Po tych kilkunastu latach, postanowiłem sobie odświeżyć "Matrix'y" - tym razem z żona, która nigdy filmu na oczy nie widziała. Nie jej gatunek(tylko dramaty, thrillery i horrory). Nie będę ukrywał, ze to mój ulubiony kawałek kina z dzieciństwa. Wciąż bardzo szanuje, ale juz niestety podchodzi pod bajkę dla dorosłych. Chodź walki efektowne (jak na tamte czasy) to przyznam, ze usypiałem, przyzwyczajony do dzisiejszych standardów. Scenariusz oryginalny, chyba dopiero teraz w pełni zrozumiałem(mowa o anomaliach). Za to muzyka to delicje dla ucha. Dobrze, ze mam gdzieś nówkę płytkę z całym audio, którą zaraz sobie zapuszczę. Ahh te sentymenty..