Treść opublikowana przez SlimShady
-
PSX Extreme 303
No to poważny awans. Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek dostał grę tego formatu.
-
PSX Extreme 303
Chyba pierwszy raz przyspieszyliście te lekkie opóźnienia w kalendarzu(ostatni wyszedł 11 października), podejrzewam, że to "wina" Ragnaroku.
-
własnie ukonczyłem...
Szenmułe 3 - Chyba jakaś rekordowa zbiórka na KS jeśli chodzi o grę(ponad 7 mln), do tego Sony z wydawcą dorzucili, więc mieli solidną kwotę ok. 20 mln, żeby spełnić marzenia fanów 18 lat po premierze dwójki. Czy to się udało? Ciężko powiedzieć, zależy jak na ta patrzeć. Nie wiem, co tam było obiecywane, czego oczekiwali fani, sam nie dorzuciłem nawet złotówki poza tym, że po prostu kupiłem grę w najdroższej edycji. Z tym, że nie polecam, bo ta ma chyba najgorsze dodatki ever: -Jakiś syf z bieganiem i biciem ludzi po drodze. Nawet nie zamierzam w to grać -Statek kasyno, z uwaga niespodzianka , minigierkami i minimalną historyjką, nic czego nie byłoby w podstawce -Tutaj najciekawszy z "fabułą". Odnosi się do jednej postaci z przeszłości, ustawiania dzbankowych znaków(kto ma wiedzieć ten wie), ale ostatecznie wydaje się przeciągnięty, niewiele tak naprawdę wnosi(w sumie jak cała podstawka), a poza tym sprawia wrażenie wyciętego, więc nic się nie stanie jak ktoś sobie odpuści, chyba, że za naprawdę symboliczną kwotę, ale wracając do tematu samej gry... Otóż sprawia wrażenie jakby wyszła zaledwie 2 lata po dwójce, czyli nie w 2019, a w 2003 roku. Menusy, HUD, ciosy, postaci, smaczki(dzwonienie do postaci z poprzednich części kartą na impulsy). Generalnie cały sposób na rozgrywkę jest po staremu. Z jednej strony może to być fajne, że fani mogą się cofnąć się w czasie i poczuć jakby nadal mieli 13 lat, a z drugiej dwie dekady w tej branży, to na tyle dużo, że ciężko taki zastój tolerować. Suzuki przy robieniu pierwszych Shenmue nie grał w gry, więc nie wiedział, że czegoś nie da się zrobić i wyszło mu to na dobre(może nie komercyjnie, ale to nie ma żadnego znaczenia, bo swoje piętno na branży odcisnął), tak po tych 18 latach widać, że nadal nie gra w gry, ale tym razem nie wie, że coś DA SIĘ ZROBIĆ. Dosłownie jakby chłopa wyciągnęli z lodówki jak w człowieku demolce. Nie można mu odebrać, że nie uchwycił czaru tej serii, bo jest tutaj obecny. Widać włożone serce, ale jednocześnie też widać, że chłop się skończył te prawie 20 lat temu i nie ma już nic więcej do zaoferowania. Grafika wygląda dosyć plastikowo, jak te wszystkie wrzucane gówno koncepty rimejków(przez gościa, co ma ksywę jak pewien owoc), ale udało im się z tego wycisnąć sporo uroku, szczególnie w połączeniu z muzyką. Miejscówki są fajne, i wiocha dziewuchy, i dalsze miasteczko na wodzie, które chyba inspiruje się tym, niemal mistycznym miejscem: Dalej to masz przywary, lub zalety całej serii, czyli praca, treningi i ogólnie pojęte życie. Jest np. taki mistrzunio, który z jednej strony jest wkurwiający, bo trzeba mu jakieś bułki z wódką przynosić, żeby odpowiedział na jedno pytanie. I tak za każdym razem, a jak będziesz chciał u niego trenować, to zażyczy sobie 1000 letniej wódki, na którą nie będzie cię stać, więc będziesz musiał zbierać grosze łowiąc rybki, ścinając drewno, lub wpaść w szpony hazardu(zapewne waląc w chuja z sejwem). A jak już będzie cię