Wiesiek 1, 2 zaliczony, wiec sobie myślę, ze trochę doświadczenia w rpg'ach wpadło. Co z tym zrobić... i wypadło na Bloodborne
Grubo rok, po premierze, a ja własnie teraz wziąłem sie, za ogrywanie tego jakże brutalnego cuda. Piękna gra! Nawet nie wiem kiedy, zleciało mi 7h w samym Yharnam. Pierwsze godziny pękły na spięcie pośladów i wyuczenie sie mechaniki gry, opanowanie oręża, ataków przeciwników, rozpoznanie w terenie. Następnie potem, pozbawienie jednym duszkiem życia całego Yharnam i udanie sie do snu na mały upgrade.. Tutaj przyznam sie, ze wykorzystałem sztuczkę z czaszka, która pozwoliła mi na ulepszenie postaci, bez konieczności walki z bossem. Ta oczywiście nastąpi, zaraz po przebudzeniu sie Nic dziwnego, ze giera zebrała takie noty, jak jej repleyability nie ma końca. Nawet, jak wszystko mi idzie zgodnie z planem to mam ochotę wrócić sie i wybić wszystkich, co do joty, raz jeszcze, tak po prostu. Przy początku trochę mnie to przytłoczyło, ale teraz kiedy, cos tam juz ugryzłem z tortu, nie popuszczę w majty. Jak pomyśle, ze mam gierkę w limitowanej edycji to robi mi sie mokro.