Hot Wheels Unleashed (gdyby obrazek się nie wczytał xd)
Tak, że tak.
Gdy już się biorę za jakiekolwiek wyścigi, to zazwyczaj jest to czysty arcade. Gokarty, poduszkowce, cokolwiek mające koła, ale niekoniecznie przypominające samochody. Choć Burnouty i wszystkie te ścigałki burnoutopodobne również lubię, bo z realiami miały niewiele wspólnego. Powiedzmy, że im dalej od symulacji ii jebania się w ustawieniach, tym bliżej mojemu sercu. Takie Hot Wheelsy wydawały się strzałem, który ma spore szanse powodzenia: raczej pozytywne opinie, wygląda przyzwoicie, no i są resoraki. Oczywiście, że się nimi bawiłem. Wraz z kolegami potrafiliśmy w piaskownicy i wokół niej zbudować prawdziwe metropolie, mosty z desek, podziemne garaże, skrzyżowania, gdzie staraliśmy się zachować zasady ruchu drogowego. Pojebane. Co prawda w pewnym renomowanym czasopiśmie o grach redaktor HIV (zawsze zastanawiałem się nad genezą tej ksywy) tytuł zmieszał z błotem, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinienem spróbować, aby sobie samemu udowodnić, jak bardzo w piździe mam jego opinie.
Daję zapłon.
Wita nas kolorowe menu z gatunku brum, brum i od razu dostajemy skrzyneczkę do otwarcia. Zanim ktoś zakrzyknie "nawet tutaj loot boksy!?" to odrobinę uspokoję. Nie kupimy ich za realne pieniądze, więc pokusy nie będzie. Ot, będą one nagrodami za postępy w kampanii, możemy je sobie również kupić za wewnętrzną walutę (która z kolei sypie się za wyzwania dzienne, wygrane wyścigi i ponownie za postępy w kampanii). Wypadają z tych skrzynek oczywiście resoraki. Z czasem zbudujemy solidną kolekcję małych autek, choć szybko powinniśmy odnaleźć faworytów i zapewne koniec końców będziemy zazwyczaj jeździć tylko kilkoma sztukami na krzyż - tymi najszybszymi. Osobiście całość kampanii zaliczyłem raptem trzeba furkami (Hot-Dogowóz rządził), choć jeśli ktoś ma farta, to szybko wylosuje jakąś dynamiczną brykę i już jej nie zmieni do końca. I nawet jeśli z większości resoraków nawet nie skorzystamy, to otwieranie skrzynek daje całkiem sporo frajdy (przynajmniej do pewnego etapu), bo co tam za gabloty potrafią lecieć! Wóz Turtlesów (słychać "Cowabunga!", gdy dajemy boosta). K.I.T.T. (Knight Rider), DeLorean z Powrotu do Przyszłości, Batmobil, no cuda na kiju, a każdy cieszy oko i nasze wewnętrzne dziecko. W dodatku są ładnie wykonane, aż czuć zapach plastiku, jak na resoraka przystało.
Kręcę rozrusznikiem.
Jak wspomniałem - jest kampania. Jako ze preferuję tryby solo, to dla mnie duża zaleta. Trafiamy na prostą mapkę (jak te dywany z dzieciństwa) i punkt po punkcie odblokowujemy kolejne stacje. A tych jest blisko setka, więc trochę czasu nam to zajmie. Oczywiście większość wyzwań polega na dowiezieniu zwycięstwa w wyścigu, sporo jest również Time Trialów, gdzie musimy pobić rekord jednego okrążenia. Do tego kilka "Bossów", gdzie na trasie pojawia się jakaś dodatkowa forma przeszkadzajki, ale w sumie nic, czym warto sobie dłużej zawracać głowę. Jako bonus dorzucę ukryte sekretne stacje (w ilości 9), które odblokują się, gdy spełnimy konkretne warunki. Ogólnie urozmaicenie jest według mnie zdecydowanie za małe. Wielokrotnie ścigamy się na tych samych trasach (tylko z innymi, szybszymi przeciwnikami), wielokrotnie również pobijamy rekordy czasowe na tych samych trasach (tylko coraz bardziej wyżyłowane). Brakuje trochę bardziej wyszukanych i szalonych pomysłów na wyzwania. Tak jak te z Sekretów, gdzie np. musimy wygrać wyścig autobusem, albo Ciaskowozem. W sumie wystarczyłoby czasem po prostu narzucić graczowi dany samochód, aby rozbić poczucie nudy. Albo zmusić do wyścigu np. bez używania boosta. Albo dać nielimitowany boost, ale znacznie słabsze autko w stosunku do rywali. No nie wiem, takie pomysły od czapy, ale pokazują, że dało się to zrobić bardziej różnorodnie, a przez to ciekawiej. Fakt istnienia kampanii na plus, ale fakt, że zrobiono ją po linii najmniejszego oporu, to już na minus.
