Wiadomo że 20-letnia gra, nieważne jak rewolucyjna i rewelacyjna była na premierę to po kilkudziesięciu latach nie będzie robiła takiego wrażenia jak w dniu premiery. Dotyczy to każdej gry, Halo 1, Mario 64, Finał Fantasy VII
Szczególnie bolesny jest ten backtracking i fakt że wszystkie lokacje w pomieszczeniach wyglądają tak samo, przez co często można czuć się zagubionym w tym labiryncie korytarzy. A misje takie jak The Library to chyba najgorszy level w fpsach.
Więc to jak najbardziej uzasadniony zarzut.
Ale nie potrafię zgodzić zgodzić co do Magnuma, widać że Mejm wcześniej czerpał wiedzę o Halo chyba z materiałów promocyjnych z Mountain Dew bo to właśnie Magnum a potem BRka jest ikoniczną i podstawową bronią w Halo.
ARka nigdy nią nie była.
Co do śmiesznych krasnali, to no cóż taka jest konwencja serii, sterujemy super żołnierzem która wzbudza strach wśród kosmitów. Grunty to tacy szturmowcy z gwiezdnych wojen, trochę nieporadni i raczej śmieszni. Albo się to kupuje albo nie.
Fabularnie to zwykła prosta historyjka niczym nie wyróżniającą się ponad to co oferowały inne gry na początku lat 2000. Lore, cały konflikt i genezę wydarzeń, zgłębily tak naprawdę dopiero książki które wyszły tuż po grze jak Fall of The Reach oraz następne części gier.
Co do gameplayu, to jasne gra się zestarzała, ale cały model rozgrywki (duże lokacje, płynnie przechodzące z dużych otwartych terenów w ciasne korytarzowe starcia, zaawansowane AI przeciwników które nawet dziś 20 lat po premierze jest lepsze niż 90% dzisiejszych gier, możliwość sterowania różnymi pojazdami i pewna dowolność w przechodzeniu poziomów) to coś co do dziś robi wrażenie i w zasadzie trudno znaleźć inną podobnego FPSa.
No i tak jak czekolada pisze, w Halo powinno się grać na heroicu bo ten poziom trudnosci polecają tworcy