Skocz do zawartości

Patricko

Użytkownicy
  • Postów

    4 222
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Patricko

  1. Patricko

    Platinum Club

    Znów mnie natchnęło na małe podsumowanko, także lecimy Uprzedzam, że będzie bardzo Star Warsowo, bo miałem zajawkę na zrobienie większości gier w tym uniwersum, łącznie z tymi z PS2. LEGO Star Wars: The Skywalker Saga - mega zaskoczenie i mega przyjemna gra. Wiele osób narzeka na otwarte mapy, ale mi w ogóle nie przeszkadzały. Zgadzam się jednak, że etapy poświęcone stricte filmom mogłyby być dłuższe (5 etapów na film). Mimo wszystko jest to mega przyjemna gra na długie godziny, bo roboty trochę jest. Trzeba zebrać praktycznie wszystko co tylko można zebrać jeśli myślimy o platynie. Nowa kamera idealnie się sprawdza w klockach Lego, także liczę, że już zostaną przy tym rozwiązaniu. Poza tym otrzymujemy klasyczny już klockowy humor, który bawi i małych i dużych. Jeśli jeszcze ktoś nie grał to naprawdę warto nadrobić, świetny i kompletny tytuł (co dzisiaj jest już rzadkością). Sama platyna jest bardzo prosta, dałem jej 2/10, ale mimo wszystko czasochłonna. Star Wars Jedi: Fallen Order - dopiero teraz zmierzyłem się z tym tytułem i żałuję, że tak długo go odkładałem. Kolejna świetna gra w świecie SW, tym razem już nieco poważniej niż tytuł powyżej. Sekirowe naleciałości jak najbardziej tutaj pasują, jednak było kilka rzeczy, które zrobiłbym inaczej. Przede wszystkim skille, które "kupujemy" w większości przypadków były tragiczne i robiły za zapchaj dziury. Elementy kosmetyczne, szczególnie miecza, to jakieś nieporozumienie, bo w trakcie gry w ogóle tego nie widać, a też kto na to zwraca uwagę. No i świecąca pałka zamiast miecza, ale to już było wiele razy wspominane, więc nie będę męczył buły. Z plusów to oczywiście mapy, piękne, szczegółowe, klimatyczne, szkoda tylko że jest ich tak mało. Liczę, że w kolejnym tytule dostaniemy już znacznie więcej. W przypadku platyny klasycznie, przejść wszystko, znaleźć wszystko, zabić na kilka różnych sposobów, nic nadzwyczajnego. Dla weteranów tego stylu gry, platyna to takie 4/10. Star Wars: Squadrons - od początku wiedziałem, że platyna tutaj to nie przelewki, głównie za sprawą wymierającego trybu multi, a to z nim jest związana większość pucharków. Sama gra bardzo spoko, latanie zostało wykonane pieczołowicie, wnętrza statków potrafią przykuć oko, ale trzeba pamiętać, że gierka była robiona z myślą o VR, więc graficznie szału nie ma. Do platyny musimy przejść singla na najwyższym poziomie trudności Ace, co zalecam zrobić od razu, bo i tak będziecie się uczyć wszystkiego w trakcie. Początek gry jest najtrudniejszy, bo nie mamy umiejętności rozkazywania naszej ekipie, a to jest kluczowe przy tym poziomie. Ogólnie większość etapów to było oddalanie się, zaznaczenie co mają rozwalić i kąsać z daleka. Najgorszy jest jednak multik, na mecz czekałem regularnie od 5 do 10 minut w trybie Team Deathmatch, a musimy tam rozwalić 1000 graczy. Na mecz, przy dobrych lotach uda się zrobić około 10-15 zestrzeleń, więc matematykę zostawiam Wam. Najgorsze są jednak noł-lajfy, które grają w to chyba non-stop i po prostu czyszczą całą mapę niczym na cheatach, nie da się ich ubić, a oni ubijają nas w kilka sekund. Ale to jeszcze nie wszystko, bo drugi wymagany tryb to Fleet Battles i tutaj jest już całkowita pustynia. Jedynie po godzinie 18:00 uda się znaleźć kilka meczów, ale to też swoje trzeba odczekać. Jeśli ktoś myśli o robieniu platyny, to warto poszukiwać ekipy, bo serwery są tak puste, że bez problemu na siebie traficie. Ja latałem po discordach klanów, które regularnie grają i co jakiś czas organizują mecze dla randomów w tym trybie. Tylko i wyłącznie dzięki temu udało mi się to wbić. Platyna, ze względu na