Wróciłem z polowania do obozu, dałem skóre jelenia Pearsonowi. Wcześniej widziałem, że Bill ma do mnie jakąś sprawe ale po powrocie nie było dostępne bo Bill, Wujaszek i Javier chlali przy ognisku. Wziąłem browarka i dołączyłem do nich. Nasłuchałem sie bekowych historyjek, Bill sie nayebał, Wujek wstał, zatoczył sie i yebnął sie pod drzewo, tylko Javier zachował fason i szedł prosto.
Poszedłem sie przespać. Wstałem w południe. No to lecim po misyjke do Billa. Ide do niego a on nadal śpi nayebany, budze go a on „co co jest?” Mówie mu żeby wstał, rzucił tylko „yhym” i yebnął tak głową w ziemie z powrotem do spania aż mu czapka spadła xD pojechałem znów polować ale po powrocie już wstał choojec i mogłem działać.
Niby nic takiego ale to szaleńcze przywiązanie do szczegółów powodują iż pała staje i wsiąkasz na dobre w to wszystko. Nie robisz misji a czujesz sie jakbyś ją robił. Świat tutaj dosłownie żyje.