Skocz do zawartości

Kmiot

Senior Member
  • Postów

    7 008
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    163

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Kmiot

    Konsolowa Tęcza

    No, też właśnie oglądałem i DZIENNIKARSTWO ŚLEDCZE, na jakie nie zasługujemy. Materiał klasa światowa. Ciężkie czasy dla kolekcjonerów, które chyba najlepiej obecnie przeczekać, aż cwaniaki się nachapią. Najlepsi ci podstawieni "kolekcjonerzy i znawcy" siedzący w branży od całych dwóch lat xd
  2. Czaję i wyobrażam sobie, że są ludzie, których to jak najbardziej kręci i sumie ani nie mam pretensji o te teksty, ani nie jestem za tym, by je wyrzucić. Po prostu w tym miesiącu temat i ogólny ton tego materiału mnie nie zachęcił. Ale Łukasza nie przekreślam. Mógłbym się zadeklarować, ale byłbym nieszczery, bo dzieci nie mam i na tę chwilę nie planuję mieć (przecież to tylko przeszkadza w graniu i gryzie gałki analogowe, żadnego pożytku). Ale gdybym jakieś znalazł, albo wygrał na festynie, to dam znać. I też nie widzę powodu, by twierdzić, że do PE piszą sami wypaleńcy. Trudno oczekiwać, by jarali się każdą gra i pewnie większość jest im obojętna, ale nie chce mi się wierzyć, że już nie potrafią się podniecić jakąś grą. Bo gdybym ja pisał do takiego pisma i czuł wewnętrzne wypalenie, to poprosiłbym o urlop, albo zrezygnował na nieokreślony czas. Przecież nikt tam nie zgarnia takich kokosów, żeby na siłę się tego zajęcia trzymać, skoro i tak dla większości to zajęcie dodatkowe. Cisnąć temat "na siłę" byłoby wysoce nierozsądne, gdy profity są symboliczne. No, ale może ja jestem jakiś dziwny.
  3. No, przy Compass to ja w zasadzie się zatrzymałem w połowie trasy, przystanąłem w bezpiecznym miejscu w obawie, że jakiś atak niedźwiedzia zabije tę chwilę, albo dojadę do celu i muzyka się skończy. Podobnie miałem przy Unshaken w RDR2, ale tutaj po prostu zacząłem powoli człapać i już nigdzie się nie spieszyłem. Te dwa momenty no i oczywiście TOP OVER THE TOP - That's The Way Ii Is. Chowam w spoiler, bo jeśli ktoś nie słyszał i nie doświadczył na własnej skórze, to nie chcę mu tego odbierać. Ogólnie jeden z najwspanialszych momentów w gamingu w ogóle. Zostanie ze mną na zawsze. A z dawnych czasów boomera? Sobotni bardzo wczesny poranek, a ja jestem już po wizycie na bazarze gdzie zakupiłem od ulubionego sprzedawcy kartridż z Jurassic Park na mojego ukochanego Pegasusa (Terminatora tak naprawdę). Wierzę, że to będzie rzeczywiście Park Jurajski, bo gra nie jest od pierwszego lepszego ruskiego z łapanki, tylko od renomowanego Polaka, który osobiście sprawdza każdą grę (czy pokrywa się z naklejką na obudowie), a potem "plombuje" kartridż cenówkami z parafką, by nikt nie otwierał i nie wymienił wkładu. Bo gry potem można u niego wymieniać za 5 zł. Więc wkładam carta, wciskam POWER i nic się nie dzieje. Wyjmuję i wkładam karta ponownie, a potem dzieje się MAGIA. Bo najpierw wita mnie w chuj imponujący ryjec Tyranozaura w menu głównym, a potem rozpoczynam pierwszy level i szukam pilota, by podkręcić volume na moim mikrym telewizorku do grania, aż membrany w głośnikach zaczynają trzeszczeć.. Jestem zachwycony gameplayem, atmosferą, grafiką, ale przede wszystkim tą MUZYKĄ. Przecież to jest kwintesencja chiptunowego rozpierdolu (Mendrek też sążniste kawałki wrzucił, propsy). Gram potem całą sobotę, cała niedzielę i jeszcze długo przy każdej nadarzającej się okazji. Gry nigdy nie przeszedłem, ale ta muzyka każdorazowo zachęcała mnie do rozpoczęcia nowej próby.