nieżywe już community to obecnie 8/10, a z każdym dniem będzie coraz gorzej. Star Wars: Jedi Starfighter - zaczynamy starocie, na pierwszy ogień poszedł Jedi Starfighter. Gierka zestarzała się okrutnie, ale też nie ma się co dziwić. Co prawda nie ma tutaj platyny, ale zrobienie 100% wymaga sporo zaangażowania i kompana, który nam pomoże w trybie split-screen. Sama gra to latanie stateczkiem i walenie do wszystkiego co się rusza. Mamy tragiczną misję eskortową, gdzie w trybie split-screen trzeba co do milisekundy znać miejsca respawnu przeciwników, bo inaczej rozwalą statek, który eskortujemy. Era PS2 jest tutaj mocno odczuwalna, ale mimo wszystko nie uważam tego za stracony czas, dobrze jest czasami wrócić, a nie latało się nawet tak tragicznie. Zrobienie 100% to 7/10, a bardzo dużo zależy od skilla Wasszego kompana do split-screenu. Star Wars Jedi Knight II: Jedi Outcast oraz Star Wars Jedi Knight: Jedi Academy - dwie wspaniałe gry, które wspominam z łezką w oku. Nigdy nie zapomnę, gdy pierwszy raz odpaliłem je na PC i nie mogłem uwierzyć, że można zrobić taką grę w świecie SW. Powiem szczerze, że nawet dzisiaj niektóre etapy potrafiły zrobić wrażenie, a i fabularnie trzymało się to kupy. Niestety sterowanie na padzie jest trochę męczące, ale da się to przeżyć. Brak auto-aimu powoduje, że nawet na najłatwiejszym poziomie trudności można dostać ostro po dupie. Za to same walki na miecze to już cymesik i walczy się świetnie. W przypadku Jedi Outcast można użyć cheatów i sobie nieco pomóc z platyną, dzięki czemu jest bardzo prosta, jednak przy Jedi Academy nie ma już tego udogodnienia i trzeba się męczyć. Do tego tryb multi, jak można się domyślić, jest całkowicie martwy, ale wystarczą 3 osoby, żeby wszystko zrobić w przeciągu 15 minut, także to nie problem. Co by nie było, był to świetny powrót do przeszłości i bawiłem się wybornie (poza momentów, gdy szlag mnie trafiał z celowaniem). Platyna w Jedi Outcast to takie 5/10, za sprawą cheatów, zaś Jedi Academy to już 6/10. Star Wars: Bounty Hunter - póki co jedyna gra z Jango Fettem, która naprawdę daje radę. Bardzo fajna mechanika łapania przeciwników, gdzie możemy ich schwytać żywych lub martwych. Do 100% musicie jednak łapać wszystkich żywych, co czasami jest uporczywe, bo łatwo kogoś przez przypadek zabić, a wtedy trzeba powtarzać cały etap od początku. Budowa poziomów jak na tamte czasy naprawdę robi wrażenie, spore, wielopoziomowe z wieloma zakamarkami. Obsługa pada była spoko, pewnie temu, że gierka była robiona pod PS2. Poza tym trzeba znaleźć wszystkie sekrety i przejść grę. Nie ma tu nic trudnego, ale gra potrafi zirytować, gdy przeciwnik, którego musimy złapać sam się zabije (a zdarza się to bardzo często), albo pominiemy jakiś sekret, wtedy cały etap trzeba powtarzać, a niektóre bywały naprawdę długie. 100% to 5/10, ale ze sporą ilością frustrujących momentów, które są po prostu losowe. Star Wars Episode I: Racer - pierwszy raz grałem w to na Nintendo 64 i do dziś pamiętam, że była to mega zajebista gra. Odpalając ją teraz utwierdziłem się tylko w tym przekonaniu. Świetne trasy, dobre sterowanie, sporo ścigaczy do wyboru, ulepszanie za pomocą nowych części lub ze złomowiska, uważanie, żeby nie przegrzać silników, no naprawdę giga gierka. Niestety jest bardzo krótka, bo można ją ukończyć w dosłownie kilka godzin, a sama platyna to 2/10. Star Wars: Racer Revenge - kolejny racer, tym razem już z ery PS2. Wg mnie już nie tak dobry jak ten wyżej, ale wciąż daje radę. Usunięto możliwość kupowania ulepszeń poprzez instalacje części ze złomu czy sklepu, teraz zarabiamy hajs i za to kupujemy. Mamy również więcej tras, powrót znanych wcześniej ścigaczy jak i kilka nowych. Wprowadzono też nową mechanikę rozwalania przeciwników, których możemy całkowicie wyeliminować w wyścigu. Do 100% trzeba ukończyć całą grę, a co gorsza, trzeba potem poprawiać rekordy czasowe i zniszczeń na każdej trasie, więc wszystko trzeba powtarzać, bo nie da się tego zrobić za jednym razem. Jest tutaj sporo powtarzania, żeby dobić do 100%, ale nie trwa to długo. 