Im dłużej gram w tę grę tym bardziej jestem pod wrażeniem wizjonerstwa Rare i jak za pozornie prostą mechaniką gry ukrywa się wiele warstw przemyślanych i genialnie prostych pomysłów.
Gry wideo przyzwyczaiły nas dzisiaj do tego byśmy traktowali je jak pracę, idź tam, zabij 5 przeciwników, zbierz ten przedmiot, a potem pokażemy ci co robić dalej. Dlatego właśnie wydaję mi się że tak wiele osób czuje się zagubiona w Sea of Thieves, gdzie gra nie stawia żadnych warunków, po prostu jesteś piratem i pragniesz złota, to oczywiste. Ale jak ten cel osiągniesz to już zależy tylko od ciebie (i w przeciwieństwie do wielu innych gier, które używały tego sloganu tym razem to jest prawda) więc knuj, kłam, oszukuj, kradnij cudzą własność, zdradzaj czyli rób wszystko co prawdziwy pirat, wszystkie chwyty są dozwolone a gra wręcz Cię do tego zachęca. Chcesz zająć się szukaniem godzinami skarbów, a może sprytniej i szybciej będzie okraść takiego pirata? Droga wolna, wszystkie chwyty dozwolone.
Jakieś przykłady mechanik dzięki któremu cały ten koncept działa? Proszę bardzo, np wbrew powszechnemu trendowi w branży aby nagradzać gracza za wszystko rosnącymi paskami, w Sea of Thieves za zabicie przeciwnika, zatopienie statku, zabicie gracza nie otrzymuje się żadnych punktów doświadczenia, abyśmy nie czuli się poklepywani po plecach. Przez co zabijanie, zatapianie innego gracza jest zasadniczo pozbawione sensu, bo nic nie otrzymujemy. Zamiast tego gra chcę abyśmy przy interakcji z innymi ludźmi kombinowali jak zdobyć jego skarb, bo tak naprawdę to jedyna wartość w grze. A jak to zrobisz zależy tylko od Ciebie możesz np. udawać przyjaciela by w korzystnych dla siebie momencie (blisko portu) wystrzelić mu kulke w łeb i sprzedać jego skarb.
Jak to jak napisał ktoś z Bioware (nie pamiętam nazwiska) SoT to "ultimate pirate simulator".