SlimShady

Nie grałem, ale ten Lujidżi Mansion zadziwiająco dobrze wygląda jak na tak słabą konsolkę.

Czy Sławek, to nowy ciwa?

Max na co zasługujecie, to ból, a parafrazując jeden z jego licznych monologów, których nikt nie pamięta "w krainie blaszanych ślepców jednooki jest królem".

Też grał na Verbatimach, a tak się składa, że mieszka w Łodzi.

Pierwszy raz cisnę m.in w dodatki(aktualnie w dwójce) i naprawdę wszystkie są bardzo dobre, a taki handlarz cienia, to jest lepszy niż cała androbieda. Podzielony na trzy różne etapy: -śledztwo -coś czego się nie spodziewałem znając podstawkę całej trylogii, czyli grywalny No kurwa złoto w czystej postaci, ciekawe jak będzie w trójce. Właśnie tak to powinno wyglądać, liniowe, dopracowane wycinki, światy umowne, ale z korzyścią dla gry i misji, a w andromedzie poszli w jakieś chujowe, nudne, otwarte tereny jak z singlowego MMO, a na końcu w każdym denne korytarze jak z jakiegoś halo. Nie wierzę, że w kolejnej części dostarczą, bo od dekady nie zrobili dobrej gry, ale oby się obudzili po latach.

Powiedziałbym kogo z nich lubię najbardziej, ale na tym forum lepiej się do tego nie przyznawać.

Nawet bym powiedział, że nie jak gotik, tylko DSJ.

XM uprzedzony, bo grał na Xboxie, gdzie miał cztery kierunki.

Prawym przyciskiem myszki, o tu, wbijasz do gry, o options, pa options nie? słuchaj gościu options Hirołs classic control zaznaczasz, konsolke zaznaczasz tutaj kurwa o jedzenie masz, zakładasz mieczywko jak jesteś rycerzem full atak włączasz tutaj, biegniesz przed siebie utevo lux kurwa. I tak klikasz myszkiem, chuj, że nic nic widać, zaraz pożyczę od dziadka lupę, którą przypalałem mrówki, no i tera pa, o kurwa, nawet lupa nie pomaga, ale se i tak klikam i to się nazywa granie w grę, a ja jestem graczem i jest fajnie, fajniusio.

Za to miał najlepsze chmury.

Jak najgorsze Unretarded wygra z najlepszym Tombem, to mam nadzieję de Wowik, że najpierw zapiszesz ich na kartce, później wyczytasz, a na końcu rozstrzelasz pod ścianą.

Nie wiem jak z fabułą, ale pamiętam, że był tutaj kiedyś ktoś, kto pisał rozprawki o tych postaciach, no i było to w chuj śmieszne(o tych blobloxach, czy jak oni tam mieli). Co do Origins, to z tego, co kojarzę miał więcej poziomów niż ten zawarty w Legends, więc tak, czy siak, warto. No i był dużo trudniejszy.

Problem miałem z LA Noire. Rewolucyjne mordy w rzadko używanym settingu(czarna dalia, smaczki jak robienie kroku nad trupami), czy gra, która sprawiła, że gry na licencji nie tyle, co mogą być dobre, ale mogą też wyznaczać standardy. No i te słynne łamanie czwartej ściany, jak się zapomnę, to zawsze dam się zrobić w chuja. Muszę kiedyś jeszcze zagrać w wersje GOTY, bo trochę tych dodatków było.

Trylogia Mass Defect ładny się spisała w zawodach w synchronicznym wpierdolu.

Tak patrzę na niektóre pary, to jedyne, co się ciśnie na usta to:

Origins ma zajebiste walki z bossami(najlepsze w serii) i klimatyczny, świąteczno-zimowy setting, no i nie jest tak wkurwiający przez większą część gry jak DS.

Proponuję tak, Xboxowi za lata upokorzeń wypłacimy reperacje wojenne, a w ramach dodatkowej rekompensaty będziemy głosować na AW, FH bez względu na kogo natrafią.

Pamiętam, że chowałem się za murkiem, i tak przez 10 godzin.

Właśnie widzę, że FNC przegrał z rebootem SSX. Za to zasługujecie na taki stosik:

Murasaki Baby Okamiden

Dlatego Kojima-san wygrał w cuglach dwie generacje z rzędu, a może i dorzuci hat-tricka, albo GOAT-a. Tutaj nie ma miękkiej gry.

Nigdy nie zapomnę tego chowania się za murkiem i mielenia lucudtów na tysiąc kawałeczków.

Tam był chyba zielonkawy filtr, niby jakby jakieś nawiedzenie, ale wyróżniał się klimatem na tle innych. Mnie wkurwiała ta poprzecinana struktura, wchodzisz w jakąś szczelinę i ładowanie, albo coś w tym stylu. Podobnie było w tym Deus Exie w Pradze.