100% to takie 4/10, głównie za sprawą powtarzania wielu wyścigów i skupieniu się na eliminowaniu przeciwników, co czasami może być uciążliwe. Super Star Wars - chyba najstarsza gra w tym zestawieniu, bo aż z 1992. Zrobienie 100% normalnie jest praktycznie niewykonalne, no chyba że ktoś jest jakimś mega koksem, który zna każdy piksel na pamięć, ale nawet wtedy jest sporo losowych momentów, które mogą na łatwo wyeliminować. Najtrudniejsze trofeum to przejście całej gry na najtrudniejszym poziomie bez ginięcia. Jak słyszę, że ktoś dzisiaj mówi, że jakieś soulsy to trudna gra, to zapraszam tutaj. Można to sobie na szczęście ułatwić robiąc kopie zapisów oraz wpisując cheat na postacie, dzięki czemu będziemy mogli grać Chewbaccą od samego początku. W trakcie gry będziecie podnosić również nowe bronie i trzeba tutaj uważać, ponieważ druga broń (namierzające rakiety) jest najlepsza w całej grze i potem trzeba uważać, żeby nie podnieść kolejnej bo ta przepadnie na amen. Można robić save w dowolnym momencie i szybki load, ale nawet z tym jest bardzo trudno, bo mamy tylko jeden zapis i jeśli zrobimy go w złym miejscu to już nie ma powrotu. 100% bez cheatów to lekko 9/10, a nawet z cheatami myślę, że około 6/10. Star Wars: Republic Commando - jedna z lepszych gier w uniwersum SW, wypuszczona ponownie na dzisiejsze konsole. Muszę powiedzieć, że miejscami mocno się zestarzała i da się to odczuć. Przede wszystkim sterowanie, które było zupełnie inne niż dzisiejsze shootery, ale na szczęście można zmienić obłożenie przycisków. Budowa etapów jest bardzo liniowa, ale za to rozkazywanie naszej ekipie działa świetnie i przyćmiewa wiele dzisiejszych gier, co też było ogromną zaletą gdy gra wyszła. Nie można jej też odmówić klimatu, misje są dobrze zaprojektowane, a i pod względem fabuły nie ma zastrzeżeń, szczególnie końcówka. Platyna jest banalna, bo tak naprawdę wystarczy przejść grę na Hardzie, a cała reszta powinna wpaść po drodze, dlatego oceniam ją jako 3/10. Gran Turismo 7 - kończymy Star Warsy i wracamy do czegoś innego. GT7 miało sporo problemów na starcie i nie było chyba tym czym Sony sobie zamarzyło. Przede wszystkim konieczność bycia always online w singlowej grze nie ma racji bytu, więc hejt zasłużony. Druga rzecz, gdzie PD się wyłożyło po całości, to ogromny nacisk na kupowanie wirtualnego hajsu i wydłużanie grindu. Patch, który obciął wygrane o połowę (a już przed patchem były żenująco słabe) spowodował sporą gównoburzę w necie, do tego stopnia, że PD cofnęło wszystko. Obecnie są nowe sposoby na zarabianie hajsu, bo chińczyki chyba nie ogarniają własnej gry i nie są w stanie sobie poradzić z glitchowaniem skrzyni biegów przez graczy. Nie ma również możliwości sprzedawania własnych aut, więc jest tutaj wiele złego i GT7 to znak, że PD po prostu zatrzymało się w miejscu i nie ogarnia dzisiejszych czasów (jak większość japońskiego game devu). Co do platyny, to najtrudniejsze są ostatnie licencje, tutaj sporo osób może mieć problemy, jednak wyszło kilka patchy, który ułatwiły czasy, więc na padzie każdy bez problemu da rady. Druga kłoda pod nogi to konieczność kupienia 3 legendarnych aut (Jaguar, Ferrari i Ford), które nie dość, że kosztują w sumie około 25 baniek, to trzeba czekać aż łaskawie pojawią się w salonie legend (maksymalnie 10 aut, które rotują co kilka dni). Obecnie platyna to 6/10 i niestety spory krok wstecz dla całej serii. A Sony mogło mieć genialne Driveclub 2, które zniszczyłoby wszystko... Tom Clancy's The