Ta generacja była/jest bardzo dobra i dosyć równa, ale poza pogonią za klatkami/rozdzielczością nie umywa się się do 7, nie wspominając o 6. Zbyt mało tytułów, które zdefiniują branżę na wieki. Samo natężenie remasterów/rimejków jest też jej dobrym podsumowaniem.
Nie będę wymieniał tytułów chronologicznie(w sporo rzeczy jeszcze nie zagrałem/ukończyłem), ale podzielą to na pewne kategorie, w tym nie wszystkie tytuły są moimi ulubionymi, ale zasługują, żeby je wymienić:
MNIEJSZE GRY:
-ORI - audiowizualny majstersztyk z dobrym gameplayem w konwencji starych disneyowskich bajek.
-CUPHEAD - nieśmiertelna oprawa, unikatowa stylówa, oldschoolowy gameplay i poziom trudności.
-INSIDE - niesamowity klimat, jest dziwnie, jest nawet strasznie niczym w najlepszych horrorach. Momentami czułem się jak Tommy Lee Jones Harrison Ford w Ściganym
GRY CROSSGENOWE:
-GROUND ZEROES - Trailery i ten wyśmienity prolog dawały nadzieję na jedną z najlepszych gier wszechczasów, niestety pełnoprawna piątka jest jednym z najbardziej zmarnowanych potencjałów generacji. Zabrakło ze dwóch lat developmentu, żeby wypełnić brakujące luki, no i zawinił całkowicie niepotrzebny romans z otwartym światem. Struktura z GZ była idealna.
-ALIEN ISOLATION - Najlepsza gra w uniwersum Aliena, która długotrwale ora psychę, do tego retrofuturystyczna stylówa jest mokrym snem każdego fana Ósmego Pasażera Nostromo. Szkoda, że bez sukcesu komercyjnego, ludzie chcą strasznych gier, ale nie chcą w nie grać. Pamiętam jak w pierwszego Dead Space'a grałem za dnia przy zasłoniętym roletach, żeby dodać sobie trochę handicapu, nobody byłby niepocieszony.
-THE EVIL WITHIN - nierówna gra, średnia technicznie/graficznie ale ma w sobie posmak najlepszych sztosów z PS2, w swoich najlepszych momentach i przy walkach z rewelacyjnymi bossami pokazuje, że Mikami nie bez powodu jest jedną z największych ikon tej branży
GRY UNIKATOWE:
-THE LAST GUARDIAN - Uwielbiam Team ICO, czekam na każdą ich grę i sprawdzam sporo, które się nimi inspirują. Technicznie słabo, exy na PS4 zawsze trzymają poziom pod tym względem, tutaj bez minimum Prostaka się nie obejdzie, ale nie można im odmówić, że wszystkie ich trzy gry są inne niż cokolwiek w branży i miały/mają ogromny na nią wpływ.
-DEATH STRANDING - Mam sporo zarzutów do tej gry, ale trzon rozrywki jest świeży w tym skostniałym kurwidołku, w którym prawie wszystko zostało już wymyślone. Kojima jest wizjonerem-geniuszem, ale jest też grafomanem. Tak było od jego początków, tak też jest i dzisiaj. Mimo wszystko branża potrzebuje takich ludzi jak on czy David Cage.
GRY STARE, ALE NOWE:
-THE SHADOW OF THE COLOSSUS - Wybitna, ponadczasowa gra potraktowana z największym pietyzmem dwie generacje później. Remake Idealny.
Może będę egoistyczny, ale tak ufam BluePoint w kwestii rimejków, że chciałbym, żeby zajmowali się tylko tym, a nowe IP niech robią inni.
-CRASH TRILOGY - jedna z moich ulubionych trylogii i marek została przywrócona do życia w najlepszym możliwym pakiecie. Trochę brakuje 60 klatek, bo przez to gra jest dużo trudniejsza od oryginału i nieraz parowało mnie ze łba jak Bubu, ale dobre i to.
