-
Postów
7 089 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
166
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kmiot
-
Leclerc dobrze powiedział. Końcówka za SC nie miała znaczenia, bo skończyli na drugim miejscu przez wcześniejsze decyzje, więc pretensje Ferrari może mieć tylko do siebie. Okazuje się, że ten szybki zjazd po Mediumy był błędem. SC dał im nadzieję, ale z tempem Maxa i tak byłoby trudno cokolwiek wywalczyć. Max na mediumach kontrolował przewagę ścigającego go Charlesa na softach (ten praktycznie nie odrabiał dystansu, a powinien). Max dojechałby do mety na luzie i z przewagą. Więc znów Ferrari dało ciała, choć zakończenie za SC trochę to kamufluje i ich wybiela.
-
"Wizualizacja" przesunięć https://giant.gfycat.com/ZigzagTartClumber.webm
-
Relicta [PS4] Kurde, człowiek czasami ma jakieś dziwne ciągoty. I zamiast odpalić po ciężkim dniu jakiś rozluźniający odmóżdżacz, to mierzy ambitnie i bierze się za bary z grą logiczną. Nie wiadomo po co i na co to komu. Relicta wprowadza nas w swój świat dość łagodnie, wręcz chciałoby się ją popędzić, bo chwilami aż przynudza. Jest fabuła. Sam nie jestem przekonany czy ta gra potrzebuje fabularnej otoczki. To zawsze miło, że autorzy nie wrzucili tak całkowicie od czapy zestawu zagadek do gry i elo. Widać, że ktoś próbował się do tego przyłożyć i stworzyć jakiś podkład historyczny, lore, notatki, napisać dialogi, nagrać kwestie voiceactingu. Z drugiej strony możemy uznać, że jeśli to wszystko jest źle zrealizowane, to będzie gracza tylko męczyć. I choć doceniam chęci, to Relicta chwilami cierpi z tego powodu. Mamy więc dłużące się fragmenty symulatora chodzenia, gdy przemierzamy kolejne korytarze bazy, wszystkie bardzo do siebie podobne, ukształtowane na jeden wzór, z porozrzucanymi tu i ówdzie kopiami tych samych przedmiotów. No dramatycznie to słabe. Widziałeś jeden korytarz/pomieszczenie - widziałeś wszystkie. Wędrówki starają się nam umilić dialogi bohaterki z resztą załogi bazy. Ta reszta załogi istnieje tylko prawdopodobnie, bo... nigdy ich nie widzimy. Nikt nie zaprojektował modeli postaci. Żadnych. Baza jest ogromna (połączona kolejkami magnetycznymi), a nie ma w niej żywej duszy. Kompletna pustka, czasem przeleci jakiś dron, albo przejedzie odkurzacz Rumba. Wszystkie fabularne rozmowy przebiegają "przez telefon". Nawet filmik końcowy jest tak skonstruowany, że choć słyszymy jak postacie rozmawiają twarzą w twarz, to ich nie widzimy. Powiedzmy, że cięcie kosztów poszło dość daleko. I to nic złego, bo tak jak pisałem - od gry logicznej oczekuję czegoś innego, mogę przymknąć na to oko. Trudniej natomiast jest przytkać ucho na dialogi. Rozmówki między bohaterami miały w zamyśle być chyba takie groovy, a brzmią nieco kabaretowo. Postacie próbują się przekomarzać, czasem rzucą wulgaryzmem, ale to wszystko nie brzmi przekonująco. Nie brzmi naturalnie. Dopiero gdy do akcji wkracza "Pasożyt" dialogi nabierają charakteru i wreszcie dały mi trochę przyjemności. Ale dobra, bo to wszystko tło. Przejdźmy na pierwszy plan. A tutaj mamy sól każdej gry logicznej, czyli zagadki. Te w Relikcie oparte są przede wszystkim na zasadach magnetyzmu. Czyli dodatnia polaryzacja będzie się przyciągała z ujemną. Te same polaryzacje się odpychają. Proste, intuicyjne. Ale elementów na planszy jest już więcej i są nieco bardziej pogmatwane. Istotą zagadek są sześciany. Zawsze w ograniczonej ilości. To im możemy nadawać dowolną polaryzację, a dodatkowo sprawić, by włączyć lub wyłączyć im grawitację. Stopniowo wachlarz przeszkód się zwiększa i strefy zagadek robią się coraz gęstsze od elementów, które musimy wziąć pod uwagę. Różnorakie zasłony - jedne przepuszczą