Rozgrywka to totalny sandbox, dostajesz narzędzia, statek i zostajesz rzucony do świata z innymi piratami. Co się dalej wydarzy i jakim piratem będziesz zależy od ciebie, możesz wykonywać kilka bardzo schematycznych typów zadań, możesz zdobywać forty, ale największą frajdę dają interakcje z innymi graczami, atakowanie innych statków, ucieczki, gonitwy, sprzymierzanie sie z innymi, zdradzanie ich i okradanie. Ot prawdziwe pirackie życie. Brak tu nawet szczątkowej linii fabularnej.
Te zielone świecidełko to stroje legend, graczy którzy spędzili w grze setki godzin. W grze ubior czy broń nie ma żadnych statystyk. Wszystko pełni tylko rolę kosmetyczną. Co jest na dzisiejsze czasy kontrowersyjną decyzją, ale dzieki temu nowi gracze nie czują się gorsi a w walce na morzu liczy się współpraca załogi i spryt. Większość graczy nosi raczej normalne stroje, legendy to jakieś 1-2% społeczności całej gry.
Wszystkie dodatki są darmowe, gra została zjechana na premierę przez wielu recenzentów za bardzo małą zawartość na start. Ale od momentu premiery cały czas, regularnie ją rozwijają. Pojawili się nowi przeciwnicy, bitwy ze statkami szkieletów, nowy wulkaniczny region, oraz mnóstwo mniejszych dodatków i usprawnień.
Jest crossplay.
Największą wadą gry jest to że wymaga zgranej ekipy, randomowy matchmaking to rak. Więc albo trzeba ustawiać się online, albo mieć jakiegoś kumpla. Jeżeli masz kogoś do gry, to wtedy jest to zdecydowanie najlepsza gra piracka.
Woda wygląda zabójczo to fakt, ale też cała reszta gry jest bardzo ładna. Niezwykłe bardzo malownicze oświetlenie, niebo z wolumetrycznymi chmurami, roślinność na wyspach. Wszystko utrzymane w takiej typowej Rare'wskiej stylistyce. Ale też udźwiękowienie i muzyka robi super robotę, zdecydowanie jeden z najlepszych soundtracków Robina Beanlanda.