  4. Doceniam oczywiście i dziękuję z całego serca. Tylko różnica jest taka, że na pewnym etapie Wy możecie, a ja muszę zorganizować losowanie, jeśli nie zgłosi się żaden chętny ;] I każdorazowo liczę się z tym faktem zakładając nowy giwałej. Do tej pory udaje się losowania urozmaicać (również dzięki zewnętrznym zgłoszeniom od chętnych), ale opcji szybciej ubywa, niż przybywa, więc podświadomie odkładam pewne ewentualności do ponownego użytku w raczej dalekiej przyszłości. Taką mam naturę, że czasem w przewidywaniach wybiegam zbytnio naprzód. Nie pierdol, a skarpety Cyberpunka to kto nosi?
  5. Mundial '98 pamiętam w zasadzie w całości, choć mam pewne przebłyski z mundialu '94 (Taffarel, Romario, Bebeto, Roberto Baggio i jego karny). Ale po Fifie 96, która jako pierwsza wkroczyła w 3D to edycja 98 była właśnie pierwszą okazją na pełne zapoznanie się z urokiem Mundialu. No przecież to mentalnie były dwa, trzy finały Mundialu dziennie. A potem wyjście z domu i kopanie piły na łące przed blokiem w rytm kolejnych odcinków Tsubasy na Polonii 1.
  6. No bo można narzekać, ale w sumie tak patrząc na efekty, to te Wormsy obok Smash Brothers wpisuję na listę na ewentualne ponowne wykorzystanie przy jakimś awaryjnym losowaniu. Wormsy mają bekowy potencjał, SB ma wachlarz opcji do wyboru, więc nie wykluczam powrotów, choć póki co staramy się unikać powtórzeń. Wszystko zależy od tego jak długo się ta akcja przeciągnie, bo wiadomo, że na pewnym etapie skończą się inspiracje.
  7. Kurde, ja się nastawiałem na wspominki najdalej z okresu PSX, a tymczasem tutaj Amiga wkracza cała na (zżółknięte) biało. Gratulacje Starcze ;] 2000 jak 2000, ale nikt mi nie wmówi, że ta z World Cup 98 nie przywołuje więcej wspomnień. No kurwa, przecież to jest masakra. Pamiętam dokładne miejsce przed komputerem szwagra, gdzie siedziałem na pufie i jarałem się jak on gra. Tak, lubiłem obserwować jak on gra a potem usiąść, by wspólnie oglądać mecz rzeczywistych Mistrzostw Świata na 14 calowym TV. A moze coś mi się pojebało i kolejność nie była taka. Co nie zmienia faktu, że intro to czysty KULT. Też bym tego pragnął, bo do spamowania linkami są inne tematy. No, ale zobaczymy, bo sam mam parę wspomnień, które nieustannie wracają, więc zawsze coś świeżego wrzucę. Co do Tenchu 2, to pamiętam, że mocno mnie rozczarowało melodyjnie. Pamiętam też konkretny moment, w którym w Tenchu 2 grałem i były to okolice piątej nad ranem w wakacje. Wcześniej całą noc spędziłem z kolegami, który stróżowali opuszczony budynek i wspólnie graliśmy w Everybody Golf na PSX ( w ogóle wiąże się z tym historia epizodem policyjnym, więc może kiedyś). Generalnie po powrocie do domu z tej "nocki" odpaliłem właśnie Tenchu 2 i grałem bardzo namiętnie, choć akurat tych wspomnień nie uruchamiają żadne utwory, bo tych IMO Tenchu 2 nie miało. Cały CT, jak również Shala Theme to absolutne TOPy utworów. Osobiście z Chrono Triggerem miałem pierwszy raz do czynienia na PSX, ale rozjebało mnie na strzępy. Shala Theme, Frog Theme, Wind Scene, Guardia Castle. Próbuję przywołać jakieś konkrety związane z tymi wspomnieniami, ale całość przytłacza po prostu szczęście i prawdopodobnie jakiś opis w gazecie na kolanach. No kurwa. Najwspanialszy moment na jaranie się piłką nożną.
