-
Postów
5 673 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez SlimShady
-
Dark Pictures: Anthology (Supermassive, Bandai)
SlimShady odpowiedział(a) na dr skrzynia temat w Ogólne
Tak po prawdzie, to te konsekwencje, to tylko iluzja(jak u Telltele, czy dontnod) i sprowadzają się do śmierci, lub nie, danej postaci( chociaż dobre i to), ale nie ma co liczyć na faktyczne(zamiast wariacji), mocno różniące się zakończenia, czy zupełnie inne sekwencje, jak zrobisz coś innego. QD gra we własnej lidze pod tym względem, nic dziwnego, że przy takiej pajęczynie wyborów i ścieżek na ich gry AAA trzeba czekać średnio 5 lat(jak się nie wyrobią w tym roku, to wyjdzie dłużej). Zwyczajnie nie da się czegoś takiego zrobić wydając gry, co roku. To już zbyt trudne i czasochłonne. -
Dopiero teraz dokończyłem i się za to wziąłem do końca(chociaż póki co bez kompletnego czyszczenia, dodatku i legend, ale pewnie przyjdzie na to czas). No i co mogę powiedzieć, na pewno, to jeden z lepszych exów, ale SP jeszcze nie gra w pierwszej lidze Sony, są blisko, dobijają się, ale jeszcze trochę im brakuje. Plusy i minusy: + Na pierwszym planie wybija się na pewno jeden z najlepszych open worldów, luźno ścisłe TOP5, może nawet TOP3. Świat jest przepiękny(w bardziej poetycko-artystyczny niż czysto techniczno-graficzny sposób, chociaż i tutaj nie ma się czego wstydzić, choćby czary w postaci błyskawicznych loadingów, i to bez SSD) i zaskakująco różnorodny jak na jedną, stosunkową niewielką wyspę. Przycisk do screenów, można dosłownie gwałcić, nie musisz niczego specjalnie wyszukiwać, czekać na odpowiednią pogodę, po prostu wystarczy się rozejrzeć. To jest tak organiczny i dobrze pomyślany świat, że się w palę nie mieści. Wszystko, na każdym szczeblu zazębia się z siłami natury(wiatr kołyszący japońsko-polskim zbożem z Ukrainy, hulające w powietrzu liście, które spadając tworzą kolorowy dywan, powiewająca pelerynka Jina stojącego na krańcu świata. To jest ten właśnie unikalny sznyt, a jak się doda do tego minimalistyczny, czy wręcz zerowy HUD wespół z mega immersyjną nawigacją i odkrywaniem świata za pomocą halnego, czy zwierzątek, no to już otrzymujemy przepis absolutny jak się to powinno robić. Wzór dla każdego, kto ma w sobie choć cząstkę gejmingowej duszy. + System walki jako rdzeń całej gry, to jest coś, co trzyma grę za mordę i bez tego nie byłoby tak dobrze. Różni przeciwnicy, różne postawy, łatwo zginąć, ale też łatwo zabić. Walka jest intensywna, krwawa, i po prostu ją czuć. To nie jest bicie patykiem, ale kwestia lokowania jest kontrowersyjna. Osobiście grałem na hardzie robiąc poboczne i wbrew temu, co tutaj przeczytałem, było trudno, a minimum wymagająco, bo ginąłem wiele razy nawet w 2, lub 3 etapie gry, gdzie niby powinienem być dokokszony(ale fakt nie czyściłem mapy, więc mogłem nie mieć talizmanów psujących grę). Mongołowie też nie czekają na ciebie w kolejce(poza klimatycznymi prowokacjami), tylko atakują całą chmarą plus łucznicy i psy, więc nie ma lekko, i dobrze, ale były momenty, gdzie długo mi schodziło, ale głównie na solówach z bossami. + Część aktywności, i większość misji pobocznych są zaskakujące dobre. Te pierwszy, to np. fajne ścinanie bambusów, czy kapliczki(gdzie często trzeba pomyśleć jak podejść do tematu), a te drugie są często wieloetapowe(szczególnie dotyczące tej garstki postaci) i ciągną się na przestrzeni całej gry, ale co ważniejsze widać tutaj wiedźmińską szkołę, gdzie sprawy rzadko kiedy są oczywiste. Mimo, że nie ma tutaj wyborów jako takich(poza - też z odcieniami szarości - zakończeniami, to są napisane w taki sposób, że ta garstka sojuszniczych(?) i wrogich(?) postaci nabiera charakteru. Dotyczy się to też głównej fabuły. Podoba mnie się to, chciałbym widzieć więcej takiego podejścia. Jak widać Wiesiu bawi i uczy. Do tego można dorzucić można sztosiarskie pojedynki w często pięknych okolicznościach przyrody( Nie jest też tak, że podczas tych misji pobocznych robisz inne rzeczy