-
Postów
5 673 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez SlimShady
-
No niby tak, ale zawsze może, tylko udawać. Tak na poważnie, to gościu najbardziej lubi dwójkę DS, co jest dla mnie dziwne, i od razu zacząłem szukać teorii spiskowych.
-
Na początku myślałem, że na PS5 jest zbyt mała baza ludzi i im się nie opłaca, ale sobie przypomniałem, że przecież, to crossgen. Widać nieciekawą tendencję(hitman3, Re8), to nie jest ogromny tytuł na 100 h jak jakieś Disco Elysium, które pewnie i tak dostanie napisy.
-
Mój dzwonek w telefonie. To jest tak naprawdę motyw z Policenauts(jakiś czas temu ogrywałem), tak jak i Snatchera i już wtedy Kojima nawet w grach klikadłach miał rozmach filmowego reżysera. Niby statyczne obrazki, a masz wrażenie, że oglądasz przerywnik filmowy. Tak poza tematem @Mejm: Trylogia Dark Souls po latach - YouTube Czy nie znalazłem czasem ciebie na YT? Zresztą nawet jeśli, to nie ty, to polecam obejrzeć, ciekawie opowiada.
-
Podejście na Jurka Owsiaka typu "róbta, co chceta", też mnie nie przekonuje.
-
No teraz mnie zasmuciłeś. Liczyłem, że tym razem będą celować w "ligę mistrzów", co nie oznacza, że mniejsze tytuły nie mogą być dobre. Kamil, wolna ręka nie zawsze jest dobra. Popatrz na choćby BleedingEdge.
-
Tak wygląda na pierwszy rzut oka, do tego sugeruję się tym, że micro będzie sypać dolarami.
-
Ostatecznie w przeciwieństwie do jedynki, dwójka będzie wysokobudżetowa.
-
Tylko, że to był chyba mocno kameralny projekt robiony przez kilka-kilkanaście osób.
-
No właśnie zastanawiałem się, czy ta młoda przy ognisku, to nie jest iluzja tej starej z intra, albo coś w tym stylu. Jednak rzeczywiście, ta gra przecież miała spore turbulencje, więc mogła być posklejana na gumę do żucia.
-
Kociaki ogarnięte, pierwszego w miarę kolejnych prób byłem w stanie zbijać do prawie zera bez gaci i z dwuręcznym mieczem(co wiązało się z niemal perfekcyjnymi unikami), przy następnym już gorzej. Pod koniec udanej próby wszedł w jakiś tryb berserkera, zaczął się regenerować, bić mocniej i najgorsze - popsuł mnie broń, a na to nie byłem przygotowany. Jakoś w popłochu udało mnie się wybrać byle co, i jakoś dotrwałem do końca dziobiąc go po trochu, tym razem już z tarczą. Na koniec wpadłem do majuli powybijać paru ludzi na odchodne(dziwne, że na to pozwalają, bo chyba można sobie przyblokować np. levelowanie) i statsy wyglądają tak, że zaliczyłem 1168 zgonów. Łącznie wyszło z ponad 118 godzin, ok 70 to pewnie podstawka, a reszta na zjebane DLC. Chociaż Sir Alone był najlepszy z całej gry, pod każdym względem. Howlongtobeat.com pokazuje, że trzy DLC powinny być średnio na 10-20 godzin, więc to nieco wyjaśnia jaką gehennę musiałem przejść. No nic, sumienie czyste, można ruszać dalej, ale przy okazji skróciłem swoje życie o kilka lat. Kiedyś dobiorę się do trójki GOTY(ale nie prędko), bo tam nawet taki Fanek ma platynę, więc może będzie przyjaźniej i bardziej z głową. A do dwójki nigdy nie wrócę, tego jestem pewien, nawet jakby ktoś mi za to zapłacił. P.S. Takie pytanie na koniec, w chacie w prologu były trzy staruchy, gdzie się podziała, lub kim jest ta czwarta z CGI?
-
Postanowiłem, że nie będę farmić kukieł(zbyt czasochłonne), ale trafiła się jedna po pokonaniu czerwonego fantoma, no to mówię sobie "ostatni raz". No i darklurker pokonany, ale nieźle się spociłem, łapy się trzęsą, a serce mnie biło na granicy zawału. Na koniec oczywiście pamiętałem, żeby tym razem się odturlać, bo znowu by mnie pośmiertnie wysadził w powietrze. Gdybym był w formie fizycznej Mendrka, to już by mnie pewnie z wami nie było. Także można powiedzieć, że podstawka ogarnięta, teraz pytanie co tutaj z tymi kocurami począć. Może jeszcze dam sobie szansę. Są tutaj jakieś sekretne miejscówki na wzór tej plaży, czy obrazu z DK1? Albo jakieś alternatywne scenki, sekretne przerywniki jak w przypadku Sifa po pokonaniu Artoriasa? Na razie znam coś tam z intrem Naschandry(nie wiem od czego to zależy), wspomnienie Vendricka, no i samobójstwo Sir Alone.
