No jest to lipa, nie ma to tamto. Ale szlemy są grane nie od wczoraj i zawsze był to poniekąd czynnik losowy. Inna sprawa, przyznam, że wkurwiło mnie niemiłosiernie to przesunięcie z agniechą. Pierwszego dnia zjadłaby tę Śmietanę Pierogową bez popity, z zamkniętymi pachwinami, a tu chuj, wybiją cię z meczu, graj kiedy indziej, itp. itd. Tenis akurat ma to do siebie, że bardzo często playerowi albo leży, albo nie leży. Dziś już nie leżało i pizda, do domu. Oczywiście, można mówić, że pogoda i czas i wszystko są takie same dla obu, no ale jednak...
Tak w ogóle, to pomyślałem sobie, że mogliby wprowadzić coś takiego - jeśli mecz jest przerwany i przesunięty na inny dzień - to tego dnia gra się ponownie do dwóch wygranych, w przypadku kobiet. I już. Wypoczęły, zdążyły sie rozkmnić nawzajem, poczarowały, to niech obie mają te same szanse od nowa. Gdyby isia wjechała od przerwanego stanu w takiej formie, w jakiej został przerwany mecz, to trwałoby to pół godziny maks.