Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 008
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    163

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. comment_1629215121G7pE8HlJua9W7bsHtOM2cy.thumb.jpg.0186d0ad156e3435fa465ea6567cf147.jpg

    A Wy w jakiej pozycji najbardziej lubicie grać na Switchu?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  4 więcej
    2. Pupcio

      Pupcio

      Nie mogę bo kto Ci będzie Ci przypomniał żebyś nie wstawiał tych nieśmiesznych filmików w statusach figuś? :nosacz3:

    3. Josh

      Josh

      W majtach ta pozycja nie ma sensu. 

    4. SlimShady

      SlimShady

      Na majtach może być dracha, więc trochę jednak sensu ma jak jesteś switchowcem.

  2. Kmiot

    Zakupy growe!

    Fujka. Co to za padlina na dole? xd
  3. Bardzo mi miło, że doceniasz moje możliwości, ale nie chcę przypisywać sobie autorstwa tego arcydzieła grafiki internetowej. "mario sonic gay" i Google zrobiły resztę. Przyznam, że zrobiło mi się gorąco gdy to oglądałem, więc zapragnąłem się tym uczuciem podzielić.
  4. Sprawa dla mnie jest jasna. Forumowicze zdecydowanie preferują size plus Mariana od szczupłego i dynamicznego Sonica. Wolą mięciutki jak miś Coccolino wąs i więcej ciała do tulenia, niż szorstką miłość kolczastego łobuza. Trochę to rozumiem, a już z pewnością nie zamierzam oceniać. Przy okazji do Listy Bonusowej dochodzi klucz Steam na eFootball PES 2021. 100% legal. Nagroda dzięki uprzejmości użytkownika @krzysiek923
  5. No tak, miałem na myśli fakt, że ostatecznie Hamiltona nie spotkała żadna kara po wyścigu (nie dostał punktów karnych?), a Max dostaje cofnięcie o trzy pola i 2 punkty karne. Mimo, że sam się przy okazji wyeliminował z wyścigu, co jest już karą samą w sobie. Na Silverstone Hamilton zawinił, ale ostatecznie nic na tym nie stracił, więc tym bardziej powinien dostać jakąś karę po wyścigu.
  6. No Mutti, Ural i KILu Zgredy jak się patrzy (choć od lat mają wyjebane), a SoQ i Konsolite ogrywający połowę tytułów do recenzji to tylko współpracują, czego nie rozumiecie? Zapomniałem o tym pomyśle xd Prawdziwa LEGENDA czasopisma. Gdyby nie to, że kojarzę z forum, to nie pamiętam typa z PE kompletnie.
  7. Skoro tamto na Silverstone ostatecznie uznano za incydent, to tutaj tym bardziej, ale widać, że całość zalezy od interpretacji i nie ma konsekwencji. Raz wolno się ścigać ostro, innym razem już nie wolno. Z FIA nigdy do końca nie wiadomo.
  8. Ta, Bottas ledwo się powstrzymał przed uśmiechem przy oglądaniu jak Hamilton sobie ryj rozwala xd
  9. Obaj zagrali ostro, Max agresywnie i bez lęku, Hamilton też nie spękał i nie odpuścił (pewnie licząc na swój legendarny fart). Ogólnie nikt na tym nie zyskuje, więc w sumie nie ma co drążyć. Ale tak to powinno wyglądać, bo ma być ŚCIGANIE.
  10. "Klątwa Jednorękiego" najwyraźniej działa w najlepsze.
  11. Kmiot

    Psychonauts 2

    Ja tam dopiero co przeszedłem "średnio grywalnego" i drewnianego Titan Questa z 2006 roku, więc jestem w rytmie i dobrej myśli. Kurde, widziałem w sklepiku, ale w sumie nie pomyślałem o tym, bo uznałem, że to jakaś popierdółka. Wezmę to pod uwagę, dzięki za tip.
  12. Kmiot

    Psychonauts 2

    Kurde, dałem się zachęcić. Ale że lubię porządek i pewne rzeczy robić po kolei, to kupiłem pierwszych Psychonautów. Mam nadzieję, że wciąż są grywalni?
  13. 1386813157_Beznazwy1.gif.af78b9d1ab8b9216ebf7765f0a8ca699.gif

    Podchodzi do ciebie taki żbik i pyta: "kolego, masz coś do jedzenia kurwa ten?".