-
Wiesz, te podpowiedzi to i tak chuj, bo nikt tego za ciebie nie przejdzie. Coś pomóc może, ale sprawy nie rozwiąże. Taka naszła mnie refleksja. Przecież tutaj jest od zajebania bossów, pewnie ok.40 jak nie więcej, a o ilu ludzie będą pamiętać? W pozytywnym sensie oczywiście. W takich demonsach prawie każdy był jakiś, na ciekawych patentach. Nie wiem jak ta gra zebrała aż tak dobre oceny(DK2), prasie nie ufam, ale gracze raczej propsowali.
-
Tak, z każdym walczyłem. A ty każdego rozpykałeś na solówie, czy jednak znalazł się jakiś cwaniak?
-
Może to też jakiś pomysł zrobić sobie przerwę na dłuższy czas i wtedy na spokojnie podejść do tematu, bo w tym momencie jestem rozjebany. Niby przeszedłem tego słoniowego, ale nadal czuję się jakbym z nim walczył. Na razie styka, bo wyląduje w wariatkowie.
-
Sprawa wygląda tak. Podpowiedzi Mejma, żeby bujać się od pustostanu do pustostanu i startować w momencie przerwy w zamieci spowodowały, że w miarę regularnie jestem w stanie dojść do bossa(jak dobrze pójdzie, to zostają dwa koniki i strata 1-2 estusów), a w zasadzie No kto by się spodziewał, że będą tak konsekwentni przez całą grę. Co nie zmienia faktu, że ta 5-10 minutowa ścieżka, to jest brak szacunku do twojego czasu, a tego nie lubię w żadnej grze. Co do opcjonalnej walki, to tylko raz udało mnie się zbić pasek Za dużo chaosu, kamera wariuje i jeśli nie dojedzie się w bardzo szybkim czasie to nie ma widoków na wygraną. W ludzkiej formie rzeczywiście idzie przywoływać fantomy, i mocno pomagają w wędrówce, ale przy bossie mam wrażenie, że bardziej przeszkadzają niż pomagają. Wtedy już kompletnie nie wiem, co się dzieje. Na pewno jest to do zrobienia, uważam, że ten tępy chuj darkurker jest najtrudniejszy w całej grze, ale być może to wynika z presji, że gdy przegram wszystkie kukły, to będę musiał mozolnie zdobywać kolejne(co już się stało, pewnie z 40-60 poszło). Próbowałem podziałać od tego ogniska przy Mcduffie, czy w amanie i naprawdę ciężko to idzie. Jedna kukła na może 10-15 restartów. Konieczność tych kukieł, to kolejny przykład braku szacunku. Mam jeszcze pomysł, żeby jakoś uciułać ze 20 kukieł, zgrać sejwa na pendrive'a, i po każdym sczyszczeniu wgrywać za każdym razem nowego sejwa na konsolę. Przyznam szczerze, że już jestem trochę zmęczony tą grą, i nie wiem, czy jest sens cisnąć dalej. Jeszcze trochę popróbuje, ale zamiast robić takie głupie rzeczy, to można by ruszyć z innymi tytułami.
-
Jeśli chodzi o Didiera Drogbę, jesteś rozgrzeszony. Początkowo myślałem, że zachowałeś się nieelegancko, ale spokojnie, masz czyste sumienie.
-
Takie rzeczy są ok, dopóki nie są jakoś bardzo powiązane z materiałem źródłowym. Mnie np. wkurwia, że w nowym GoW zamiast pokazać, co się działo z Kratosem pomiędzy 3-4, to w to miejsce zrobią na ten temat komiks, który ma za jakiś czas wyjść.
-
Jeśli chodzi o przyzwanie, to nie da rady, bo nie opłacam plusa, a bez tego gra jest offline. Z tymi budynkami, też zauważyłem, że trzeba iść od jednego do drugiego, ale już przy samym bossie jest pusto i czają się tam dwa kunie, więc chyba dużo zależy od szczęścia, lub ewentualnie ten fantom, który odciągnąłby ich uwagę. Ucieczka przed nimi vs walka z dwoma na raz. Ciężki temat. Boss nie dość, że wyglądał identycznie, co aava, to jeszcze miał identyczny zestaw ataków, więc w sumie może, to nie jest warte zachodu. W sumie słabo, że na trzech bossów dwóch takich samych, tak samo ten niebieski smelter to powtórka tego z podstawki. Chociaż tam mieli inne moce, a może kolor, nie pamiętam.
