Akurat po sekwencji finałowych questów nie poczułem by były jakieś niedorobione. Wręcz odwrotnie, dla mnie wątek główny dopiero pod koniec zrobił się interesujący i żałuje że było więcej questów w stylu Entangled.
To co wypadło najgorzej to środek historii który wypełniony jest schematem badania anomalii. Których odkrywanie za każdym razem wygląda tak samo, czyli poleć na planetę, przejdź kilkaset metrów z buta w kierunku wieży, potem banalna "migierka", walka z jednym przeciwnikiem i koniec, schemat ten za każdym razem identyczny rozgrywa się kilkanaście razy albo i więcej. Aż trudno uwierzyć jak to możliwe że coś tak generycznego i powtarzalnego przeszło.