    Co robisz?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  3 więcej
    2. Wredny

      Wredny

      Mówię "Siema Rozi" :kaz:

    3. Butt

      Butt

      Typ podchodzi do ciebie i mówi - Eeee, zgubiłeś się synek? Kopsnij kebsa!

    4. krzysiek923

      krzysiek923

      tyle jedzenia chodzi po tym świecie a w afryce dzieci głodują

  14. Kmiot

    God of War: Ragnarok

    Thor według mnie świetny. Wygląda na takiego skurwiela, co to chętnie komuś przypierdoli młotkiem jak w gwoździa. Natomiast Angrboda nie budzi we mnie żadnych emocji czy odczuć. Przynajmniej po tym krótkim fragmencie. Ale żeby się srać, że jest czarnoskóra? Pomysł dobry jak każdy inny, biorąc pod uwagę jakie dziwactwa w tej mitologii odchodzą. I nie ma problemu w tym, że komuś jedna czy druga wizja się nie podoba. To kwestia smaku czy gustu. Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś zaczyna nieprzyjemnie naciskać na twórców, bo ICH pomysł nie pokrywa się z naszym. Skrytykować można, ale ostatecznie to ich decyzja i oni biorą za nią odpowiedzialność. Chętnie bym już wskoczył w wir walki. Impet tych ciosów z trailera mnie hipnotyzuje. A w ramach przerywnika pyszna eksploracja. Będzie grane na premierę, oj tak.
  15. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    Łaska gamerów na pstrym koniu jeździ.
  16. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    Coś chyba Ci się popiętroliło, bo ja przeszedłem całą grę (Orient to jakoś połowa) i nie dobiłem do 40 poziomu. Zresztą tak jak na screenach widać - Elizjum (czyli już w zasadzie końcowe godziny gry) to 33 lvl. Orient to pewnie coś w okolicach 20-25 lvl.
  17. Kmiot

    własnie ukonczyłem...