niż robiłby samuraj, czy ninja. Nie ma tutaj prowadzania kózki, czy wesela, nasz Polak nie został pod tym względem obalony, ale te puenty misji sojuszników są co najmniej dobre. Nie kojarzę, żeby jakaś gra AAA poruszała temat Mocny jest motyw z bratem mnicha Czy moje ulubione, czyli wątek Yuny i Taki, gdzie SH się rozwija i po dziecięcym szopie i komiksowych pierdach dla nastolatków widać, że dojrzewają razem z graczami. Teraz czas na 50/50: +- Główna fabuła nie jest odkrywcza, ale spełnia swoje zadanie. Jest stylowo, klimatycznie, postaci spoko napisane(oprócz standardowego głównego złego), ale emołszyns przez te wszystkie godziny mogło być więcej. Przed finałem to może z jeden raz robi się grubiej, a w finale to też zależy, co się komu trafi. Ja wybrałem trochę lżejszą opcję, ta druga duża mocniejsza w wydźwięku. +- Skradanie nie jest jakieś chujowe, jest po prostu poprawne(smakowite jest przebijanie gości przez zasłonę), ale jest to główny powód dlaczego ta gra traci u mnie punkty. Tytuł gry jest jaki jest nie bez powodu, gdyby to był rzeczywisty wybór między samuraj vs ninja, to mógłbym na to przymknąć oko. W dużej części tak jest, ale nie zawsze, i te nie zawsze starczy, żeby przegrać w starciu ze sztywniutką walką kataną. Nie mogę też ignorować, że od 2014 i później 2015 pewien chińczyk skradanki wyniósł na nieosiągalny dla innych poziom. Niedługo opus magnum skradanek pęknie dekada, więc nie, nie może być taryfy ulgowej jeżeli ten element w Cuszimie jest tak ważny, nawet fabularnie. +- Widać, że dużo jest tutaj pójścia na skróty w szeroko pojętych, autystycznych detalach. Oczywiście jest od groma wykurwistych smaczków, ale wiem, że na pewne rzeczy studia z SM by nie pozwoliły. Ciężko to uznać za błędy, bardziej oszczędność kasy i czasu, no są takie rzeczy typu przenikanie przez ciała powalonych przeciwników, czy np. sprawy dzieją się w domyśle np. nie widzisz jak postaci pakują się do wozu, tylko masz odgłosy i czarny ekran. No i tego jest więcej. Człowiek po takim jebniętym Rockstarze jest wyczulony, i to rzuca się w oczy. Właśnie to są te subtelne szczególiki, gdzie widzisz kto jest absolutną czołówką, a kto tylko do niej aspiruje. - Trochę zbyt dużo aktywności typu liski, wierszyki, filary, obozy, latarnie. Można to było o połowę skrócić, albo wyjebać w pizdu. Oczywiście nie trzeba tego robić, to jest dla tych, którym jest nadal mało grania i tych, którzy są chorzy psychicznie i muszą koniecznie wbić dzbanek. Wiedźmin 3 też miał bandytów, jakieś zjebane beczki, które były słabe i nic nie wnosiły, ale jakoś nikt o tym nie pamięta patrząc na całokształt. Typowa robota dla czyścicieli mapek. -Wspinaczka jest trochę drewniana, co też się przekłada na problemy przy skradaniu. Naprawdę brak opcji zeskoczenia w jakiś lajtowy sposób z daszku jest upierdliwy. Siermięga, ale jak dochodzi linka, to dużo się zmienia na plus, nawet w co lepszych kapliczkach. Niby niewiele, a robi różnicę. -Zakończenie te właściwe nie jest złe, ale przed nim jest inne ważne zwieńczenie i miałem, co do tego inne wyobrażanie. Może ten yeti spierdolił mi optykę, bo się zbytnio tasował, że SP ma mocne końcówki i wyobrażałem sobie Bóg wie co, a mianowicie myślałem, że będzie prawdziwy motyw z Reasumując jest bardzo dobrze, to ich najambitniejsza i najlepsza gra, ale nadal jest miejsce do solidnej poprawy. Gdyby był nacisk na samą szermierkę, to 9/10 by było, a tak muszę zejść do 8.5. Ogólnie to wielka ironia losu, że trzeba było Amerykanów, żeby zrobić najlepszą grę o Japonii. Swoisty amalgamat kraju kwitnących czereśni. Podejrzewam, że ten obraz jest mocno romantyzowany(Kurosawa chyba też malował - szczególnie w czarnobiałych filmach - trawę na zielono) i ktoś może poczuć duże rozczarowanie jak poleci do Cuszimy, bo z pewnością aż tak zjawiskowo tam nie jest, ale na szczęście gry jeszcze mogą być grami i nawet w rzeczywistym settingu bez fantasy, z nastawieniem na względny realizm, mogą nadal puścić wodzę fantazji.
