obecność jest Dobra, i tylko dobra. nic ponad to.
oglądałem z żonka, która to niczego sie nie boi, poza szara polną myszą. po seansie doszliśmy do wniosku, ze nie warto było iść do kina. taka nasza opinia.
razem stwierdziliśmy, ze najmocniejsze, co do tej pory razem widzieliśmy w kinematografii była Mama, a dokładniej dzieci, które zostały przez nią zmienione podczas pobytu z nią w opuszczonym domu. dzieci te były na tyle upiorne, ze wywierały u nas gęsia skórkę na widok w jaki sie poruszają, rozmawiają, czy wydaja rożnego rodzaju dźwięki. skrzywienie tych dzieci bolało nas najbardziej. nie żadne efekty specjalne, a same dzieci.