Juz tyle godzin na stukałem, ze przydałoby sie coś napisać. Tym bardziej, ze to mój pierwszy kontak z gra. W oryginał nigdy nie grałem(w tedy tylko Tekken sie liczył - czasy Kapuchy TJG). Nie brało sie pod uwagę innych gier.
Tym sposobem, po prostu od nowa sie zakochałem w giereczki. Master Piece IMO. Sa male archaizmy, ale kompletnie nie zwracam na nie uwagi. Giera daje ogrom frajdy z eksploracji, poszukiwań kolejnych kolosów, a co najważniejsze z walki, która składa sie na kilka etapów: 1) najpierw trzeba rozgryźć przeciwnika i jego ataki; 2) znaleźć sposób żeby go powalić, bądź wdrapać na niego; 3) to juz sama walka balansując na krawędzi grzbietu wielkoluda. Chyba nie musze przypominać, ze jezeli cos spi,erdolimy w ostatnim punkcie to cała zabawę zaczynamy od nowa Mało tego... każdy pojedynczy kolos zapiera dech w piersi poprzez wykonanie (design), nietuzinkowość, ataki, areny walki dostosowane do ich natury - no magia sama w sobie.
Jako osoba nie mająca kontaktu z tym dziełem nigdy wcześniej wystawę jej wysoką ocenę +9/10 mimo iz jej jeszcze nie skończyłem, co mnie bardzo cieszy, bo jeszcze mam kilku K O L O S Ó W do ubicia, a nie chce żeby to sie juz skończyło. Co ja gadam... gra daje tyle satysfakcji, frajdy, ze zaraz po ukonczeniu zasiadam z wielką przyjemnością do wszystkich time ataków. Czuje sie, jakbym grał w jakiegoś nowego MGS killera, a przynajmniej walki takie tutaj satysfakcjonujące sa.
P.S Przydałby sie jakiś steelbook na półeczkę