nas, ale sześcianów już nie; inne odwrotnie; jeszcze inne nie przepuszczą niczego, póki ich nie deaktywujemy. Dochodzą panele na ścianach, które mogą nam pomóc, ale również przeszkodzić, jeśli je nieodpowiednio spolaryzujemy. Dochodzą teleportery sześcianów i nadawane im oznaczenia (niektóre przyciski wymagają położenia na nich odpowiednio oznaczonego sześcianu). Dochodzą windy. Dochodzą drony transportujące sześciany, albo anulujące każdą polaryzację w swoim zasięgu. Dochodzi "surfowanie" na pozbawionym grawitacji sześcianie. Wiem, że brzmi to dość niejasno, ale chce tylko w ten sposób dać do zrozumienia, że warstwa logiczna w tej grze jest całkiem rozbudowana i przemyślana. Początek może wydawać się dość ospały i bez iskry. Ale stopniowo dochodzą kolejne intrygujące możliwości, co z jednej strony coraz bardziej komplikuje kolejne zagadki, a z drugiej dostarcza tym więcej satysfakcji z samodzielnego ich rozwiązywania. Choć trzeba przyznać, że mechanika i koncepcja gry potrafią działać na dość sztywnych zasadach. Wiele czynności nie możemy wykonać, bo... nie. Możemy podnosić i przenosić sześciany, ale nie możemy ich nawet lekko rzucić, czy też popchnąć. Nie postawimy ich nawet na nieco pochyłym terenie. Możemy je postawić jeden na drugim, ale tylko równiutko, czyli nie uformujemy z nich "schodków". No czasami jest się o włos od rozwikłania zagadki, ale nie da się, bo postać nie pchnie sześcianu o 10 cm w przód. Bywa irytująco. Ale o dziwo, mimo, że Relicta rządzi się swoimi sztywnymi prawami, to mam wrażenie, że jest wystarczająco elastyczna w podejściu. Nie mam pewności, ale czuję, że wiele zagadek rozwiązałem w nie do końca ten sposób, który przewidzieli twórcy. Czasem zostawał mi na planszy jakiś nieużyty sześcian, a ja już przy wyjściu. Niektóre nawet dość szalone pomysły czasem wprowadzałem w życie i o dziwo potrafiły zadziałać. Nie będę ukrywał - to szalenie satysfakcjonujące. Szybko nam wchodzi w krew schemat: obserwacja otoczenia, przegląd dostępnych narzędzi, analiza skutków i przyczyn, konstruowanie w głowie łańcuchów zdarzeń, a następnie wprowadzanie ich w działanie. Sukces, nara, wychodzę ze strefy zagadki cały na biało i dumny jak paw. Początkowe prościutkie fragmenty z czasem przeradzają się w rozbudowane, wielowymiarowe i wieloetapowe sekwencje działań. Całość zajęła mi około 20 godzin, ale szlajałem się też po tej bazie w poszukiwaniu znajdziek, bo kurwa, mam takie zboczenie. Jeśli dążyć od zagadki do zagadki, to pewnie zaoszczędziłbym z 5 godzin. Jest też trofeum za speedrun poniżej 6 godzin, więc pewnie i tak się da. Gra jest podzielona na kilka biomów (las, pustynia, dżungla, śnieg plus chyba coś tam jeszcze) i otoczenie niespecjalnie się nudzi, ale na pewnym etapie gry i tak się go nie dostrzega, bo to tylko tło dla kolejnych zagwozdek. Bywa ładnie, jednak czuć sterylność. Przez większość czasu wszystko hula intuicyjnie. Działanie nowych elementów musimy rozgryźć sami, ale potem obsługujemy je już bez zastanowienia. W zasadzie przez całą grę trafiłem tylko na jeden fragment i ciąg zagadek, który wydał mi się zupełnie bez sensu i jakiś taki "na żyletki". Nienaturalnie skonstruowany. Utknąłem w nim na... wiele godzin, przyznaję. W końcu dałem za wygraną i sprawdziłem w sieci, a tam się okazało, że rozwiązanie jest proste. Tylko rzecz w tym, że w mojej grze nie było najistotniejszego elementu. Twórcy usunęli go w patchu, bo nie był niezbędny do ukończenia zagadki xd Ostatecznie fragment przebrnąłem, ale trochę chyba na farcie, choć teraz, już mądrzejszy o pewne aspekty poradziłbym sobie z nim lepiej. Dwa razy zdarzyło się też, że utknąłem, ale tutaj już nie z własnej winy, bo przez bugi. Raz