Mnie porwało " Everybody's gone to the rapture". Odświeżyłem sobie, po kilku latach i w końcu skończyłem. Wszystko przez powolne frustrujące poruszanie sie, ktore często odbiera radość płynąca z gry. Ale ja nie o tym, a o uroku doliny Yaughton. Pokazuje ona, jaki wpływ ma na ludzi to "cos" czego nie znają, nie rozumieją, a czego sie obawiają. Jak to ich zmienia i posuwa do rzeczy, których nigdy by sie nie odważyli zrobić. Dosyć ciekawe doświadczenia oglądając te wszystkie konflikty, miedzy mieszkańcami objętych kwarantanna. Ludzie próbujący sie ratować, za wszelka cenę. Uciec, ale dokąd? Zakończenie nie daje wiele satysfakcji. Za dość oryginalną, porywającą przygodę dam 7/10. Nieźle.