Pora na małe odświeżenie platynek i calaczków od ostatniego czasu:
Dead Space - na dzień dobry jeden z największych sztosów tego roku. Bawiłem się świetnie, bardzo udany remake zrobiony z napracowankiem i dbałością o źródłowy materiał (chociaż trochę rzeczy zmienili nie tak jakbym chciał, ale to tylko detal). Wciąż potrafi wystraszyć, klimat zaszczucia genialny no i ten instant loading, coś pięknego. Sama platyna wymaga ukończenia gry na najwyższym poziomie oraz bez umierania (można to połączyć, ale nie polecam). Moje pierwsze przejście zrobiłem na najwyższym + tylko pistolet plazmowy, a potem kolejne przejścia to już zabawa na niższych poziomach trudności, zbieranie znajdziek, itd. Wszystko działa jak należy, żadnych problemów. Aż dziwne, że na pudełku widnieje logo EA... Polecam każdemu bo gierka kosmos i trzymam kciuki, żeby wzięli się za części 2 i 3, tylko bez tego zbędnego coopa i multika rzecz jasna. Platyna 5/10.
Resident Evil - oczywiście wersja z PS4. Powrót do króla horrorków z czasów PSX'a, tyle że w tym nowym wydaniu. Podchodziłem dość sceptycznie, bo bałem się że będzie wiało paździerzem, ale nic bardziej mylnego. Gra jest świetnie dopracowana pod obecne standardy, zarówno graficznie jak i sterowanie. Wiadomo, nie ma co tutaj oczekiwać rewolucji, ale na szczęście poruszanie się postaciami nie sprawia problemów. Platyna wymaga wielokrotnego ukończenia gry, co w sumie jest normą w RE. Za każde kolejne ukończenie z danymi wymogami (poniżej danego czasu, z samym nożem, itd.) otrzymujemy później bonusy w postaci broni czy nieskończonej ammo. Chyba najwięcej problemów sprawiło mi przejście z niewidzialnymi przeciwnikami, ale też nie do tego stopnia żeby jakoś specjalnie psioczyć. Trzeba też uważać na pomijalne dzbanki i ocalenie wszystkich. Po jakimś czasie znamy wszystko na pamięć i latamy wręcz automatycznie. Z mojej strony Platyna 6/10, ale spokojnie można odjąć oczko, a nawet dwa jak się jest weteranem serii.
Far Cry New Dawn - kupiłem płytkę za 30zł kiedyś to wypadałoby ograć. Co tu dużo pisać, grałeś w jednego FC to grałeś we wszystkie. O dziwo gra nie jest aż tak krótka jak myślałem, że będzie. Wprowadzono również sporo mechanik. które pojawiły się potem w FC6, jak chociażby zbieranie materiałów, rozwój bazy, itd. Za tę cenę jak najbardziej pozycja znośna, jednak model strzelania i poruszania się samochodami trąci mocno myszką, więc to trochę taki powrót do przeszłości (chociaż ludzie wciąż męczą FC2 na PS3, więc o czym ja tu gadam). Najgorzej wypada fabuła z tymi bliźniaczkami, nie dało się tego słuchać, skipowałem wszelkie możliwe przerywniki bo by mi zęby wypadły. Platyna 2/10,
Shenmue I & II - pierwszy raz Shenmue ogrywałem na Dreamcaście, co było dawno temu... Gra wtedy zwaliła mnie z nóg i człowiek myślał, że to jest to, nic lepszego nie da się już wymyślić. Grafika jak życie, możliwość grzebania w szafkach, podnoszenie przedmiotów, te mega klimatyczne miasteczko + port, automaty, upływający czas, itd. Grając w te remastery byłem bardzo zadowolony i miejscami czułem się jak wtedy, szczególnie że wszystko i tak zapomniałem. Wiadomo, że od strony audio-video dostajemy lekko podbity port, ale ma to swój urok. Można nawet włączyć japoński dub, co mocno zalecam. Słychać jednak, że dialogi nie zostały w żaden sposób odświeżone, są bardzo niskiej jakości, do tego stopnia że miejscami brzmi to aż śmiesznie. Pierwszą część można przejść poznając jeden cios (dolne uderzenie nogą czy jakoś tak), które jest mega op. Druga część wprowadziła już nieco większe tereny, a szczególnie las pod koniec gry, w którym można zasnąć, kto grał ten wie. Trzeba uważać, bo gierki mają sporo pomijalnych pucharków, wiec albo lecicie z poradnikiem, albo nastawcie się na powtarzanie gierki, bo nie ma szans zrobić wszystkiego w ciemno za pierwszym podejściem. Nie miałem okazji jeszcze ograć Shenmue III, chociaż pudełko + season passa mam już zakupionego, to kiedyś w końcu przyjdzie pora. Platyny to 3/10, ale trzeba uważać na pomijalne pucharki, których jest sporo.