-
Trzecie DLC: -Aava fajny boss, w ogóle zauważyłem tendencje, że na trzech bossów w DLC, tylko jeden jest dobry. -Pokonałem tego luja z kości słoniowej po chorej ilości powtórzeń - o kurwa, jakie to było mega chujowe. Nawet pomińmy tych respawnujących się rycerzyków, ale sam boss też jest zjebany i robi dokładnie to, co jest pokazane w gifie moziego. Ewidentnie unikasz nadziania na wylot, a tu nagle przeskakuje animacja, że jednak zostałeś upolowany. Ta gra jest zwyczajnie popsuta w najważniejszych elementach. - No i teraz wisienka na torcie - absolutnie najgorsze gówno jakie widziałem w soulsach, a może nawet w grach w ogóle, czyli lokacja, która prowadzi do opcjonalnego bossa w śnieżnej zamieci. Nie wiem jaki łeb wpadł na pomysł, że to jest fajna zabawa błądzić 5-10 minut i być oranym przez niekończące się chmary elektrycznych koników(chyba nigdy nie znikają). Jak na razie raz dotarłem na farcie do bossa(znowu kot, chyba ten sam, tylko inna nazwa), ale bez estusów, no i nie wiem jak mam sobie z tym czymś poradzić. Wkurwiłem się tak, że poszedłem zrobić trzech ostatnich bossów z podstawki no i teraz został darklurker, którego pokonałem(miałem wiadomość o zwycięstwie, ale jakimś ostatnim pośmiertnym odruchem mnie odpalił, FUCK) no i zgaduję, że się nie zaliczyło, a to była ostatnia kukła, więc zostało ewentualne farmienie z covenantem championów, ale jakoś z tych piesków koło Mcduffa średnio chcą wypadać. A tego syfu w śniegu nie da się ogarnąć speedrunem, więc nie tyle człowiek przegra z bossem, co z kretyńsko zaprojektowaną miejscówką(mam nadzieję, że bydlak odpowiedzialny za tą lokacje trafi do piekła dla deweloperów). Przydałby się jakiś pierścień niewidzialności, albo cokolwiek sprawi, że można to przejść bez psychicznego i fizycznego bólu. Jak macie jakieś pomysły, to mile widziane rady. Fajna piosenka w creditsach, patrzę kto jest reżyserem - niejaki Tanimura. Gdybym go, tylko miał na wyciągnięciu ręki... Lepiej żebyśmy się nigdy nie przecięli w ciemnej tokijskiej bramie. Pan Miyazaki, widnieje, tylko jako supervisor, i to widać i czuć. Tak nieco podsumowując, no nie dałbym tej grze więcej niż 5/10. Robi sporo dobrych ruchów: -teleporty od początku -wygląd bossów -4 pierścienie -klimatyczna majula i dragon shrine -od groma zawartości, podstawka to luźno z 70h, z tymi zjebanymi DLC pewnie zejdzie do 120. -gra nie przechodzi bez twojej wiedzy do new game plus, niby takie oczywiste, ale mieli z tym problem w trzech grach. -fantastyczne CGI wprowadzające do gry Niestety zawodzi w najważniejszych elementach jak: -walki z bossami(taniocha, recykling i brak pomysłów). Nienawidzę ich za to. -hitboxy to kryminał w tego rodzaju grze -lokacje, które służą, tylko temu, żeby wkurwić człowieka, zbyt ciężki dostęp do bossa i zaczynam sobie myśleć, że checkpoint zaraz przed mgłą, to nie jest zły pomysł. Po tym, co tutaj zobaczyłem i przeżyłem, nie potrafię tego więcej bronić. -walki z wieloma przeciwnikami na raz, które zaprzeczają całej idei tej serii. Jeżeli po walce zamiast satysfakcji, czujesz ulgę, to ewidentnie coś tutaj nie gra i ktoś nie do końca zrozumiał o co chodzi w grach. One mają dostarczać frajdy, dobry wyważony poziom trudności jest ok, ale gdy cienka granica zostanie przekroczona, to znaczy, że jesteś pizda, a nie dobry deweloper. Ogólnie ta gra mnie odrzuciła od soulsów, nie wspominając o ich klonach, a szkoda, bo czuję, że trójka może być najlepsza w serii, albo zaraz za demonsami. Będę potrzebował dłuższej przerwy jak się uporam z tymi dwoma opcjonalnymi w DK2, o ile tego nie rzucę w pizdu, bo wszystko ma swoje granice.
-
Bilans miała 33-42 winnerów do UE, to nie jest zły wynik, w innym wypadku odjechałaby na rowerze. Halep dla porównania miała 19-17.
-
Bardzo dobry mecz, Halapeno grała na swoim najwyższym poziomie, a mimo to i tak mecz na styku. Największe zaskoczenie, że tak dobrze serwowała.
-
Teraz o ćwiarę mecz z Halapeno. Ostatnio ją rozjebała, ale to były wyjątkowe warunki w zimnicy na wietrze podczas jesieni zamiast wiosny.
-
Nie jestem fanem przejmowania wieloletnich multiplatform, ale niestety takie są najnowsze trendy.
-
Polski Leon Zawodowiec.
-
Dwójka jeszcze lepsza.