-
Postów
5 673 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez SlimShady
-
Jego celem był złoty klasyczny szlem, czyli coś czego żaden chłop nie osiągnął, a tylko jedna baba tj. Steffi Graf w 88 r, ale klasyczny kalendarzowy to też byłaby wielka sprawa. W tenisie masz tak, że nie możesz nikogo skrzywdzić na trybunach, czy kogokolwiek z sędziów, jak do tego dojdzie, to jest DQ, tak było rok temu na USO jak zajebał z frustracji liniowej w szyję i padła na glebę, BTW, też grał z Bustą. Jako sportowca go cenie, bo to nie jest banan jak większość tenisistów, tylko wiadomo, co się działo w byłej Jugosławii. Chociaż dużo tam bajeczek, że trenowali w pustym basenie, a w tym czasie byli bombardowani. Są momenty, gdzie sport, czy inne gierki schodzą na drugi na plan, nie róbmy jaj. No, ale nie da się ukryć, że ma swojego mrocznego pasażera. Jest fałszywcem, furiatem na korcie i symulantem(udaje kontuzje jak przegrywa, żeby wybić z rytmu, a później cudownie zdrowieje) i ewidentnie ma kompleks Nadala i Federera i tego, że kibice nie kochają go tak samo jak ich mimo, że jest tak samo dobry jak oni, a niedługo może nawet będzie tym największym w historii. Wszyscy na ten moment mają po 20 szlemów, a to największy wyznacznik w tym sporcie, a granie do trzech wygranych setów, to w zasadzie jak inna dyscyplina. Tutaj nie chodzi, tylko o poziom sportowy, ale też o styl gry(oni mają dosyć unikalny, Nadal jest praktycznie nie do podrobienia) i też ogólne zachowanie. Przychylności ludzi nie kupisz wysyłaniem cringowych serduszek w cztery strony trybun po wygranych meczach, gdy na korcie twoja prawdziwa bałkańska natura wygląda tak: Nie ma mówię, że to jest coś złego, cenie sobie emocje w każdy medium, w sporcie również. Nie ma nic gorszego od nijakości, ale nie ma co udawać gościa, którym nie jesteś. Jesteś skurwielem, to nim bądź i nie płacz o atencję.
-
W zawodowym sporcie nie ma czegoś takiego jak brak bólu. Nie twierdzę, że nic mu nie dolega, ale bardziej stawiam na klasyczny meltdown.
-
Jak przegrał medale na poprzednich olimpiadach dwa razy z Del Potro, to wrócił do Serbii i rozjebał wszystkie rakiety jakie miał w domu. Nie można mu powiedzieć, że mu nie zależy, ale tak wysadzić koleżankę z kraju, to skurwysyństwo.
-
Tyle ile weźmiesz ze sobą, było widać jak miał ich nie mniej niż 5. Djoko był bitym faworytem do złota w Tokyo, a wczoraj go odpalił Zverev, dzisiaj może nawet brązu nie będzie. Chociaż jeszcze ma mecz w mikście, ale to takie zawody pocieszenia, nie mają rangi meczu singlowych.
-
Już pomijając te wszystkie wały i farmazony przed premierą, to mam wrażenie, że to był zbyt ambitny projekt jak na nowe IP, które dosyć mocno różni się się od Wiedźmina( nie licząc gatunku). Powinni iść stopniowo: -pierwsza odsłona - liniowa gra bez żadnych sandboxowych naleciałości, odpowiednik Deus Exa. -druga odsłona - może pół otwarta, ale stosunkowo mała, może z dwie całkowicie różnymi ścieżkami jak w drugim Wiedźminie. -trzecia odsłona - i tutaj już powinni spróbować spełnić wizję ostateczną. Duże, żyjące miasto, latający samochody, bieganie po ścianach i pełen przepych. Potrenowaliby latami nad mniejszymi projektami i może coś by z tego wyszło, a tak od razu poszli na głęboką wodę. Wiadomo, to by trwało więcej niż jedną generację, a marketingowo pewnie też gorzej, bo wtedy w trailerach nie stawiasz się na równi z molochami branży. Czuć w tym pychę, ale po Wiedźminie 3, nie jednemu by odjebało.
