wczoraj grałem jakieś 6-7 godzin i udało mi się zrobić 3 forty, każdy był inny:
1) Grałem w pojedynkę sloopem i chciałem spróbować swoich sił w forcie. Patrze przy forcie stoi ziomeczek też w sloopie. Zakomunikowałem moje przyjazne zamiary podpływając grając na harmonii i powtarzając "DON'T SHOOT, DON'T SHOOT" xD i ku mojemu zdziwieniu facet nie wystrzelił do mnie. A wręcz ucieszył się że możemy sobie pomóc. Szło nam całkiem nieźle, robiliśmy jedną fale za drugą, jadłem jego banany, ale jedna myśl nie dawała mi spokoju więc w pewnym momencie mówię mu: UFAM CI, PROSZĘ NIE ZABIJAJ MNIE NA KOŃCU, w odpowiedzi usłyszałem "JA TEŻ CI UFAM" bromance <3
Na końcu mój nowo poznany przyjaciel, rozdzielił komisyjnie cały łup na dwie kupki, powiedział że jedna kupka jest jego a druga jest dla mnie i czy się zgadzam na taki podział. Zgodziłem się, pograliśmy razem muzykę i rozstaliśmy się każdy w swoją stronę
2)Drugi fort był raczej standardowy. Podpłynęliśmy do fortu, gdzie zaparkowany był już inny galeon, elegancko ich szybko wyjaśniliśmy i zatopiliśmy. Potem ściąganie szkieletów na strzał z armaty i chwila moment fort zrobiony
3)Za trzecim razem też wszystko szło bardzo sprawnie, aż w pewnym momencie pojawił się sloop. Nie podpływał do nas, nie atakował tylko krążył wokół nas w bezpiecznej odległości i obserwował. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo jest to niekomfortowe. W momencie gdy zabiliśmy kapitana, czaszka zniknęła i okazało się że sloop tylko na to czekał i licząc na to że złapie nas w trakcie przełdunku, z niewielką ilością zasobów zaatakuje nas i przejmie nasz ciężko zapracowany skarb. No ale spodziewaliśmy się tego. Więc nie otworzyliśmy krypty ze skarbem i w momencie kiedy zaczął się do nas zbliżać, odpłynęliśmy z kluczem. Potem pościg. Nasze nieudane próby abordażu z beczkami. Generalnie impas, ani my nic nie mogliśmy zrobić ano oni nam. Ale w pewnym momencie jakby zatrzymali się przy wraku statku i odpuścili. W sumie spodziewaliśmy się to kolejny cwaniacki numer aby nas zwabić do powrotu do fortu, ale zaryzykowaliśmy. Mieliśmy kilka minut przewagi, popłynęliśmy do fortu, otworzyliśmy kryptę, zabraliśmy kilka najważniejszych rzeczy ale patrzymy, a oni znowu do nas płyną Porzuciliśmy resztę skarbów i chłopaki uciekli.
Ale ja zostałem. Miałem taki plan że w momencie kiedy przypłyną i oboje pójdą do krypty po skarby. Ja zakradnę się na statek i zatopię ich wybuchową beczką. Wtedy moja załoga wróci i zabierzemy resztę rzeczy. Niestety i na to okazali się zbyt cwani. Bo jeden poszedł do krypty a drugi pilnował statku. Miałem nadzieje że uda mi się zakraść ale tuż przy statku trafił w moją beczkę i umarłem.
Ale tak sobie myślę teraz chłopaki że mogliśmy to zrobić inaczej. Zamiast marnować wtedy czas na szukanie beczki, mogłem spokojnie pochować te skarby w różnych miejscach fortu i samemu się schować. Wtedy oni przypłynęliby do fortu zobaczyli pustą kryptę i pomyśleli że udało nam się wszystko wynieść i odpłynęli. A wtedy Wy byście po mnie wrócili AAAAAAIIIII SZKODA