Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 089
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    166

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Dobra, jestem. ODDAM ZA MEMA #34 Jeśli napiszę, że dzisiaj mam dla Was legendę gamingu, to chyba wiele się nie pomylę? Zawodnik, który przeszło 20 lat temu miał rzucić wyzwanie Marianowi i stać się maskotką nowej konsoli Sony. Wtedy odniósł bez wątpienia sukces, dzisiaj jest na tyle rozpoznawalny, że nie musi się ograniczać do jednej platformy i mamy go na wszystkich konsolach. A Ty możesz wybrać, która najbardziej Ci odpowiada. Bo mam wszystkie trzy, więc lecimy bez ograniczeń. A mowa oczywiście o Crash Bandicoot 4: It's About Time, czyli ucieleśnienie platformówkowego hardkoru, przynajmniej tak słyszałem, bo osobiście wciąż odkładam zaznajomienie się z tą grą. Dojrzewam. Ale Mikołajki nadchodzą, więc dla każdego coś miłego, mam nadzieję. Za ewentualne uszkodzenia padów i rysy na psychice gracza nie odpowiadam. Lecimy. Trzy gry, po sztuce na każdą konsolę. Wszystkie nowiutkie, aktualnie w folii, ale z premedytacją ją zerwę. Prawdopodobnie. Jedyna niedogodność dotyczy wersji na PS4, bo ta pochodzi z niemieckiej dystrybucji, więc okładka straszy znaczkiem USK oraz niemieckim opisem na plecach. Pozostałe konsole to angielskie wersje pudełka. Zasady giwałeja: Do losowania będą dopuszczeni przede wszystkim aktywni użytkownicy. Czy ktoś jest aktywny, czy nie - to pozostawiam własnej interpretacji. Ograniczanie się do Pchlego Targu to nie jest aktywność. Ograniczanie się do jednego tematu to nie jest aktywność. Jesteśmy na forum o grach, do wygrania są gierki, dlatego chciałbym, aby chętny o tych grach z nami na forum czasem dyskutował i dzielił się wrażeniami, więc ograniczanie się np. do Kącika Filmowego/Sportowego nie działa na jego korzyść. Dawne zasługi nie grają roli - ludzie kiedyś aktywni, ale od długiego czasu milczący raczej nie będą uprawnieni. W drugą stronę to też działa - ludzie w miarę nowi, ale aktywnie się udzielający mają całkiem spore szanse na udział. Generalnie będę surowy, ale postaram się do każdego chętnego podejść indywidualnie i uargumentować decyzję. Czasem dla niego przychylnie, a czasem na niekorzyść. Aby wziąć udział w losowaniu należy w tym temacie wkleić mema związanego z Crashem Bandicootem. Należy również wybrać preferowaną platformę. Losowania prawdopodobnie będą trzy - po jednym na każdą konsolę. Można wybrać dwie/trzy konsole, ale slot jest tylko na jedną, więc ostatecznie każdego uczestnika przydzielę do jednej najsłabiej obsadzonej platformy (co zwiększy jego szanse). Czyli jak ktoś zdecyduje się na jedną konsolę, to choćby skały srały zostanie przydzielony do wybranego losowania. Jeśli ktoś wybierze dwie/trzy, to dodam go tam, gdzie będzie aktualnie najmniej uczestników. Losowanie klasycznie planuję na okolice przyszłego weekendu. Może piątek, może sobota, może niedziela, nie wiem. Generalnie polecam się nie ociągać ze zgłoszeniami i do czwartku zadeklarować. Później nie daję już gwarancji czy nie będzie za późno, bo lada moment mogę zamknąć listę zgłoszeń. Uwaga, kolejność zgłoszeń może mieć znaczenie - w sensie, że im wcześniej się zgłosisz, tym lepiej dla Ciebie. Ponieważ przyszły weekend mam dość niepewny i coś mi może wypaść, to dopuszczam możliwość, że losowanie opóźni się o kilka dni (do tygodnia). A ponieważ może się tak złożyć, że będziemy już w tygodniu świątecznym, to przesyłka również może się opóźnić. Istnieje możliwość, że przełożę ją na okres "po świętach". Po prostu proszę Was o wzięcie pod ewentualne opóźnienia, bo nie mogę zagwarantować dotychczasowej regularności (choć będę się starał). standardowo jedyne czego wymagam od uczestników, to osobistego dopilnowania wyników losowania, bo nikt ich nie zawoła - zwycięzca musi sam się do mnie zgłosić. Jeśli będzie się z tym za długo ociągać, to w ostateczności zostawiam sobie prawo przekazania nagrody komuś innemu. Nagrody Bonusowe: Oczywiście laureat oprócz nagrody będzie mógł wybrać sobie nagrodę bonusową. Lista może się okazać mocno nieaktualna, wszak nie wszystkie fanty są w moim posiadaniu (niektóre są wciąż u darczyńców). Więc w razie czego będziemy konsultować. Pewne nagrody (te, które mam na podorędziu, bądź potwierdzone przez sponsorów) zaznaczyłem pogrubioną czcionką. Steelbook Fifa 20 - Fifa Ultimate Team, nowy w folii. Rozmiar standardowych pudełek gier (PS4/XO). Zdjęcie tyłu. Trzy dowolne numery PE ode mnie - #59 (lipiec 2002) #274 (czerwiec 2020; od Dud.ek), #284 (kwiecień 2021), #285 (maj 2021), #286 (czerwiec 2021), #287 (lipiec 2021), #288 (sierpień 2021), #289 (wrzesień 2021, stan dostateczny), #290 (październik 2021), #291 (listopad 2021), #292 (grudzień 2021). Trzy dowolne numery PE od BRY@N - 132 174 175 180 184 191 194 195 196 197 202 203 204 