-
Te 42 oryginalne tomy upchnęli w 32.
-
Czymkolwiek to jest, wg mnie źle to rozgrywają, bo najpierw w celowy sposób nakręcają( nie wierzę, w żadne przypadki, Khabib dobrze wie, co robi, a później udaje niewiniątko), a później gaszą, że "no w sumie to jutro/pojutrze/za tydzień/za miesiąc". I tak czekasz na "rewolucyjny" zestaw kilka trailerów, być może grywalnych jak PT, z domieszką DualSense. W tym momencie mam wyjebane i czuję zmęczenie materiału. Mobydick studios od MGSV, czy 7780s Studio od PT, to, to nie jest. Przynajmniej nie w tym momencie.
-
No, ale to nie są nowe epizody, tylko stare pokolorowane kredkami.
-
Jak jeden ma wychodzić, co dwa miesiące, to całość dopiero wyjdzie gdzieś przy następnej generacji.
-
Ta branża potrzebuje świeżej krwi, oby chociaż część z nich została twórcami gier, bo jeden Druckmann to nadal za mało:
-
Ni no kuni - Mam problem z tą grą, bo niby Ghibli, ma w sobie pewien urok i klimat przygody, a oprawa pewnie nigdy się nie zestarzeje, ale jednocześnie ma tragiczny system walki, tutorial trwa wiele godzin i jest jeszcze bardziej toporny niż w Yakuza 0. Do tego na razie jakieś to zbyt infantylne, taki trochę ukłon dla pokemoniarstwa. Próbowałem zrobić parę sztuczek, żeby przez to przebrnąć: -obniżyłem poziom na easy, który wcale nie jest taki easy jeśli tak jak ja nie robisz słabiutkich pobocznych misji i uciekasz od losowych walk napadających cię, co dwa kroki. No i teraz jest taki problem, że jestem gdzieś na statku, mam walkę z bossem(chyba jednym z kluczowych) i czuję, że nie da się tego przejść bez dodatkowych nadgodzin spędzonych na biciu żelków pokemonów. Nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji, bo albo kilkanaście godzin pójdzie na zmarnowanie, albo pewnie więcej niż kilkanaście zostanie zmarnowane na niedojebane aktywności, z których słyną jrpgi. Nie wiem kto kiedykolwiek wpadł na pomysł, że konieczność losowych walk i grindowanie=super zabawa. Nie mam innego pomysłu jak sztuczne wydłużenie czasu, tylko chyba nie oto chodzi, żeby gry przeliczać na godziny. Powinna liczyć się jakość tych godzin.
-
Osobiście też oceniam zawsze gry(starsze, czy młodsze) przez pryzmat tego, w którym roku wyszły. Wiadomo, to nie to samo, ale mniej więcej wiesz, w co, kiedy grałeś, jak się grało i jak wyglądało na tle reszty. Sprawdziłem klasyczne(niby najlepsze) Fallouty i tak średnio mnie porwały. Fabularnie przede wszystkim tego nie poczułem, i nie wiem, czy to samo bym miał z Baldursami i wychwalanym w całym wszechświecie(tak jak Disco) Tormencie. Trochę się boję zmarnować sporo czasu i być zawiedzionym. Jeśli chodzi o jedynkę, to wypadła nawet lepiej przez to, że była krótsza i bardziej zwarta, a dwójka ewidentnie wydłużana na siłę. No trochę się męczyłem. Klasyczne RPG, może nie mój gatunek i tyle, komuś pewnie wystarczy przemyślany rozwój postaci i postapokaliptyczne uniwersum. A teraz coś o Cyberjunku:
-
Jak usłyszałem ten okolicznościowy monolog na koniec, to aż się nakręciłem na kolejną część. Nawet na znanym i cenionym PPE mieli kiedyś niezły pomysł na czwórkę: https://www.ppe.pl/news/42768/max-payne-4-powstaje-mamy-pierwsze-artworki-i-informacje-o-grze.html Kto widział Wind River, ten wie, że można z tego wyciągnąć fajne rzeczy. Chociaż z drugiej strony trójka idealnie dopełnia wątki i trochę byłoby szkoda zepsuć jedną z najmocniejszych trylogii w grach. Tak, czy inaczej, tematu nie ma i nie będzie. Niekończący się sukces GTA Online narobił dużo szkód, być może nawet singiel GTA VI zamieni się w gówno usługę.
