IMO nowa trylogia wniosła dużo do postaci Master Chiefa, więc zarzut po co tam MC jest bezpodstawny.
Mnie bardziej martwi fakt, iż cały timeline zaszedł już tak daleko i głęboko , z tymi wszystkimi przymierzami, spadkobiercami, bibliotekarzami, prometeanami itd. że staje się bełkotem, zupełnie nieczytelnym dla causala. Doskonale widoczne jest to w kontekście przymierza, które na siłe jest utrzymywane przy życiu bo gracze lubią strzelać do kosmitów, a nowi przeciwnicy ssą więc nie można o nich oprzeć całej kampanii.
Mam nadzieje, że po szóstej części serie czeka albo reboot, albo co byłoby znacznie bardziej interesujące skupienie się na innych bohaterach, gdzie moglibyśmy zobaczyć np. początkowe fazy wojny z przymierzem. Serio, to uniwersum ma tak gigantyczny potencjał, żal go nie wykorzystać