Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 089
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    166

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. No każdą grę wypada pod tym względem oceniać indywidualnie. Ja z Keny chyba najmilej wspominam właśnie walkę, więc wyobrażam sobie, że gdybym sobie ją ułatwił, to miałbym inne odczucia co do całości. Fakt, że walka w tej grze potrafi być wyzwaniem już na normalu i naprawdę nie każdy jej sprosta, ale cóż, wypada chociaż spróbować. Podobnie z Doomem Eternal. Tam normal jest na tyle wyważony, że fajnie wymusza od gracza ciągłą zmianę stylu, rotację uzbrojeniem, umiejętnościami i movement. Podejrzewam, że jest optymalny i pod niego projektowany. Ale wymaga też pewnego skilla, a zdaję sobie sprawę, że nie każdy musi go mieć (albo cierpliwość, bo sobie go wyrobić z czasem). Ja bawiłem się wyśmienicie, choć pociłem przy tym niemało. I zmieniłem na easy, choć dopiero na finałowym bossie, bo pierdolnik tam niesamowity xd
  2. Walka i wszystko co z nią związane (umiejętności, bossowie, balans z pozostałymi elementami konstrukcji gry) to nieodłączny i ważny skłądnik Keny. Nie wiem o czym tutaj dyskutować. Przechodząc grę na easy w zasadzie omijasz ten element. Co następne? Auto jump w platformówkach? Niby nadal przechodzisz grę, DOŚWIADCZASZ JEJ i widzisz wszystko, co twórcy chcieli abyś zobaczył, a jednak nie to samo, bo gra wiele robi za ciebie, albo przymyka oko, jak nadopiekuńczy rodzic. Tak się narzeka ostatnio, że gry stały się walking symulatorami, że "gram w trzymanie gałki do przodu", że same cinematic experience i w ogóle hur dur, a jak jest okazja rzeczywiście POGRAĆ w grę, to się z tego świadomie rezygnuje, bo "nie mam ochoty się stresować i trzy razy powtarzać walki z bossem" xd I się trzyma gałkę do przodu, klepie przycisk i ziewa, że nuda. Nie mam nic przeciwko trybom easy, bo one są potrzebne. Ale w niektórych grach są po to, by tytułem mógł się cieszyć również trzynastolatek, który dopiero oswaja się z obsługą pada. W niektórych nadal da się z tego poziomu czerpać przyjemność (Doom Eternal), a niektóre to kastruje i zamienia w nudne klikadełko.
  3. @zagul No trochę przesadziłeś z tym fartem, ale trudno. Dawaj adres wysyłki na PM i wybierz sobie od razu ewentualną nagrodę z listy bonusowej.
  4. Święta to czas spędzany na śpiewaniu kolęd w gronie rodziny, a nie na oglądaniu TV. Mama twierdzi, że "jej nie przeszkadzają gałęzie na pół ekranu" xd
  5. xd Nie ma kurwa, za dużo wydatków ostatnio xd
  6. Standardowo: Proszę nie wołać zwycięzcy. Poniższe posty mogą zawierać spoilery.
  7. Kmiot

    Returnal

    Platyna to pół biedy, ale Square robi coś w stylu "zdobyć w Fifie Mistrzostwo Świata wszystkimi reprezentacjami", więc zabawa tylko dla najbardziej zagorzałych graczy xd
  8. Kmiot

    Gry planszowe

    Gejsze w sumie dostali jakoś latem, ale coś się nie chwalili, że im podeszło, więc nie wiem. A Carcassone owszem, zamówiłem trochę w ciemno i już do mnie leci, więc dobrze wiedzieć, że mogę wykorzystać. W ciemno zamówiłem też Patchwork, Wsiąść do pociągu (Europa), Cytadela i Pylos. Coś spełnia warunki?
  9. Daj spokój, hamiltoniarze od kilku dni nie mogą spać.
  10. Kmiot