trenował, to będzie kazał ci robić głupoty typu łapanie kur. Czegoś to nie przypomina? Oczywiście Karate Kid i legendarny Pan Miyagi, gdzie też w grę wchodziło łapanie much, pucowanie fury, czy malowanie płotu. Niby wkurwiające, ale też fajne, z klimatem. Trzeba tutaj przeznaczyć realne godziny na trenowanie na przyrządach, sparingach. Jest to fajne na krótką metę, ale szybko zaczyna się tym rzygać. W sumie tak wygląda trenowanie sztuk walki w rzeczywistości, czyli na milionowym powtarzaniu najmniejszego elementu aż wejdzie w krew. Tylko znowu pytanie, czy chcesz, żeby w grze było fajnie, czy żeby było jak naprawdę? Tak swoją drogę system walki jest mocno drewniany, i nawet na normalu trzeba zadbać, żeby mieć szansę z trudniejszymi przeciwnikami. No i tutaj też jest ten schemat z filmów kung fu tj. dostajesz wpierdol-idziesz trenować-dostajesz wpierdol drugi raz-idziesz trenować- i dopiero teraz gości rozkurwisz. Z jednej strony fajne, z jednej irytujące. W pewnym momencie będzie też trzeba skołować konkretną kasę, więc nie obejdzie się bez tyrania. Są nawet SURPRISE Mnie udało się to jakoś ograniczyć, bo miałem szczęście i w największym kasynie zagrałem za największą możliwa kasę, i wygrałem za pierwszym razem. Kasę trzeba zamienić na żetony, żetony na nagrody, nagrody opchnąć w lombardzie. Jak widać jest to upierdliwe. Są pewnie sposoby, żeby zebrać konkretny zestaw przedmiotów, czy wspomóc się wróżką, ale lekko nie ma. Teraz największe zarzuty. Gra dosłownie zaczyna się tam, gdzie kończy dwójka, i zamiast otworzyć to znowu zajmujesz się pierdołami na około. To jest takie lanie wody, odbijanie pingponga o ścianę i łażenie po własnych śladach, że to się w palę nie mieści. Jakby się nad tym zastanowić, to w poprzednikach też tak naprawdę niewiele się dzieje, a już szczególnie pod względem fabularnym, ale tutaj to już przegięcie. To jest naprawdę długa gra, jak poprzednicy(ok. 25-35h), a po zakończeniu nie dość, że nie czujesz, że ruszyłeś jakkolwiek do przodu względem poprzednika, tak jeszcze bardziej oddaliłeś się od celu. Jeśli ktoś myślał, że dwójka została ucięta, to Yu ma dla niego niespodziankę. Nie wierzę, że on mógł sobie tą serię rozpisać - tak jak twierdzi - na kilka części, bo tutaj nawet nie ma czego rozpisywać, cały czas stoisz w miejscu. Owszem, samą podróż da się odczuć w serii, ale wygląda na to, że cel jest tylko pretekstowy. Nie byłoby duża przesadą jeśli powiedziałoby się, że całe Shenmue nie ma żadnej fabuły. Spójrzmy też na "kluczowego" Lan Di Dla mnie to jest naprawdę słabe i cyniczne z jego strony. Ma swoje lata, dostał od ludzi szansę i zamiast zakończyć wszystko w trójce i dać im jakieś poczucie spełnienia, to teraz będzie żerował na naiwnych fanach do końca życia, bo doskonale wie, że tylko w ten sposób może się zahaczyć w branży. Bez fanów skończyłby jak ten od Ninja Gaiden, co robi same crapy, i jeszcze się łasi, żeby go przygarnąć. Fajnie zahintował kolejną część , ale jak obejrzałem creditsy i co tam napisał, że tak jak opowiedzenie trójki zależało od fanów, tak następna część też od nich zależy(w domyśle szantaż i kolejne żebranie w przyszłości). Nawet nie jestem fanem, a i tak mnie wkurwił, bo on niczego nie chce opowiedzieć, on po prostu chce mieć na sushi i sake. Jak to jest dla niego ostatnia deska ratunku, to nikt