    NO to coś dla KONESERÓW GAMINGU. Titan Quest [PS4] Ło kurwa, podróż z prędkością nadświetlną do czasów PS2. Ma to sens, jeśli przyjąć do wiadomości fakt, że pierwotnie ta gra ukazała się na PC w roku 2006, a na konsole postanowiono ją sportować w 2018 roku. A Wy narzekacie na roczne exclusivy. Cóż, generalnie nie udaje jej się ukryć swojego długiego rodowodu. Jedynie wyższa rozdzielczość obrazu może dowodzić, że to gra z 2018 roku, bo cała reszta już niekoniecznie. Na statycznych screenach całość wygląda nawet zachęcająco, jednak w ruchu funkcjonuje już nie tak pięknie. Winę widzę w dużej mierze po stronie niechlujnego portu, ale do tego dojdę. Co to za gra? To hack and slash z klasycznym już zbieraniem dziesiątek ton złomu w poszukiwaniu tego jednego kawałka odrobinę lepszego niż ten, który mamy wyekwipowany. Gatunkowy reprezentant z wszystkimi jego zaletami i wadami. Ciągle budzi w graczu ten instynkt podpowiadający "a zajrzę jeszcze do tej pieczary" i okazuje się, że zleciała nam kolejna godzina gry. A ostatecznie i tak nie było warto, bo cały zebrany złom sprzedaliśmy. Staliśmy się odrobinę silniejsi, ale przeciwnicy również, więc nie jest nam wcale łatwiej. Jednak co mnie przyciągnęło do Titan Quest to przede wszystkim setting. Zaczynamy w starożytnej Grecji i choć tamtędy przebiega większa część przygody, to zaliczymy też niemałe skoki w bok. Początkowo byłem nimi rozczarowany, jednak po kilkunastu godzinach rozgrywki doceniłem fakt, że autorzy w międzyczasie urozmaicili nieco otoczenie. Podziałało to odświeżająco. Jak się w to ciora? Gra nie poraża możliwościami i pod względem rozbudowania mechaniki jest dość uboga. Dość powiedzieć, że całość przeszedłem używając dwóch umiejętności na krzyż i lecząc się w miarę potrzeby (zawsze ponad 100 fiolek healujących w ekwipunku, bo wypadają zewsząd). Początkowo próbowałem coś kąsać łukiem, ale potem uznałem, że pierdolić konwenanse i głownie szedłem na wymianę ciosów toporem. Trójkąt, do którego miałem przypisany główny atak wcisnąłem chyba milion razy (ubiłem 20k przeciwników), bo nie wystarczy go trzymać (jak standardowy atak), trzeba wciskać. Trzymanie byłoby zbyt proste. W ogóle obłożenie sterowania w wersji konsolowej to jakiś kurwa nieśmieszny żart. Niewygodne to, ciągle zdradza pecetowe pochodzenie (nieustannie coś piszą o prawym przycisku myszy). Umiejętności teoretycznie przypisuje się pod d-pad, co jest absolutnie niewygodne, bo za każdym razem trzeba zdejmować kciuk z gałki. Na szczęście dwa przyciski (trójkąt i kółko) są wolne i można pewne skille tam przypisać, co odrobinę ratuje sytuację. Niemniej to nie koniec kłopotów związanych ze sterowaniem. Postać często się "zawiesza" i przestaje reagować na podstawowe komendy, nie rejestruje przeciwnika, który stoi przed nią i napierdala ją w tej głupi ryj, trzeba naszego wojaka pobudzać jakimiś nerwowymi ruchami, niezwykle ciężko jest przy tym wskazać konkretny cel, co często ma znaczenie o tyle istotne, że zamiast skupić się na atakowaniu moba, który zadaje nam największe obrażenia, to ten ciołek z toporem najpierw wybija dziesięć karaluchów, które i tak nie stanowiły żadnego zagrożenia. Albo jak przychodzi nam zetrzeć się z kapliczką spawnującą przeciwników, gdzie każdy wie, że najpierw należy zniszczyć źródło. Ale nie nasz grecki heros. On woli skupić się na szlachtowaniu skutków, zamiast zainteresować się przyczyną. Na PC to żaden problem - wskazujesz kursorem i lejesz. Tutaj często robi się niepotrzebny dramat