Kiedy ja dostałem swojego szaraczka pod choinkę w komplecie byla święta trójca: MediEvil, Rollcage i Tekken 3.
W Tekken'a sie grało, jak przyszli znajomi i czasem zeby sie pouczyć, ale parcia nie bylo. Rollcage to samo, od wyścigu do wyścigu.
ALE MediEvil to byla inna bajka. Pierwsza moja gra nastawiona na przygodę dla pojedynczego gracza. Dodam, ze memorki nie posiadałem jeszcze w tedy i gry sie praktycznie dniami nie wyłączało. No a ile bylo takich sytuacji, ze ojciec widział włączony sprzęt i z miejsca wyłączał bez słowa. Gre praktycznie znało sie na wylot, a przynajmniej jej początek. Dalej robiło sie łatwiej, ponieważ twórcy dali nam możliwość wyboru etapów od którego możemy zacząć nasza dalszą przygodę, co otwierało nam drogę do innej części wyspy. Nawet bez memorki można było poznać większa cześć wyspy udając sie za każdym razem w innym kierunku.
Choć nie wiem czego możemy sie spodziewać, po odświeżeniu jednego z moich ulubionych bohaterów z ery PSX'a to i tak sentyment podpowiada mi, by lecieć do sklepu w dniu premiery - i tak tez pewnie zrobię, bez względu na zmiany w mechanice, graficie.