mu nie broni robić gier w tym uniwersum, z innymi postaciami, nowymi, lub starymi Może zrobić spin offa, ale nie, "NIGDY NIE PORZUCĘ MARZENIA, ŻEBY DOPROWADZIĆ TĄ POTĘŻNĄ HISTORIĘ DO KOŃCA". Coś tam gadał, że z następną częścią chciałby trafić do nowych graczy, ale nie sądzę, żeby był w stanie to zrobić. W ogóle już tutaj się zachował jakby żył we własnym świecie, tak jakby sam fakt udanej zbiórki miał sprawić, że fani nie oczekują po serii żadnego progresu, a tutaj nie tyle nie ma progresu, co jest regres, bo to najgorsza część. Ogólnie gra jest specyficzna do bólu, ale też dosyć męcząca, i jak nie jesteś psychofanem, który dorzucił cegiełkę w zbiórce(swoją drogą nigdy nie spotkałem się z tym, żeby wyżebrana gra była faktycznie dobra, zawsze to jest na zasadzie, lepsze to niż nic), to będzie to jakieś najmocniejsze 5.5/10 w historii. Jeśli wsparłeś Yu i dzięki temu w grze zostałeś ujęty w muzeum Save Shenmue w postaci mordy, czy wpisu do księgi hotelowej, to wtedy 7 na poczwórnych szynach. Za tą, jakby nie było, namiastkę nieśmiertelności. Może to nie to samo, co wybitny sportowiec, czy artysta, ale być na zawsze w grze z serii, którą kochasz, też może być spoko. The story goes on...
-
Cyfra vs Pudło
Zajebiście się opłaca, czego przykładem jest Limited Run i pokrewne wydające np. cyfrówki na płytach, ale to jest i tak pewna nisza. Zresztą o jakiej opłacalności mówimy, gdy te zjeby i tak wydały płytę, więc proces jest ten sam. Albo gdy z Gran Turismo Sport, czy 7 robisz always online. Gdzie oszczędność i dodatkowy zarobek, tutaj jest tylko brak dobrej woli. To, że gracze nie reagują, to mnie akurat nie dziwi, w tej branży takie gówna przechodzą, że powinna być za to płacona renta.
-
Cyfra vs Pudło
Nie odjedzie dopóki ktokolwiek będzie oto dbał i zwracał uwagę na żywotność i archiwizację gier, a że część graczyków ma kompleks względem innych mediów(CZY GRY TO SZTUKA?), to jest jak jest. Jakby ktoś spalił bibliotekę z książkami, to by była afera, jakby ktoś to zrobił z taśmą filmową, tak samo, jakby ktoś się zesrał na drogocenny obraz w muzeum(ostatnio modna zabawa psycholewaków), to też. W jaki sposób ma być dostępne po np. wyłączeniu serwerów, tym bardziej na konsoli? Jeśli zakładasz piractwo, to jest to tylko pośrednie rozwiązanie, które i tak nie jest zagwarantowane w żaden sposób. To jest normalne dzieło jak każde, i powinno się o takie rzeczy dbać, tym bardziej, że to naprawdę nie jest trudne. Wystarczy chcieć to zrobić, a niektórzy wybitnie nie chcą i powinni być za to jebani. W ogóle rozpierdala mnie jak cichaczem weszło always online w singlowych grach, czy trybach, gdy microsoft był za to masakrowany. Widocznie tylko te używki im zostały w główce. Jedyne z czym można się zgodzić, to z tą płytą. Jak moją robić takie gówno jak tutaj, czy w ostatnim Halo, to lepiej niech tego nie robią wcale, bo taki nośnik fizyczny nie ma żadnej wartości.
-
Cyfra vs Pudło
Nie wiem, czy to prawda, ale jeśli tak, to uważasz, że to spoko wypalać 70 mb na płytę, która ma miejsce na 100GB? Multi online mogę zrozumieć, bo tak czy siak potrzebujesz dostępu, ale taki singiel powinien tam spokojnie się znaleźć, i to bez always online, a ostatnio gdzieś mi nawet mignęło, że do któregoś Call of Duty jeszcze musisz dorzucić numer telefonu. Brakuje tylko numeru PESEL.