-
Wolałbym czwartą odsłonę, bo Dead Space trzyma się na tyle dobrze, że tego rimejka nie potrzebuje. Podobna sytuacja jak z TLoU. Wcześniej mogliby też wydać zbiorcze wydanie ze wszystkimi dodatkami jak z Mass Effectem.
-
The Father z Lecterem - Antek zasłużony drugi Oscar w karierze, tak jak w The Sound of Metal można było wczuć się w rolę za sprawą przede wszystkim dźwięku, tak tutaj jest to zrobione jeszcze lepiej, ale osiągnięte trochę innymi środkami. Powiem tak, sam wielokrotnie miałem namieszane w głowie i kwestionowałem, to co się dzieje, czyli tak jak dokładnie miało być. Nie będę pisał wprost, o czym jest film, ale jest to jedna z najgorszych rzeczy jaka może przydarzyć się człowiekowi.
-
Djoko ma jeden z lepszych returnów, jak nie najlepszy. Liczę, że Shapo w trybie bestii go jednak pogoni, ale musi zagrać mecz życia.
-
Żeby chociaż do TB dotrwał, to może urwie seta i złapie kontakt, bo na razie Włoch założył mu chomąto i ora nim pole.
-
Bardzo dobra cena jak na nextgenową wersję GOTY, tylko pytanie ile tej fabularnej zawartości będzie, bo jakieś pomniejsze usprawnienie, to mnie średnio interesują. No i to jest jednak gra, do której ciężko wrócić drugi raz od nowa, ale jak sejwy można przenieść, to powinno działać jak w FF Intergrade.
-
Czego chcesz od JJ-a?
-
Roger ostatni raz dostał seta do zera 13 lat temu, a teraz wyłapał na najszybszej trawie, gdzie serwis ma największe znaczenie.
-
Nie ma chuja we wsi, on to wygra i wyrówna wynik Jurka sprzed lat, ale odjebać Kubota w QF, a trawiastego króla(ośmiokrotnego zwycięzcę Wimbledonu), to jednak różnica.
-
Oni od bardzo dawna nie robią naprawdę dobrych, singlowych tytułów. Nie bez powodu marki(Splinter, Rayman, Prince) są przez lata nieruszane, bo nie mają pomysłu jak je zgwałcić w typowym UBI stylu. Beyond 2 pewnie czeka ten sam los. Mogliby zrobić liniowy, czy pół otwarty sequel, a tak wyjdzie upośledzony frankenstein z wizją "wspaniałej" przyszłości.
-
Czuję, że gdyby nie te granie na raty i przełożenie meczu na dzisiaj, to potoczyłoby się inaczej, ale i tak zajebista sprawa, bo w końcu odpalił światową dwójkę ze stanu 1-2 w plecy. Jutro będzie ciężko, bo cały stadion za dziadkiem, ale kto wie, chłop ma prawie 40 lat. Hubcio nie szanuje żadnych świętości, urwał pierwszego seta i widać, że chce zaszkodzić Maestro.
-
Hubercik ćwiara Wimbledonu jak Kubot i Janowicz swego czasu. O półfinał będzie walczył z GOAT-em.
-
Prawdopodobnie nikt, bo to jest ex z PS2.