Assassin’s Creed Odyssey czyli co za dużo to niezdrowo
Na wstępie zaznaczę że spędziłem z grą około 80h, skończyłem główny wątek fabularny, zabiłem wszystkie legendarne zwierzęta, skończyłem wątek z Atlantydą i zabiłem wszystkich czcicieli. Jest to też mój pierwszy Asasyn od kilku lat i muszę przyznać że jestem pod wrażeniem postępu jaki zrobiła ta seria pod względem technologicznym i skali produkcji. Gra jest naprawdę przeogromna. To z jaką pieczołowitością wykreowano całą starożytną Grecją, z jej wszystkimi mniejszymi i większymi wyspami, miasta z ich wszystkimi akropolami, agorami i gimnazjonami zasługuje na duży szacunek i mimo że często niewiele ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością to buduje to bardzo ładny i interesujący obraz.
Co do samej gry to jest to znana i chyba także przez wielu bardzo lubiana kolejna inkarnacja ubigierki. Od początku zasypywani jesteśmy kolejnymi ikonkami, różnymi aktywnościami i questami. Świat gry jest uroczo regularnie zapełniony setkami pytajników za którymi kryję się dziesiątki łudząco podobnych obozów do przejęcia, grobowców, jaskiń i zwierząt alfa. Do tego dochodzi setki przeróżnych questów, prezentujących różny poziom. Część z nich - te dostępne w tablicach ogłoszeniowych wzorem Wiedźmina - to najczęściej typowe zapchajdziury, wyjęte z jakiegoś generatora questów. Ale muszę przyznać że nawet w tej masie raz na jakiś czas trafi się rodzynek z fajnym pomysłem.
Odnośnie fabuły głównego wątku to jest, po prostu. Główny bohater to sympatyczna postać, ale cała to opowieść pełni tutaj rolę pretekstu do odhaczenia kolejnych charakterystycznych miejsc i postaci historycznych - gdy pojawił się Pitagoras to yebnąłem facepalma. Gra jak już wspomniałem swobodnie podchodzi to materiału źródłowego i nieszczególnie przejmuje się faktami historycznymi.
Co do samego gameplayu to jest w porządku, jak to w ubigierce biegamy sobie godzinami od znacznika do znacznika, walka jest OK, strzelanie z łuku jest przyjemne. Rozwój postaci jest w porządku. Solidna robota nie ma za bardzo się do czego przyczepić. Elementy podbijania terenów, pływanie statkiem całkowicie płytkie i niepotrzebne, powinni to wyrzucić z gry.
Generalnie kawał solidnej gry, tak naprawdę jedyny mój problem z grą jest taki że wszystkiego jest tutaj za dużo. Za dużo niepotrzebnych, niskiej jakości questów przez co tych kilka zadań które w jakiś sposób się wyróżniają giną w tym ogólnym marazmie, wątek fabularny stoi w dziwacznym, typowym dla Asasyna rozkroku pomiędzy teraźniejszością, historią i wątkiem sci-fi, z tym że tutaj dochodzi również mitologia xD. Do tego należy dodać dysonans ludonarracyjny i brak konsekwencji naszych czynów np. w czasie gry gra namawia nas ekwipunkiem i doświadczeniem do radosnego wyżynania całych obozów ateńczyków i spartan, by chwilę potem robić za ich sojusznika w zadaniach fabularnych. To wszystko sprawia że ciężko mi było "zawiesić niewiarę" i uwierzyć w ten świat, wciągnąć się historię Kasandry, a zamiast tego traktowałem go jako kolejną mapę do wyczyszczenia.
Wielka szkoda, bawiłem się nieźle i nie żałuje spędzonego czasu, ale moim zdaniem ten świat miał potencjał na coś znacznie ciekawszego.