-
Wiedźmin Remake
Alina i Balladyna na polskiej łące osranej polskim gównem mmm. Brzmi dobrze, już raz chyba francuziki mieli zrobić na konsole, ale tym razem może pyknie. Ciekawe, czy będzie ostra cenzura, bo ta część była najbardziej erosomańska. W dzisiejszych czasach, raczej 100% przytną, bo znowu jakiś polygon się spruje, że driady. czy wampirzyce są molestowane.
-
Prenumerata i cena PSX Extreme
Człowiek od publicystyki, więc normalne, że musi mieć coś cokolwiek wspólnego z pocztą, drukarnią, inpostem, wydawcą i właścicielem. Tak samo sklepy z grami odpowiadają za żółtka na meta, którymi handlują. Jak się gra nie podoba, to można do nich śmiało uderzać z pretensjami.
-
Prenumerata i cena PSX Extreme
Może jeszcze do Czezkego warto się przyjebać, że Cyberpunk nie działał przez prawie dwa lata.
-
własnie ukonczyłem...
Szenmu 2 - Tutaj większość bolączek poprzednika zostało wyeliminowanych, jest lepiej pod każdym względem chociaż trochę kasy będzie trzeba zarobić, a bez tachania skrzynek, czy też tomów z książkami się nie obejdzie. Tym razem czas można przewijać stojąc tuż pod konkretnymi drzwiami. Część tego gigantycznego budżetu przeszła na produkcję dwójki, i to też widać. Lokacje są teraz dużo ciekawsze i większe. To nie jest już tylko wichura w Japonii i okoliczny port ale całkiem inny klimatem, rzadko wykorzystywany, lub wcale(w latach 80. z pewnością) Honkong. Do tego mega klimatyczne osiedle Kowloon, z pato perełkami architektury jak np. ten blok mrówkowiec. Taki trochę Ghost in the Shell, tylko rzeczywisty i bardziej brudny. Nigdy, bym nie przypuszczał, że łażąc po korytarzach, piętrach można błądzić niczym w labiryncie Minotaura, ale jak widać na powyższym zdjęciu, nie powinno to nikogo dziwić. Wisienką na torcie jest ostatnia miejscówka, która jest jednym z lepszych momentów w grach i choćby dlatego każdy powinien zagrać w dwójkę. Chociaż nazywanie tego momentem, to mocno niedopowiedzenie, bo całość trwa dobre 2 godziny , jeśli nie lepiej. Dobre są też różne rodzaju treningi u różnych mistrzów jak łapanie spadających liści, napierdalanie w drzewo, czy próba wyczucie ruchów przeciwnika będąc w całkowitej ciemności. Gra też ma chyba jedno z lepszych QTE ever chociaż przyznam się bez bicia, że tego nie wychwyciłem. Myślałem, że te luje od remastera(które przekopały mafię 2) znowu coś zjebali na takiej zasadzie jak są popsute remastery gier rytmicznych typu PapaTheRaper(nie wiem, czy to kwestia kiepskich portów, czy nowych TV). Dokładnie chodzi o lagi przy wciskaniu przycisków, i pod tym kątem szukałem rozwiązania problemu, bo wielokrotnie powtarzałem, a tu nic. Oczywiście nie jest to intuicyjne w żadnym stopniu, bo przez całą poprzednią grę i połowę tej jesteś przyzwyczajony, że Naprawdę ciekawe zagranie. Ogólnie w grze dzieje się dużo więcej niż w kameralnej jedynce. Tutaj już dałbym solidne 8/10 za całość, ale przez urwane zakończenie niech będzie 7. Tak jak jedynka sprzedała się bardzo dobrze na DC, tak nie miała prawa przy tych kosztach przynieść zysków. Dosłownie każdy posiadacz DC musiałby kupić dwie kopie. Shenmue 2 było już dosłownie gwoździem do trumny Segi, a dla Suzukiego łabędzim śpiewem, tylko od czego ma się Czezkych i Soulów tego świata. The story goes on...
-
własnie ukonczyłem...