  8. No ja też nie do końca wiem o co chodzi, bo tym razem Zax akurat ujdzie, chociaż mimochodem niepotrzebnie broni systemu strzelania w RDR2, tak jakby nie udało się obu elementów zrobić dobrze (NPC+strzelanie). Ja natomiast mam parę innych uwag co do numeru. To jest ten miesiąc, w którym po raz pierwszy nie podjąłem się lektury materiału dostarczonego przez Pana Łukasza Dziatkiewicza. Do tej pory podchodziłem do jego artykułów dość sceptycznie i bez entuzjazmu, ale zawsze jakoś ostatecznie dało się je przeczytać. Tym razem to sam nie wiem. Rozumiem, że tekst może nieść ze sobą ładunek personalny i osobisty, ale ten nie zawsze jest interesujący dla postronnych osób, a żywot randomowego konstruktora/programisty nie jest wystarczajaco spektakularny dla równie randomowego czytelnika. Osobiście odpuściłem i to w sumie obok wynurzeń Myszaqa jedyny tekst, który mnie nie zachęcił. Druga kwestia to okładka Valoranta. W przeszło rok po premierze. W pierwszej chwili pomyślałem, że to z okazji jakiejś zapowiedzi Valoranta na konsole, ale nie. Po prostu Valorant postanowił o sobie bez większego powodu przypomnieć, choć w magazynie "tylko o konsolach" wydawałoby się to bez sensu. No i artykuł z cyklu "no jest se Valorant na PC i się rozwija i jest piu piu piu, elo". Generalnie dziwny wątek okładki i tematu numeru dotyczącego gry na PC w piśmie konsolowym. Ale pewnie chodzi o pieniądze. Recenzja F1 2021 na dwie strony i żadnego screena z gry, a konkretnie mówiąc z gameplayu. Same jakieś bulshoty z dupy czy trybu zdjęciowego (w ilości trzech sztuk w tym dwóch dość dużych. Niby pierdoła, ale IMO zawsze miło zobaczyć jakieś ujęcie z perspektywy gracza. Proszę zwracajcie na to uwagę. Recenzja Skyward Sword - w minusach: "zagrywka z figurką Amiibo", ale w treści brak informacji czego ta zagrywka dotyczy, więc muszę się domyślać, albo szukać w sieci. Artykuł "Czytelnika Jarka" miał potencjał, ale wyszedł cichy pierd z losowymi danymi i trochę zabrakło ładu oraz składu. Zax mnie zachęcił artem o Berserku. Plus. Artykuł o Platige mam wrażenie, że jest jakiś powtarzalny. Ale nie potrafię przywołać w pamięci z czym mi się pokrywa. A szukać mi się nie chce. Nie było przypadkiem jakiś czas temu materiału o PI? Wiedźmińska Stal. Wiedźmin? Ziew. Projekt Fatal Frame. Piechota mógłby być ojcem moich dzieci. Ostatnimi miesiącami to właśnie od Jego tekstów da się wyczuć ten porywający, osobisty vibe i rzeczywiste zafascynowanie tematem. Nieustannie jeden z najjaśniejszych punktów każdego numeru, pozdrawiam Adama serdecznie, choć akurat to nie ja piszę do Niego peany na maila. O Tadku nawet nie będę się rozczulał, bo zainteresowania gościa wyraźnie skręciły ostatnio z samych gier na polityczno-społeczne aspekty otaczające gry. Czasem trafia lepiej, częściej niestety gorzej, ale typ staje się pomału bezużyteczny w piśmie o grach, bo wyraźnie nie nadąża i skupia się nie nad tym, co trzeba.