-
Trylogia wespół z dodatkami, to jedna z lepszych rzeczy jakich można doświadczyć w gierkowie, i tak, nawet dzisiaj, 16 lat po premierze jedynki. Oczywiście później będzie tylko lepiej, z peakiem w dwójce i małą obniżką w trójce, ale całościowo niewiele jest trylogii trzymających ten sam, najwyższy poziom.
-
Jestem po trzecim, niesławnym odcinku, i muszę powiedzieć, że mimo wszystko, nie spodziewałem się aż takiej beki. Nie pamiętam kiedy ostatnio śmiałem się na głos, a tutaj jednak Neil dostarczył. Chociaż też lekkie ciary były, więc trochę się wybronił, ale całościowo, to zbędny zapychacz, który nic nie wnosi do tematu. Tak jak Dżakarta była spoko, geneza przewinięta przez Joela do Ellie też spełnia swoje zadanie, bo uzupełnia grę, o coś wartościowego, i jest to wytłumaczone racjonalnie, tak jak powinno być. Można w to uwierzyć nawet z dzisiejszej perspektywy. Pójście w ślinę, odcinek wcześniej z to też poroniony pomysł. Jeszcze gorszy niż zabawa w Kena i Barbie z odcinku nr. 3. Ogólnie widzę, to tak, że przez brak Bruce'a, nie ma kto tłustowłosego trzymać za mordę, to samo było w drugiej grze. Spadł na niego zbyt duży sukces, później awansował na wice, poczuł wiatr w żagle i już praktycznie nikt nie może go powstrzymać. Nie ma nikogo, kto by mu powiedział. "słuchaj Uckmann, nie jesteś u siebie na chacie, robimy grę na poważnie, za poważne pieniądze, musisz trzymać fason, tego nie wrzucaj, ewentualnie napisz sobie w brudnopisie i do szuflady na kłódkę". Jeśli chodzi o sam serial, to nie jest też tak źle jakby wynikało z mojego narzekania, i tak czuję, że to jest jedna z lepszych rzeczy na podstawie gier, co też jakimś wielkim powodem do dumy nie jest, bo sytuacja wygląda tak, że tutaj nawet średniaki, czy max, rzeczy przyzwoite są traktowane jako dzieła wybitne. Problem jest taki, że póki co, materiał źródłowy jest zbyt dobry, jest właściwie samograjem, a mimo to, znaleźli sposób, żeby było dużo gorzej. P.S. Za to, że Straleya nie uwzględnił w napisach końcowych, czy tam początkowych, też powinien wyłapać wpierdol. Nieładnie z jego strony.
-
Wyjebane mam na serię i całą resztę jrpgów, ale te kilka ostatnich minut z pokazu może sprzedać grę nawet laikowi. Ostatnio takie rzeczy, to chyba w Asurze widziałem, i to w QTE, a tutaj niby w czasie rzeczywistym.
- 2 171 odpowiedzi
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na ostrym recyklingu, ale trailer wykurwisty. Po tym przymulastym ostatnim, teraz napakowali, co się tylko dało.
-
Patola, że sercotrzepy nie są dostępne od 18 lat.