Narcos: Rise of the Cartels - xcom w świecie Narcosa? Czemu nie, ale nie oczekujcie takiego poziomu złożoności i rozwoju jak u kosmitów. Tutaj mamy w miarę prostą gierkę, z kilkoma mapami na krzyż, gdzie gramy po stronie policji i karteli (po prostu zaczyna się od drugiej strony z nieco innym zadaniem głównym). Do tego kilka rodzajów naszych żołdaków, których możemy ulepszać i dokupywać im perki (a raczej losować). Nie jest to żaden szał, ale w tej cenie też nie ma co wymagać za dużo. Platyna prostolinijna, czyli ukończyć grę po obu stronach, rozwinąć naszych żołnierzy, jakieś tam zabicia z danego typu broni i inne pierdołki. Tak jak mówię, na kilka wieczorów i fajrant. Platyna 4/10, głównie z powodu początku gdzie nie mamy rozwiniętych typów i można łatwo dostać po dupie jak wybiegniemy na pałę.
Borderlands 3 + DLC - przyszła pora na flagowy produkt Gearboxa. Ogrywałem wersję PS5 ze wszystkimi DLC. Gra pięknie hulała w 120 fpsach, a cała otoczka cell-shadingowa idealnie do tego pasuje. Jest tutaj grania na wiele godzin, trzeba zrobić praktycznie wszystko, czyli zadania główne + poboczne, odwiedzić każdy zakątek mapy, itd. Na szczęście nie trzeba robić challenge'y, które były zmorą w poprzednich częściach, co jest mega ułatwieniem i oby już nigdy nie wrócili do tego chorego pomysłu. Mapy z DLC również duże i jest sporo do roboty, więc warto zainwestować w wersję z dodatkami. Aczkolwiek te ostatnie małe dlc (chyba z Season Passa 2?), to już ewidentne odcinanie kuponów, szczególnie ten tryb ala Battleroyal, tragedia. Jak tylko widzę dlc z arenami do Borderów to dostaję palpitacji i mam jeszcze ptsd po dodatku Moxi do pierwszej części. Platyna + dlc to 4/10, nie ma nic trudnego, ale jednak jest sporo grania i biegania tam i z powrotem. Na szczęście na PS5 wszystko szybciutko się ładuje, więc nie jest to aż tak bolesne, acz loadingi wciąż straszą.
Doom Eternal - wróciłem sobie do wersji PS5, bo nie mogłem przecież nie zagrać w najlepszą strzelankę i to w dodatku w 120 fpsach. Tak jak poprzednio, bawiłem się wybornie. Flow tej gry jest nie do zdarcia i krojenie demonów daje takie pokłady frajdy, jakich żaden shooter w ostatnich latach mi nie dał. Do tego gra prezentuje się całkiem przyzwoicie w tych 120 klatkach, ale trzeba być wyrozumiałym, że cięcia w wielu miejscach musiały być zrobione (głównie tekstury otoczenia i nawet przeciwników dostały po dupie). Nie zmienia to faktu, że wrócić do Dooma to była sama przyjemność, tym bardziej że to już pewnie ostatni Doom na konsole Sony, więc trzeba się było nim nacieszyć. Trofea bez zmian, czyli ukończenie gry wszystkie znajdźki, potem w tym trybie z życiami no i dlc. Dodatki są znacznie trudniejsze od podstawki, dochodzą nowi przeciwnicy (marauder w pancerzu...), a fale zdają się trwać znacznie dłużej. Możemy nawet odpalić kolejne, jeśli chcemy zdobyć wszystkie nagrody. Platyna + dlc 6/10, dla ludzi niewprawionych w strzelanki na padzie można nawet dodać oczko lub dwa, bo nawet na najprostszym poziomie w dlc można dostać bęcki, a co dopiero na wyższych. Osobiście gram zawsze na tym Ultra Violence i dla mnie było idealnie. Nie czułem, że jest jakoś łatwo, ale popełnianie błędów przeważnie kosztowało cały pasek zdrowia, albo nawet życie.