  9. Przyznam, że w pierwszej chwili nawet nie zarejestrowałem co się wydarzyło, bo byłem trochę rozkojarzony, ale co Kwadrat odjebał to jakiś hit xd No to już musiałem trochę prychnąć, bo przeprowadziłem kilka testowych starć (głownie pod kątem, jak to się układa czasowo) i robale często się teleportowały czy poruszały tak "na limicie", jednak nigdy nie spadły. A tutaj takie zaskoczenie xd W ogóle się zastanawiałem co stało za tym, że robaki tak raczej rzadko korzystały z nalotu czy super owcy, bo o ile wiem, to każdy z nich miał je na podorędziu (w ograniczonej ilości sztuk jednej, ale jednak), tymczasem oba ataki pojawiły się dopiero w finale. Ale tak jak mówię - matoły i random mocno. Oczywiście chciałbym zaznaczyć, że określeń tych używałem wyłącznie pod adresem robaków, a nie samych użytkowników. Bo kurwa niektóre ich posunięcia to były równie niezrozumiałe jak posty Frosiego na forum xd
  10. Ok, it's Boomer Time. Już wyjaśniam. Bo zastanówmy się. Czy jakikolwiek inny element gier, który jest w stanie rzeczywiście przetrwać próbę czasu, niezależnie czy mierzymy jego upływ w latach, czy w dekadach? Czy jest inny element gier, który równie mocno wpływa na nasze poczucie sentymentu i nostalgii, a co najistotniejsze - przy weryfikacji nie rozczarowuje? Ktoś może powiedzieć: ładna grafika 2D się nie starzeje. I owszem, będzie miał rację, ale wizualne impulsy nie działają na naszą wrażliwość równie mocno, jak te dźwiękowe. Bo nie jest tajemnicą, że nasze wspomnienia - również te dotyczące gier - działają mocno wybiórczo i wracając do dawnych gier mocno ryzykujemy. Często zderzamy się z przestarzałym gameplayem, płynnością animacji, która pozostawia sporo do życzenia, porażającym backtrackingiem, naiwną fabułą, głupimi dialogami, jakością graficzną daleką od wspomnień, wymieniać mógłbym długo. Ale muzyka wymyka się czasowi i wszelkim weryfikacjom. Te kompozycje wciąż potrafią zagrać na nas z taką samą łatwością jak wtedy - 5, 10, 15, 20 i więcej lat temu. I chwilami zastanawiam się czy tylko ja tak mam. Odpalam Tenchu. Jezusie z Nazaretu i Maryjo Matko Jezusa z Nazaretu. Kochałem tę grę. Bez wątpienia nadal kocham. Ale kurwa - horyzont sięgający 15 metrów, przeciwnicy wyświetlający się w obrębie 10 metrów, szarpana animacja. No dramat. Poruszanie postacią to drewno pierwszej jakości, doskonałe na antyczne meble, ale niekoniecznie na grę. Jestem porażony i zdruzgotany. Jednak to wszystko nieistotne, bo wraz z początkiem misji na głośniki/słuchawki weszła ta nuta. I nic więcej nie trzeba, by uznać, że warto było wrócić. Wracają również wspomnienia i są jak żywe, mogę je wręcz dotknąć. Wieczór pod koniec lat 90., zachodzę do kolegi z konsolą, by pożyczyć od niego jakąś grę. On wyciąga kilka rzecz jasna pirackich płyt i krótko streszcza o czym dana gra jest, bo wszystkie krążki wyglądają idenatycznie. Ja to jestem wciąż żółtodziób w temacie, bo konsolę mam od kilku dni zaledwie, więc zdaję się na intuicję i biorę od niego tę o "byciu nindżą i zabijaniu po cichu". Będąc już w domu zakręcam płytą w konsoli, bez głębszej refleksji oglądam intro (jeszcze nie zwracam uwagi na rewelacyjny utwór) i