Na początku była eksplozja...no nie do końca, na początku spi.erdoliłem się w przepaść jakieś 10 sekund po rozpoczęciu gry, ale było mi tak głupio, z powodu rozpróżni w prologu, że zrestartowałem i zacząłem od nowa na hardzie(głównie z myślą o walkach z bossami, i to była dobra decyzja).
Powiem tak, w trakcie granie w tę grę, zdanie na jej temat zmienia się z godziny na godzinę, na początku jest irytująco przez ogrom zależności i chyba bardziej skomplikowaną "klawiszologię niż w RDR2" chociaż ciężko te drugie uznać za obiektywny minus, bo pady mają jednak swoje ograniczenia. DS bardzo umiejętnie z biegiem czasu podrzuca nowe pojazdy, gadżety, które sprawiają, że gra nabiera rumieńców(aerocośtam spowodował u mnie dosłownie euforię). Jedynie narzekałbym na tyrolkę, bo wymaga roboty, a gracze też zostawiają ją często na od.(pipi) i nie ma z tego jak skorzystać, moim zdaniem jedna tyrolka powinna wystarczyć, żeby stworzyć połączenie 50 m dalej, ale niestety muszą być dwie i trzeba jest rozstawić z reguły samodzielnie.
Pojazdy prowadzą się arkejdowo, ale dobrze, bo pokonywanie trudnych terenów za ich pomocą jest na tyle nieprzyjemne, że i tak czujesz jakbyś dymał na piechotę, albo gorzej(mam np. nam myśli kamieniaste góry). Z tego względu nie czujesz jakbyś miał jakiś wielki handicap.
Jak ktoś uważa, że ta gra jest symulatorem chodzenia, czy nawet kuriera, to myli się, i to bardzo. Jasne, dostarczenie paczek jest głownym rdzeniem, ale oprócz tego masz wszystko, co miały najlepsze MGS-y tj. skradanie, długie przerywniki, wykręcone postaci, sporą ilość fajnych walk z bossami(choć nie są na tak świetnych patentach jak tam), a sam proces podróży jest swoistym gejmplejem(to nie jest trzymanie analoga do przodu jak w każdej innej grze). O dziwo, gejmplej jest zaskakująco fajnie pomyślany i też zgrabnie połączony z nieinwazyjnym trybem online. Patent z Demon's Soul's podkręcony na wyższy poziom. Troche razi zapaćkany HUD i mapa, może kiedyś się powróci z jego wyłączeniem i grając offline, ale to nie prędko.
Gra jest na pewno specyficzna i unikatowa, nie chcę bawić się w jakieś truizmy, ale żaden filmik, czy tekst nie jest w stanie oddać wrażeń z doświadczenia, więc dopóki ktoś nie zagra, to nie będzie wiedział czy mu to pasuje, czy nie, bo po prostu w grze triple A nikt nigdy czegoś takiego nie zrobił. Tak jak w RDR2 pewne "wrzuty" z realizmem uważam za szkodliwe dla przyjemności z gry, tak w DS są one konieczne, bo bez tego cała podróż straciłaby na znaczeniu.
W ogóle jest masa smaczków do MGS-ów i szczegółów, detali, jak u Rockstara. Nawiązanie do MGS4 widać nawet w ostatniej walce.
Gra ma jednak trochę problemów z tempem i nie polecam robić misji pobocznych(poza dostawą pizzy, bo możecie się zmulić), uważam też, że jest gdzieś o 10-15 h wydłużona na siłę, wiadomo, te podróże później już są inne, ale jednak można było to bardziej skondensować, bo taki chapter 3 jest okrutny...no, ale później wjeżdża rozdział 4 i jest dosłownie powiewem świeżości, niczym morska bryza. W ogóle etapy z superkomórką są jednymi z lepszych, razem z górami, ale nie wiem czemu, ale ubzdurałem sobie, że w grze zobaczę coś związanego
Z minusów to jeszcze pomijanie scenek, które widzieliśmy wiele razy, odradek, kwatera, załadunek, już stawało się to wkurzające. Do tego dużo grzebania w interfejsie, zarządzania ekwipunkiem, jakby tak zliczyć czas, który na to przeznaczamy to trochę by tego było. Gra na hardzie(głównie misje główne) zajęła mnie 55h(z czego 15h to różne pierdoły w kwaterze i czytanie wiadomości przy muzyce.
Nagrody za reżyserię, muzykę i grę aktorską Madsa w pełni zasłużone choć poza główną obsadę jest bieda, te hologramy czuje, że są sprawką tych 80 typów od Horizon, bo tak samo wyglądają i są tak samo c.hujowymi npcami.
Graficznie niektóre krajobrazy, czy szczególnie przerywniki, to praktycznie fotorealizm, i to na zwyklaku w Full HD, więc to chyba mówi samo za siebie. Gra też działa bez zarzutu od premiery i to bez patchy 10GB, normalnie powinien to być standard, ale w dzisiejszych czasach nied.yebanych gier, które są łatane miesiącami, taki pietyzm należy pochwalić.
