Ja ogólnie już parę lat temu przestałem się zbytnio ekscytować piłką nożną i cóż, nerwy mi generalnie odpoczywają. Oczywiście mecze o stawkę oglądam, "kibicuję", ale podchodzę do tego z luźną gumą. Nie robiłem tragedii jak tracili bramkę, a jak strzeliliśmy, to nawet żadne "JEST!" mi się z gardła nie wyrwało. Ot, oglądam, miewam faworytów i sympatie, ale dawno sobie zdałem sprawę, że te wyniki w żaden sposób nie wpływają na moje życie, więc czym tu się przejmować?
Nadal będę oglądał mecze, będę kręcił z nich bekę, ale dajcie spokój, nie ma co brać zbyt poważnie typów kopiących gałę.
Jedyny moment, który napiął mi nerwy na tym Euro to kwestia Eriksena. No, ale sytuacja wyjątkowa.