    Gry planszowe

    Panowie Eksperci od gier planszowych. Takie pytanko mam. Przychodzi Wam do głowy jakaś gra planszowa czy karciana dwa dwóch (i ewentualnie więcej, ale musi być opcja 2 graczy), która nie wymaga znajomości języka, w którym została wydana? Już krótko tłumaczę o co mi chodzi. Załóżmy, że kupuję polską wersję gry (z racji ich szerszej dostępności i niewielkiej ilości czasu, który został do świąt) i będzie mógł w nią grać ktoś, kto nie zna biegle polskiego języka. Chodzi o takie komfortowe granie, czyli wytłumaczyć jednorazowo zasady to nie problem, ale jak już załapie, to nie trzeba będzie każdorazowo tłumaczyć na angielski treści kart, czytać co chwilę jakichś opisów i wyjaśniać wyzwań. Czyli coś z jak najmniejszą ilością istotnej treści w języku polskim na elementach gry, najlepiej coś opartego na wyłącznie symbolach, liczbach, kolorach, coś uniwersalnego i czytelnego dla każdego. No i przypomnę o istotnej kwestii - musi być m.in. opcja dla dwóch graczy, chłopak i dziewczyna, normalna rodzina, więc typowo męskie, czy typowo kobiece tematy odpadają. No i żaden hardkor, to ma być coś w miarę przystępnego do grania, a nie moloch na sześciogodzinne partie. Grali już w "7 cudów świata Pojedynek" oraz "Splendor", obie im podeszły. Albo może znacie jakiś pewny polski sklep z angielskimi wersjami planszówek, który będzie w stanie taką dostarczyć przed świętami? Coś komuś przychodzi do głowy?
  11. Aha, przypominam, że to ostatnia doba na oddanie głosów w plebiscytach na gry Czwartej i Piątej generacji. Niektóre pary są gorące jak kobiety Norbiego, więc zapraszam do decydowania.

