W sumie tez miałem opisać wrażenia z seansu, ale teraz podpisze sie pod twoim postem.
IMO cała ekipa zagrała idealnie.
Christian Bale(Ken Miles) - pozwolę sobie zacytować słowa, "On nie zagrał, on był tym kierowcą". Świetna postać z charyzmą, śmiesznym angolskim akcentem, wspaniały ojciec i maż, inżynier który próbuje utrzymać rodzinę. Można by rzec, że całe Le Mans K.Miles niesie na swoich barkach, bo jako jedyny czuje maszynę która zbudował i zna jej możliwości. Pewnie gdyby nie on nigdy by nie doszli do zwycięstwa.
Matt Damon (Caroll Shelby) - schodzi na drugi plan, ale to wcale nie ujmuje mu roli. Po prostu zajmuje sie projektem, który go przytłacza, bo za wiele sam nie może, a krawaciarze tylko go cisną. Mimo to udaje mu się osiągnąć cel. Oczywiście z wielka pomocą Kena. W cały projekt zainwestowane są wielkie pieniądze, wiec Shelby robi co może, żeby nie stracić tej swojej szansy, co odbija sie na Milesie. Shelby jest jedynym kierowcą który rozumie o co toczy sie gra , a zarazem łącznikiem z zarządem Forda, gdzie każdy liże du.pe szefowi. Jak powiedział: "Ciężko jest wygrać wyścig z taką dodatkową wagą(mowa o tych wszystkich krawaciarzach).
Tracy Letts (Henry Ford ll) - równie świetna rola. Gość może mało występuje w filmie, ale jego grymasy, czy słowa zwalają z nóg. Wystarczy sobie przypomnieć kilka scen np. ta w GT-40
Także podsumowując, rewelacyjny scenariusz z b.dobrze dobranymi rolami głównymi, przemyślanymi dialogami, mistrzowskimi pojedynkami. No i przede wszystkim Ford GT-40. Kto sie nim nie rozbijał w Gran Turismo? 10/10