oraz frustracja. Sama walka nie stanowi może największego wyzwania, o ile lubimy grzebać w ekwipunku. Bo odpowiedni dobór uzbrojenia przejdzie grę za nas. Przynajmniej na podstawowym stopniu trudności, co jest obligatoryjne, bo kolejne odblokują się dopiero po przejściu. A że przy okazji trzeba się przekopać przez TONY złomu? No trudno. Na ratunek przychodzi opcja filtrowania przedmiotów, więc na pewnym etapie polecam wyłączyć chociaż "zwykłe" uzbrojenie, dzięki temu gra będzie ignorować szmelc i na ekranie zrobi się schludniej. A poza walką w tej grze nie ma więcej mechanik. Ot, biegamy po kolejnych lokacjach, ubijamy tysiące plugastwa, otwieramy setki skrzyń ze szrotem. Nie ma tutaj zbytnio skomplikowanych labiryntów, nie ma zagadek środowiskowych, nie ma nawet dźwigni otwierających drzwi (no dobra, są aż dwie na całą grę). Craftingu jako takiego zabrakło, możemy co najwyżej wmontować w uzbrojenie wybraną relikwię. Jest kowal i sprzedawcy, ale przez całą grę nie kupiłem od nich żadnego elementu uzbrojenia, bo to co znajdowałem po drodze było znacznie lepsze i wystarczające. Lokacje bywają przestrzenne, ale ostatecznie okazują się liniowe i nie oferują żadnych interakcji. Są zadania poboczne, ale polegają głownie na dotarciu do jakiegoś miejsca i ubicia jakiejś paskudy. Za plus uznaję fakt, że nie wymagają przy tym backtrackingu oraz grindu - zaliczają się zupełnie przy okazji, jeśli jesteś metodyczny w plądrowaniu. A jak to się rusza? O panie. Chwilami to dramat. Na statycznych obrazkach gra prezentuje się ładnie. I owszem - jest schludna, a lokacje mają swoje momenty gdzie widać przywiązanie do szczegółów. Ma trochę takich drobnych mechanik, które tarmoszą siusiaka i cieszą gracza (np. staczanie się truchła ze schodów). Ale problemem jest wspomniana na wstępie niechlujność. Elementy graficzne często się gliczują. Oświetlenie wariuje. Postać się teleportuje. Otoczenie się teleportuje. Tła się nie doczytują (zerknijcie na tło w tym filmiku). Klatki spadają sporadycznie do wartości 10-15 fps. Raz gra mi się wykrzaczyła. Ogólnie w projekcie widać piętnastoletnią genezę, ale gdyby się pochylić nad tymi elementami i ich działaniem, to byłoby bez większych zgrzytów, bo bywa nawet ładnie oraz klimatycznie. No i muzyka w sumie mnie rozczarowała. Pojawia się sporadycznie, ale zwracała moją uwagę głównie faktem, że się pojawiła, a nie jakością. W senie "o, muzyka", zamiast "o, ale fajna muzyka". Rozczarowanko. Jak sie do podsumuje? Gra to taki trochę no-brainer z trzymaniem/wciskaniem przycisku ataku (chociaż to moze zależeć od obranej klasy), ale paradoksalnie potrafi zrelaksować i pozwala poleniuchować w fotelu. I właśnie to mnie trzymało przy padzie. Taka wewnętrzna potrzeba wyczyszczenia kolejnego dungeona. Zwiedzenia kolejnej całkiem uroczej miejscówki. Zaliczenia kolejnego zadania pobocznego (ostatecznie komplet, więc duma, ale nie zarucham z tego powodu). I choć większej satysfakcji z tego nie miałem, to uwielbiam kończyć to, co zacząłem. I paradoksalnie, pomimo dość mieszanych uczuć może się okazać, że za jakiś czas zapałam do tej gry sentymentem. Bo pomimo technicznych ułomności i płytkiego gameplayu całościowo dała mi nieproporcjonalnie dużo leniwej przyjemności oraz feeling powrotu do czasów PS2. I ten ostatni element moze być decydujący. No i setting. Bo jak ktoś lubi starożytną Grecję, to może zyskać. Gra ostatecznie zajęła mi 450 godzin. Przynajmniej tak wskazuje jej wewnętrzny zegar. Domyślam się jednak, że jest spierdolony (jak wiele innych elementów) i ufam, że wewnętrzny zegar konsoli wskazujący na 42 godziny jest znacznie bardziej wiarygodny. Niemniej nie mogę nikomu tej gry z czystym sumieniem polecić xd Jak to mówią - na własne ryzyko. Choć ja ostatecznie nie żałuję.