    https://www.psxextreme.info/forum/257-forumkowa-bitwa-gierek/

  12. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    Hot Wheels Unleashed (gdyby obrazek się nie wczytał xd) Tak, że tak. Gdy już się biorę za jakiekolwiek wyścigi, to zazwyczaj jest to czysty arcade. Gokarty, poduszkowce, cokolwiek mające koła, ale niekoniecznie przypominające samochody. Choć Burnouty i wszystkie te ścigałki burnoutopodobne również lubię, bo z realiami miały niewiele wspólnego. Powiedzmy, że im dalej od symulacji ii jebania się w ustawieniach, tym bliżej mojemu sercu. Takie Hot Wheelsy wydawały się strzałem, który ma spore szanse powodzenia: raczej pozytywne opinie, wygląda przyzwoicie, no i są resoraki. Oczywiście, że się nimi bawiłem. Wraz z kolegami potrafiliśmy w piaskownicy i wokół niej zbudować prawdziwe metropolie, mosty z desek, podziemne garaże, skrzyżowania, gdzie staraliśmy się zachować zasady ruchu drogowego. Pojebane. Co prawda w pewnym renomowanym czasopiśmie o grach redaktor HIV (zawsze zastanawiałem się nad genezą tej ksywy) tytuł zmieszał z błotem, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinienem spróbować, aby sobie samemu udowodnić, jak bardzo w piździe mam jego opinie. Daję zapłon. Wita nas kolorowe menu z gatunku brum, brum i od razu dostajemy skrzyneczkę do otwarcia. Zanim ktoś zakrzyknie "nawet tutaj loot boksy!?" to odrobinę uspokoję. Nie kupimy ich za realne pieniądze, więc pokusy nie będzie. Ot, będą one nagrodami za postępy w kampanii, możemy je sobie również kupić za wewnętrzną walutę (która z kolei sypie się za wyzwania dzienne, wygrane wyścigi i ponownie za postępy w kampanii). Wypadają z tych skrzynek oczywiście resoraki. Z czasem zbudujemy solidną kolekcję małych autek, choć szybko powinniśmy odnaleźć faworytów i zapewne koniec końców będziemy zazwyczaj jeździć tylko kilkoma sztukami na krzyż - tymi najszybszymi. Osobiście całość kampanii zaliczyłem raptem trzeba furkami (Hot-Dogowóz rządził), choć jeśli ktoś ma farta, to szybko wylosuje jakąś dynamiczną brykę i już jej nie zmieni do końca. I nawet jeśli z większości resoraków nawet nie skorzystamy, to otwieranie skrzynek daje całkiem sporo frajdy (przynajmniej do pewnego etapu), bo co tam za gabloty potrafią lecieć! Wóz Turtlesów (słychać "Cowabunga!", gdy dajemy boosta). K.I.T.T. (Knight Rider), DeLorean z Powrotu do Przyszłości, Batmobil, no cuda na kiju, a każdy cieszy oko i nasze wewnętrzne dziecko. W dodatku są ładnie wykonane, aż czuć zapach plastiku, jak na resoraka przystało. Kręcę rozrusznikiem. Jak wspomniałem - jest kampania. Jako ze preferuję tryby solo, to dla mnie duża zaleta. Trafiamy na prostą mapkę (jak te dywany z dzieciństwa) i punkt po punkcie odblokowujemy kolejne stacje. A tych jest blisko setka, więc trochę czasu nam to zajmie. Oczywiście większość wyzwań polega na dowiezieniu zwycięstwa w wyścigu, sporo jest również Time Trialów, gdzie musimy pobić rekord jednego okrążenia. Do tego kilka "Bossów", gdzie na trasie pojawia się jakaś dodatkowa forma przeszkadzajki, ale w sumie nic, czym warto sobie dłużej zawracać głowę. Jako bonus dorzucę ukryte sekretne stacje (w ilości 9), które odblokują się, gdy spełnimy konkretne warunki. Ogólnie urozmaicenie jest według mnie zdecydowanie za małe. Wielokrotnie ścigamy się na tych samych trasach (tylko z innymi, szybszymi przeciwnikami), wielokrotnie również pobijamy rekordy czasowe na tych samych trasach (tylko coraz bardziej wyżyłowane). Brakuje trochę bardziej wyszukanych i szalonych pomysłów na wyzwania. Tak jak te z Sekretów, gdzie np. musimy wygrać wyścig autobusem, albo Ciaskowozem. W sumie wystarczyłoby czasem po prostu narzucić graczowi dany samochód, aby rozbić poczucie nudy. Albo zmusić do wyścigu np. bez używania boosta. Albo dać nielimitowany boost, ale znacznie słabsze autko w stosunku do rywali. No nie wiem, takie pomysły od czapy, ale pokazują, że dało się to zrobić bardziej różnorodnie, a przez to ciekawiej. Fakt istnienia kampanii na plus, ale fakt, że zrobiono ją po linii najmniejszego oporu, to już na minus. Silnik zapala. Ruszamy na trasę. A te to chyba jeden z najmocniejszych (o ile nie najmocniejszy) element gry. Od tych prostych i dość krótkich, po te naprawdę długie i wijące się na wszystkie strony. Poważnie. Ogólnie jest kilka środowisk (piwnica, kampus, wieżowiec, warsztat, itp.), a trasy są ułożone kapitalnie. Wielokrotnie pomykamy po pionowej ścianie, czy nawet sufitach (zalety trasy magnetycznej), robimy klasyczne spirale, gigantyczne skoki (a nawet zmieniamy orientację w locie - spadając z sufitu musimy tak obrócić auto, by wylądować na podłodze), urywające głowę boosty i szalenie satysfakcjonujące drifty. Model jazdy jest absolutnie uproszczony, lekki i przyjemny, choć wyraźnie czuć różnice w prowadzeniu resoraczków, ich przyczepności i stabilności na zakrętach. Powtórzę jednak jeszcze raz, bo chcę, by to wybrzmiało - trasy są rewelacyjne. Cieszące oko detale, fikuśne przeszkadzajki, wiele miejsca na boostowanie i jeszcze więcej na sycące drifty. Trochę śmigania po trasach, trochę po podłodze między przedmiotami użytku codziennego. Micro Machines vibe? Jak najbardziej. No i nie odnotowałem rubber bandingu, który zawsze mnie mocno razi w wyścigach. Doceniam ten fakt. Dodaję gazu, wchodzę na obroty. Brakuje trybów. Jest ta kampania, ale poza tym niewiele. Szybki wyścig, próba czasowa, uproszczona gra wieloosobowa. I to byłoby na tyle w kwestii trybów czysto gameplayowych. Bo są jeszcze opcje do "wyrażenia siebie", czyli dekoracja własnej piwnicy gracza (która może bawić co najwyżej trzynastolatków) czy moduł do budowania własnych tras (to już bardziej godne pochwały). Poza tym sporo opcji customizacji (wizytówki gracza, kolorki resoraków), czyli takie tam pierdoły. Ale mięsa wyścigowego zdecydowanie za mało. W ramach DLC doszła nowa kampania związana z uniwersum DC, ale no właśnie - w ramach płatnego DLC. Aha, jest jeszcze stary, dobry split screen, który udało mi się nawet sprawdzić i dostarczył sporo frajdy, bo taka to gra - łapiesz zasady i sterowanie już z chwilą, gdy łapiesz pada. Prosta i przyjemna, choć na dłuższe sesje moze się okazać monotonna. Ruszam z piskiem paska klinowego. Sumując. Poza rozczarowującym brakiem zróżnicowania zarówno w kampanii, jak i pośród trybów, gra pod względem gameplayu dostarczyła mi dokładnie tego, czego się spodziewałem. Niewyszukany, ale bardzo przyjemny model jazdy, wyjątkowo udane trasy i otoczenie, szeroki wachlarz resoraków "do zabawy". Jak ktoś ma ochotę pośmigać bez zobowiązań i napinki, to się nie rozczaruje.
  13.  

