Michael Moorcock "The Bane of the Black Sword",a przed nim, na przestrzeni roku, dwóch, cztery poprzednie tomiki historii o Elryku, to jest "Elric of Melnibone", "The Sailor on the Seas of Fate", "The Weird of the White Wolf"(pierwszym białym wilkiem w fantastyce nie był Geralt) i "The Vanishing Tower". Przede mną jeszcze "Stormbringer" i jeszcze kilka zbiorów o różnych tytułach, za które na razie nie wiem jak się zabrać, bo jednak chciałbym to czytać chronologicznie, zgodnie z wydarzeniami w książkach.
Każdy tom ma góra 200 stron i format kieszonkowy, brytyjskie wydania z okładkami zdobionymi arcydziełami Michaela Whelana ( http://www.michaelwhelan.com/) można dostać za funta, co zakrawa na kradzież, biorąc pod uwagę możliwość zapoznania się z, co by tu nie mówić, legendą magii i miecza, stawianą na równi z dziełami Howarda. Każda książka jest podzielona zwykle na 3 opowieści, które można czytać oddzielnie(nie jestem pewien, ale możliwe, że oryginalnie były one publikowane w czasopismach o tematyce fantasy, stąd podział na 30-40 stronicowe historie) ale ogółem prezentują pewien ciąg, historię, którą warto poznawać od początku(Elric>Sailor>Weird>Tower>Bane>Stormbringer).
Elryk jest znany jako jeden z pierwszych antybohaterów fantastyki, schorowany albinos, król okrutnego państwa Melnibone, które on sam najechał z pomocą barbarzyńców z Młodych Królestw, jak to jego rasa określa innych ludzi. Po spaleniu, jego królestwo się rozpadło i on sam podróżuje po świecie, szukając ulgi od cierpień, jakie sprawia mu korzystanie z miecza Stormbringera(Siewcy Burz, jak kto woli), czarnej klingi pochłaniającej dusze zabitych wrogów i przelewającej ich życiową moc na tego, kto ją dzierży. Miecz posiada jednak własną wolę i potrafi przejąć kontrolę nad Elrykiem, co nie raz sprawiło, że zabił tych, których darzył uczuciami. Oprócz tego albinos jest też wytrawnym czarownikiem i alchemikiem, posiada też potężnych, choć kapryśnych sprzymierzeńców, jak na przykład władcę Chaosu Ariocha(konflikt Ładu i Chaosu przewija się w większości opowiadań z multiwersum Moorcocka, służąc głównie za powód walki głównego bohatera danej powieści, który to jest inkarnacją tego samego Wiecznego Wojownika dzierżącego czarną klingę i po wieki walczącego po stronie Prawa lub Chaosu), a także pomniejszych żywiołaków.
Historie są proste i prowadzą do oczywistej konkluzji, tj. zamordowania wroga i wykonania questa. Autor bogato opisuje wykreowany świat, choć to co szczególnie mnie zainteresowało, to mało opisów podróży do jakichś miejsc- zdarza się, iż podróż z jakiegoś miasta do np. wieży wroga zajmuje dwie linijki, w których jest napisane, że podróżowali dwa dni i przybyli. Nie irytuje mnie to, po prostu nie miałem okazji się spotkać z takim czymś w książkach, nawet poprzednich Moorcocka jakie czytałem(3 tomy Wiecznego Wojownika). Najważniejsza jest tu akcja i świat, bez udziwnień w postaci elfów i krasnoludów(elfopodobny lud Melnibone to ludzie jak inni, jedynie ze starszą tradycją), natomiast nadnaturalne stwory, demony z innych płaszczyzn i wymiarów, sprawiają wrażenie czegoś, co mogło bezwstydnie zostać napisane jedynie w latach 70-tych(mam na myśli nie proste chodzące trupy, a skrzydlate, szablozębne pawiany, świnioludzi będących pomiotami chaosu i boga jaszczurów jako przerośniętego legwana). Oprócz tego trzon historii stanowi cierpienie Elryka, wywołane głównie przez miecz i los, w którym ma wrażenie bycia zabawką bogów. Zdarzają się też spotkania z innymi inkarnacjami Wiecznego Wojownika, często z różnych czasów(jeden spotkał drugiego, ale tamten nie), którzy ramię w ramię pokonują większe problemy.
Ogólnie polecam, ja lubię taką literaturę klasy B, a o wybitności Moorcocka w gatunku może poświadczyć, oprócz wielu nagród i rankingów pisarzy, popularność Elryka w muzyce heavy metalowej(jest nawet jakiś grecki heavy/power metalowy band śpiewający jedynie o tym, co napisał Moorcock :I ). Książki czytałem po angielsku, na początku dlatego, że nie mogłem znaleźć polskich wydań, potem by chłonąć kunsztowny, staroświecki angielski. Z rzeczy wydanych w Polsce polecam cykl Wiecznego Wojownika tego autora, zabiorę się wkrótce za Runestaffa, wydanego u nas w twardej oprawie i z Frazettą na okładce przez wydawnictwo Amber. Nie jestem natomiast w stanie polecić cyklu o Corumie(Kawaler Mieczy itd.), w którym to tłumacz nie odmienia imion :> (chociaż jeszcze jest to przede mną i może się zmuszę). Wszystko to wydania z lat 90, może nawet starsze, więc został już tylko drugi obieg, na p
Ważniejsze egzaminy za mną, jest czas na czytanie dla przyjemności.