po przeklikaniu przez menusy trafiam w kultowy dla mnie zaułek pierwszej misji, z kineskopowego telewizora uderzają pierwsze nuty, a wtedy endorfiny zaczynają krążyć w moich żyłach. Pamiętam wszystko. Pamiętam, że był to wczesny, zimowy wieczór, pamiętam gdzie wtedy stały meble i telewizor w moim pokoju. To się wypaliło jak plamy na kliszy moich wspomnień. A teraz wracają za każdym razem, gdy słyszę ten utwór. Bez kitu, wrzuć ten (i pozostałe) wałek Asakury do współczesnej gry i ludzie będą zachwyceni. Bo ta gra ma same wybitne układy nutowe na pokładzie. Co misja to większa petarda. A zakończenie to już całkowity Achtung odpalony w anusie. Ale to tylko luźny przykład z mojej perspektywy. Każdy ma swoje i każdy zapewne mógłby się nimi podzielić. Jednak nie mam na myśli utworów obiektywnie dobrych. Myślę o utworach, które z jakiegoś powodu nas dotykają osobiście i wybitnie na nas działają będąc czymś więcej, niż zbiorem dźwięków. Rzecz w tym, że te utwory coś w nas uruchamiają. Jakąś tęsknotę. A jednocześnie pulsują miłym ciepłem, wzniecają żar pasji, tęsknoty, chęci by TAM wrócić i znów TO poczuć. Do tamtych szczęśliwych chwil kojarzonych z takimi miłymi detalami, nieistotnymi szczegółami, kanapkami z pasztetem przygotowanymi przez mamę. Nie wiem czy jest cokolwiek, co działa z równie dużą siłą. Nie wiem czy jest cokolwiek, co niesie ze sobą porównywalny ładunek sentymentu. Bo czasem gdy wracam do domu po kilku piwach u znajomego/na mieście i uznaję, że mam ochotę na jeszcze jedno czy dwa i siadam poświrować do komputera, to lubię sobie odpalić soundtrack z Tenchu, Chrono Triggera/Crossa, Suikodena 2 (ten opening!), pierwszego MGSa, wybrane utwory z Soul Reavera, Xenogears, Okami, Shadow of the Colossus, kurwa nie wiem, mógłbym tak długo. I ten alkohol we krwi sprawia, że robi się w chuj melancholijnie, bo serce jednocześnie rośnie i krwawi tęsknotą. Słyszę muzykę z mapy Chrono Crossa (koniecznie w wersji "another") i pamiętam, że odłożyłem wtedy pada, by po prostu jej posłuchać. By się nie kończyła i nie urwała nagle, gdy wejdę do innej lokacji. Byłem wstrząśnięty jako młody szczyl i wciąż jestem za każdym razem, gdy te dźwięki wchodzą na głośniki. Piękno, harmonia, sentyment ułożony w nuty na pięciolinii. Spędziłem bezczynnie kilka minut na tej mapie. Biegając bez celu oraz gapiąc się kineskop. Zauroczony, zakochany. A OST z Chrono Crossa był jednym z pierwszych, który ukradłem z internetu na impulsy. Jeszcze u szwagra, któremu zwróciłem kasę z kieszonkowego. Z jego pomocą zresztą nagrałem sobie to potem na płytę (marki Dysan) i wydrukowałem okładkę. Całość prawdopodobnie wciąż gdzieś leży w piwnicy, bo nie miałem serca tego wyrzucić. I jeszcze Suikoden 2. Najpewniej gra mojego marnego życia. Gra, która sprawiła, że przez długi okres grałem wyłącznie w JRPG. Gra, która zawładnęła mną na tyle, że mając wreszcie własny Internet na impulsy, poświęcałem je na ściąganie .jpg z kultowego suikosource.com, (czasy, gdy nawet obrazki w Internecie wyświetlały się linia po linii) drukowałem je, wycinałem i przyklejałem w zeszycie, robiąc własną kartotekę postaci z gry, tłumacząc przy tym na jezyk polski ich krótkie życiorysy oraz warunki werbunku, a