-
Niby tak, ale już podobne zapewnienia były przy Valhalli, a wyszło całkowicie w drugą stronę.
-
Przecież to są takie gry, że i tak ich w miesiąc nie przejdziesz. Przynajmniej te flagowe.
-
PSX Extreme - THE MOVIE - Zbieramy materiały
SlimShady odpowiedział(a) na Domino BoChcieć temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
-
No, więc sprawa wygląda tak. Chciałem napisać o grze, o Joelu, czy jest spoko, czy może nie, ale po pierwsze nie mogę się na tym skoncentrować, bo klatki spadają z 60 do 55 w trybie jakości, i to w momencie, gdy na ekranie niewiele się dzieje, a po drugie aberracja chromatyczna jest domyślnie włączona, więc obraz jest niewyraźny na krawędziach, a co za tym idzie, emocje wywoływane przez grę, też są niewyraźne na krawędziach mojej duszy. Co dalej, blur można włączyć, można wyłączyć. Jak ktoś lubi pościgi to lepiej, żeby zostawił, jest bardziej naturalnie, ale jak ktoś nie lubi, to lepiej wyłączyć. Wtedy obraz jest ostry jak żyleta. Filmowe ziarno wkurwia, dlatego polecam całkowicie zjechać wskaźnik w lewo, chociaż to cinematic, więc może lepiej zostawić, bo w kinie takie rzeczy są spotykane, więc w sumie dlaczego ktoś nie chciałby mieć kina u siebie w domu. Każdy uzna sam według siebie, dla mnie poza horrorami specjalnie stylizowanymi jest to niepotrzebny zabieg. Kontrast też podkręciłem, żeby było bardziej immersyjnie w bardziej mrocznych zakamarkach, ale Ellie ma przez to niebieskie zęby jak u kukuryku w UD. Cóż zrobić, coś za coś. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka. Ogólnie super remake, ale to na razie opinia na podstawie pierwszych dwóch godzin spędzonych w opcjach i w prologu(z przewagą pierwszego). Jak wyjdę, to dam znać, co się dzieje dalej. Oczywiście pod kątem technicznym. P.S. Acha, czekam na patcha, bo z włączonym HDR-em w trybie upłynniacza na ekranie jest mleko, a z produktami mlecznymi nie jest mi po drodze.
-
Jednak byłbym za tym, żeby nie wliczać do tego otwartych, czy pół otwartych światów w zestawie z RPG fabularnymi, bo to jednak siłą rzeczy, nigdy nie jest coś krótkiego. Wspomniany TLoU z 15h z hakiem uchodził wtedy za w chuj długą grę jak na standardy FPS/TPS-ów, slaszerów, przygodówek, czy innych akcyjniaków.
-
W hitowych, liniowych grach, na 7 generacji, rzadko kiedy pękało 10h(co też było mocno krytykowane), tylko to były takie gry, że często miałeś chęć na potencjalne, kolejne przejścia, a nie jak dziś, że chcesz się zabić już w trakcie grania. Taka trylogia Uncharted jest sporo krótsza niż jedno TLoU 2. Dzisiaj te ponad 5h potrafią mieć symulatory chodzenia, które celowo mają brak biegu, albo świński trucht, żebyś grał cztery razy dłużej niż powinieneś. No i spora mapka, bo jest im bardzo potrzebna do gameplayu i opowiedzenia historii.
-
Muza robi robotę jak w praktycznie każdej części. McGlynn w połączeniu z Yamaoką, to zawsze mistrzowska kombinacja. Ten kawałek, to mój ulubiony z HC, ale jest tego dużo więcej:
-
Gry, które w niedalekim czasie spadną z cyfrowego rowerka - wątek informacyjny
SlimShady odpowiedział(a) na krzysiek923 temat w Graczpospolita
Dwójka to najlepsze, co zrobili w singlu, w zasadzie jedyna dobra rzecz. -
Jak Zaginięcie Chmielarza oceniasz tak wysoko, to przy Edytce Finchównej wylecisz poza skalę. Niedościgniony wzór dla gatunku.
-
Tak się składa, że nawet na tak hermetycznym forum znalazł się śpioszek, czy inny troll, w okolicach rozpoczęcia inwazji. Też był takim zdroworozsądkowym symetrystą. Nie był za Rosją, ALE... Ostatecznie został namierzony i skończyło się tak, że edytował wszystkie swoje posty zostawiając po sobie tylko kropki. Sporo wysiłku jak na zwykłego graczyka.
