Czytałem ciekawy głos w dyskusji, że być może te zastrzeżenia tych wszystkich urzędów nie są takie bezzasadne, bo nie chodzi tu o to że M$ zablokuje wydawanie jakiś gier Activsion i Blizzarda na Playstation i ludzie zaczną masowo przerzucać się na konsole Xboxa. Ale zastrzeżenia dotyczą raczej tego, że Microsoft całą swoją ofertą w Game Passa i infrastrukturą w postaci grania w chmurze bardzo dynamicznie i agresywnie wchodzi na dopiero rozwijający się segment streamowania gier. Na tyle agresywnie, że już teraz w zasadzie nie ma na nim konkurencji, bo wszystkie inne konkurencyjne platformy Sony czy Amazona dopiero raczkują, a Google już wypisało się z zabawy. Więc w tym sensie niektóre obawy o monopolizację, tych urzędów mogą być zasadne.
Ale tu się pojawia filozoficzne pytanie, czy jeśli konkurencja przysypia, niedomaga lub po prostu nie jest zainteresowana nowym rynkiem, to czy rolą organów regulacyjnych jest blokowanie firmy która chcę się rozwijać i zdobywać ten rynek dla siebie?
Sytuacji nie poprawia jeszcze Google, które skończyło ostatnio swoją zabawę z grami wideo, ale na odchodne, trochę chyba po złości, miało oskarżyć jeszcze Microsoft że jednym z głównych powodów dla których Stadia nie odniosła sukcesu było to że Microsoft kupuje studia i oni nie byli w stanie z nim konkurować.