Wiele pisze się w temacie odejścia HIVa o tym, że fakt "żałoby" po jego odejściu podyktowany jest nawykiem, swego rodzaju przyzwyczajeniem jakie mieli czytelnicy PSX Extreme względem jego osoby. Różne opinie i przemyślenia zostały już w tym topicu powiedziane i nie chcę powtarzać tego co zostało już uwidocznione. Jednak z mojej perspektywy smutek po odejściu wyżej wymienionego redaktora związany jest z wysokim poziomem dziennikarstwa branżowego jaki prezentował. Można by rzec, że HIV pisał "z jajem". Umiejętnie splatał błyskotliwe spostrzeżenia na temat gier z innymi dziedzinami życia na bazie porównań, serwował inteligentne żarty w odpowiednich momentach, jednocześnie subtelnie je ważąc. W recenzjach HIVa można było wyczuć "iskrę". O tej właśnie "iskrze" wspomniał Ściera na swoim blogu pisząc o Kosie. Nowe twarze, które zasiliły szeregi Zgredów nie prezentują w mojej ocenie aż tak wysokiego poziomu jaki prezentował HIV. Dlatego właśnie smutek po odejściu "Pierdzącego Oszołoma" jest tak głęboko poruszany. Nikt z nowych póki co nie zaprezentował owej "iskry" i nie pokazał się jako godny następca HIVa. Nie twierdzę broń boże, że osoby tworzące PSX Extreme w tej chwili są złymi redaktorami. Mówię tylko że w większości przypadków brakuje w ich dziennikarstwie tego "czegoś". To "coś" pokazywał na kartach czasopisma HIV, Koso (którego sytuacja w magazynie też uległa zmianie, a Ściera jeszcze się na jego temat nie wypowiedział żeby wyjaśnić sytuację) i Myszaq. Zawsze na teksty tych redaktorów zwracałem szczególną uwagę, gdy przy tekstach innych zdarzało mi się ziewnąć. Być może HIV, Koso i Myszaq nie widzą jak dobrzy są i ile znaczą dla PSX Extreme, być może powinni zostać bardziej docenieni przez redaktora naczelnego.