam, a oto dlaczego: 20 Ulicznych Kozaków. Chodzone bijatyki to sól erkejdowej ziemi. Tytani gatunku. We wstępie pisałem, że nie darzę sentymentem automatowych gier. Cóż, to nie do końca prawda, bo takiego The Punishera uwielbiałem w swojej spelunie na zapleczu sklepu spożywczego. Trochę grałem, trochę obserwowałem jak inni grają, a gdy tylko miałem możliwość emulowania to był pierwszy tytuł, który ściągnąłem. Tymczasem w Arcade Extreme The Punisher dostaje (po odjęciu materiałów graficznych) ćwierć strony. Podobnie Final Fight czy okładkowe Cadillacs & Dinosaurs. Spośród tych 20 gier z łatwością można wybrać 10, które zasługują na całe strony, tymczasem ich nie dostają i są upchnięte kolanem gdzieś w zbiorczym zestawieniu. Rozumiem ideę i o ile zyskuje na tym gatunek (bo dostajemy szerszy przegląd, choć wciąż jest kilka zapychaczy jak X-Men), tak cierpią a tym manewrze doskonałe gry. To już chyba lepiej było zrobić tego rodzaju zestawienie gier “Dobrych, ale niewystarczająco, by dać im całą stronę”, a tych tuzów gatunku jednak uhonorować należytą przestrzenią. Tekst o serii Metal Slug mógłby być gwiazdą pisma, gdyby nie fakt, że… to ten sam artykuł, który miałem już okazję czytać przy okazji PE Extra #284. Oczywiście jest wystarczająco dobry, by wciąż się bronił (bo nie miał prawa się zestarzeć), poza tym tamten Extra mieli okazję czytać wyłącznie Patroni, więc nie dotarł do szerokiej publiczności. Teraz wreszcie będzie miał okazję w najbardziej adekwatnym miejscu, czyli piśmie o automatach. Ale drobny niesmak pozostał, he he. Kulisy powstania Mortal Kombat to już tak zgrany temat, że trudno mi było wykrzesać entuzjazm przed lekturą, ale na szczęście Tom Sweedek podszedł do tego z trochę innej strony, więc w sumie na plus, choć recenzję zjebał koncertowo. No i znowu Emi: “hejka, prawie o mnie zapomniałeś, ale oto znowu ja z butami na automacie” xd Polybius, Zwycięzcy nie ćpają, Zręcznościowe Igraszki, Król popu i gry. Cypher wraca i przyprowadził ze sobą całą ekipę wykrzykników, czasami pytajników (zdarza się im występować w parach). Polecam tekst o MJ, normalnie “KOSMOS!” Chyba nawet korekta była bezradna, a obstawiam, że i tak kilka niepotrzebnych uniesień usunęła. Nie no, chłopu entuzjazmu nie odmówię, ale nie zawsze czyta się to dobrze (choć źle też nie, przynajmniej w tym wydaniu). No i ta uwaga na koniec, że “czy jednak szafa grająca to nie to samo, co automat arcade? Zostawię Was samych z tą myślą”. Głębokie. Hold your fire. No już wcześniej dostaliście feedback, że blado to wypadło. I znów, jak w przypadku 20 Ulicznych Kozaków, rozumiem zamysł upchnięcia dużej ilości tytułów na ciasnej przestrzeni, ale znów, tak jak tam - niektóre gry zasługiwały na pełną recenzję. W Silent Scope nie zagrasz w domu, a przynajmniej nie w takim stylu, jak na maszynie arcade. Doświadczenie nie do odtworzenia, a tutaj doczekał się raptem dwóch zdań. Plusy? Screeny/zdjecia automatów są podpisane (choć Wild Gunman jest podwojony). Minusy? Opisy są bardzo mechaniczne. Każda druga część zaczyna się od “kontynuacja”, każda kolejna to “trzecia odsłona/czwarta część”. No dzięki, myślałem, że Time Crisis 3 to będzie czwarta część. Żadnej ambicji, by jakoś urozmaicić te opisy, wszystko podane banalnie i bez życia. Ulubione określenia: ekscytujące, intensywne, dynamiczne, emocjonujące. Zapętlić. Wiele tych gier zasługuje na minimum stronę. Billy Mitchell. Krzysiek zacieśniał wątek, by się zmieścić na ograniczonej przestrzeni, ale Mitchell to temat - rzeka. Wielopłaszczyznowy i wciąż rozwojowy. Rzecz w tym, że Grabarczyk na koniec tekstu wyraża nadzieję, że Billy stał się lepszym człowiekiem. Nie stał się i nie stanie. Jego ego zbyt napęczniało. Wciąż pozywa i sądzi się z kolejnymi Youtuberami (Karl Jobst), jest bezczelnym kłamcą i idącym w zaparte idiotą. Napisałbym, że chłop jest warty więcej, niż dwóch stron, ale tak naprawdę on nie jest warty nawet jednej. Im szybciej odejdzie w zapomnienie, tym lepiej. Wywiad z Norwegii. Wszystko szło dobrze, ale na koniec chłop odleciał. “Flippery wymagają umiejętności manualnych i refleksu, a taki Fortnite nie wymaga i jest bardziej pasywny”. Ja rozumiem urok flipperów, ale stawianie ich wyżej od “tradycyjnych” gier, to trochę starcze gadanie. O ile dobrze kojarzę, flippery to wciąż wciskanie dwóch guzików, by odbijać kuleczkę. Doprawdy transcendentne. Chcąc czy nie, dobrnąłem do końca. Czasopismo nie budziło mojego entuzjazmu, ale koniec końców wyszedł całkiem fajny hołd i ołtarzyk dla gier i maszyn arcade. Pewne tytuły nie otrzymały tyle miejsca, na ile zasługiwały, inne wątki dostały tego miejsca za dużo, ale ogólnie było to dla mnie niecodzienne doświadczenie. Autorzy nie zawsze dostarczyli “quality content”, ale ze strony wydawniczej, projektowej, graficznej, to w zasadzie wzorowa robota. Te gry w czasach świetności nie doczekały się swoich czasopism. Przynajmniej nie w Polsce. A raczej wyprzedziły czasopisma. Ten Specjał oddaje im część należnej chwały.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...