  18. Jesteście tu jeszcze? Coś podać? Jaka cena? No standardowa - jeden mem. Oddam za mema #23 Zakładam, że gracie trochę w gry wideo. I że robicie to nie od wczoraj. I że kojarzycie takiego jegomościa zwanego Mario. Gruby? Niski? Lubi jeść grzyby, wyższe od niego panny (preferuje blondynki) oraz uwielbia swojego wąsa? Coś świta? Przywołuję tutaj tego piszczącego matoła w tym momencie zupełnie bez powodu, bo nie on będzie dzisiaj bohaterem i maskotką giwałeja. Wystarczy, że jest i zawsze był maskotką Nintendo. Ale Sega kiedyś szła z nimi na noże i koniecznie potrzebowała się przeciwstawić na płaszczyźnie platformowego pupila. Wymyślili więc przebojowego Jeża. Był superszybki, niebieski i nosił modne buty. A potem podjął równą walkę z tłustym, aczkolwiek gibkim hydraulikiem. Gdzie dzisiaj znajdują się jeden z drugim chyba nie muszę tłumaczyć. Body positive Mario nadal skacze po głowach przeciwnikom i podnosi poprzeczkę w gatunku platformówek, a Niebieski Jeż najlepsze lata miał w czasach 2D, a potem już tylko próbował. Jednak chciałbym oddać mu hołd, stąd ten giwałej. Chwila szczerości. Sonic nigdy mnie nie przekonał do siebie. Jestem graczem metodycznym i w platformówkach preferuję bezstresową (choćby z grubsza) eksplorację, zbieranie świecidełek, znajdziek, kompletowanie poziomów na 100%. Dynamiczny i często chaotyczny gameplay Sonica nigdy mi nie leżał. Tam zatrzymywanie się w celu zaplanowania kolejnych ruchów zabija flow rozgrywki. To zgoła inna filozofia rozgrywki i według mnie bardziej zręcznościówka, niż platformówka. Więc nie mam szczególnego sentymentu do postaci, choć Twój Stary mi świadkiem - próbowałem się do niej przekonać. Jak prędkości, to tylko w Wipeout. Ale będąc ostatnio w galerii sztuki dostrzegłem na ścianie między Krzykiem Muncha i Sądem Ostatecznym Boscha niepozorne arcydzieło. Niewielkie rozmiary skrywają w sobie nieproporcjonalnie wiele nostalgii oraz artyzmu. Czym prędzej zapytałem kustosza o autora. Ten wyciągnął opasły katalog, zaczął zawzięcie przewracać kolejne stronice, a ja kipiałem z niecierpliwości. Wreszcie jest. "To dzieło anonimowego autora kryjącego się pod pseudonimem Pixel Frames". Zadumałem się głęboko. "Piękne", stwierdziłem po długiej chwili nieprzeniknionej ciszy, na co kustosz jedynie pokiwał w milczeniu głową. Długo tak staliśmy kontemplując każdy detal. Nawet nie wiem ile czasu minęło, ale kiedy podszedł do nas woźny, odchrząknął i stwierdził "przepraszam panów, ale niedługo zamykamy galerię" wiedziałem już, że nie chcę się z tym widokiem rozstawać. Arcydzieło zakupiłem na pociechę własnych oczu, a teraz chcę przekazać je Wam. Niech uszczęśliwi kogoś jeszcze. Teraz tak. Ramka Sonic jest nowa, w kartonowej obwolucie. Jej rozmiary to 23x23cm (i około 5 cm grubości). Drewniana obudowa (albo drewnopodobna, nie wnikam), szklana szybka. Podobnie jak wcześniejsza ramka Contry składa się z trzech tekturowych warstw, które pozorują efekt 3D czy też mini-paralaksy. Zdjęcia tego nie oddają, ale gwarantuję, że całość na żywo prezentuje się znacznie bardziej imponująco i okazale. Jest po prostu ładna i w sumie trochę z bólem serca się z nią rozstaję, ale pocieszam się, że do Sonica większej nostalgii i tak nie czuję, wiec jebać. No i