A Plague Tale: Innocence - tego mi było trzeba - soczysta przygoda, która nabiera rozpędu z każdym kolejnym rozdziałem. Wręcz nie mogłem sie oderwać od telewizora, póki nie ujrzałem napisów końcowych tejże tajemniczej wędrówki. To jest ta moja niespodzianka roku, która mnie zafascynowała. Świetna mroczna przygoda przeplatana drobnymi łamigłówkami, walką oraz pięknymi widokami podczas eksplorowania świata. W słuchawkach rozbrzmiewa ponura nuta, która nadaje klimatu powagi i niepokoju.
Mechanika gry głownie sprowadza sie do strzelania z procy, wykorzystując rożne typy amunicji. Zależnie od sytuacji. Czy to przy rozwiazywaniu puzzli, odwróceniu uwagi wroga, odpędzeniu chmary szczurów, czy może walki, po cichu. Główne skrzypce gra tutaj wieź miedzy rodzeństwem, którzy nie spędzali ze sobą za wiele czasu. Dopiero w obliczu plagi rodzeństwo buduje wieź na nowo, stajać na przeciw niebezpieczeństwu. Jestem pod wielkim ważeniem klimatu, jaki włożono w tą produkcje. No perełka imo
Gdybym mógł cofnąć czas to bym to rozegrał inaczej i nabył już w dniu premiery 8-/10.
P.S
Nie da sie nie wspomnieć o podobieństwie do "TLoU".
P.SS Szkoda, ze nie ma NG+.