zawiesił się ruchomy panel i uniemożliwił rozwiązanie zagadki. Jakież było moje zaskoczenie, gdy po resecie segmentu (możemy to zrobić w każdej chwili, co cofa nas do położenia domyślnego) okazało się, że panel który przez ostatnią godzinę tkwił nieruchomo na ścianie teraz się porusza. Innym razem podobnie utkwił w miejscu jeden z dronów. Więc polecam się przyglądać niektórym ruchomym elementom, bo mają kaprys bugowania się w miejscu, a my nieświadomi możemy stracić kilkadziesiąt minut na próbie rozwiązania zagadki nierozwiązywalnej. Od startu nie byłem przekonany do tej gry. Początkowe dylematy są dość smętne i wąskotorowe, ale potem zaczęło się ostre główkowanie, a ja byłem całkowicie zaangażowany. Po ukończeniu podstawki, głodny nowych wyzwań zabrałem się więc za dodatki (darmowe najwyraźniej, bo grałem w wydanie dostępne w PS+Extra i się odpaliły). Aegir Gig stanowi swoisty fabularny prequel, ale to nieistotny detal. Dostajemy nowego bohatera i sekwencje kolejnych dylematów logicznych. Areny testowe są znacznie ciaśniejsze, skondensowane, co nie znaczy, że łatwiejsze. Oczopląsu idzie dostać od nagromadzenia elementów, do tego dochodzą fragmenty platformowe (z braku lepszego określenia tak je nazwę), gdzie wymagana jest precyzja oraz szybkość działania, a że nasza postać nie jest do tego stworzona i porusza się dość topornie, to bywa nieprzyjemnie. Ale ogólnie to więcej satysfakcjonującego gówna i parę razy po rozgromieniu kolejnej sekwencji do siebie mówiłem "ale jestem zajebisty, na razie lamusy, nie powstrzymacie mnie". Ice Queeen to z kolei swoisty sequel fabularny, ale to znów nieistotny detal, choć dostajemy pyskatą bohaterkę oraz powraca "Pasożyt", więc dialogi mają jakąś werwę. Dorzucono też parę nowych elementów (teleporty dla bohaterki, zasłony zmieniające polaryzację sześcianów), ale baza gry jest wciąż ta sama i tak samo bawi od początku do końca. Z pewnością to lepszy dodatek od Aegir Gig, choć oba dostarczają to co najważniejsze - klawe, coraz bardziej pogmatwane zagwozdki logiczne. Jak ktoś ma ochotę na taką zabawę, to raczej się nie zawiedzie.
-
Ja też dziękuję, chociaż osobiście jeszcze tam nie dotarłem, ale za to dotarły do mnie wieści. Tymczasem HIV dalej nie może przeżyć, że ktoś na forum ocenia okładki i ciągle grzeje ten sam żart od kilku lat. Teraz tu ponoć zagląda, więc mam nadzieję, że to odnotuje xd
-
Tego akurat u mnie nie zauważyłem, ale moją uwagę zwróciło co innego. Artykuł o fabułach jest zastanawiająco "przybrudzony". Normalnie uznałbym to za zabieg artystyczny, bo pojawia się tylko przy okazji tego materiału, poza tym sama czcionka jest całkowicie czytelna, no i wzór zabrudzeń jest identyczny na kolejnych stronach (odpowiednio lewych i prawych). Ale dwie kwestie budzą moje podejrzenia. 1. "artefakty" u Milupl, których u mnie brak 2. nad TEMAT NUMERU jest zauważalna, "przebitka" jakiegoś innego słowa, wygląda jak CYBERWARE No i generalnie wygląda to mało artystycznie Generalnie jestem ciekawy, więc zaraz się okaże czy to tak u wszystkich i zamierzone, czy to tylko w części egzemplarzy (jak w przypadku "duszków" u Milopl). Na lekturę nie wpływa, więc w sumie pierdoła. Przejrzałem też na szybko numer i kto jest autorem tekstu o 1984, bo nie odnotowałem podpisu? https://skrivanek.pl/na-tapete-czy-na-tapet/ Ale fakt, Syphonik <3
-
PSX Extreme - numer Zerowy
Kmiot odpowiedział(a) na Roger temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Ale wiesz czyj to był pomysł? -
PSX Extreme - THE MOVIE - Zbieramy materiały
Kmiot odpowiedział(a) na Domino BoChcieć temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Nie jest. Pojawia się sporadycznie i gościnnie. Więc no. Nie jest. -