205 207 209 210 214 215 217 225 227 232 235 237 239 241 242 245 247 251 252 254 255. RĘKAW DZIARA zdobiona motywami z gry RAGE. Chuj wie, może ktoś się będzie przebierał na bal maskowy, to będzie w sam raz xd Worek - bidon z motywem Spyro the Dragon. Na pićko, aby lepiej smakowało żyćko. Długość 26 cm. Gra Far Cry 3 na X360. Odnośnik przekieruje do posta ze zdjęciami bonusu. (sponsor: Luqat) Książka Gears of War: Pola Aspho (Karen Traviss). Odnośnik przekieruje do posta ze zdjęciem bonusu. (sponsor: creatinfreak) Gra Deus Ex Mankind Divided na PS4. Stan tip-top. Angielskie pudełko, okrągła płyta bez skaz. (sponsor: Rudiok) Gra The Surge na PS4. Stan idealny, okładka polska. (sponsor: łom) Gra Mirror's Edge Catalyst na PS4. Stan idealny, okładka niemiecka. (sponsor: łom) Legalny klucz Steam na eFootball PES 2021. (sponsor: krzysiek923) Klucz na grę Loop Hero [PC] (sponsor: Ukukuki) Gra Fade to Silence na PS4. Pudełko lekko pęknięte. Gra w stanie idealnym. Okładka ANG/FRA. Gra Chernobylite na PS5. Sponsor: Figuś Gra Asterix & Obelix XXL2 na PS4. Używana, ale w bardzo dobrym stanie. Sponsor: BRY@N PSX Extreme #300 (okładka MGS/Halo). Sponsor: second PSX Extreme #300 (okładka Tomb Raider) + pamiątkowe obrazki/pocztówki(?). Foto. Sponsor: BRY@N PSX Extreme #300 (okładka Halo, odrobinę zarysowana) PSX Extreme #0 Zestaw 4 in 1 do SWITCH LITE. Pokrowiec, etui na gry, szkło na ekran (+ściereczka), słuchawki. Producent: Trust. Zdjęcie. Sponsor: Paolo de Vesir Battlefield 2042 na XS. Real foto. Sponsor: creatinfreak *NEW* Borderlands Handsome Collection na PS4 (US cyfra). Sponsor: Square *NEW* Pluszowa maskotka Crasha Bandicoota. Nowa, z metką. Wysokość ok. 21 cm. Zdjęcie. Na koniec zgodnie z tradycją lista użytkowników wykluczonych z racji, aby za dużo nie wygrywali. W nawiasach ilość giwałejów do przeczekania. balon (2) Figuś (4) marbel007 (3) wojtas011 (1) mozi (4) Shen (3)
  2. Cześć. Standardowo chciałbym się podpiąć pod opinie i podzielić swoimi odczuciami. Może mądrymi, może głupimi, nie wiem. Otwieram więc szafę i zaczynam mówić do rzeczy. Standardowo skupię się na twórczości redaktorów, którzy tutaj zaglądają i istnieje szansa, że zachcą się do czegoś odnieść czy sprostować. Reszcie odczucia czytelników są najpewniej obojętne, więc ja nie będę marnował czasu na ich precyzowanie. Konsolometry - nadal nie wiem czy autor tutaj zagląda i czy warto w ogóle go motywować, a wypadałoby, bo póki co jest dość bez wyrazu. No, ale drugi miesiąc dopiero, niech okrzepnie, bądźmy wyrozumiali, to tylko rysunki. Studium rozkładu - trochę zabawne, że najwięcej o Stadii i jej krótkim żywocie dowiedziałem się z jej nekrologu. Podświadomie chyba czułem, że nie warto sobie nią zaprzątać głowy, bo i tak umrze. Zresztą umówmy się - nie taki gaming kocham i gdyby Google swoją Stadią przejęło rynek, to musiałbym się skupić na retro. Kacper jak zwykle wystarczająco sumiennie podszedł do sprawy, choć moja niewiedza w temacie nie pozwala mi oceniać rzetelności tekstu. Ja wyciągnąłem z niego wiele, bom laik. Bitwa First Party - tutaj bardziej uwagi do Rogera, niż autora tekstu (Komodo). Nie lubię takiego wróżenia z fusów. Za dużo w tym informacji w rodzaju "no coś tam chłopaki dłubią, nie znamy nawet tytułu, ale niemal pewne, że wyjdzie w 2023". Żadnych faktów, czyste przeczucia. Nowe gry Naughty Dog, Bluepoint, inXile, Coalition ponoć już w 2023, tymczasem wszyscy wiemy jak bardzo w obecnych czasach potrafi przedłużać się developing gry. Jedyne co jest "niemal pewne" to obsuwy. A pośród nieokreślonej przyszłości Polyphony, które będzie się pewnie z kolejnym GT pierdolić przez 10 lat, bo nigdy gepardami developingu nie byli. Albo Santa Monica Studios, które dopiero co wydało GoWa i informacja w rodzaju "no pewnie zrobią teraz kolejną grę". Dziękuję Kapitanie Oczywisty. Dążę do tego, że zapewne za dwa miesiące dostaniemy bliźniaczy i coroczny artykuł z cyklu "Gry, których oczekujemy w 2023 roku", gdzie większość informacji się powtórzy. I wiele z nich ostatecznie się w 2023 nie ukaże z racji poślizgów. Więc tak - nie jestem fanem tego rodzaju materiałów. No i skład trochę leży, bo możnaby nagłówek "X SERIES X W KOLEJNYCH LATACH" przerzucić na kolejną stronę, by było schludnie. Coś dziwnego stało się również z akapitem dotyczącym Rare, bo w pierwszym momencie myślałem, ze to jakiś wiersz, dlatego tak dziwnie ułożone. DC Wciśnij reset - wartość merytoryczną pominę, ale uczepię się mojej pierwszej myśli na widok artykułu. A brzmiała ona "znowu DC/Marvel". Tak jakby świat komiksów kończył się tylko na tych dwóch uniwersach. Może jakieś drobne wypady poza mainstream? Bo DC/Marvel to już chyba obrobione z każdej strony. Może coś o Thorgalu? Sin City? Asterix i Obelix? Nawet kurwa Kajko i Kokosz czy Tytus, Romek i Atomek byliby odświeżeniem. No nie wiem, przykłady