skończyłem przepustkę bojową, trochę mi zeszło bo aż 717 meczy, statystyki na Halotracker pokazuje 121 godzin. K/D ratio to 1.69 głownie nabite na BTB, win ratio 44,9% czyli słabe, ale grałem z randomami.
Co do samej gry to byłbym hipokrytą gdybym po tylu godzinach napisał że gra mi się nie podoba, ale kilka rzeczy które mi się nie podobają muszę wytknąć,
- największa wada to mała zawartość, map jest tylko 10 (7 mniejszych przeznaczonych go gry 4 vs 4 i 3 BTB), brakuje też wielu klasycznych dla Halo trybów jak Infekcji czy Griffballu
- system progresji jest beznadziejny. Jeżeli ktoś nie gra dla samej frajdy z gry, to w Infinite nie zagrzeje długo miejsce. Levele wpadają wolno, a gra nie nagradza w żaden sposób na dobrą grę i zwycięstwa.
- rozwój postaci odbywa się tylko przez kosmetyki, czyli za zdobywanie leveli kupujemy sobie kosmetyczne elementy pancerza, skórki itd. Niby spoko, ale nawet po wbiciu setnego poziomu i wykupienia przepustki mamy ich tyle co kot napłakał bo 99% tej zawartości jest zablokowane za paywallem. Niby normalne bo gra jest w końcu free2play, ale mam wrażenie że inne gry hojniej nagradzają gracza za spędzony czas.
- nie podoba mi się też, muzyka w menu. O ile samo udźwiękowienie w grze, czy muzyka w kampanii jest elegancka to muzyka w menu doprowadza mnie do szewskiej pasji. Brak tu elegancji w stylu Halo 3, a zamiast tego mamy generyczne wojenne brzdęki.
to główne wady, mógłbym jeszcze napisać o wymuszonym crossplayu na socialach i słabych zabezpieczeniach antycheaterskich, ale szczerze powiem że im dłużej grałem tym mniej mi to przeszkadzało. Na początku wydawało mi się że co drugi gracz to oszust z aimbotem, bo tak mnie lali, a potem nawet i mi zdarzało się prywatne wiadomości po wygranym meczu z oskarżeniami o oszukiwanie xd
a co mi się podobało? Przede wszystkim to że gameplayowo to Halo w szczytowej formie, po grubo ponad setce godzin mogę powiedzieć że w żadnym Halo nie grało mi się tak dobrze. Podobało mi się że nie jest to tak trajhardowa gra jak Halo 5, które miało mocno esportowy sznyt. Infinite mam wrażenie wybacza o wiele więcej, dzięki czemu o lepiej sprawdza się w graniu na luzie czyli tak jak lubię.