Jako, że zawsze czytam kilka książek na raz, to dopiero teraz skończyłem tego McBride'a. Ja nie wiem ze względu na co ten Ptak zrobił niby taką furorę. No chyba, że nie zrobił, a cały ten szum, to takie samo amerykańskie pierdolenie, jak i cała książka. Drugą połowę czytałem praktycznie na siłę. Aby do przodu, aby już poszło. Serio liczyłem na jakąś awanturniczą powieść, może na coś w pięknym stylu Twaina. Ale na tym się srodze przejechałem. Miał tam być i humor. Humor? Właśnie, śmiechu warte poczucie humoru. Uśmiechnąłem się, nie powiem, ze dwa razy szczerze, dziesiątki z politowaniem. Problemy poruszane? Bo jakby nie było amerykańska historia? Bo nie wiem, czarnuchy? Wielkie kontrowersje ponoć wzbudził. Czym? Takie problemy mają amerykanie dzisiaj? Nie polecam. Szkoda czasu.