PSX Extreme - THE MOVIE - Zbieramy materiały
Kmiot odpowiedział(a) na Domino BoChcieć temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
To co, teraz Monia może już pisać? Przypominam, że na targach "jajecznicę robi", a to trudno przecenić. -
Obejrzałem crossover Pograduszek i Bez Dyskusji. Parę uszczypliwości się znalazło na temat PE, podcast długi, więc wrzucam z timestampem, gdyby ktoś chciał posłuchać: btw. Roger jest chyba rocznik 82. A potem Adam z "Mickiewicz to pozer, jebać Mickiewicza" xd (2:11:20)
-
PSX Extreme - THE MOVIE - Zbieramy materiały
Kmiot odpowiedział(a) na Domino BoChcieć temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
SoQ gdzieś się zapodział. Był tylko w materiałach archiwalnych, ale na "zlocie" i w wywiadach go zabrakło. -
Ten restart xd
-
Czwarty Serwer Forumkowy na Discordzie
Kmiot odpowiedział(a) na MYSZa7 temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Ogólnie potwierdzam. Jak zawsze discorda traktuję jako opcję "do pogadania, ale niekoniecznie wartościowego do zapamiętania dla każdego". Polecam, bo technologia imponuje. Haha. -
PSX Extreme - numer Zerowy
Kmiot odpowiedział(a) na Roger temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
No, już gdzieś o tym pisałem w podobnym tonie. Jak Dziatkiewiecz idzie w tematy automatowe to czyta się bez oporów. Ale czasem przemyca dziwne materiały (najczęściej wywiady) bez związku z zainteresowaniem czytelników PE. W numerze 0 mamy doskonały przykład. Piotrek nawet nie gra(ł) w gry i dostaje sześć stron. Dziwne. To nie kwestia naświetlenia, bo naświetlać nie ma czego. -
PSX Extreme - numer Zerowy
Kmiot odpowiedział(a) na Roger temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Co można napisać o numerze Zerowym, poza tym, że to oczywisty ukłon w kierunku czytelników, którzy są z magazynem od lat 90. i w zasadzie tylko oni docenią go w pełnej okazałości? Był u mnie znajomy i w wolnej chwili wziął #0 do ręki, bo w sumie lubi gry (choć nie nałogowo). Przejrzał go pod moją nieobecność, a potem mówi "kurde, rozpędziłem się z tą gazetką, przeglądam, a potem patrzę, a to sierpień '97, taki staroć, a wygląda jak nowa". Nie wyprowadziłem go z błędu, hehe. Trudno być surowym wobec czegoś, co pełni nieco inną rolę, niż regularny miesięcznik. #0 miał uderzać w czułe struny nostalgii i robi to skutecznie. Ściera na wejściu z miejsca robi klimat i cóż, to on nadał PE rozpędu, dzięki któremu PE najwyraźniej dotrwał aż do dzisiaj. Dziwny człowiek z pasją, którą moglibyśmy obdzielić kilka osób. Trafił w odpowiednie miejsce i w nasze serca. Dzięki, Przemek. Potem trochę wspominek z lat 96/97. i rzeczy, którymi się wówczas jaraliśmy. Solidnie, ale nie po to tutaj przyszliśmy. Moje pierwsze PlayStation. Rozbudowany Hyde Park z uroczymi, czasem dziwnymi zdjęciami. Coś idealnego na taki właśnie numer. Potem Gmeru z całkiem fajnym materiałem o kineskopowych TV. Ja to wiem, ty to wiesz, ale bardzo fajne spojrzenie ówczesne techniczne problemy i kombinacje z kablami oraz systemami. Dla niektórych może być mocno pouczające, że wtedy jakość obrazu nie zależała od manewrowania suwaczkami i wiele razy grało się bez kolorów, bo akurat TV u kolegi nie obsłużył euro złącza. Kurwa, ja chodziłem na weekend z konsolą do kolegi z własnym TV, aby było tip-top xd Hyde Park fajnie, ze skupiony na autorach najdłuższych stażem. Lekko śmierdzi latami 90. i naftaliną. Recenzje. Choć chwilami trudno je recenzjami określić. Bo w dużej mierze oparte są na dryfowaniu we wspomnienia i dygresje. To nie jest zarzut, bo rozumiem, że trudno pewne rzeczy rozgraniczyć. Konsolite bardzo rzetelny, Kali jak zwykle lekko beztroski, Koso trochę łączy jedno z