Niektóre ujęcia, to do dzisiaj fotorealizm. Z nowych IP najbardziej zmarnowany potencjał generacji i aż żal ściska, że pewnie nikt się już za to nie weźmie, bo wiele nie trzeba, żeby wprowadzić tę markę na salony.
Zajmujecie się nie tym, co istotne. Jeżeli spotkała ekipę z Jackson w teatrze, to chyba nie ma, co roztrząsać, kto kogo zabił, w jaki sposób, po prostu brali w tym udział, tak samo jak ta ósemka wilków w domku, mimo, że nie każdy zadawał ciosy.
Przecież ten Angry, to jest najzwyklejszy amerykański Janusz. MGSV jest najlepszy z serii, ale w poprzednie części oczywiście nie grał. Tyle na temat jego" rzetelności."
Miałem konkretnie na myśli samą walkę, jeśli jest zbyt fajna, to dlaczego mam mieć zerowe wyzwanie? Nie zapominaj, że dzisiejszy normal, to bardzo często odpowiednik poziomu easy. Jako jeden z nielicznych, to kojarzę, że REVII miał "prawdziwy" normal.
Jeżeli z kolei walka jest szrotem, w takim razie poziom trudności jest nieistotny, skupiam się na innych elementach.
A da się po ukończeniu głównego wątku i dotarciu do napisów, zabrać się później za wszystkie opcjonalne walki, które został przegapione, czy jednak coś bezpowrotnie przepada? Nie mówię o NG+, tylko o kontynuacji po ukończeniu gry.
Z tego, co mówili przed premierą gra powinna być zaprojektowana tak, żeby minimalistyczny HUD nie przeszkadzał. Zresztą już teraz to wygląda dobrze na tle innych gier.