-SPYRO TRILOGY - Nigdy nie byłem mega fanem Spyro(bardziej gra eksploracyjna/kolekcjonerska niż platformówka), ale to kolejny fachowy powrót z zaświatów w mega pakiecie. Zresztą co tu będę wymieniać, od jakiegoś czasu zespoły pod banderą Activision rimejkują na sztywniutkim poziomie. Jeszcze robią antologię za połowę ceny nowości. Fajne odmiana na plus jak na takie chciwe kutwy.
-RESIDENT EVIL 2 - Nie tyle remake, co reinterpretacja oryginału, ale z nową perspektywą i dosyć mocno pogłębionymi wątkami, które już aż tak nie śmierdzą filmami kategorii Z. Jedyny realny minus? Kampanie nie zazębiają się tak jak w oryginale, a wręcz w większości bezmyślnie na siebie nachodzą poza paroma momentami.
Poza tym wszystko w tej grze jest lepsze niż w klasyku z 98 r. Szkoda, że luje życzyli sobie kasy za stary OST, ale jak to Capcom mawia "Zawsze się trochę gwałci".
-GRY DUŻE NA GRUBYM CIEŚCIE:
-WIEDŹMIN 3 - Bezapelacyjnie gra generacji, nowa jakość w gatunku i wzór dla innych, do tego dwa najlepsze dodatki(Serca z kamienia jeszcze lepsze niż podstawka) w jakie grałem. W wersji ostatecznej jest to gra, która jest warta nawet 500+, nie przeliczam gier na godziny, ale tutaj jakość i ilość idą w parze. Nic lepszego nie mógłbym polecić, a jak ktoś jest fanem książek, to już w ogóle można zwariować.
-RED DEAD REDEMPTION 2 - Nie jestem fanem westernów, nie jestem fanem nawet jedynki, momentami usypiałem w bujanym fotelu przy tej grze, ale jest pod wieloma względami wybitna. Najlepiej wykreowany świat ever i mega przywiązanie do detali. Żeby nie docenić tej gry, to trzeba mieć chyba głowę w dupie. Jedyna gra AAAA tej generacji.
-DETROIT - Mimo, że nie mam rozterek typu, czy maszyny mogą śnić o niebieskich migdałach, lub czy mają duszę, i bardziej wole klimat i tematykę z Heavy Rain, to jest to najlepszy reprezentant swojego gatunku. Jedyny wysokobudżetowy, jedyny, gdzie wybory rzeczywiście mają znaczenie(a nie są iluzją jak u Dontnod, czy Telltale), i z wieloma różnymi grywalnymi sekcjami i unikatowymi zakończeniami, które nie są lekko zmienioną wariacją, albo jakąś planszą zrobioną po taniości jak np. w drugim Wiedźminie.
Tak złożone drzewko wyborów, to musi być jakiś developerski koszmar, i wcale mnie nie dziwi, że na gry QD średnio trzeba czekać 5 lat. Ukończyłem dwa razy, a i tak wszystkiego nie widziałem. Do tego należy docenić najlepsze menu w grach pięknie łamiące czwartą ścianę i wpisujące się w fabułę.
THE LAST OF US 2 - Jako całokształt nie jest lepsza od jedynki, i komuś troszkę się popierdoliło w główce myśląc, że jest drugim Panem Kojimą, ale naprawdę to jak ta gra wygląda i działa na siedmioletnim sprzęcie, to jakieś czary. Do tego bardzo solidna ewolucja gameplayu z Obywatela Kejna gier i fabuła mimo wszystko też miała w sobie dużo dobrego, tylko przez gówniane motywy szybko się o tym zapomina.
W jakiej grze dwa razy nie chciałem z kimś toczyć walki? Tylko tutaj, więc jednak parę rzeczy ładnie rozegrali.
BTW polecam coopowe A Way Out, przynajmniej dla samego zakończenia, te gry mają ze sobą trochę wspólnego. Retrospekcje też coś pięknego plus chore przywiązanie do detali.
Tak jak kiedyś myślałem, że dzisiaj nie ma miejsca na takie gry jak Manhunt, czy Solider of Fortune, tak tutaj tutaj ND udowodniło, że jednak jest i właśnie to jest m.in powód dla, którego ta gra wywołuje growe PTSD. Właśnie dlatego ludzie często czują ulgę po jej skończeniu, a nie dlatego, że gra śmierdzi gównem.