drugim, Piechota konkretny i bardzo osobisty, sporo Myszaqa (niecodzienna sytuacja). Szanuję każde podejście, bo to czyni Was na tyle różnorodnym zestawem autorów, że mógłbym rozpoznawać Was bez podpisów. Osobiście niezwykle cieszy mnie recenzja Suikodena, Kali prawie zachęcił mnie do zagrania w Blood Omen, a recenzja Kings Field wyróżnia się... sam nie wiem czym. Poświęceniem i wyrozumiałością autora? Perspektywą? Unikatowością, bo prawdopodobnie to jedyna recenzja tej gry w polskiej prasie kiedykolwiek? Przeczytana seksownym, radiowym (pewnie słyszałeś ten komplement wiele razy) głosem Piechoty. Potem publicystyka. Adamus, Dżujo, Piechota, Sobek. Czy można lepszy zestaw autorów? Nie sądzę. Ja Was Panowie pouczał nie będę jak należy pisać, bo wicie to doskonale. Adamus z no-name w kilkanaście miesięcy przeobraził się dla mnie w symbol jakości. A materiał o filmach karate tylko to udowadnia, choć niemożliwym było objęcie całej tematyki, więc w sumie niedosyt pozostaje. Dżujo miał już lepsze teksty i trochę się ogranicza w ciasnej tematyce (techniczne aspekty), ale zawsze solidny, choć trochę jakby bez polotu. Sobek wyrzucił z siebie pecetową genezę, ale jego zawsze czyta się szalenie przyjemnie, bo cytuję z pamięci: "wstyd wysłać słaby tekst". A Piechota? Adam, gdzieś przeczytałem, że uznałeś to za swój najlepszy tekst w karierze (albo jeden z najlepszych). I zgodzę się, że ten o giercowni jest rewelacyjny. Na wskroś osobisty, a takie uwielbiam i uważam, że tekst silnie powiązane z autorem są najlepsze (zakładając, że ten potrafi pisać). Wprost przez niego płynąłem podczas lektury, sranie przed pracą minęło mi lada moment. Ale nie jest to Twój najlepszy tekst. Bo najlepszy tekst wciąż przed Tobą, Mordeczko. Pozdrów Właścicielkę Giercowni (specjalnie z dużych). A potem pierwszy zgrzyt, którym była już mowa w temacie. Sześć stron wywiadu z Piotrkiem. Jakim Piotrkiem zapytacie? Kurwa nie wiem. Zbiera winyle i w latach 80. chodził do klubu Pod Jaszczurami. Jego całe życie to muza i wóda (śmiech). Gry? A na chuj? Na chwilę wciągnął go Panzer General i Civilization, ale "to turówki, ja nie lubię nerwówki". No jak typ gry turowe uznaje za nerwówkę, to od razu czuć, że prawdziwy gamer z niego. No ja jebię, nie wiem na jakiej zasadzie ten tekst trafił do tak silnie ukierunkowanego tematycznie magazynu, ale możliwe, że mógłbym przeprowadzić ciekawsze wywiady z kolegami. Przynajmniej byłyby tematyczne. Dziatkiewiecz ma dziwne odpały i jakimś cudem przepycha do druku największe gówna (czasami!), więc polecam być czujnym. Możliwe, że ma jakieś kompromitujące video na Rogera. Resztę magazynu (Tips&Tricks, Kącik Szperacza, test multitapa) traktuję jako easter eggi. -
PSX Extreme - THE MOVIE - Zbieramy materiały
Kmiot odpowiedział(a) na Domino BoChcieć temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Napiszę, że rewelacja. W sumie tak to sobie wyobrażałem, jest gęsto, bez dłużyzn i po prostu ciekawie, przynajmniej z perspektywy regularnego czytelnika od praktycznie początków. Parę razy prychnąłem, parę redaktorów zyskało w moich oczach, paru niestety straciło (głównie z faktu, że się po prostu nie pojawili w ramach wspólnych nagrywek). Roger odwieczny szacunek, ale czy gościu robiący za małolata TAKIE czasopisma przy pomocy kleju i wycinków może być złym RedNaczem? Dominik możesz odetchnąć. Wyszło cudownie. W wolnej chwili obejrzę jeszcze raz i zmotywuję się do szerszych ważeń. Póki co dziękuję. -
PSX Extreme - THE MOVIE - Zbieramy materiały
Kmiot odpowiedział(a) na Domino BoChcieć temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
-
Zawsze można trzecią generację kolejny raz zagrać w TLoU, więc nie jest źle.
