-
Postów
5 673 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez SlimShady
-
Jakby jeszcze zbudowali coś od zera i pokazali zajebistość, to niech im będzie, ale przejmowanie gotowców, i to jeszcze np. kojarzonych z multiplatformami jest antykonsumenckie i chujowe po całości. Możliwe, że będzie growe serialowo/filmowe rozwarstwienie i walka na abonamenty, gdzie tych abonamentów musisz opłacać ileś tam. To ja już wolę klasyczne exy niż się pakować w stałe opłaty na kilku frontach.
-
Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
SlimShady odpowiedział(a) na Kmiot temat w Graczpospolita
Zauważyłem, że soulsowcy , zupełnie tak jakby mieli to w DNA. -
Nie wiem jak liściasty powiązał jedno z drugim, ale może forumowy wychodek jakim jest CW tak właśnie wpływa na umysły ludzi.
-
Już nie przesadzajcie, fabuła w TLoU, to nic wielkiego. Główną siłą jest tutaj relacja między postaciami i to jak zostało to odegrane. Trochę taki odpowiednik Mafii 3, aktorsko ścisły top, ale nic nie wypierdala z butów. Chyba, że gracie głównie w gry z pretekstową fabułą, typu "kosmici atakują i trzeba się bronić". No to tak, wtedy jest niesamowita.
-
Pchają się do gwiezdnych bajek, a jeszcze nic nie wiadomo o Avatarze, który był zapowiedziany dawno temu.
-
Czekam na patcha z akapitami.
-
Może za rok uda się się zdyskwalifikować całą drużynę.
-
Dla mnie wygląda nawet ok(statyczne kamery, mocny follow up do survival horrorów z 90-tych) oprócz tego, że ewidentnie klatkuje, no i nie widzę tutaj niczego, z czym nie poradziłyby sobie konsole ósmej generacji. Nie będzie z tego żadnego Silent Hilla(marketingowa podpinka, jak w przypadku gier soulsopodobnych), ale jak ktoś lubi symulatory chodzenia od bluberów, to tutaj będzie miał to samo, tylko w TPP.
-
Brus przewraca się w grobie.
-
Adaptality chyba w ogóle nie ruszałem. Raczej cała para w siłę, trochę życia, wytrzymałość(kondycja/stamina), trochę wigoru do udźwigu i minimalnie zręczność, ale to chyba strata dusz, bo z tego, co wiem trzeba się zdecydować między jednym, a drugim.
-
A co polecacie, żeby rozwijać przy klasycznym rycerzyku, bo leciałem w siłę, a nie wiem co jest optymalne żeby później nie kwiczeć przy ponoć hardkorowych dlc. Dodam, że nie uznaję magii, łuku, oraz przyzywania pomagierów. Jak sobie mogę uprzyjemnić grę? Trochę poza tematem: Lords of Fallen jest warte spróbowania, bo rozdają prawie za darmo?
-
RDR 2 ma lepszy brzuch, nie gadajcie.
-
DK2 mimo 60(Bloodborne 30) klatek jest w ch.uj ślimaczy i toporny, co w połączeniu z walką z wieloma przeciwnikami jednocześnie jest zabójcze dla frajdy z gry. Często nawet nie ma jak ich ominąć, bo biegną za tobą przez połowę mapy. Bloodborne jest szybki i nastawiony na atak/agresję, Sekiro pewnie jeszcze szybsze. To są trzy niby podobne IP, ale gra się w nie zupełnie inaczej(fajnie jakby Elder Ring nie był soulsami w przebraniu). DK2 porównałbym w tym momencie do Surge(tylko trudniejszy), od którego dema, czy triala się odbiłem. Czuję jakby to był produkt od kogoś innego, a nie od From. Coś gorszej jakości. Nawet nie jestem jakimś soulsowym akolitą, początek miałem z DK1, odbiłem się po żelaznym dziku, później wróciłem po jakimś czasie i jakoś szło nieco lepiej, ale nie mogę powiedzieć, że jakoś super uwielbiam te gry. Lubię poszczególne elementy(klimat, muzyka, dizajn, uczucie osamotnienia i ulgi z satysfakcją), poszczególne walki, doceniam bardziej momenty niż całokształt, bo te gry częściej mnie wkurwiają niż bawią, ale coś w sobie mają. Są jakąś tam odtrutką na Assasyny i inne Far Kraje. Dla mnie tutaj zawsze chodziło o walkę jeden na jeden, czy z wielkim przeciwnikiem, czy mniejszym, ale fajnie pomyślanym, ale jak kogoś pomysłem na bossa jest *3, *3, *6, no to, to jest projektowanie walk na poziomie Frostiego, a to dopiero początek, aż boję się co będzie później. Z tym światem to myślę, że każdy ma rację, DK1, to jest coś jak przekrój jednej całości, a DK2, to odrębne miejscówki i też mają prawo się podobać. Nie wszystko trzeba sprowadzać do odblokowania skrótów, tylko tak jak mówię, zrobienie tego na poziomie DK1 wymaga pewnego kunsztu.