Silnik niby Decima, ale widzę w nim więcej Fox Engine, jestem prawie pewien, że przed odejściem Kojima z koleżkami wypalili sobie go na Verbatima, a teraz udają, że Holendrzy im dali coś w prezencie.
Fabularnie jest interesująco i chyba bardziej zrozumiale i mniej dziurawo niż w sadze o wężach, miałem swoje różne rozkminy jak to, że Sam
finalne rewelacje mnie jakoś nie zniszczyły, ani się nie popłakałem/nie wzruszyłem, coś tam nie do końca zagrało, zabrakło albo suspensu, albo niepotrzebnie zamęczył mnie zbyt dużą ilością cutscenek bez gejmpleju przy końcu. Może też za dużo było podpowiedzi
A może to dlatego, że nie jestem
Generalnie było tak, że byłem z gry zadowolony, ale jak zobaczyłem co się dzieje na
, to zapauzowałem i mówiłem sam do siebie "coś ty k,urwa zrobił? co ty wymyślasz? Spi.erdolisz mi całą grę i przez ciebie zmarnuje tyle godzin, ale na szczęście póżniej wychodzi z tego obronną reką i większość istostnych elementów jest wyjaśniona.
Nie wiem czy coś przeoczyłem, ale płacz chyba nie został wyjaśniony i chyba była dziura fabularna w momencie walki z bossem,
Wytłumaczenie roli mułów w tej grze to jedna z głupszych rzeczy z jakimi miałem do czynienia, na szczęście nie jest to aż tak na widoku, tylko siedzi w zapiskach, ale równie dobrze mógł wrócić do najlepszych czasów i powiedzieć, że zmusiły ich do tego nanomaszyny.
Było kilka scen, gdzie doznałem niezamierzonej beki, choćby
, ale umówmy się Metal Geary to też zawsze było mieszanka grafomaństwa ze szczyptą geniuszu, na nasze szczęście te drugie wychodziło na powierzchnie, tutaj zayebiste scenki też są w większości, u Mads silny vibe serialowego Hannibala.
Byłbym zapomniał wspomnieć o BB, zayebisty go.wniak, jego zachowania, animacje to coś pięknego, naprawdę można się z nim zżyć na przestrzeni całej gry.
. Można? Pewnie, że można, ale to nie każdy, to tylko Kojima San tak potrafi i paru ludzi na świecie. DD z MGS-a 5 może mu naskoczyć.
Dużą narzekam, ale gra summa summarum jest zayebistym doświadczeniem, co prawda jednorazowym(nie ma ma repleybility mgsów i raczej ciężko będzie do niej wrócic, ale wypadło bardzo dobrze). Nie jest to żadne magnum opus, nawet nie jest na podium u Kojimy, ale bardzo dobra gra, zgodzę się z każdą oceną z przedziału 7-9, bliżej mi do 8.5, może 9 na szynach.
Można go lubić bądź nie, ale takich ludzi ta branża potrzebuje, zrealizował swój dziwny, autorski pomysł i zrobił to dobrze(naprawił wiele grzechów mgsV), ta gra jest po prostu czym innym, tak naprawdę wszystkie najlepsze gry czerpią nawzajem od siebie i gramy w to samo, tylko pod inną nazwą i w innym uniwersum, trzeba docenić, że miał jaja spróbować poruszyć branżę, szkoda, że fabularnie nie było aż takiego (pipi).nięcia jakiego bym chciał i tej Hajtowej truskawki na torcie.
Na koniec koncert życzeń, nie chcę żadnych DLC, kontynuacji ani nic z tych rzeczy, ta gra jest wystarczająco sycąca, pełna i raczej wyczerpuje temat gejmplejowo(pomijając moje osobiste oczekiwania odnośnie
Chłop był tyle lat niewolnikiem jednej serii, szkoda do tego powracać, niech trzepie nowe IP, niech wynagrodzi ludziom te nieszczęsne P.T.(są jakieś easter eggi na ten temat w DS?).
SH to, tylko nazwa, Konami nie ma monopolu na zamglone miasteczko, na jego miejscu stworzył bym coś takiego z premedytacją.
Jest git? Już w DS udowodnił, że ma papiery na psychologiczny horror, a tych przecież praktycznie nie ma aktualnie na rynku. Klimat się momentami wylewał niczym czarna smoła.
P.S. Na koniec mam apel do szanownego Pana Kojimy, bo wiem, że to przeczyta w przerwie od twittera i wrzucania sushi z biedronki na insta.
Niech cię ręka boska broni od robienia filmów/seriali, bo będziesz pośmiewiskiem. Gry to, co innego, tutaj jesteś lepszy od 3/4 branży.
Z poważaniem