prosto z czapy, ale przecież jest w tym taki potencjał, bo nawet w obrębie DC/Marvela można pogrzebać głębiej i pokluczyć. Punisher może? Po co się ograniczać do głównych nurtów przeruchanych na tysiąc sposobów? Reklama gali wrestlingu - mamy nawet własnego Triple H xd Hyde park - Piechota pięknie o forumku, chyba ma na nas ochotę. Adam, nie przejmuj się przerwą w udzielaniu, bo ta jest wliczona w forumowe życie. Każdemu się zdarzało, nikt się nie obraża. o ma być przyjemność, nie obowiązek. Kali niech zdrowieje, a w zasadzie mam nadzieję, że już wyzdrowiał, bo trochę czasu minęło. Konsolite zalicza wyzwanie dotyczące napisania optymistycznego HP. Da się odnotować odrobinę goryczy, ale ogólny wydźwięk pozytywny, no i rzuca nieco światła na marudność autora. Może teraz niektórzy dostrzegą w niej pozytywy. Ze swojej strony życzę Konsolite aby jeszcze w tym roku mógł coś skonsumować z "wywieszonym jęzorem", bo nic tak nie podsyca ognia pasji. Nieco szkoda, że Headshot Konsolite nie pokrywa pełni sprawy (mowa o aferze z głosem Bayonetty), bo domyślam się, że to kwestia terminów nie pozwoliła poruszyć wątków, które wypłynęły po czasie (w skrócie: aktorce wcale nie zaproponowano tak obraźliwie niskiej stawki jak sugerowała, a wręcz przeciwnie - wynagrodzenie jak na kilkanaście godzin pracy przy mikrofonie było całkiem sowite). Może będzie kontynuacja tematu, hehe. Recenzje. Sprawca największego zamieszania to oczywiście Piechota z 8+ dla GoWa. Wątek już poruszany (również przeze mnie), więc nie będę go dłużej drążył. Teraz jak jestem już po zaliczeniu gry jestem również skory w zupełności się z tą oceną zgodzić. Świetna przygoda, ale ma swoje bolączki zarówno w sferze fabularnej jak i gameplayowej. Jedyne do czego nie sposób się doczepić, to kwestie techniczne oraz audiowizualne. 10/10 dla TLoU Remake boli tym bardziej, że nie dało się tej gry ocenić podobnie trzeźwym okiem. No i Bayonetta 3, której recenzja najwyraźniej nie obejmuje warstwy technicznej gry Recenzja CoDa najwyraźniej miała obejmować również segment multi (co sugeruje HIV w treści), ale z racji, że ten wypadł to trzeba było wolne miejsce (prawie całą stronę) zapchać ogromnymi screenami. Natomiast przy okazji materiału towarzyszącego (wizyta w Amsterdamie) pojawił się w mojej głowie pewien dylemat. Czy lepiej napisać, ze w Beyond: Two Souls wystąpiła Ellen Page, czy zgodnie z dzisiejszą sytuacją był to już Elliot Page? Czy Elliot Page dostałby tamtą rolę, skoro potrzebna była kobieta? Nie sądzę. Więc może warto tamte dokonania odciąć grubą kreską i nie mącić w głowie? Ech, skomplikowane. No i Otton napisał recenzję Fify, którą miło się czytało nawet z mojej perspektywy (ostatnia FIFA w jaką grałem to '98, potem wyszło ISS Pro). Mięcho, czyli publicystyka: Materiał o Ragnaroku Grabarczyka bardzo mnie w odpowiednim czasie (gdy ogrywałem GoWa) nakręcił na grę, więc chyba wystarczająco pobudzający. A wiem, że tematyka mitologii nordyckiej nie jest łatwa do ogarnięcia i skrócenia jej w ten sposób. Trzeba solidnych cięć i nie ma miejsca na uwzględnienie wszystkich metodycznie wygrzebanych informacji. Wyczuwam jeszcze pewien chaos w piórze autora, ale albo w jakimś stopniu się na to uodporniłem, albo lepiej u niego z systematyzowaniem treści. Niemniej tematyka artykułu dość niewdzięczna, bo sama w sobie potrafi być niejasna i niedopowiedziana, a różne źródła mogą z drobnymi różnicami opisywać ten sam wątek i nie do końca wiadomo którego się trzymać. Niemniej Grabarczyk walczy, czuć że chce dostarczyć fajny materiał i ja mu kibicuję, bo wiem, że bywa pokorny i świadomy swoich braków. Ja to szanuję. H.R. Giger Piechoty. Do czego miałbym się tutaj przyczepić? Kim ja w ogóle jestem, bym miał się czepiać twórczości gościa, który pisze na poziomie, którego ja nigdy nie osiągnę? To świetna lektura i jeśli w numerze dostaję 3-4 takie, to uznaję, że PE jest warte znacznie więcej niż te śmieszne 20 zł. Bo wiem, ile pracy i czasu potrafi kosztować stworzenie takiego tekstu. Ile riserczu, ile klepania w klawiaturę, ile szlifowania i cyzelowania treści. A ja czytam to podczas srania, choć powinienem na baczność. Nie przyczepię się do niczego, bawiłem się podczas lektury wyśmienicie i dziękuję Pan Piechota. W podobnym tonie mógłbym pisać o materiałach Kacpra Adamusa. Ten ma swój prime time w PE, bo nie dość, że pisze świetnie, to jeszcze dużo. Rick & Morty to nie moja domena (podobnie jak Stadia, której wątek już poruszyłem wcześniej), ale nie mogę przemilczeć faktu, jak bardzo przyjemnie się Kacpra czyta. No i te "osobiste" zdjęcia. Od razu czuć, że autor jest z krwi i kości, ta pierwsza czasem zaprawiona alkoholem. W ogóle w tym numerze Adamus był dla mnie wyjątkowo pouczający, bo najpierw dostarczył informacji o Stadii, potem Ricku i Mortym, a na koniec dorzucił absolutnie fantastyczny tekst