-
Na obecną raczej nie znam, ale jak masz PS2 zainteresuj się The Nightmare Before Christmas: Oogie's Revenge i filmie, na którym bazuje gra, a zresztą też sam MediEvil czerpie z niego garściami.
- 744 odpowiedzi
-
- 1
-
Też zacząłem niedawno SOFS i mam wrażenie, że albo poziom trudności jest mocno podkręcony(Demonsy, DK1, Bloodobrone z dodatkami skończone solo), albo gra jest zwyczajnie zjebana. Być może chińczyki bez Pana Miyazakiego nie potrafią sobie wytrzeć dupy. Naprawdę wolno mi to idzie. Na pewno na plus teleporty do ognisk, ale to też pewnie kwestia tego, że miejscówki nie są ze sobą tak misternie i wielopoziomowo połączone jak w jedynce, bardziej są osobnymi poziomami, co też nie koniecznie musi być wadą. Majula bardzo klimatyczna i ogólnie pod względem artystycznym jest na czym zawiesić oko, choć nie zawsze. To co mnie najbardziej irytuje, to, to, że leczenie przedmiotami trwa wieczność, ciosy są jakby papierowe, w ogóle ich nie czuć no i tani poziom trudności(nie żeby to była nowość w serii, ale tutaj już od samego początku ewidentnie przeginają). Zasypywanie przeciwnikami jak w jakimś slaszerze, a umówmy się, w te gry nie da się grać w ten sposób(być może w Sekiro, ale nie grałem). Bossów to samo dotyczy, ilość zamiast jakości. Miałeś problem z dwoma? Teraz napierdalaj się z sześcioma naraz. Po tych ok. 30 h mam dosyć średnie wrażenia, w sumie mógłbym ją porzucić na pół roku i nie miałbym z tym problemu, ale nie chcę zaczynać trójki w wersji GOTY, bo wiem, że później nie będzie powrotu mimo, że tutaj jest 60 klatek, a tam 30.
-
Ona była w chuj najlepsza, taki growy komando foka.
-
Zostałeś przyłapany na kłamstwie, gdzie jest White Night przy którym wymiękłeś?
-
Najtrudniejsze są poboczne rzeczy w tych grach, minigierki itd, a w kolejnych częściach jest tego więcej.