potem przepisując je do tego zeszytu. Zajmowało mi to całe wakacyjne noce, zawładnęło mną całkowicie i pamiętam, że w tle na TV leciały tenisowe spotkania w ramach US Open. A ja siedziałem na łóżku i wyklejałem, oraz pisałem ręcznie w zeszycie, posiłkując się przy tym słownikiem angielsko-polskim (tradycyjnym, papierowym). Tak jak mówię - nieistotne detale, ale utkwiły w pamięci bardziej, niż powinny. A sama gra? Pierwsza styczność to ferie zimowe, bo kurwa siedziałem przy tym szpilu całymi nocami, po kilkanaście godzin dziennie, nie mając na głowie innych zmartwień. Jeden z najwspanialszych okresów w moim życiu. A prawie każdy utwór z OST uruchamia we mnie tamte wspomnienia. Jednak najintensywniej działa chyba podkład z Two River i jego chciałbym wyróżnić. Pierwsza wizyta i te początkowe dźwięki uderzały we mnie jak obuchem. Myślałem o tym, by swoje wrażenia wrzucić w temacie "Co ci w duszy gra" i nazwa nawet by pasowała, ale zrobił się z tego taki wątek do wrzucania "fajnych wałków" bez większej refleksji. A ja jakąś refleksję jednak mam i z pewnością są inni, którzy również jakieś mają. Chętnie poczytam o tym, dlaczego dany utwór jest dla Was ważny i jakie struny porusza. Bo nie ukrywajmy, ale staż mają tutaj niektórzy gracze solidny.
  11. Jestem. Standardowo uprasza się o nie wołanie zwycięzcy, aby nie odbierać mu ewentualnych emocji z oglądania "losowania". W postach poniżej mogą pojawić się spoilery, więc jeśli ktoś chce ich uniknąć, to zaleca się najpierw obejrzeć film. Zwycięzcę zapraszam na PM w celu wyboru nagrody bonusowej (jeśli chce) oraz podania adresu wysyłki. Pozostałym uczestnikom oczywiście dziękuję za udział i choć chciałbym nagrodzić wszystkich, to wiem, że to droga bez powrotu, więc na nią nie wkraczam ;]
  12. No, od razu poznać oko znawcy w temacie. Przy okazji zamykam listę zgłoszeń. Potwierdzam udział następujących kandydatów. @XM. @Square @Ins @marbel007 @Kosmos @Wiolku @zagul @Rozi @WisnieR @maciucha @balon @Dud.ek Nie mam planu na losowanie, więc będę szył na spontanie i nie spodziewajcie się fajerwerków. Możliwe, że już jutro coś wyrzeźbię. Jednak 12 uczestników to ładna liczba i nie chcę, by mi tu jakaś pechowa trzynastka pomieszała szyki. Jeśli ktoś się chce wycofać, to... nie ma takiej możliwości.
  13.  

    1. Wiolku

      Wiolku

      Kierwa, oglądałem to z 15 razy. Piękne podsumowanie kariery gnoma. 

  14. Kmiot

    Abandoned

    Mogą mówić, że to Silent Hill albo MGS. Co za różnica, skoro to i tak się nigdy nie ukaże. xd Oni mieli problemy z opublikowaniem 5 sekundowego teasera, a grę wydadzą xd Tak, wiem, to wszystko elementy głębszej konspiracji.
  15. Dawaj inny, to będziemy udawać, że to się nie zdarzyło.
  16. comment_16252573505LrSERO3sQtSubc8U39zz0

    1. LiŚciu

      LiŚciu

      Shaolin Soccer 

    2. Silver

      Silver

      No i taki meczyk to bym chętnie obejrzał

    3. kanabis
  17. Coś cicho siedzi i roztropnie się nie wychyla. A przecież wiemy, że seria GoW nie jest mu obojętna.
  18. Nice try z tym robieniem z siebie ofiary, ale przypomnę Cyberpunka. Może dzisiaj to brzmi jak kara, a nie nagroda, ale jednak wygrałeś tę karę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...