o Zodiaku. Możliwe, że najlepszy w tym numerze. Fascynujący i zachęcający do osobistego zgłębienia tematu (o czym wspominał już Kotlet_schabowy, również nabrałem ochoty na kolejny seans filmu Finchera). Tekst rześki, żwawy, bez dłużyzn, pokrywający szerokie spektrum, no uchylam kapelusz. Tekst o lęku przed głębinami to w moim odczuciu niewykorzystany potencjał. Sama Subnautica mogłaby zapełnić połowę treści, bo niech mnie Posejdon swoim widelcem ukłuje, ale dawno tak bardzo nie byłem przerażony w grze, jak podczas spotkania z Lewiatanem na głębokości kilometra. A jak na początku gry widziałem te zapraszające głębiny to mruczałem do siebie "pierdolę, nie płynę tam" i wracałem na powierzchnię xd Więc uważam, że temat był warty większego - nomen omen - zgłębienia. czuję niedosyt. Materiał o Grze Extreme zaskakująco świetny. Oczekiwałem czegoś mniej przyjemnego w lekturze, a otrzymałem świetną historyjkę z forumkiem w tle. Brawo. A jeszcze odnosząc się do uwag w poprzednich postach, to wydaje mi się, że tekst nie był w żadnym stopniu cenzurowany, jedynie autor urządził sobie takie żarty i sam się "ocenzurował", więc pohamowałbym konie. Felietony. Zax mnie namówił do zakupu The Ascent, więc felieton chyba na plus. Marcellus, jak już poprzednicy wspomnieli, jest trochę oderwany. Nie wiem czy on w ogóle gra w gry, czy tylko skupia się na twitterowych dramach. Ogólnie typa kompletnie nie czaję i tak samo kompletnie nie bym nie tęsknił za jego smętami. Natomiast Piechota poruszył kwestię, która dopiero ostatnia uderza mnie z pełną siłą - kiedyś gry JRPG były uznawane za te czasożerne, obecnie byle przygodówka zajmuje tyle samo. Oczywiste, ale kurde, ja swojego czasu na zabawę z grami nie rozciągnę. Gry są za długie, jest ich za dużo, a lata lecą, ja pierdolę, nie zdążę przejść wszystkich, na które miałbym ochotę. Mazzi i jego news z gatunku "gry poprawiają pamięć/czas reakcji/inteligencję/umiejętności manualne/mosznę w slipach - CHECK. Roger - piątka <przybija>. Listy. Dobra, HIV, Mordo, ale nie dawaj już tych Rodzynów. Wiem, że masz jakiś generator losowej treści i stamtąd to przerzucasz. Przecież tego się czytać nie da i nie warto. Po co drukować? No i Jontek w Listach. Który to już raz w tym roku? Szósty? Gratki. Dostarczyłeś w 2022 więcej treści do czytania w PE niż niejeden Zgred będący w stopce (np. Mutti czy Ural xd). Standardowo: trzymajcie się tam na tym rynku wydawniczym i jeszcze raz ukłony w kierunku Rogera, że pomimo przeciwności losu doprowadził do ukazania się PE 303. Choć opóźnienie poprzedniego numeru i tego ostatecznie skutkuje tym, że mamy miesiąc poślizgu. W grudniu zazwyczaj wychodził już pierwszy numer kolejnego roku, a teraz będziemy mieli dopiero 12 aktualnego. Jakiś plan by to wyrównać czy godzimy się z nowym cyklem? Pozdro i całusy.
  3. Ok, teraz faza pucharowa, czyli będą się ze sobą pieścić ostrożną grą, więc tym razem już na pewno wejdą moje 0:0. Holandia - USA 0:0 Argentyna - Australia 0:0 Francja - Polska 0:0 Anglia - Senegal 0:0 Japonia - Chorwacja 0:0 Brazylia - Korea 0:0 Maroko - Hiszpania 0:0 Portugalia - Szwajcaria 0:0 Poza tym to sprawa honoru, by być konsekwentnym.
  4. Spoko, na tym polega zgadywanie. Czasem się nie zgadnie
  5. Rzecz tylko w tym, że GDYBY nie awans, to nikt nie potrafiłby wskazać żadnej zalety wczorajszego meczu po naszej stronie. No, może poza Szczęsnym, który znowu obronił karnego. Poza tym bezsilność i żadnego GDYBY na naszą korzyść. Nie było żadnego "gdyby Lewy wykorzystał sytuację", bo nie było żadnych sytuacji do wykorzystania. A tak to wszyscy skupiają się na "chujowo zagraliśmy, ale mamy awans". Spoko, można i tak podchodzić, ale ja wolałbym, aby oglądanie reprezentacji nie było masochizmem. Co kto woli.
  6. Niektórzy widzę nadal zaślepieni faktem, że jest awans. Tymczasem prawda jest taka, że cały mecz drżeliśmy o wynik i modliliśmy się do Argentyny o litość, by już więcej bramek nam nie strzelali. A w międzyczasie modliliśmy się o to, by Meksyk więcej nie strzelał, albo Arabia strzelała. Nic w tym decydującym meczu nie zależało od nas, byliśmy bierni, oglądaliśmy się tylko na innych. Meksyk strzeliłby jedną bramkę więcej i byłby płacz. Argentyna też miała swoje okazje na 3:0 i też byłoby płacz, że nie zareagowaliśmy. Lecimy na farcie i tylko nieudolności innych zawdzięczamy, że dzisiaj jesteśmy w 1/8, bo przez trzy mecze stworzyliśmy ile? Trzy sytuacje bramkowe? Dążę do tego, że jeżeli komuś sprawia przyjemność oglądanie takiej reprezentacji, to chyba najwyraźniej czegoś innego oczekuje od meczów piłkarskich. Ja wczoraj byłem smutny, zrezygnowany i zniesmaczony obrazem gry. Ciężko się to oglądało i prawdopodobnie w niedzielę będę wolał pograć w grę, zamiast przeżywać to jeszcze raz. No kompletnie nic nie zapowiada, by nasz styl miał ulec zmianie w nadchodzącym meczu.