-
No właśnie, niech to wypali. To chyba jedyna gra, o którą się rzeczywiście "martwię" i bardzo chciałbym aby się po prostu udała, a twórcy z powodzeniem uchwycili tamten suikodenowy vibe, jakkolwiek go zdefiniować. Inne gry? Będą fajne? Ok. Będą chujowe? Też ok, po prostu zainteresuję się innymi. Mało ich? A tutaj nie, bo znowu chcę siedzieć przy tej grze nocami, jak w trakcie ferii zimowych spędzonych z Suiko II. I będę najzwyczajniej smutny, jeśli to nie wypali. Chciałbym też, aby się mocno przyłożyli do muzyki, bo ta z EH: Rising była w mojej opinii zaledwie dobra, sporadycznie bardzo dobra, ale najczęściej niewyróżniająca się. Obawiam się jednak, że twórcy nawet nie celują w próby oddania uroku muzyki Miki Higashino i idą swoją drogą. Oby dobrą.
-
PSX Extreme - THE MOVIE - Zbieramy materiały
Kmiot odpowiedział(a) na Domino BoChcieć temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Wolny wieczór mam, więc będzie oglądane przy piwku Już z góry mogę napisać: dobra robota Dominik. A więcej po seansie. -
To jest niemożliwe, co ten typ wyprawia, to musi być na haxach xd I pomyśleć, że jak zrobiłem wszystkie Hard Gety to chodziłem dumny jak napuszony paw. Dobrze, że wtedy nie chciał, abym potrzymał mu piwo.
-
PSX Extreme - numer Zerowy
Kmiot odpowiedział(a) na Roger temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Już kiedyś pisałem, że Pan Dziatkiewicz czasami jak się odpali z jakimś tematem, to nie do końca wiem dokąd zmierza. Zdarzają mu się fajne wywiady/materiały z jakimś właścicielem gralni z lat 90. czy 80., albo o konkretnych automatach. Ale potem przychodzi wywiad z synem koleżanki Krzysztofa, co rozmieniał bilon w salonie gier. Albo rozmowa z wokalistą zespołu Sprężysta Łydka o filmach, życiu i o tym, że kiedyś tam grał w Arkanoid. Straszna loteria. -
PSX Extreme - numer Zerowy
Kmiot odpowiedział(a) na Roger temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
No Piotrek. Piotrka nie znasz? Z drugim numerem Bzdurasa to brecht xd Gdybym wiedział, że dwa numery będą przysługiwać tylko aktywnym wspierającym w progu 100 zł, to bym poczekał i zaczął wspierać dopiero teraz. Ale człowiek chciał pomóc WTEDY, w najtrudniejszym okresie lockdownów, kiedy zapewne każda stówa się liczyła i nie kalkulowałem. W dodatku te zapewnienia, które wklejał Łom tylko mnie utwierdzały, że będą dwa numery. Tak naprawdę to nawet nie potrzebuję tego drugiego numeru i tak zapewne bym go komuś oddał, ale dziwna sytuacja. Ktoś, kto w zeszłym miesiącu wsparł za 100 zł dostaje dwa egzemplarze, a ktoś, kto w 2021 roku wsparł za sumę 600 zł już nie dostanie. Dostanie jeden i to z takim komentarzem: Dzięki Mordo, bardzo łąskawe. Ma to sens, nie powiem xd