No i ja też jestem po seansie Parasite. Dla mnie film roku. Wielopłaszczyznowa, metaforyczna fabuła, świetnie nakreślone postacie(ojciec najlepszy), cudowny montaż muzyki przez duże M z akcją dziejąca się na ekranie i genialne zakończenie. Ten film to idealna mieszanka dramy, suspensu i komedii. W jednym momencie się śmiejesz, żeby za chwilę się bać, a jeszcze później uronić łezkę. No po prostu znakomite kino o którym będziesz długo rozmyślał po seansie i jeden z najlepszych filmów Bonga. I tak jak pisali poprzednicy, na ten film najlepiej iść w ciemno. Mocne 9/10.