-
Jeżeli jesteście zmęczeni jedzeniem, piciem i biciem domowników podczas Świąt Bożego Narodzenia, to jest właśnie temat dla was, żeby poszukać w zakamarkach pamięci tych growych początkowych momentów, które będą wypalone w waszym mózgu na zawsze. Przynajmniej dopóki nie dostaniecie demencji. Najlepszy prolog/początek w grach, który albo od razu rzuca w wir akcji, albo w inny sposób nakręca na dalszą przygodę. Może być sucha lista, a jeszcze lepiej z małym, lub większym opisem uważając, ŻEBY NIE SPOILEROWAĆ. 1. Max Payne - kameralnie, mocno, mrocznie. Tak wyglądało łamanie tabu blisko dwie dekady temu, i to bez silenia się na tanie kontrowersje. Po takim wstępie, wiesz, że nie będzie miękkiej gry, i oni też wiedzą, że już po nich idziesz 2. Mass Effect 2 – Jednocześnie koniec i początek, nie można lepiej zachęcić do dalszej gry. 3. The Last of Us - Jeden z najlepszych prologów ever, jeśli nawet a masz ciary na plecach, to znaczy, że prawdopodobnie masz do czynienia z wybitnym dziełem. 4. Uncharted 2 – Trochę oszustwo, bo tak naprawdę to nie jest prolog właściwy, ale ND tak było dumne z tego etapu, że chcieli się nim pochwalić dwa razy w grze i wykorzystać jako samouczek. Czy komuś to pasuje, czy nie, od tej chwili Uncharted stało się "prawdziwym" Uncharted, a inne gry chciały się do tego zbliżyć. 5.Tomb Raider 2013 - Świetny restart marki w nowym wydaniu i świetna geneza Lary. W końcu nabrała charakteru i jest bardziej naturalna. jeszcze nigdy nie było tak przyjemne. 6. Rise of Tomb Raider – , dlaczego nie? 7. Shadow of the Tomb Raider – Tym razem , kontynuacja dobrych tradycji nowej trylogii. 8.Uncharted 4 – Po zamulastym początku, a właściwie pierwszej połowie Uncharted 3 chcieli odpokutować i w jakimś tam zakresie się udało. 9. God of War 2 – synonim epickości, toż to PS 2.5. 10. God of War 3 – To samo, co w dwójce, tylko jeszcze lepiej I jeszcze mocniej. Niczym z PS 3.5, do dzisiaj robi wrażenie. 11. God of war Ascension – No i tutaj też jest potężnie, właściwie boss, który jest tak naprawdę , trochę jak w trójce, ale na większą skalę. 12. Castlevania Lords of Shadow 2 – Jest efektownie, troche vibe kolosów, szkoda, że cała gra jest mocno nierówna. 13.Ground Zeroes – Prolog idealny pod każdym względem, ciężkie tematy, ciężkie sceny, esencja MGS-a i wspaniała muzyka wśród zacinającego deszczu. 14. MGS V The Phantom Pain – To był właśnie stary MGS, a później trzeba było szukać pojedynczych przebłysków. Za pierwszym razem sztos, później trochę męczy, ale czasami bez mocnej reżyserii się nie obejdzie. 15. Silent Hill 2 - klimat, melancholia, tajemniczy list od , który jest dopiero początkiem odkrywania prawdy o samym sobie. Bonusowo: 16. Heavy Rain - Mycie zębów, w końcu mogłem poczuć jak to jest.
-
Powiem tak, mógłbym się bardziej rozpisać na temat tej gry, ale ona na to zbytnio nie zasługuje, więc nieco skrócę temat. Nie chciałem tego ogrywać, długo odwlekałem, bo spodziewałem się, że nie będę zadowolony no i w sumie tak jest choć poszczególne elementy dają radę. Kojarzę opinie o Inkwizycji, że sprawia wrażenie singlowej gry MMO offline, no i mam wrażenie, że Andromeda jest przedłużeniem tej wizji. Strasznie męcząca gra, która przez nudny, pusty, otwarty świat została jeszcze bardziej zajechana. Grafika/widoczki ok, walka i ten plecaczek są niezłe, przerywniki bardzo fajne(chyba CGI), a najlepsze są ostatnie misje lojalnościowe dla towarzyszy, które pokazują, że zamknięte, liniowe, dopracowane fragmenty robią lepszą robotę niż zapierdalanie po całej galaktyce wykonując najgorsze rodzaje misji pobocznych