  7. Póki co największą krucjatę prowadzisz Ty, a znając życie to pewnie nawet PE nie czytasz, zgadłem? Prenumerata jest problemem, który stale naświetlamy i w efekcie wielu (w tym ja) po prostu z niej zrezygnowało. Nie działa - nie kupuję. Natomiast odrębną kwestią jest samo PE i jego jakość oraz treść, a gdybyś się skupił, to znalazłbyś wiele pozytywnych opinii oraz argumentów, dlaczego wielu nadal wspiera pismo, niezależnie od kłopotów wydawniczych. Ale lepiej się skupić na rzekomej hipokryzji i odwracać wzrok od tego, że ktoś może lubić PE za zalety, pomimo wad. Będą problemy - będzie krytyka. Będzie fajny numer - będą pozytywne opinie.
  8. I pomimo problemów różnej maści PE się ukazało, Pixel się nie ukazał. Oba czasopisma są Łapusza. Widzisz różnicę? Dlatego inicjatywie Rogera i spółki ufam, bo choć nie wszystko jest w ich władzy, to zaangażowanie w sprawę mają na zupełnie innym poziomie.
  9. Pegasus Extreme się ukaże. Mają gotowy produkt, który wystarczy wydrukować i sprzedać, by na nim zarobić. #0 mi dostarczono, reedycję #1 też, nie mam więc powodów by zakładać, że przy Pegasusie będzie inaczej. W najgorszym wypadku będę stratny całe zawrotne 25 zł.
  10. Przecież ten projekt był już szlifowany od miesięcy przez Rogera i spółkę. To bardziej ich inicjatywa, niż Łapusza, którego zadaniem jest tylko to przyklepać. Na projekty Łapusza (Amigi, C64) mam wyjebane. Projekty Rogera i redaktorów PE to już inna kwestia.
  11. Nie ma takiego obowiązku, więc nie chcę. Rozjebie wszystkich klasycznie.
  12. Holandia - Katar 0:0 Ekwador - Senegal 0:0 Walia - Anglia 0:0 Iran - USA 0:0 Tunezja - Francja 0:0 Australia - Dania 0:0 Polska - Argentyna 0:0 Arabia Saudyjska - Meksyk 0:0 Chorwacja - Belgia 0:0 Kanada - Maroko 0:0 Japonia - Hiszpania 0:0 Kostaryka - Niemcy 0:0 Korea Płd. - Portugalia 0:0 Ghana - Urugwaj 0:0 Kamerun - Brazylia 0:0 Serbia - Szwajcaria 0:0
  13. Widzę, że matematyka wjeżdża na ostro, tymczasem w następnej kolejce Arabia wygrywa z Meksykiem (bo niby dlaczego nie? Przecież Meksykanie są słabi, popatrzcie na nich), Argentyna wygrywa z nami i Arabia + Argentyna awansują dalej.
  14. Kmiot

    God of War: Ragnarok

    W sumie standardowo: do tematu w Graczpospolitej nie każdy zagląda, a może kogoś zainteresuje. God of War: Ragnarok [PS5] Mocno ogólnie, bez Spoilerów, nawet screeny z początku przygody. Pod wieloma względami imponująca. Już w samej warstwie głównej fabuły obszerna, a jeśli zacząć ten rdzeń drążyć na boki, to okazuje się wprost ogromna. Poprawia w zasadzie wszystkie bolączki poprzedniczki. Pełna momentów łał, choć kilka fragmentów ziew też się znajdzie. Dokąd zmierzamy, czyli fabuła. Nie przesadzałbym z zachwytami i peanami po jej adresem, a z takimi się spotkałem. Jest solidnie i satysfakcjonująco, a historia spełnia rolę koła napędowego dla naszej podróży przez światy, ma kilka błysków, ale z drugiej strony tempo opowieści potrafi momentami wyraźnie zwolnić. Idea jest taka, że mają one na celu budowanie więzi między bohaterami, ale gracz ściskający pada na tym cierpi, bo nie ma zbyt wiele do roboty. Wstrzymam się z wskazywaniem konkretnych fragmentów, ale chyba każdy samodzielnie je wychwyci, bo znacznie się wyróżniają i są oczywiste. Niemniej jako całość trzeba oddać twórcom, że zapewnili mi motywację do pchania historii wciąż do przodu, a na koniec wynagrodzili upór z nawiązką i bez zawahania mogę napisać, że była to wspaniała przygoda pełna wzlotów i upadków, wyrazistych postaci, starego Kratosa, który uroczo mruczy na wiele sposobów, chwil napięcia i momentów rozluźnienia, gdzie bywa nawet dowcipnie. Piękno światów, czyli AV. Opowieść podziwia się z zapartym tchem, bo jest co. Wizualnie GoW:R to majstersztyk. Początek jest jeszcze pod tym względem dość wstrzemięźliwy, ale już pierwszy odwiedzony przez nas świat wywołuje mimowolny uśmiech na twarzy każdego, kto nie jest obojętny na piękno natury. To jeden z tych momentów, gdy zaczynamy z podziwem kręcić prawą gałką obserwując otoczenie i jego detale (małe zwierzątka!), tymczasem wolną lewą ręką grzebiemy czule w okolicach własnego krocza, próbując załagodzić podniecenie. I tak będzie przez kolejne kilkadziesiąt godzin wraz z odwiedzinami w kolejnych światach. Absolutnie szalona jest ilość przypadków, gdy nasz palec mimowolnie wędruje w kierunku przycisku odpowiadającego za zrzut ekranu. Imponujące widoki i krajobrazy, kolorystyka i oświetlenie podkreślające jej zalety, szalona ilość detali, drobnych roślinek, żyjątek, elementy