Do właśnie ukończyłem pasuje tylko trójka, 1/2 były dużo wcześniej, ale jedynka mnie prawie zabiła, nie tyle graniem, co czekaniem, więc musiałem się zregenerować. Już wielu szczegółów mogę nie pamiętać, ale nie będę opisywał każdego aspektu, bo za dużo tego. Szenmju - Tak jak dzisiaj mianem gry AAAA można określić RDR 2, tak wtedy czymś takim było właśnie Shenmue, i to widać i czuć na każdym kroku. Z tym, że moim zdaniem ten budżet był często przepalany na rzeczy niekoniecznie potrzebne. Dużo tutaj sztuki dla sztuki. Od groma licencji, minigierek w salonie, jakiegoś autystycznego wręcz realizmu z otwieraniem każdej szuflady, podnoszeniem i oglądaniem przedmiotów, możliwością gadania z każdym, zapukania, czy wejścia komuś na chatę, do sklepu. Cykl dobowy, pogoda, zachowanie NPC-ów jakby mieli swój harmonogram dnia. Ja pierdolę, ta gra ma od groma scenek, wydarzeń których bez poradnika(tak jak ja), nie masz szansy zobaczyć, bo musisz pojawić się w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu i jeszcze pewnie spełnić określone kryteria. Ostatnio coś takiego widziałem w MGSV choć nie jestem fanem ukrywania fajnej zawartości z gier, no chyba, że mówimy o Heavy Rainach i pokrewnych, wtedy to się naturalnie wpisuje w gatunek i możliwość realnego wpływania na wydarzenia. Żeby oddać jak najlepiej charakter tej gry i całej serii - jedynego prekursora Yakuzy - to można ją nazwać trzy razy S, czyli: - symulatorem prawdziwego życia - symulatorem starych filmów "karate" - symulatorem tyrania w robocie, takiego realnego do bólu, z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli rutyna, zapierdol, chudziutka koperta/powtórz milion razy razy, aż będzie cię stać na rejs titaniciem. To co mnie zniszczyło w tej grze najbardziej, to wspomniane na wstępie czekanie w niemal czasie rzeczywistym, jak masz coś zrobić, to musi wybić konkretna godzina, jak nie, to się szwędaj. Co ja robiłem w takich momentach? Ano gapiłem się jak zjeb w pierdolone, podświetlane casio z komunii i CZEEE-KAAA-ŁEEEM aż wskazówki pozwolą działać dalej. Nie do pomyślenia, że te gamonie od remastera, nie pomyślały, żeby dać opcję przyspieszenia czasu. To jest powód dla którego nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek mógł do tej gry powrócić. Druga rzecz, to te legendarne widlaki, bałem się tego strasznie, ale okazało się, że mechanicznie są zrealizowane świetnie(nawet dzisiaj), tylko po prostu trzeba swoje odjebać. Nie ma drogi na skróty, próbowałem schować się za metaforycznym styropianem na magazynie, niczym figaro, przeczekać cały dzień nic nie robiąc i jednocześnie licząc na taką samą wypłatę jak u innych, ale nic to, kasy nie ma, szefuncio niezadowolony, a żeby popchnąć fabułę do przodu to trzeba robić odpowiednie trasy, bo inaczej nie zainicjuje się konkretnych wydarzeń. Niestety to nie był prawdziwy komunizm, może kiedy indziej, tym razem już na 100% się uda. W te grze jesteś w prawdziwej pracy, za nieprawdziwe pieniądze, tracąc prawdziwy czas, którego utrata prawdziwie przybliża cię do śmierci. Do tego ta cała rutyna, wstajesz na swojej wichurze, biegniesz na przystanek, na przystanku czekasz na autobus aż przyjedzie, później do portu, w porcie widlak, przerwa śniadaniowa, znowu widlak, robi się ciemno, zawijasz się w drugą stronę, masz koszmary, chcesz się zabić, ale i tak następnego dnia znowu idziesz zarobić na bilet, bo pragniesz, żeby Lan Di, a nie, Lan Di, to nie, ale nie uprzedzajmy faktów. Z takich pozytywów, raz zostałem zaskoczony czymś innym niż zazwyczaj, gdy dostałem grywalną sekwencję na Ogólnie z dzisiejszej perspektywy nie mógł bym dać więcej niż 6/10, bo niesamowicie się męczyłem przez pewne rzeczy, ale gra ma swój urok i doskonale rozumiem dlaczego w 99, jako jeden z pierwszych prawdziwych nextgenów z wczesnej, szóstej generacji otrzymywała niemal same 9, podobnie jak dwójka. Te gry, czy je lubisz, czy nie, są unikatowe, tak wtedy, jak i dziś. W zasadzie nic podobnego nie znajdziesz(poza trójką), wtedy nikt nie szedł w realizm, może poza Gran Turismo. Dzisiaj może Rockstar czasami gdzieś przy RDR 2 idzie w tę stronę, ale to też nie jest ten poziom absurdu. Nie wiem jakbym to ocenił wtedy, wiem, że potrafiłem w takiego Road rasha grać dla urozmaicenia np. przestrzegając przepisów i zamiast napierdalać gangusów nunczakiem po kasakch, to starałem się zatrzymywać na światłach i nie wyprzedzać na ciągłej linii, więc może byłbym jednym z fanów, ale dzisiaj nie ma takiej opcji. The story goes on...