-
Jak kupujesz i czytasz PSX-a( a może czytałeś kiedyś), to skąd te pytania o brak recki? Udajesz wielce obruszonego(aż się afera z Alojką przypomina), i chciałbyś wpływać na magazyn, a zamiast dyskutować o tematach zawartych w konkretnym numerze, to zrobiłeś z tego jeden wielki wychodek, bo nawet nie wiesz o czym dokładnie mowa, ale jesteś pierwszy do tablicy. Chociaż tam u was, poza Moskwą i Petersburgiem, to nawet wychodków nie ma, więc korzystaj póki możesz. Co? Racjonalizowanie z podobnymi tobie w growym temacie już nie wystarczyło, temat ucichł i przyszedłeś grzać gdzie indziej? Smutno, że niedawno była premiera, a już nikt o tym nie pamięta? Grafika i dizajn nie wystarczą do dobrej zabawy? Przecież taka perełka, nic tylko dyskutować na 50 stron. Niby nic nie znaczący gest, a wielu się trzyma z daleka. Co za naiwniacy. Już łby robiły akcje z Głuchowskim w odpowiednim temacie, tylko dzbany nie wiedziały, co w trawie piszczy, więc pisali. "A co wy, będziecie palić teraz książki? Przestaniecie grać w gry z serii Metro(tutaj nie wiedząc, że twórcami są ukraińcy, i jakie jest stanowisko rosyjskiego pisarza). Ty tutaj wpadłeś z inną, nie mniej tępą manipulacją typu "no bo widzicie, to ten jedyny, czy jeden z nielicznych, który się sprzeciwił, a teraz go ścigają, on jest taki sam jak ludzie stojący za atomową hujnią, więc o co kruszyć kopie? Oni są z tej samej gliny". Otóż nie, nie są i dobrze o tym wiesz, ale możesz próbować dalej. Może ktoś się na to złapie, bo artykułem widocznie nie jesteś zainteresowany.
-
Jeśli zrównujesz Głuchowskiego z nimi, no to nie ma o czym rozmawiać, bo to są dwa przeciwne bieguny. Jeszcze raz się powtórzę, zerknij, nawet w empiku, na te 3 strony, i wtedy wróć mądrzejszy - o ile to możliwe - a zapewniam, że to i tak mały wycinek wszystkiego. Po temacie o grze, wiem, że nienawidzisz ukrów, i jesteś anty(pewnie byłbyś za brakiem jakiejkolwiek pomocy, wtedy nie byłoby realnego problemu z kacapami rozciągniętymi na całej granicy), ale jeżeli w stalkarze miałbym czarno czerwone flagi i piosnki typu "baćko, nasz bandera", to moja reakcja byłaby taka sama, jak w przypadku tego "unikatu". Wiem, że mogę, ale nie chcę(chyba że na Verbatimie), a ty pewnie kupiłeś, żebyś miał co czytać do urodzinowych wafelków w lesie. Smacznego.