Brutalność tutaj nie jest groteskowa jak w Mortal Kombat, czy God od War 3, a jest boleśnie nieprzyjemna i naturalna i taka być powinna dla każdego, kto nie jest potencjalnym Wampirem z Bytomia.
SPIDER MAN - Niby nic wielkiego, ale samo śmiganie pomiędzy wieżowcami jest tak przyjemne, że ten tytuł obronił by się bez żadnej zawartości, po prostu gibasz się jak yebana małpa i jest fajnie. Do tego fabuła zaskakująca poważna i potrafiąca wrzucić ciary na plecy. Nie spodziewałem się, a nie jestem żadnym komiksiarzem.
BLOODBORNE - Nie jestem maniakiem piszącym grafomańskie wierszyki do św. Marcina, ale ta gra ma duszę i Lovecraftowski kosmiczno-wiktoriański klimat, który można ciąć nożem(po tej grze zacząłem czytać tego rasistowskiego odmieńca). Zadziwiające, że mod do Soulsów i zmiana kilku założeń mogą wpłynąć aż tak bardzo na doznania względem tego, co robili wcześniej.
Jedyny wielki minus to obsrane generyczny lochy, ale tak poza tym ścisła czołówka generacji, może nawet najlepszy ex na PS4. Dla Bloodborne 2(350zł) mógłbym okradać groby.
NIER AUTOMATA - Nie porwało mnie egzystencjonalne Szopenhaurowskie pierdolamento i odkrywanie rewelacji, że życie nie ma sensu, ale ta gra jest świeża jak na dzisiejsze standardy
Bawienie się gatunkami? Jest.
Łamanie czwartej ściany? Jest.
Bawienie się perspektywą? Jest.
Chujowa walka z poprzednika poprawiona przez slaszerowców z PG? Jest.
Obsrany backtracking i grafika z wczesnego PS3? Niestety też jest, ale są w grach rzeczy ważniejsze niż grafika.
-GRYWALNE TEASERY:
- P.T.
No i znowu ten Kojima, to co chłop odpierdolił marketingowo przy tej grze, to głowa mała. No powiedzcie, kto tak zabawia graczy? Fikcyjne studio, celowo pogorszona jakość i tajemnica, którą odkrywa jakaś baba z Australii, że tak naprawdę chodzi o Silent Hilla. Do tego zaraz po pokazie możesz zagrać.
Nigdy nie byłem tak osrany jak tutaj i nigdy nie czułem takiego fantomowego bólu jak po losie tego projektu(nawet MGS V nie ma startu).
Co lepsze, chłop zrobił małą zajawkę, a już zaczęli się na nim wzorować inni twórcy, w tym Capcom przy RE7(swoją drogą, bardzo dobrym).
Dopóki nie dostanę od niego Silent Hilla, albo innego horroru, wszakże Silent Hill to tak naprawdę, tylko nazwa miasteczka, a poza trylogią Origins-SH1-SH3 nie ma tam powiązań fabularnych, będę czuł, że czegoś mi w growym życiu brakuje.
Nie wiem, czy wszystko zawarłem, co chciałem, ale na pewno nie we wszystko zagrałem, więc brakuje tutaj kilka potężnych rzeczy, ale jest jak jest.
Jako truskawka na torcie, trochę nie na temat:
NAJWIĘKSZY SKANDAL GENERACJI:
-CYBERPUNK na konsolach starej i nowej generacji, i tutaj nie chodzi o typowy downgorad z E3 jak przy Wiechu, bo to można podciągnąć pod "W taką jakość celujemy", tutaj doszło do zwyczajnego oszustwa, nie wiem czy nie gorszego niż Aliens: Colonial Marines, jeszcze dwa tygodnie temu robili ludzi w chuja w trailerach, że wszystko jest fajnie i U MNIE DZIAŁA. Lubię ich, kibicuję im, nie zawiodła mnie wiedźmińska trylogia i poboczny ThroneBreaker, i pewnie ta gra też za 1-2 lata będzie fajna, ale za coś takiego powinni być yebani. Zresztą posłuchajcie waszego ulubionego jutubera: