-
Postów
5 673 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez SlimShady
-
Nie odjedzie dopóki ktokolwiek będzie oto dbał i zwracał uwagę na żywotność i archiwizację gier, a że część graczyków ma kompleks względem innych mediów(CZY GRY TO SZTUKA?), to jest jak jest. Jakby ktoś spalił bibliotekę z książkami, to by była afera, jakby ktoś to zrobił z taśmą filmową, tak samo, jakby ktoś się zesrał na drogocenny obraz w muzeum(ostatnio modna zabawa psycholewaków), to też. W jaki sposób ma być dostępne po np. wyłączeniu serwerów, tym bardziej na konsoli? Jeśli zakładasz piractwo, to jest to tylko pośrednie rozwiązanie, które i tak nie jest zagwarantowane w żaden sposób. To jest normalne dzieło jak każde, i powinno się o takie rzeczy dbać, tym bardziej, że to naprawdę nie jest trudne. Wystarczy chcieć to zrobić, a niektórzy wybitnie nie chcą i powinni być za to jebani. W ogóle rozpierdala mnie jak cichaczem weszło always online w singlowych grach, czy trybach, gdy microsoft był za to masakrowany. Widocznie tylko te używki im zostały w główce. Jedyne z czym można się zgodzić, to z tą płytą. Jak moją robić takie gówno jak tutaj, czy w ostatnim Halo, to lepiej niech tego nie robią wcale, bo taki nośnik fizyczny nie ma żadnej wartości.
-
Nie wiem, czy to prawda, ale jeśli tak, to uważasz, że to spoko wypalać 70 mb na płytę, która ma miejsce na 100GB? Multi online mogę zrozumieć, bo tak czy siak potrzebujesz dostępu, ale taki singiel powinien tam spokojnie się znaleźć, i to bez always online, a ostatnio gdzieś mi nawet mignęło, że do któregoś Call of Duty jeszcze musisz dorzucić numer telefonu. Brakuje tylko numeru PESEL.
-
Alina i Balladyna na polskiej łące osranej polskim gównem mmm. Brzmi dobrze, już raz chyba francuziki mieli zrobić na konsole, ale tym razem może pyknie. Ciekawe, czy będzie ostra cenzura, bo ta część była najbardziej erosomańska. W dzisiejszych czasach, raczej 100% przytną, bo znowu jakiś polygon się spruje, że driady. czy wampirzyce są molestowane.
-
Prenumerata i cena PSX Extreme
SlimShady odpowiedział(a) na temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Człowiek od publicystyki, więc normalne, że musi mieć coś cokolwiek wspólnego z pocztą, drukarnią, inpostem, wydawcą i właścicielem. Tak samo sklepy z grami odpowiadają za żółtka na meta, którymi handlują. Jak się gra nie podoba, to można do nich śmiało uderzać z pretensjami. -
Prenumerata i cena PSX Extreme
SlimShady odpowiedział(a) na temat w Opinie, komentarze - forum, magazyn
Może jeszcze do Czezkego warto się przyjebać, że Cyberpunk nie działał przez prawie dwa lata. -
Szenmu 2 - Tutaj większość bolączek poprzednika zostało wyeliminowanych, jest lepiej pod każdym względem chociaż trochę kasy będzie trzeba zarobić, a bez tachania skrzynek, czy też tomów z książkami się nie obejdzie. Tym razem czas można przewijać stojąc tuż pod konkretnymi drzwiami. Część tego gigantycznego budżetu przeszła na produkcję dwójki, i to też widać. Lokacje są teraz dużo ciekawsze i większe. To nie jest już tylko wichura w Japonii i okoliczny port ale całkiem inny klimatem, rzadko wykorzystywany, lub wcale(w latach 80. z pewnością) Honkong. Do tego mega klimatyczne osiedle Kowloon, z pato perełkami architektury jak np. ten blok mrówkowiec. Taki trochę Ghost in the Shell, tylko rzeczywisty i bardziej brudny. Nigdy, bym nie przypuszczał, że łażąc po korytarzach, piętrach można błądzić niczym w labiryncie Minotaura, ale jak widać na powyższym zdjęciu, nie powinno to nikogo dziwić. Wisienką na torcie jest ostatnia miejscówka, która jest jednym z lepszych momentów w grach i choćby dlatego każdy powinien zagrać w dwójkę. Chociaż nazywanie tego momentem, to mocno niedopowiedzenie, bo całość trwa dobre 2 godziny , jeśli nie lepiej. Dobre są też różne rodzaju treningi u różnych mistrzów jak łapanie spadających liści, napierdalanie w drzewo, czy próba wyczucie ruchów przeciwnika będąc w całkowitej ciemności. Gra też ma chyba jedno z lepszych QTE ever chociaż przyznam się bez bicia, że tego nie wychwyciłem. Myślałem, że te luje od remastera(które przekopały mafię 2) znowu coś zjebali na takiej zasadzie jak są popsute remastery gier rytmicznych typu PapaTheRaper(nie wiem, czy to kwestia kiepskich portów, czy nowych TV). Dokładnie chodzi o lagi przy wciskaniu przycisków, i pod tym kątem szukałem rozwiązania problemu, bo wielokrotnie powtarzałem, a tu nic. Oczywiście nie jest to intuicyjne w żadnym stopniu, bo przez całą poprzednią grę i połowę tej jesteś przyzwyczajony, że Naprawdę ciekawe zagranie. Ogólnie w grze dzieje się dużo więcej niż w kameralnej jedynce. Tutaj już dałbym solidne 8/10 za całość, ale przez urwane zakończenie niech będzie 7. Tak jak jedynka sprzedała się bardzo dobrze na DC, tak nie miała prawa przy tych kosztach przynieść zysków. Dosłownie każdy posiadacz DC musiałby kupić dwie kopie. Shenmue 2 było już dosłownie gwoździem do trumny Segi, a dla Suzukiego łabędzim śpiewem, tylko od czego ma się Czezkych i Soulów tego świata. The story goes on...
-
Do właśnie ukończyłem pasuje tylko trójka, 1/2 były dużo wcześniej, ale jedynka mnie prawie zabiła, nie tyle graniem, co czekaniem, więc musiałem się zregenerować. Już wielu szczegółów mogę nie pamiętać, ale nie będę opisywał każdego aspektu, bo za dużo tego. Szenmju - Tak jak dzisiaj mianem gry AAAA można określić RDR 2, tak wtedy czymś takim było właśnie Shenmue, i to widać i czuć na każdym kroku. Z tym, że moim zdaniem ten budżet był często przepalany na rzeczy niekoniecznie potrzebne. Dużo tutaj sztuki dla sztuki. Od groma licencji, minigierek w salonie, jakiegoś autystycznego wręcz realizmu z otwieraniem każdej szuflady, podnoszeniem i oglądaniem przedmiotów, możliwością gadania z każdym, zapukania, czy wejścia komuś na chatę, do sklepu. Cykl dobowy, pogoda, zachowanie NPC-ów jakby mieli swój harmonogram dnia. Ja pierdolę, ta gra ma od groma scenek, wydarzeń których bez poradnika(tak jak ja), nie masz szansy zobaczyć, bo musisz pojawić się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i jeszcze pewnie spełnić określone kryteria. Ostatnio coś takiego widziałem w MGSV choć nie jestem fanem ukrywania fajnej zawartości z gier, no chyba, że mówimy o Heavy Rainach i pokrewnych, wtedy to się naturalnie wpisuje w gatunek i możliwość realnego wpływania na wydarzenia. Żeby oddać jak najlepiej charakter tej gry i całej serii - jedynego prekursora Yakuzy - to można ją nazwać trzy razy S, czyli: - symulatorem prawdziwego życia - symulatorem starych filmów "karate" - symulatorem tyrania w robocie, takiego realnego do bólu, z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli rutyna, zapierdol, chudziutka koperta/powtórz milion razy razy, aż będzie cię stać na rejs titaniciem. To co mnie zniszczyło w tej grze najbardziej, to wspomniane na wstępie czekanie w niemal czasie rzeczywistym, jak masz coś zrobić, to musi wybić konkretna godzina, jak nie, to się szwędaj. Co ja robiłem w takich momentach? Ano gapiłem się jak zjeb w pierdolone, podświetlane casio z komunii i CZEEE-KAAA-ŁEEEM aż wskazówki pozwolą działać dalej. Nie do pomyślenia, że te gamonie od remastera, nie pomyślały, żeby dać opcję przyspieszenia czasu. To jest powód dla którego nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek mógł do tej gry powrócić. Druga rzecz, to te legendarne widlaki, bałem się tego strasznie, ale okazało się, że mechanicznie są zrealizowane świetnie(nawet dzisiaj), tylko po prostu trzeba swoje odjebać. Nie ma drogi na skróty, próbowałem schować się za metaforycznym styropianem na magazynie, niczym figaro, przeczekać cały dzień nic nie robiąc i jednocześnie licząc na taką samą wypłatę jak u innych, ale nic to, kasy nie ma, szefuncio niezadowolony, a żeby popchnąć fabułę do przodu to trzeba robić odpowiednie trasy, bo inaczej nie zainicjuje się konkretnych wydarzeń. Niestety to nie był prawdziwy komunizm, może kiedy indziej, tym razem już na 100% się uda. W te grze jesteś w prawdziwej pracy, za nieprawdziwe pieniądze, tracąc prawdziwy czas, którego utrata prawdziwie przybliża cię do śmierci. Do tego ta cała rutyna, wstajesz na swojej wichurze, biegniesz na przystanek, na przystanku czekasz na autobus aż przyjedzie, później do portu, w porcie widlak, przerwa śniadaniowa, znowu widlak, robi się ciemno, zawijasz się w drugą stronę, masz koszmary, chcesz się zabić, ale i tak następnego dnia znowu idziesz zarobić na bilet, bo pragniesz, żeby Lan Di, a nie, Lan Di, to nie, ale nie uprzedzajmy faktów. Z takich pozytywów, raz zostałem zaskoczony czymś innym niż zazwyczaj, gdy dostałem grywalną sekwencję na Ogólnie z dzisiejszej perspektywy nie mógł bym dać więcej niż 6/10, bo niesamowicie się męczyłem przez pewne rzeczy, ale gra ma swój urok i doskonale rozumiem dlaczego w 99, jako jeden z pierwszych prawdziwych nextgenów z wczesnej, szóstej generacji otrzymywała niemal same 9, podobnie jak dwójka. Te gry, czy je lubisz, czy nie, są unikatowe, tak wtedy, jak i dziś. W zasadzie nic podobnego nie znajdziesz(poza trójką), wtedy nikt nie szedł w realizm, może poza Gran Turismo. Dzisiaj może Rockstar czasami gdzieś przy RDR 2 idzie w tę stronę, ale to też nie jest ten poziom absurdu. Nie wiem jakbym to ocenił wtedy, wiem, że potrafiłem w takiego Road rasha grać dla urozmaicenia np. przestrzegając przepisów i zamiast napierdalać gangusów nunczakiem po kasakch, to starałem się zatrzymywać na światłach i nie wyprzedzać na ciągłej linii, więc może byłbym jednym z fanów, ale dzisiaj nie ma takiej opcji. The story goes on...
-
W takim razie dosłownie cały gatunek survival horrorów musiał być drewniany, bo to zwyczajnie standard szóstej generacji. Czasami nawet było dużo gorzej pod tym względem jak np. w perełce w Rule of Rose, które za to rozpierdalało fabułą, świeżą tematyką i tłem fabularnym na podobnym poziomie, co SH2.
-
- Materiał o Wietnamie Adamusa chyba najlepszy ze wszystkich jak do tej pory(chociaż słabych nie kojarzę). Nie wiem na ile tak jest faktycznie, czy może wynika to z tego, że to mój jeden z ulubionych motywów, który niestety nie jest wykorzystywany w grach, tak jak być powinien, ale jako tło też nie jest z tym najgorzej jak wspomniana M3, czy BO. - Z tym obśmiewaniem pierwszego Rambo(zdecydowanie najlepszej części), to się nie spotkałem osobiście, nawet czytając sam cytat i mając w pamięci scenę z filmu miałem ciary na plecach, to chyba dużo mówi. Nie wiem, co tam to może być śmiesznego, że Sylwek ma krzywy ryj? - Shellshock - widzę, że będę musiał sprawdzić prędzej, czy później. Wiedziałem, że to Guerilla, a oceny niezbyt zachęcające, ale jeśli rzeczywiście jest to jakiś tam wczesny prekursor Spec Ops, to koniecznie trzeba zagrać nawet jeśli gra będzie mechanicznym średniakiem. Widzę, że dostała nawet sequel od kogoś innego, ale tutaj już raczej nie odważę się dotknąć czerwonki.
-
Na takiej samej zasadzie Włosi wystawiali DL 2 jedynki na meta, bo zabrakło ich romantycznego dubbingu. "No jak to, zawsze było, a teraz ni ma, same napisy". A taki Czezare będzie dissował RE4 za brak polskiego. Tutaj to samo, dostali coś na chwilę, ale jak zostanie zabrane, to będzie szok i niedowierzanie. Już jest.
-
Dobra, czas się powoli ewakuować. Do zobaczenia po końcu świata(być może).
-
Przy premierze nie odczułem pod tym względem żadnych problemów, DF i inne oglądacze z lupą też chyba chwalili. Dopóki jest stabilne 30(niektóre gatunki wymagają więcej), to jest dobrze, teraz jest spierdolona tendencja wyssana od blacharstwa, że 30=niegrywalne, a gwarantuję wam, że te parę staroci we wstecznej, trochę crossów i garstka nextgenów, to nie będzie żaden wyznacznik na przyszłość. Już teraz widać rakowisko, choćby po tym tytule, że ludzie nie oceniają samej gry, tylko głównie to, że nie ma 60. Batman to samo i tak będzie przez jakiś czas, aż się konsolorze przyzwyczają, że deweloperzy operują na zamkniętym sprzęcie jakim jest konsola, i jak będę chcieli przycisnąć z grafą, efektami, destrukcją, albo będą słabsi w skillsy i optymalizację, to będzie powrót do przeszłości. P.S. na PS360 często nie było nawet stałych 30, więc to też coś innego.
-
Z tym TLoU2 na PS4, pierwsze słyszę, przecież to był graficzny i techniczny szczyt na tej konsoli.
-
Właśnie przedwczoraj wysłałem taką prośbę do wszystkich redakcji w Polsce, w tym do samego gruchy z PPE. Taką dostałem odpowiedź: No i niby fajnie, ale wczoraj wchodzę sprawdzić, czy nie przesadzają z tańcem, a tam co? Oczywiście jebany grucha przyjął zgłoszenie, a jednocześnie zrobił prawie recenzję: God of War Ragnarok intryguje opowieścią i zapewnia znane doświadczenie. Grałem w nową przygodę Kratosa (ppe.pl)
-
Przydałoby się zrobić oddzielne podforum albo cały dział na techniczne mumbo jumbo, zresztą przy większych grach coś takiego było, z różnymi rzeczami. Spoilery, ubranka, screeny itd. Ostatnio tego gówna rodem z pclaba jest ponad miarę. Wchodzisz do tematu plagi, a tam pierdolą przez 10 stron o ustawieniach, wymaganiach, klatkach, rozdziałce, mleku, ziarnie i o tym jak HDR ich oślepił. Wszystko, tylko nic o samej grze. Brakuje tylko, żeby pisali, za ile kupili, gdzie i jak bardzo czekają na listonoszkę. Co do Ragnarok, ma być najebane atrakcji pod korek. Ostatnio sobie przypomniałem jedynkę, nie zbaczając za bardzo z głównej ścieżki i trochę tego było mało jak na tak długą grę: W dodatku myślałem, że lepiej będzie z tempem, a i tak sporo tam przeciągania i łażenie po tych samych śladach. Z głównych starć: W tym rozpierdol godny serii był przy pierwszym Powiedzmy, że przy jedynce, która była rewolucją dla serii i większość czasu musieli spędzić na budowaniu od zera, w tym systemu walki, można to wybaczyć, ale tutaj nie opcji, żeby mi tam płakał, że jednego bossa robi się 5 lat.
-
Za mało jest Polaków na świecie, zaledwie 60 mln, 1/3 z tego gra w cokolwiek, w horrory pewnie 1/10 z tego, ale jak się sprawdzi kto z Polaków kupił reimagine trójki(5 mln na świecie) na premierę, nie mając rezydencji w Trabzonie, to wychodzi, że oprócz speedrunera Josha było to dodatkowe całe 2.5 osoby, czyli Nemesis z Whiskerem(żeby mieli po co zakładać białe rękawiczki na kanale) oraz ta połówka w postaci Mendrka, który pomylił RE3 z tym: Daymare: 1998 for PlayStation 4 Reviews - Metacritic i nieopatrznie wpisał się w statystykę.
-
W czasach, gdy nowa trylogia Jurassic Park(chociaż nie nazywa się JP) bije rekordy w kinach, a filmy nie są nawet dobre, to dosyć odważne stwierdzenie. Jak najbardziej jest na to miejsce, ale dopóki nie wyruchają residenta na wylot robiąc drugi remake 1, Veroniki i Zero, to nie będzie im się chciało zmieniać ludzików na gady. Za dużo roboty, to w końcu Capcom. Prędzej wcześniej wróci Onimusha niż to.
-
To jest główna odsłona. Do tej pory jedyna świeżość w obrębie miasteczka na jaką było ich stać, to albo śnieżyca w SM(choć w 1 też jest śnieg, ale głównie pada), lub ulewa w Downpour(plus poboczne misje). Mogli mielić to samo od ponad 20 lat, albo zrobić coś innego. Samo SH jest dla mnie umowne, to nie musi być współczesność, takie latanie wstecz dobrze im zrobi. Zobaczyłbym kiedyś SH podczas pierwszy wojny światowej. Horror wynikający z grzechów i traum na wojnie. No jest, co wymyślać, wypisz, wymaluj assasyn.
-
Myślałem, że plagę liczy.
-
Co to Francja 2?
-
-
Przy dwójce właśnie takiego zajazdu jak przy 0/1/3 nie było. Tutaj bardziej chodzi o wyjątkowy, melancholijny klimat niż terror wystukiwany pałami na kaloryferze. Nie chciałbym, żeby to zatracili robiąc coś odwrotnego. Jak się tutaj spiszą, to będą jeszcze mieć okazje w innych odsłonach. Nie o strach tutaj chodzi, a bardziej niepokój.
-
Zagadki na bank będą całkowicie inne, nie ma opcji, żeby pozostały po staremu: Wyciekł gameplay od gruchy: Okazało się, że jest też kolejna część, pierwszy SH AAAA w historii:
-
Dobrze, że cokolwiek się dzieje, ale widać, że to jest takie dopasowane do komercyjnego sukcesu całej marki, czyli bez szaleństw, a jedyna szansa na SH na pełnej została bezpowrotnie zmarnowana. No chyba, że to coś w chmurze takie będzie, ale nie sądzę, bo to raczej jakiś eksperymentalny odrzut z martwej stadii. Remake wygląda zajebiście póki co. Dla nowych w temacie będzie rozpierdol jak nie pokpią pewnej subtelności oryginału, w moim przypadku sytuacja wygląda trochę tak w przypadku gry stawiającej najbardziej na fabułę: Ciekawe, czy będzie też zawarte born from a wish z wersji reżyserskiej. Kupić trzeba musowo do kolekcji, może będzie później szansa na jedynkę, która bardziej tego potrzebuje. No i też fabularnie jest bardziej otwarte na grzebanie, tutaj za bardzo nie ma takiej potrzeby, można co najwyżej zaszkodzić. - Townfall nawet nie śmierdzi SH, a te studio jakoś mnie nie przekonuje tym, co wcześniej zrobili, to nawet ciężko nazwać grami. Może zaskoczą, ale nie uwierzę póki nie zobaczę. - Sileny Hill w crossoverze z The Last of Us zdecydowanie najciekawsze, ale znowu, jak się zobaczy, kto za tym stoi, to trzeba być mocno ostrożnym. Przynajmniej po stronie growej, bo nie znam tego od chińskich bajek. Kto powiedział, że zamiast zamglonego miasteczka, nie możesz zrobić zamglonej wiochy w latach 60 w Japonii. Tutaj to kupuje, przyniesie świeżość marce pod każdym względem, tylko to raczej pieśń przyszłości. - Film to tam chuj, ale fakt faktem, że jedynka w jego wykonaniu to jedna z najlepszych adaptacji gier i jedna z nielicznych dobrych. - Tego Ascension nie rozumiem, śmierdzi jakimś marketingowym gównem, które bardziej ma służyć promocji poszczególnych gier niż być wartością samą w sobie, ale zobaczymy. Co do SH2, to nieporównywalne bardziej bym wolał, żeby za to wzięli się mistrzowie od rimejkowania unikalnych, japońskich klasyków jak Bluepoint, ale było wiadomo, że tak nie będzie(może innym razem). Blubery mają ciężkie zadanie, na barkach opus mangum gatunku, a do tej pory poza 7.5 nie wyskoczyli, tylko zawsze może nadejść przełamanie. Ci od trylogii crasha też przed nim zajmowali się jakimiś obesranymi skylandersami jako przybudówką do zabawek, nikt im nie ufał, a na koniec nie dość, że dowieźli, to później wjechał pakiet z Tonym i Diablo 2, więc w szybkim czasie z nołnejmów stali się ekspertami w temacie. Może nie zawiodą. Jeszcze na koniec odnośnie rozczarowania, że to nie są Japończycy. A kto niby poza Panem Kojimą obdarowanym dolarami mógłby dostarczyć psychologiczny horror jakiego ludzie oczekują? Ojciec jedynki - Toyama - z horrorów zrobił później trzy sireny(które też szału nie robią, a jedynka jest pojebana w złym tego słowa znaczeniu), teraz zajmuje się Splittehead, a cała reszta wypaliła się już po trójce, ewentualnie w czwórce, która i tak było mocno na siłę, a numerek i nazwę miała ze względów marketingowych. Jedyne kto przychodzi do głowy to Capcom, ale oni nie nadają się do takich rzeczy, to jest bardziej prymitywny rodzaj horroru. Może gry dobre, ale fabularnie zawsze jak z filmów klasy Ł. Nie było wyjścia, jako mają kosę, z najlepszym do tego zadania, to musieli szukać po świecie.
-
Podział na części ma tylko sens jeśli chodziłoby o rimejk jedynki i trójki, a jak chcą podzielić samą dwójkę na pół, to niech się lepiej pierdolną w łeb. Trzeba mieć nadzieje, że może chodzi o coś nowego, epizodycznego, ale jeśli nie, to krzyż na drogę.