o ile jestem w stanie zrozumiec ze ktos nie lubi marstona, bo przez prawie cala gra jest "Powiedz mi gdzie jest ktostam, albo cie zabije. Musze zobaczyc sie z rodzina". Ale jesli dla kogos np. taki Dickens(moj ulubieniec), Seth, Rickets i inni sa nieciekawi to tego juz nie potrafie zrozumiec. Przeciez te postacie sa takie inne od siebie, wyraziste, bo jak porownac starego rewolwerowca do drobnego oszusta, ktory sprzedaje wode czy cos jako "Napoj bogów" no nie da sie.