    Poczilujcie sobie Mordeczki.

    1. Pupcio

      Pupcio

      Przed chwilą myłem naczynia i leciało w radiu. Przypadeg?

    2. Kmiot

      Kmiot

      Ale jak ten początkowy bit WCHODZI.

  14. Przypomniałem sobie ostatnio o postanowieniach na rok 2021: No to jestem. Nie miałem dzisiaj zbyt wiele czasu, ale zacząłem i po około dwóch godzinach nie jestem zniechęcony, więc wszystko na dobrej drodze chyba? Było trochę gadaniny i łażenia, odrobina bitki, kawałek karaoke, a teraz mam wrażenie, że wreszcie dostałem ciut swobody. Póki co jest obiecująco. Pozdrawiam @SlimShady, który jako jedyny dzielnie polecał mi Kiwami, więc zacząłem od Zero. Najwyżej pękniesz z dumy i napiszesz "A NIE MÓWIŁEM?".
  15. Sezon pełen był takich "jakby". Ale na całej jego długości Hamilton jednak nie potrafił sobie zrobić przewagi punktowej, więc po wszystkim pozostało narzekać na niesprawiedliwość. A teraz zamieńmy miejscami wyścigi, dajmy Silverstone jako ostatnie GP i zupełnie nieadekwatną (oraz nieistotną) karę, którą wtedy Lewis dostał (dostał, czyli był winny, a i tak nic na tym nie stracił).
  16. To jeszcze nieopierzony chłopak. Lewis spędza czas na przyjmowaniu rycerskich tytułów, ubieraniu się śmiesznie na gale, polityczno-społeczną aktywność, a Max się najebie (bo może, po takim sezonie, jak najbardziej; Toto też może, każdy z F1 może), pogra w gierki (Fifa, CoD: Warzone) razem z Norrisem i ogólnie nie napina się specjalnie. No i ok. Ma jeszcze czas na nabranie ogłady. Jeszcze kwestia Russela. Ten to pewnie w tym sezonie się wychylał specjalnie nie będzie, bo wie, że jego czas nadejdzie. Hamilton w końcu skończy karierę, a kto wtedy wskakuje na fotel lidera w Mercedesie? No przecież nie Bob Kubica. Więc cierpliwość, wyrachowanie, pokazanie się z dobrej strony, ale bez wychodzenia poza szereg. Nie ma co sobie robić wrogów, skoro to tylko kwestia czasu, aż zostanie numerem 1.
  17. Kmiot

    Splinter Cell Remake

    Faka dobrze gada. Ubi będzie się w tym jebał bez końca. Tak jak ze Skulls & Bones, Beyond Good and Evil 2, remake Sands of Time. Obecnie Ubi nie potrafi dostarczyć i jest dobre tylko w robieniu zamieszania wokół siebie. Za nowego Splinterka dałbym Pupciowi rękę uciąć, ale ta zapowiedź nie wywołuje we mnie żadnego entuzjazmu. Może za trzy lata, gdy będą mieli już jakiś gameplay do pokazania.
  18. Kmiot

    Zakupy growe!

    Kup sobie PlayStation Classic. Może Dave jeszcze ma na stanie.
  19. Na początek przygody z serią lepsza Yakuza Kiwami czy Yakuza 0?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  37 więcej
    2. ogqozo

      ogqozo

      Ej no nie, jak można namawiać do czegoś takiego jak olanie questów pobocznych w Yakuzie 0

    3. ogqozo

      ogqozo

      Questy poboczne w Yakuzie 0 to jedne z najlepszych momentów w moim życiu. 

  20. Jak małpy xddd Dziękuję pan Max i Lewis za ten zajebisty sezon.
  21. Toto profesjonalista w pracy - zrobi wszystko co trzeba dla dobra teamu. A jak już to zrobi i nic więcej nie leży w jego mocy, to pozostało się najebać i pobawić. Zasłużył na rozluźnienie, bo nerwów trochę naszarpał xd
  22. Bottas wreszcie szczęśliwy.
  23. Kmiot

    The Matrix Awakens

    Ile oni to robili? Wiadomo?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...