wyposażenia lokacji. Natomiast nie jestem fanem muzyki, bo według mnie jest zbyt subtelna i często ginie w tumulcie wydarzeń. Ma kilka momentów, gdy udanie podkreśla obraz, ale ma problem z wyróżnianiem się. Za to dźwięk jest tip-top. Otoczenie żyje w naszych słuchawkach, a znajdźki i itemki cichutko brzęczą, by łatwiej je było zlokalizować. Szczegół, ale znacznie ułatwia i uprzyjemnia eksplorację. Mięso z Trolla, czyli gameplay. Co należy twórcom oddać już na starcie, to słowa pochwały za to, że wyciągnęli wnioski i poprawili praktycznie każdą wadę poprzedniczki. Legendarny recykling różnokolorowych trolli został skutecznie stłamszony, a różnorodność przeciwników wzrosła imponująco. Wiadomo że przy grze na 40-50 godzin nie da się tego wyeliminować całkowicie, ale wyraźnie widać, że wzięto sobie pewne aspekty do serca. Recykling więc jest, ale unika tej nachalnej maniery, a Santa Monica Studios pozwala sobie nawet na pewien dystans do własnych niedoskonałości i parokrotnie subtelnie żartuje z przywar poprzedniej gry. Wreszcie dostajemy też walki z bossami godne cyklu, niektóre z nich to absolutna orgia dla zmysłów i iście tytaniczne starcia, po zakończeniu których z ulgą wypuszczamy nagromadzone w płucach powietrze. System walki w moim odczuciu wiele się nie zmienił (pewne kwestie celowo przemilczę), ponoć zmniejszono znaczenie walki bez broni, ale dla mnie to obojętne, bo nie po to mam do dyspozycji ostre narzędzia mordu, by bić się na pięści jak najebany żul pod Żabką. No i jest eksploracja, którą w grach chyba uwielbiam najbardziej. Jeśli skupić się na wątku głównym, to GoW:R stanowi przygodę dość korytarzową. Opowieść prowadzi nas jak po sznurku przez kolejne światy, a lokacje ograniczają się do nieznacznych skoków w bok, by po chwili pozwolić graczowi wrócić na główną ścieżkę. Ale. Co jakiś czas otwierają się przed nami szersze możliwości. I jeśli zboczymy, to możemy zaginąć na długie godziny i pozwolić się pochłonąc całkowicie opcjonalnym atrakcjom. Mówię tutaj o zawartości, z której można złożyć osobną grę, bez kitu. Trzymając się wyłącznie głównej fabuły de facto rezygnujemy z ogromnej części przygotowanej przez twórców rozrywki i oni nie mają absolutnie nic przeciwko temu. Nie zmuszają do grindu, nie wymagają nawet odwiedzenia tych miejsc. Uzależniają to jedynie od naszej wewnętrznej potrzeby i ciekawości. Albo natręctwa gracza, który nie pozwoli żadnemu sekretowi umknąć. Ogólnie powtórzę to, co już czytaliście parokrotnie - ta gra jest ogromna, jak na swój gatunek. Według niektórych nawet zbyt ogromna i rozumiem ich ból, bo z czyszczeniem tych opcjonalnych lokacji wiążą się też spore niedogodności. Większości nie da się zaliczyć w 100% od strzała przy okazji pierwszej wizyty i trzeba czekać do endgame, gdy odblokują się wszystkie atrakcje. A że większość z nich skupia się na walce i czasami trzeba do niej biec/płynąć łódką przez blisko pół lokacji, to trudno całość określić doskonałą rozrywką, bo schemat szybko się nudzi. Nie jest to jakaś przytłaczająca harówka, bo uzupełnienie braków zajęło mi około 5-6 godzin (spośród 50), ale bez wyrzutów sumienia obniżyłem sobie na tę okazję poziom trudności, by każdej walki nie powtarzać kilka razy (nawet “normal” bywa bardzo wymagający przy niektórych opcjonalnych bossach, oj tak). Odrębną i dyskusyjną kwestią pozostaje syndrom "przeciskam się przez szczeliny, otwieram drzwi, dźwigam filary", który ma za zadanie zakamuflować loadingi. Skaza growego DNA z poprzedniej generacji i rozumiem, że musiała również zostać przeniesiona na aktualną, bo nie było możliwości i sensu tego usuwać (konieczność konstruowania od nowa lokacji), ale do chuja Wacława, jesteśmy już dwa lata w nowej generacji, która obiecywała pozbycie się tych niedogodności, a dalej musimy je tolerować, bo ktoś nie potrafi odciąć pępowiny. Minus, bez względu na okoliczności. Po Ragnaroku, czyli podsumowanie. Gra obszerna, kipiąca od zawartości, pełna smaczków, sekretów, opcjonalnych wyzwań i atrakcji, a endgame ma sens, bo otwiera kilka możliwości dla chętnych. Ciągle satysfakcjonująca i mięsista w warstwie bitewnej (te finiszery za każdym razem cieszą oko wewnętrznego sadysty) i stale zachęcająca do eksploracji, a - bóg wojny mi świadkiem - jest co zwiedzać. Wyraźny progres pod względem poprzednika, aczkolwiek niektórzy mogą zatęsknić za tamtym, bardziej kameralnym nastrojem. Fabularnie nierówna (tempo siada chwilami), ale całość bez wątpienia wygląda i brzmi przepięknie.
