No komicznie wyglądał Ezio w tym kapturze, po renesansowej Wenecji i Florencji.
Jedynka miała naprawdę genialny klimat. Jerozolima, wyprawy krzyżowe i w tym setingu zakon zabójców najlepiej siedział. Fabuła była kompletnie do dupy, czuć że był to okres fascynacji popkultury Kodem Leanarda Da Vincii. Potem kolejne części nieudolnie i na siłę kontynuowały ten wątek, który chyba nikogo nie obchodził.
Dla mnie najlepszą odsłoną jest Odyseja, ze względu na to że Ubisoft zdał sobie chyba wtedy sprawę, że Asasyny to nie jest jakaś głęboka opowieść o losach kosmosu jak próbowali to robić na początku, ale po prostu bekowa gra i czuć w tej odsłonie więcej dystansu do wszystkiego co asasynowe, jest więcej humoru i pastiszu, a cała gra przypomina jakiś serial klasy B o starożytnej grecji lecący na polsacie.