Doom - klasyczny Doom, który ma mega trudną platynę, głównie za sprawą trofeum ukończenia całej gry w coopie na Nightmare. Na szczęście miałem kompana, który ogarniał i graliśmy u mnie (online zresztą nie da się, a w share play z tymi lagami nie było mowy). Najgorszy był jeden z ostatnich etapów, gdzie trzeba było się wręcz wyuczyć ścieżki na pamięć, a o i to nie pomagało często. Przez ten pucharek, platyna to 9/10, albo nawet 10/10. Jak nie macie z kim grać to radziłbym odpuścić. Niby ludzie robią to solo, ale jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić. Dwójkę tez kiedyś uderzymy, ale stwierdziliśmy że póki co długa przerwa od Dooma, bo nerwów poszło sporo.
Lego 2k Drive - bardzo duże zaskoczenie. Myślałem, że to będzie kolejna popierdółka do odcinania kuponów od marki, a okazało się że dostaliśmy Forze Horizon w klockowym świecie, do tego ze świetną grafiką! Gra naprawdę daje mega pokłady frajdy już od samego początku, a rozwalanie całego otoczenia i słuchania rozpadających się klocków w głośnikach bywało wręcz uzależniające. Mamy 4 duże otwarte mapy, dużo znajdziek, masa części do tworzenia własnych pojazdów, ciągle coś odkrywamy, no jest tego sporo. W grze jest również sklepik, ale możemy w nim kupować za walutę, którą zbieramy w grze, ceny jednak mocno odstraszają (z wiadomego powodu...), więc zalecałbym rozwagę przy wydawaniu, bo zarabiamy bardzo mało, a ceny są z kosmosu. Jednak sklepik nie jest do niczego potrzebny, jako że każdy pojazd możemy ulepszać i modyfikować wg własnego uznania. Platyna byłaby w miarę prosta, gdyby nie jedno trofeum, w którym musimy przejechać 6000 mil (tak, mil). Po ukończeniu dosłownie wszystkiego, miałem lekko ponad 2000, więc cała reszta to farma. Na szczęście można zostawić łódkę, żeby kręciła się w kółko i w miarę szybko to wpada. Do tego mamy jeszcze zrobienie wyzwań na złoto, a wyniki w niektórych (głównie drift) są tak wyśrubowane, że nie wiem jak dziecko ma sobie dać z nimi rady, kiedy ja się męczyłem, ale może to poprawili od ostatniego czasu jak grałem. Platyna 5/10, ale trzeba się nastawić na mega grind kilometrów i kilka tych wyzwań, które potrafią dać w kość.
F1 Manager 22 - jako fan F1 nie mogłem odpuścić pierwszego menadżera na konsole. Gra stworzona przez studio Frontier (Elite Dangerous), ale niestety z wieloma bugami i bardzo szybko zakończonym supportem (bo przecież trzeba klepać kolejną część, która nie różni się niczym...). Co by nie było, sama gra i liczba dostępnych funkcji potrafi przytłoczyć na początku. Możemy tutaj zmieniać dosłownie wszystko, od zarządzania zespołem, zmiany członków, kierowców, ustalanie kontraktów, modyfikacje bolidów, zamawianie części, prędkość vs jakość wyrobu, no jest tego masa i nikt nie powinien narzekać na małą zawartość. Nie mówię już o takich oczywistościach jak same bolidy czy tory. Podczas wyścigu zarządzamy naszymi kierowcami, zwiększamy lub zmniejszamy im tempo, wybór mieszanki paliwa, a do tego można całość oglądać niczym relacja w TV. Trofea są banalnie proste (stety lub niestety jak kto woli) i można je zrobić w przeciągu jednego sezonu jak się wie co się robi. Wolałbym jednak trochę bardziej wymagające, bo platyna obecnie to 2/10.
Na razie tyle, ale widzę, że mam jeszcze sporo platyn od tamtego czasu, to może w najbliższym czasie skrobnę coś znowu