  15. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    God of War: Ragnarok [PS5] Mocno ogólnie, bez Spoilerów, nawet screeny z początku przygody. Pod wieloma względami imponująca. Już w samej warstwie głównej fabuły obszerna, a jeśli zacząć ten rdzeń drążyć na boki, to okazuje się wprost ogromna. Poprawia w zasadzie wszystkie bolączki poprzedniczki. Pełna momentów łał, choć kilka fragmentów ziew też się znajdzie. Dokąd zmierzamy, czyli fabuła. Nie przesadzałbym z zachwytami i peanami po jej adresem, a z takimi się spotkałem. Jest solidnie i satysfakcjonująco, a historia spełnia rolę koła napędowego dla naszej podróży przez światy, ma kilka błysków, ale z drugiej strony tempo opowieści potrafi momentami wyraźnie zwolnić. Idea jest taka, że mają one na celu budowanie więzi między bohaterami, ale gracz ściskający pada na tym cierpi, bo nie ma zbyt wiele do roboty. Wstrzymam się z wskazywaniem konkretnych fragmentów, ale chyba każdy samodzielnie je wychwyci, bo znacznie się wyróżniają i są oczywiste. Niemniej jako całość trzeba oddać twórcom, że zapewnili mi motywację do pchania historii wciąż do przodu, a na koniec wynagrodzili upór z nawiązką i bez zawahania mogę napisać, że była to wspaniała przygoda pełna wzlotów i upadków, wyrazistych postaci, starego Kratosa, który uroczo mruczy na wiele sposobów, chwil napięcia i momentów rozluźnienia, gdzie bywa nawet dowcipnie. Piękno światów, czyli AV. Opowieść podziwia się z zapartym tchem, bo jest co. Wizualnie GoW:R to majstersztyk. Początek jest jeszcze pod tym względem dość wstrzemięźliwy, ale już pierwszy odwiedzony przez nas świat wywołuje mimowolny uśmiech na twarzy każdego, kto nie jest obojętny na piękno natury. To jeden z tych momentów, gdy zaczynamy z podziwem kręcić prawą gałką obserwując otoczenie i jego detale (małe zwierzątka!), tymczasem wolną lewą ręką grzebiemy czule w okolicach własnego krocza, próbując załagodzić podniecenie. I tak będzie przez kolejne kilkadziesiąt godzin wraz z odwiedzinami w kolejnych światach. Absolutnie szalona jest ilość przypadków, gdy nasz palec mimowolnie wędruje w kierunku przycisku odpowiadającego za zrzut ekranu. Imponujące widoki i krajobrazy, kolorystyka i oświetlenie podkreślające jej zalety, szalona ilość detali, drobnych roślinek, żyjątek, elementy wyposażenia lokacji. Natomiast nie jestem fanem muzyki, bo według mnie jest zbyt subtelna i często ginie w tumulcie wydarzeń. Ma kilka momentów, gdy udanie podkreśla obraz, ale ma problem z wyróżnianiem się. Za to dźwięk jest tip-top. Otoczenie żyje w naszych słuchawkach, a znajdźki i itemki cichutko brzęczą, by łatwiej je było zlokalizować. Szczegół, ale znacznie ułatwia i uprzyjemnia eksplorację. Mięso z Trolla, czyli gameplay. Co należy twórcom oddać już na starcie, to słowa pochwały za to, że wyciągnęli wnioski i poprawili praktycznie każdą wadę poprzedniczki. Legendarny recykling różnokolorowych trolli został skutecznie stłamszony, a różnorodność przeciwników wzrosła imponująco. Wiadomo że przy grze na 40-50 godzin nie da się tego wyeliminować całkowicie, ale wyraźnie widać, że wzięto sobie pewne aspekty do serca. Recykling więc jest, ale unika tej nachalnej maniery, a Santa Monica Studios pozwala sobie nawet na pewien dystans do własnych niedoskonałości i parokrotnie subtelnie żartuje z przywar poprzedniej gry. Wreszcie dostajemy też walki z bossami godne cyklu, niektóre z nich to absolutna orgia dla zmysłów i iście tytaniczne starcia, po zakończeniu których z ulgą wypuszczamy nagromadzone w płucach powietrze. System walki w moim odczuciu wiele się nie zmienił (pewne kwestie celowo przemilczę), ponoć zmniejszono znaczenie walki bez broni, ale dla mnie to obojętne, bo nie po to mam do dyspozycji ostre narzędzia mordu, by bić się na pięści jak najebany żul pod Żabką. No i jest eksploracja, którą w grach chyba uwielbiam najbardziej. Jeśli skupić się na wątku głównym, to GoW:R stanowi przygodę dość korytarzową. Opowieść prowadzi nas jak po sznurku przez kolejne światy, a lokacje ograniczają się do nieznacznych skoków w bok, by po chwili pozwolić graczowi wrócić na główną ścieżkę. Ale. Co jakiś czas otwierają się przed nami szersze możliwości. I jeśli zboczymy, to możemy zaginąć na długie godziny i pozwolić się pochłonąc całkowicie opcjonalnym atrakcjom. Mówię tutaj o zawartości, z której można złożyć osobną grę, bez kitu. Trzymając się wyłącznie głównej fabuły de facto rezygnujemy z ogromnej części przygotowanej przez twórców rozrywki i oni nie mają absolutnie nic przeciwko temu. Nie zmuszają do grindu, nie wymagają nawet odwiedzenia tych miejsc. Uzależniają to jedynie od naszej wewnętrznej potrzeby i ciekawości. Albo natręctwa gracza, który nie pozwoli żadnemu sekretowi umknąć. Ogólnie powtórzę to, co już czytaliście parokrotnie - ta gra jest ogromna, jak na swój gatunek. Według niektórych nawet zbyt ogromna i rozumiem ich ból, bo z czyszczeniem tych opcjonalnych lokacji wiążą się też spore niedogodności. Większości nie da się zaliczyć w 100% od strzała przy okazji pierwszej wizyty i trzeba czekać do endgame, gdy odblokują się wszystkie atrakcje. A że większość z nich skupia się na walce i czasami trzeba do niej biec/płynąć łódką przez blisko pół lokacji, to trudno całość określić doskonałą rozrywką, bo schemat szybko się nudzi. Nie jest to jakaś przytłaczająca harówka, bo uzupełnienie braków zajęło mi około 5-6 godzin (spośród 50), ale bez wyrzutów sumienia obniżyłem sobie na tę okazję poziom trudności, by każdej walki nie powtarzać kilka razy (nawet “normal” bywa bardzo wymagający przy niektórych opcjonalnych bossach, oj tak). Odrębną i dyskusyjną kwestią pozostaje syndrom "przeciskam się przez szczeliny, otwieram drzwi, dźwigam filary", który ma za zadanie zakamuflować loadingi. Skaza growego DNA z poprzedniej generacji i rozumiem, że musiała również zostać przeniesiona na aktualną, bo nie było możliwości i sensu tego usuwać (konieczność konstruowania od nowa lokacji), ale do chuja Wacława, jesteśmy już dwa lata w nowej generacji, która obiecywała pozbycie się tych niedogodności, a dalej musimy je tolerować, bo ktoś nie potrafi odciąć pępowiny. Minus, bez względu na okoliczności. Po Ragnaroku, czyli podsumowanie. Gra obszerna, kipiąca od zawartości, pełna smaczków, sekretów, opcjonalnych wyzwań i atrakcji, a endgame ma sens, bo otwiera kilka możliwości dla chętnych. Ciągle satysfakcjonująca i mięsista w warstwie bitewnej (te finiszery za każdym razem cieszą oko wewnętrznego sadysty) i stale zachęcająca do eksploracji, a - bóg wojny mi świadkiem - jest co zwiedzać. Wyraźny progres pod względem poprzednika, aczkolwiek niektórzy mogą zatęsknić za tamtym, bardziej kameralnym nastrojem. Fabularnie nierówna (tempo siada chwilami), ale całość bez wątpienia wygląda i brzmi przepięknie.