i przy okazji oglądając niezliczone animacje lądowania/startowania(całkiem ładne). Jeżeli grając w grę czuję się jakbym wykonywał pracę po pracy, tzn. że nie jest to dobry tytuł, ktoś spyta "to po co grałeś?" Ano choćby po to, żeby być gotowym przed niedawno pokazaną odsłoną, która ma być niby kontynuacją trylogii i właśnie andromedy, więc wypadałoby wiedzieć, co w trawie piszczy. Dla mnie w tym gatunku najbardziej liczy się fabuła, postaci, dialogi, wybory i tutaj też jest Androbieda. Postaci są nijakie, nudne i często irytujące, a wybory nie wywołują niczego i jeśli się nie mylę, to tak naprawdę niewiele wnoszą do samej gry. Na pewno sceny seksu/pocałunki zasługują na pochwałę, szczególnie z Corą, to chyba najlepsze w tym temacie, co widziałem w grach. Ponoć największy problem techniczny, to ściąganie/zakładanie ubrań(ostatnio ND się tym popisywało w TLoU2, i ośmieszyło się sceną seksu, a tutaj myślę, że można spokojnie wkleić grzybiarski znaczek jakości Fabularnie jedyny moment, w którym gra zbliża się do legendarnej trylogii, to właśnie wtedy kiedy podpina się do niej i okazuję się, I to tyle. To tylko świadczy jak ta gra jest beznamiętna i nie radzi sobie jako osobny twór mimo, że się niby odcięła i uciekła 600 lat później. Z Andromedowych rzeczy, w miarę ciekawy jest motyw z tymi całymi Mało wartościowej treści, jeśli dzisiaj się czeka na gry po kilka lat, to nie powinno się tego zostawiać na "kiedyś", to nie jest serial, że sobie obejrzysz za tydzień nowy odcinek. Nie dałbym tej grze więcej niż 5/10, no może 5.5, za ta lojalnościowe misje, tylko ile tego jest na 69 godzin biegania/jeżdżenia po chujowych miejscówkach i słuchania nieinteresujących dialogów. Wielkie mi odkrywanie nowej galaktyki, szczerze nie polecam, ta gra odbiera nie tylko chęci do grania, ale do życia w ogóle. Aż jestem zły na siebie, że troszkę liczyłem, że film o facecie w łódce zaraz się rozkręci. Niestety nie, nie rozkręcił się.
-
Podpinanie się pod soulsy było tu niepotrzebne i bezsensowne, no i mogliby zadbać o teleport do tych tzw. ognisk, bo dizajn niektórych miejscówek, to czyste zło(najgorsza była chyba Dathamira, o ile pamiętam). Ogólnie gra jest spoko jak na taki mix soulsów/sekiro, nowych tomb raiderów i uncharted, ale to jeszcze nie ten poziom. Sprzedaż była dobra, EA zobaczyło, że na singlu idzie zarobić, więc w sequelu powinno być tylko lepiej. Respawn jako nieliczni w EA mają papiery, żeby dostarczać fajne gry.
-
Bo każdy się jej boi.
-
Ratched jest ładny wizualnie, ale z treścią już nieco gorzej. Ta pielęgniarka mogłaby się równie dobrze nazywać Marzena i nie byłoby żadnej różnicy. Jeśli chodzi o Bates, to dla mnie bardzo dobry i mam wrażenie zapomniany/niedoceniony serial. Jako geneza spisuje się na medal, a co do matki, to pewnie celowe, taka sinusoida, od toksycznej miłości do nienawiści i na odwrót. Farmigę uwielbiam, głownie ona niesie wszystko na swoich barkach.
-
Trochę na siłę podciągnęli ten serial do oskarowego filmu, taki Bates Motel-Psychoza miał dużo więcej sensu.
-
Jakiś czas temu ściągnąłem za friko pierwszy odcinek Life is Strange 2, i teraz chciałbym wziąć cały sezon, i tutaj jest problem, bo pojawia mnie się komunikat: "Posiadasz już poniższe produkty powodujące konflikt z produktem, który próbujesz kupić." Próbowałem odnowy licencji i nie pomogło, a zgaduje, że nie mógłbym skopiować sejwa na pendrive'a i zagrać na innym koncie, bo pewnie są jakieś zabezpieczenia trofikowo-pirackie. Pytanie następujące, idzie ten problem jakoś obejść inaczej niż kupując zamiast całego sezonu odcinki 2-5?.