-
No nie ma, ale jak zaczniesz coś pisać o ignorancji, to warto się zapoznać z tym, co jest, zamiast recenzji. Widzisz, dla ciebie to jest krytyka(ktoś inny będzie widział tęsknotę do sierpa i młota, i snów o potędze), ale podprogowo są tam zamieszczone rzeczy, której mają uderzyć w tych, w których mają uderzyć. Nie mają być perfidne i transparentne, tylko delikatnie(niby w niewidoczny, niemal eastereggowy sposób) poklepać po pleckach swoich, a wbić szpilę wrogom. Tak się składa, że, jesteśmy tymi drugimi. Ktoś może powiedzieć, że to nadinterpretacja, i doszukiwanie się twarzy w kształcie chmur, ale nie sądzę. Słuchaj, to jest tylko rozrywka, ta gra nie jest nikomu potrzebna do życia. Masz pełno innych, dużo lepszych(choć przyznam, że retrofuturyzm, to moje klimaty), a gameplayowo nie wygląda na must have. Fakty, są takie, że tak jak świat może mieć na to wyjebane(co jest smutne), tak my, jako Polacy, możemy inaczej na to patrzeć, i nie sądzę, że mówimy o pokazówce, gdzie w grę wchodzi ludzkie zdrowie i życie. To nie jest kwestia poglądów, tylko realnej krzywdy. Tak, wiem, zaraz wyskoczysz, że hipokryzja, bo gaz, ropa itd. ale podstawowych środków do życia nie można sobie odmówić, i takich rzeczy też nie da się uciąć z dnia na dzień, ale idziemy w tym kierunku. Jako, że nie jesteśmy politykami, też nie mamy na to bezpośredniego wpływu(oprócz wyborów), ale jako obywatele możemy decydować o innych sprawach. Mein Kampf, też jako Polak, w 1939-1945 bym nie kupił, żeby Adek miał te kilka reichmarek na barbera. Nawet jakby ten twór był wybitnym, epokowym dziełem, ale tak się składa, że jest ciężkim gniotem, więc i tak żadna strata. Tutaj nie zamierzam nawet sprawdzać, ale jak się czujesz z tym dobrze, czy ktokolwiek inny, to wasza sprawa. Każdy ma swój kręgosłup moralny(lub jego brak), jeden uzna, że jeża można kopnąć w lesie i to będzie super śmieszne, a drugi, jakby to zobaczył, to mógłby kopnąć tego kopiącego. Nie zamierzam tutaj wchodzisz w cudze buty, PSX moim zdaniem zrobił dobrze, jak niemal większość redakcji w Polsce. To, że ludzie często widzą tylko czubek własnego nosa, czy będę bagatelizować pewne sprawy, dopóki sami nie będą bezpośrednio narażeni, to też nic nowego. Tak wygląda świat, ale można też spróbować zawalczyć z wiatrakami i pójść pod prąd.
-
Przecież ty grzybi jesteś naczelnym, gazetkowym simpem, już nie wytykaj innym jak nawet do shivy potrafiłeś się ślinić. Nie bądź zazdrosny. Żeby nie zabrakło też krytyki wypuszczonej w próżnię, to przyczepię się do Rozbo. Trochę słabo, że po tylu latach ludzie(tym bardziej z branży) nadal nie widzą różnicy pomiędzy remasterem, a rimejkiem, tylko dlatego, że RE4(czy jego ogrywany fragment) jest względnie wierny i nie został zamieniony w RTS-a. No nie, remaster już wyszedł dużo wcześniej, i sprowadzał się do rozdziałki i klatek, więc wcale nie wypada przyszłej premiery nazywać w ten sposób. Nawet jeśli sami twórcy zbyt często robią zbyt duży zamęt wokół nazewnictwa, to pewne rzeczy powinny być oczywiste, tym bardziej takie, które widać gołym okiem.
-
Wyjebane mam na gwiezdne bajki, ale Andor jest naprawdę dobry, powiedziałbym, że nawet na tyle, że potrafi wrzucić ciary . Jak widać da się w tym uniwersum pójść w trochę bardziej poważne tony i to z korzyścią dla każdego.
-
Dobrze wybrnęliście z braku recenzji AH. Myślałem, że przemilczycie, albo uzasadnicie zwykłym "bo tak", a jednak wyłożyliście na tacy, więc wszystko jasno i klarownie. Nie każdy musi w tym siedzieć i mieć tego świadomość, a tak nie będzie niedomówień. Jestem też po kolejnej dobrej robocie Adamusa, tj. Łusia, i zaskakuje mnie jak jesteś uniwersalny i potrafisz skakać po naprawdę zupełnie różnych tematach, a ten swoją drogą wydaje się dosyć trudny i złożony, a jakoś to wyłożyłeś tak, że dało się to przyswoić.
-
Liczę na to, że w nowej zeldzie ptak w locie będzie mógł osrać zdrowego, i dzięki temu przyniesie mu szczęście. Tak jak za dzieciaka.
-
W MGSV jak koń zdefekował, to pojazdy mogły wpaść w poślizg. Czy to nie jest zarówno najbardziej piękne i praktyczne zastosowanie ekskrementów w grze? Oddajcie cesarzowi, co cesarskie, a Bogu, to co boskie. Pieczone jabłka od biedy mogą być, ale do balasów, to im jednak daleko. Jak dziwnie by to nie zabrzmiało.