Silnik zapala.
Ruszamy na trasę. A te to chyba jeden z najmocniejszych (o ile nie najmocniejszy) element gry. Od tych prostych i dość krótkich, po te naprawdę długie i wijące się na wszystkie strony. Poważnie. Ogólnie jest kilka środowisk (piwnica, kampus, wieżowiec, warsztat, itp.), a trasy są ułożone kapitalnie. Wielokrotnie pomykamy po pionowej ścianie, czy nawet sufitach (zalety trasy magnetycznej), robimy klasyczne spirale, gigantyczne skoki (a nawet zmieniamy orientację w locie - spadając z sufitu musimy tak obrócić auto, by wylądować na podłodze), urywające głowę boosty i szalenie satysfakcjonujące drifty. Model jazdy jest absolutnie uproszczony, lekki i przyjemny, choć wyraźnie czuć różnice w prowadzeniu resoraczków, ich przyczepności i stabilności na zakrętach. Powtórzę jednak jeszcze raz, bo chcę, by to wybrzmiało - trasy są rewelacyjne. Cieszące oko detale, fikuśne przeszkadzajki, wiele miejsca na boostowanie i jeszcze więcej na sycące drifty. Trochę śmigania po trasach, trochę po podłodze między przedmiotami użytku codziennego. Micro Machines vibe? Jak najbardziej. No i nie odnotowałem rubber bandingu, który zawsze mnie mocno razi w wyścigach. Doceniam ten fakt.
Dodaję gazu, wchodzę na obroty.
Brakuje trybów. Jest ta kampania, ale poza tym niewiele. Szybki wyścig, próba czasowa, uproszczona gra wieloosobowa. I to byłoby na tyle w kwestii trybów czysto gameplayowych. Bo są jeszcze opcje do "wyrażenia siebie", czyli dekoracja własnej piwnicy gracza (która może bawić co najwyżej trzynastolatków) czy moduł do budowania własnych tras (to już bardziej godne pochwały). Poza tym sporo opcji customizacji (wizytówki gracza, kolorki resoraków), czyli takie tam pierdoły. Ale mięsa wyścigowego zdecydowanie za mało. W ramach DLC doszła nowa kampania związana z uniwersum DC, ale no właśnie - w ramach płatnego DLC. Aha, jest jeszcze stary, dobry split screen, który udało mi się nawet sprawdzić i dostarczył sporo frajdy, bo taka to gra - łapiesz zasady i sterowanie już z chwilą, gdy łapiesz pada. Prosta i przyjemna, choć na dłuższe sesje moze się okazać monotonna.
Ruszam z piskiem paska klinowego.
Sumując. Poza rozczarowującym brakiem zróżnicowania zarówno w kampanii, jak i pośród trybów, gra pod względem gameplayu dostarczyła mi dokładnie tego, czego się spodziewałem. Niewyszukany, ale bardzo przyjemny model jazdy, wyjątkowo udane trasy i otoczenie, szeroki wachlarz resoraków "do zabawy". Jak ktoś ma ochotę pośmigać bez zobowiązań i napinki, to się nie rozczaruje.