niekoniecznie trzeba ją wieszać. Jej grubość pozwala na jej postawienie, a oni tego nie sprawdzają. Chyba więcej wprowadzenia nie trzeba, więc zapraszam do zasad. Zasady: Nowicjuszów zapraszam do pierwszego posta tematu w celu zapoznania się z globalnymi zasadami. Aby wziąć udział w losowaniu ramki należy w tym temacie wkleić ulubionego mema związanego z Soniciem. Standardowo: może to być .jpg .gif jakiś krótki filmik, a nawet jakiś efekt własnej twórczej pracy. Nawet jesli nieśmieszny, to uprawnia do udziału. Losowanie wstępnie zaplanowane klasycznie na okolice przyszłego weekendu. W razie potrzeby może się przesunąć, bo to trochę spontan i życie pisze różne scenariusze. Możliwy deadline w okolicach piątku, bo to zależy od stopnia przygotowań, które należy poczynić przed losowaniem. Po ostatnim losowaniu i stresie z niego wynikającym pilnie poszukuję ofiary, która obowiązek losowania wypełni za mnie. Oczekiwań co do formy losowania nie ma żadnych. Może być karteczka wyciągnięta ze słoika, może być pies wybierający przysmaki, może być w formie jakiejś gry (boty, AI vs. AI). Doceniam (i zapewne inni uczestnicy) inwencję oraz szanuję zaangażowanie, ale nie jest ono wymagane. Jeśli nie będzie chętnego to klasycznie - zorganizuję coś awaryjnie i na szybko. Jedyne czego wymagam od uczestników to osobistego dopilnowania wyników, bo nikt ich nie zawoła. To chyba niewielka cena za ewentualną nagrodę. Klasycznie też wygrany będzie uprawniony do wybrania sobie nagrody bonusowej (choć może ten przywilej odrzucić). Lista nagród bonusowych: Steelbook Fifa 20 - Fifa Ultimate Team, nowy w folii. Rozmiar standardowych pudełek gier (PS4/XO). Zdjęcie tyłu. Plakat Secret of Monkey Island - autor: Jakub Różalski, format A1 (841x594mm, kreda mat 130g), zapakowany w tubę. Trzy dowolne numery PE ode mnie - #59 (lipiec 2002) #274 (czerwiec 2020; od Dud.ek), #284 (kwiecień 2021), #285 (maj 2021), #286 (czerwiec 2021), #287 (lipiec 2021), #288 (sierpień 2021), *NEW* #289 (wrzesień 2021, stan dostateczny). Trzy dowolne numery PE od BRY@N - 132 174 175 180 184 191 194 195 196 197 202 203 204 205 207 209 210 214 215 217 225 227 232 235 237 239 241 242 245 247 251 252 254 255. komiksy Pixela, w ilości trzech sztuk. Oczywiście komplet liczony jako jedna nagroda. RĘKAW DZIARA zdobiona motywami z gry RAGE. Chuj wie, może ktoś się będzie przebierał na bal maskowy, to będzie w sam raz xd Worek - bidon z motywem Spyro the Dragon. Na pićko, aby lepiej smakowało żyćko. Długość 26 cm. Koszulka z motywami Skyrim. Przód i tył subtelnie zdobione. Wymagane prasowanie. Kraj pochodzenia: Bangladesz. Według metki to 100% bawełna. Rozmiar L. Oczywiście nowa, nienoszona. Całkiem śliczniutki i nowiutki (folia) steelbook Need For Speed: Heat. Kolorystyka wyborna. Przód i tył. Format jak pudełko do PS4. Naklejki na folii, więc nie powinno być z nimi problemu. (sponsor: Figuś) Gra Assassin's Creed: Odyssey na PS4. Płyta bez zarzutów, książeczka również, dwustronna okładka (chłop/baba). Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji, to teraz trafia się wyborna. (sponsor: Figuś) Gra Far Cry 3 na X360. Odnośnik przekieruje do posta ze zdjęciami bonusu. (sponsor: Luqat) Książka Gears of War: Pola Aspho (Karen Traviss). Odnośnik przekieruje do posta ze zdjęciem bonusu. (sponsor: creatinfreak) Gra Deus Ex Mankind Divided na PS4. Stan tip-top. Angielskie pudełko, okrągła płyta bez skaz. (sponsor: Rudiok) Gra Star Wars Squadrons na PS4. Gra wciąż w oryginalnej folii. VR opcjonalne. (sponsor: Rudiok) Plakat z Legend of Zelda. Nowy. 91,5x61 cm. *NEW* Gra The Surge na PS4. Stan idealny, okładka polska. (sponsor: łom) *NEW* Gra Mirror's Edge Catalyst na PS4. Stan idealny, okładka niemiecka. (sponsor: łom) *NEW* Komiks Horizon Zero Dawn Raróg. (sponsor: creatinfreak) *NEW* Legalny klucz Steam na eFootball PES 2021. (sponsor: krzysiek923) No i na koniec tradycyjnie lista uczestników mających aktualnie cooldown (w nawiasie ilość giwałejów do przeczekania, zainteresowanych proszę o sprawdzenie czy się nie pomyliłem w obliczeniach): Bzduras (1) mitra (4) Rudiok (2) mozi (1) LiŚciu (1) XM. (4) łom (3) Pupcio (7) I pamiętajcie, że jeża wyruchać się nie da. Do następnego, przyjaciele. [he-man meme.jpg]
  19. W czasach pierwszego PlayStation sobotnie przedpołudnia to był zawsze magiczny czas. W tygodniu to był ogromny problem, by wstać o tej 7:00, przygotować się i wybyć do szkoły. Ale w soboty to zupełnie inna historia, bo o 6:00 było się już na nogach, a o 5:30 już się z ekscytacji przewracało w łóżku z boku na bok. Potem szybkie wdzianko i zimą było jeszcze na zewnątrz ciemno, gdy umówieni pod blokiem z kolegą ruszaliśmy na giełdę. Tam dziesiątki razy przewracaliśmy katalog gier, by w końcu wybrać tę jedną jedyną, bo na więcej nas nie było stać. I powrót do domu wyraźnie szybszym krokiem. W ten sposób w moje ręce trafił Tomba! 2 (tudzież Tombi! 2). A potem było już tylko granie, pachnące fascynacją, a nawet lekkim uzależnieniem. To nie miejsce, by opisywać czy przedstawiać założenia gry, ale wciąż uwielbiam atmosferę perypetii Tombiego, ich urozmaicenie oraz ideę połączenia platformówki z przygodówką (a nawet trochę tu metroidvanii). Rzecz w tym, że długimi godzinami błądziłem po tych lokacjach próbując za wszelką cenę wykonać wszystkie zadania (eventy), które nie zawsze były oczywiste. Miejscówki więc mam już wypalone na kliszy pamięci, a muzyka... no właśnie, nie jest to może pokaz kunsztu kompozytorskiego, ale klawisze na pianinie nostalgii grają u mnie mocno, gdy słyszę te kawałki. Donglin Forest to przykład, jak stworzyć utwór wesoły i jednocześnie mocno niepokojący. Taki creepy. Słysząc go od razu wspominam ten las pełen duchów i setki upadków w przepaść, bo podłoża tam zbyt wiele nie było. Nie jest to moja ulubiona lokacja, ale ze względu na muzykę właśnie pozostanie niezapomniana. Za to Kujara Ranch (plus jej "szczyt") - nie boję się tego słowa - uwielbiałem tę miejscówkę. I ta diametralna przemiana, która zachodzi w lokacji, gdy już zdejmiemy z niej klątwę. Niby nic wielkiego i nie mogę dzisiaj zaręczyć, ale jestem pewien, że wtedy powiedziałem do siebie "łał". Kiedyś wrzucałem do HC roomów, ale pewnie nie każdy tam zagląda, więc pozwolę Wam podziwiać moje beztroskie cioranie również tutaj, w tym sentymentalnym temacie. Co prawda na zdjęciu akurat rozjebałem jakichś mobków w FF9, ale obie Tomby! były ogrywane mniej więcej w tym samym okresie 99/00 i na tym samym SETTINGU, bo taki wtedy miałem klimat. Ale spójrzcie jaki SZCZĘŚLIWY.
  20. No fajnie, fajnie, ale Szymański strzelił gola Anglii.
  21. Gierki zapowiedzieli fajne, ale problemem są daty. Albo ich brak, albo odległe. Wolverine to czysty potencjał, Spider 2 to wiadomo czego się spodziewać, ale będzie Venom, więc jaranko. GoW2 to czysta siła. Ogólnie początek konfy fajny, potem długi środek chujowy, no i na koniec krztyna nadziei, ale tak jak mówię - DATY. Insomniac, kiedy wy śpicie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...