  16. Nie o taki sentymentalny zapalnik mi chodziło, ale ok, niech będzie xd Może komuś się skojarzy z jakąś grą.
  17. https://giant.gfycat.com/SharpJaggedJaeger.webm
  18. Gdyby nie to, że doliczają po 38 minut na połowę, to może i Walia - Iran 0:0 by weszło xd
  19. Siostrę. Byłem z rodzicami w odwiedzinach i namówiłem ich na kupno, hehe. Siostrę nadal mam, z rodziców ostało się już tylko jedno, a lalkę sprzedałem kilka lat temu (możliwe, że kilkanaście) za chyba 600-700 zł xd Lalkarze są pojebani, mówię Wam. Ciekawe czy podwalał do niej.
  20. Walia - Iran 0:0 Katar - Senegal 0:0 Holandia - Ekwador 0:0 Anglia - USA 0:0 Tunezja - Australia 0:0 Polska - Arabia Saud. 0:0 Francja - Dania 0:0 Argentyna - Meksyk 0:0 Japonia - Kostaryka 0:0 Belgia - Maroko 0:0 Chorwacja - Kanada 0:0 Hiszpania - Niemcy 0:0 Kamerun - Serbia 0:0 Korea Płd. - Ghana 0:0 Brazylia - Szwajcaria 0:0 Portugalia - Urugwaj 0:0
  21. Pohamujcie konie, bo zraz się okaże, że grupowo robimy tutaj e-lincz na Piechocie za 8+ dla nowego GoWa. Tymczasem tutaj bardziej chodzi o komiczny kontrast tego 8+ względem 10/10 dla remake TLoU. Co więcej, większość z nas tutaj się zgadza, że ocena Piechoty jest do wybronienia, a recenzja krytyczna, ale rzetelna i złapana z szerokiej perspektywy. Czego o recenzji TLoU raczej napisać się nie da. Pytanie jakich recenzji oczekujemy. Ja wiem, że to wszystko da się sprowadzić do "to indywidualna opinia autora recenzji", ale może mając świadomość, że potencjalny autor do gry podejdzie zbyt entuzjastycznie i bezkrytycznie warto rozważyć przekazanie jej komuś innemu? Komuś bez klapek na oczach? Bo potem wychodzi takie kuriozum, że remake kilkuletniej gry (okrojonej o tryb online) rozwala kompletnie skalę ocen. Więc tutaj nie tyle chodzi o jakikolwiek problem z oceną Piechoty (no dobra, Pix się trochę na początku oburzył, ale poza tym raczej zgoda panuje), co raczej rykoszetem wraca problem oceny 10/10 dla TLoU Remake. Czepię się tylko tego fragmentu, bo zastanawiam się od kiedy to się stało wadą? Wiele generacji przegraliśmy w korytarzowe gry, obecnie wielu nawet tęskni za tego rodzaju zabawą, bo open worldy się przejadły, a rury pozwalają lepiej kontrolować tempo rozgrywki i dawkować atrakcje. Ja lubię sobie to mieszać i jak mam ochotę na dobrze zrealizowany korytarz, to nie przychodzi mi do głowy patrzeć na to jak na wadę. Już pomijam fakt, że akurat Ragnarok ładnie równoważy te "rury" bardziej otwartymi lokacjami pobocznymi, które są takimi mini-open-worldami. Jak mam ochotę na korytarz, to biorę się za bary z wątkiem fabularnym. Jak się znudzę i mam ochotę eksplorować, to skręcam z głównej ścieżki i zanurzam się atrakcjach pobocznych. Więc są rury, ale Ragnarok ma też więcej przestrzeni do oddychania. On niech tak nie cwaniakuje, bo wystawił nowej Bayonecie 9- i tym samym pośrednio dał pozwolenie na wydawanie gier z wyraźnymi technicznymi problemami. Dodatkowo nawet ja dostrzegam tutaj zjazd pod względem artystycznym w porównaniu z Bayonettą 2. Więc niech uważa i się nie wychyla, bo jeszcze jego ktoś wyciągnie zaraz do tablicy xd
  22. Trzy chyba. Od wtorku po cztery.
  23. Pixel w ogóle nie miał ocen na początku, ale oni zawsze mieli takie chujowe recenzje, że <wzruszam ramionami> Potem wprowadzili oceny procentowe w rodzaju 66 i 87, tak jakby komuś robiło różnicę 74 a 76. A recenzje nadal chujowe. CDA to nie wiem, chyba dawno temu coś musieli kombinować, więc nie za mojej kadencji jako czytelnik. Ale rozumiem, że oceny muszą zostać, bo czytelnicy nie potrafią wyciągnąć własnych wniosków z treści recenzji i o niej nie da się dyskutować bez cyferki.
  24. Kurde, też to pamiętam z tym CTR xd Tym bardziej, że wtedy byłem fanem Speed Freaksów, w których zagrywaliśmy się z kolegami na splitscreenie i CTR wydawał nam się... ślamazarny. Generalnie ocenę od Piechoty da się w zupełności wybronić, choć jest surowa, szczególnie w porównaniu ze stojącą obok recenzją Bayonetty 3, która to gra ma wiele przywar, a jednak 9- dostała Kompletnie niewymierne te cyfry. Może lepiej byłoby wprowadzić werdykty w rodzaju "Warto/nie warto/warto przy przecenie".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...