-
Silent Hill 2 Remake
W takim razie dosłownie cały gatunek survival horrorów musiał być drewniany, bo to zwyczajnie standard szóstej generacji. Czasami nawet było dużo gorzej pod tym względem jak np. w perełce w Rule of Rose, które za to rozpierdalało fabułą, świeżą tematyką i tłem fabularnym na podobnym poziomie, co SH2.
-
PSX Extreme 302
- Materiał o Wietnamie Adamusa chyba najlepszy ze wszystkich jak do tej pory(chociaż słabych nie kojarzę). Nie wiem na ile tak jest faktycznie, czy może wynika to z tego, że to mój jeden z ulubionych motywów, który niestety nie jest wykorzystywany w grach, tak jak być powinien, ale jako tło też nie jest z tym najgorzej jak wspomniana M3, czy BO. - Z tym obśmiewaniem pierwszego Rambo(zdecydowanie najlepszej części), to się nie spotkałem osobiście, nawet czytając sam cytat i mając w pamięci scenę z filmu miałem ciary na plecach, to chyba dużo mówi. Nie wiem, co tam to może być śmiesznego, że Sylwek ma krzywy ryj? - Shellshock - widzę, że będę musiał sprawdzić prędzej, czy później. Wiedziałem, że to Guerilla, a oceny niezbyt zachęcające, ale jeśli rzeczywiście jest to jakiś tam wczesny prekursor Spec Ops, to koniecznie trzeba zagrać nawet jeśli gra będzie mechanicznym średniakiem. Widzę, że dostała nawet sequel od kogoś innego, ale tutaj już raczej nie odważę się dotknąć czerwonki.
-
A Plague Tale: Requiem
Na takiej samej zasadzie Włosi wystawiali DL 2 jedynki na meta, bo zabrakło ich romantycznego dubbingu. "No jak to, zawsze było, a teraz ni ma, same napisy". A taki Czezare będzie dissował RE4 za brak polskiego. Tutaj to samo, dostali coś na chwilę, ale jak zostanie zabrane, to będzie szok i niedowierzanie. Już jest.
-
God of War: Ragnarok
Dobra, czas się powoli ewakuować. Do zobaczenia po końcu świata(być może).
-
A Plague Tale: Requiem
Przy premierze nie odczułem pod tym względem żadnych problemów, DF i inne oglądacze z lupą też chyba chwalili. Dopóki jest stabilne 30(niektóre gatunki wymagają więcej), to jest dobrze, teraz jest spierdolona tendencja wyssana od blacharstwa, że 30=niegrywalne, a gwarantuję wam, że te parę staroci we wstecznej, trochę crossów i garstka nextgenów, to nie będzie żaden wyznacznik na przyszłość. Już teraz widać rakowisko, choćby po tym tytule, że ludzie nie oceniają samej gry, tylko głównie to, że nie ma 60. Batman to samo i tak będzie przez jakiś czas, aż się konsolorze przyzwyczają, że deweloperzy operują na zamkniętym sprzęcie jakim jest konsola, i jak będę chcieli przycisnąć z grafą, efektami, destrukcją, albo będą słabsi w skillsy i optymalizację, to będzie powrót do przeszłości. P.S. na PS360 często nie było nawet stałych 30, więc to też coś innego.
-
A Plague Tale: Requiem
Z tym TLoU2 na PS4, pierwsze słyszę, przecież to był graficzny i techniczny szczyt na tej konsoli.
-
God of War: Ragnarok
Właśnie przedwczoraj wysłałem taką prośbę do wszystkich redakcji w Polsce, w tym do samego gruchy z PPE. Taką dostałem odpowiedź: No i niby fajnie, ale wczoraj wchodzę sprawdzić, czy nie przesadzają z tańcem, a tam co? Oczywiście jebany grucha przyjął zgłoszenie, a jednocześnie zrobił prawie recenzję: God of War Ragnarok intryguje opowieścią i zapewnia znane doświadczenie. Grałem w nową przygodę Kratosa (ppe.pl)
-
God of War: Ragnarok
Przydałoby się zrobić oddzielne podforum albo cały dział na techniczne mumbo jumbo, zresztą przy większych grach coś takiego było, z różnymi rzeczami. Spoilery, ubranka, screeny itd. Ostatnio tego gówna rodem z pclaba jest ponad miarę. Wchodzisz do tematu plagi, a tam pierdolą przez 10 stron o ustawieniach, wymaganiach, klatkach, rozdziałce, mleku, ziarnie i o tym jak HDR ich oślepił. Wszystko, tylko nic o samej grze. Brakuje tylko, żeby pisali, za ile kupili, gdzie i jak bardzo czekają na listonoszkę. Co do Ragnarok, ma być najebane atrakcji pod korek. Ostatnio sobie przypomniałem jedynkę, nie zbaczając za bardzo z głównej ścieżki i trochę tego było mało jak na tak długą grę: W dodatku myślałem, że lepiej będzie z tempem, a i tak sporo tam przeciągania i łażenie po tych samych śladach. Z głównych starć: W tym rozpierdol godny serii był przy pierwszym Powiedzmy, że przy jedynce, która była rewolucją dla serii i większość czasu musieli spędzić na budowaniu od zera, w tym systemu walki, można to wybaczyć, ale tutaj nie opcji, żeby mi tam płakał, że jednego bossa robi się 5 lat.
-
Resident Evil 4 Remake
Za mało jest Polaków na świecie, zaledwie 60 mln, 1/3 z tego gra w cokolwiek, w horrory pewnie 1/10 z tego, ale jak się sprawdzi kto z Polaków kupił reimagine trójki(5 mln na świecie) na premierę, nie mając rezydencji w Trabzonie, to wychodzi, że oprócz speedrunera Josha było to dodatkowe całe 2.5 osoby, czyli Nemesis z Whiskerem(żeby mieli po co zakładać białe rękawiczki na kanale) oraz ta połówka w postaci Mendrka, który pomylił RE3 z tym: Daymare: 1998 for PlayStation 4 Reviews - Metacritic i nieopatrznie wpisał się w statystykę.
-
Silent Hill 2 Remake
W czasach, gdy nowa trylogia Jurassic Park(chociaż nie nazywa się JP) bije rekordy w kinach, a filmy nie są nawet dobre, to dosyć odważne stwierdzenie. Jak najbardziej jest na to miejsce, ale dopóki nie wyruchają residenta na wylot robiąc drugi remake 1, Veroniki i Zero, to nie będzie im się chciało zmieniać ludzików na gady. Za dużo roboty, to w końcu Capcom. Prędzej wcześniej wróci Onimusha niż to.
-
Silent Hill f
To jest główna odsłona. Do tej pory jedyna świeżość w obrębie miasteczka na jaką było ich stać, to albo śnieżyca w SM(choć w 1 też jest śnieg, ale głównie pada), lub ulewa w Downpour(plus poboczne misje). Mogli mielić to samo od ponad 20 lat, albo zrobić coś innego. Samo SH jest dla mnie umowne, to nie musi być współczesność, takie latanie wstecz dobrze im zrobi. Zobaczyłbym kiedyś SH podczas pierwszy wojny światowej. Horror wynikający z grzechów i traum na wojnie. No jest, co wymyślać, wypisz, wymaluj assasyn.
-
PlayStation 5 - komentarze i inne rozmowy
Myślałem, że plagę liczy.
-
PlayStation 5 - komentarze i inne rozmowy
Co to Francja 2?
-
Silent Hill f