Division - naszło mnie na zrobienie 100%, a też długo chodził za mną ten tytuł. Jako, że Destiny wyszło mi już całkowicie bokiem, to dałem szansę Divisionowi. Przede wszystkim to co urzeka na dzień dobry to śnieżny klimat Nowego Jorku, no jest cudowny i nie do podrobienia. Same mechaniki w grze są tak zrobione, że bez problemu dojdziecie do end-game grając solo, co bardzo mi się podobało. Tryb survivalu również genialny, ale za to trofea z nim związane już nie tak bardzo, bo trzeba go ostro grindować, przez co traci trochę swoją magię. Najtrudniejsze pucharki to te związane z trybem Last Stand, ponieważ musimy wygrać 50 meczów, a do startu meczu potrzeba 16 osób... Na szczęście wieczorami wciąż gra sporo stałych bywalców, więc można po prostu dobijać i liczyć, że akurat Wasza ekipa wygra. Nawet grając samemu można pomagać ekipie zbierając punkty do ulepszeń czy aktywując stacje z buffami punktów. Cała reszta, jak to mówią, "very doable". Sama platyna jest prosta, takie 4/10, ale 100% już wymaga zachodu i podnosi ocenę do 8/10, głównie przez Last Stand. Serial Cleaner - sporo dobrego mówiło się o tej grze, ale cholera, mi jakoś nie siadła... Bawiłem się źle, głównie przez uporczywe AI, które potrafi nas zobaczyć, gdy tylko piksel wejdzie w ich pole widzenia. Nawet mając całą mapę obcykaną, wiele razy policja jakimś cudem mnie namierzała. Najgorszy był ten czarnuch, który potrafił przebiec całą mapę, bo coś usłyszał i godzinę potem stał i patrzył, a my siedzimy w kartonie i czekamy. Z plusów rzecz jasna design mapek, czytelność i nawiązania do starych filmów. Platyna 2/10, więcej czasu zmarnowałem na powtarzanie etapów przez policję niż samo obmyślanie planu działania. F1 22 - grałeś w jedno F1 od Codemasters to tak jakbyś grał we wszystkie. Co gorsza, w F1 22 usunęli tryb fabularny, który był F1 2021 i naprawdę dawał rady, bo przedstawiał historię z punktu widzenia młodzika w świecie F1. W dodatku historia zakończyła się tak jakby miała być kontynuowana. No, ale tak się dzieje, gdy trzeba szybko wysrać produkt na rynek, to wtedy tniemy. Cała reszta bez zmian, grafika, tryby, fizyka. Jedynie wygląd bolidów się zmienił, bo weszły nowe regulacje (te lenie śmierdzące musiały w końcu coś zrobić), ale nic poza tym. Online klasycznie, jeden wielki burdel i jak chcemy czystej zabawy, to tylko własna ekipa. Zdecydowanie czekać aż mocno zejdzie z ceny. Platyna na szczęście nie jest trudna, więc nie trzeba marnować czasu na tego balasa, takie 4/10 max. Stray - wspaniała mała gierka, którą na długo zapamiętam. Kitku w klimacie cyberpunku dał radę i polecam każdemu zagrać jak tylko będzie miał możliwość. Do platyny trzeba nie tylko ukończyć grę, ale trzeba to zrobić poniżej 2 godzin oraz znaleźć wszelkie znajdźki (można to rozdzielić rzecz jasna). Najgorsze jest jednak trofeum za ucieczkę przed tymi kulkami, żeby się do nas nie przylepiły. Jest tu od cholery losowości i sporo ludzi na to narzeka. Przeczytałem jednak gdzieś, żeby trzymać się ścian i rzeczywiście mocno mi to pomogło, bo zrobiłem to już za 3 czy 4 razem, gdy to przeczytałem. Platynka lekka, przyjemna, na 4/10. Yakuza 0 - po tych małych gierkach chciałem ograć coś POTĘŻNEGO. Padło na Y0, która jest uważana za największą ze wszystkich, głównie chyba przez ilość mini-gierek i rzeczy wymaganych do platyny. Mówiąc krótko, trzeba zrobić dosłownie WSZYSTKO + przejść grę ponownie na Legendary (niestety usunęli możliwość zrobienia tego na NG+, co jest dla mnie mega dziwne). Szczęście w nieszczęściu jest takie, że nie ma tutaj nic nadzwyczaj trudnego, tak jak pościg w Kiwami 1 na Legendary (tutaj też jest, ale znacznie łatwiejszy, w dodatku z zapisem zaraz przed). Jak kogoś interesuje platyna, to jak zawsze potrzebna będzie znajomość mahjonga i jak go układać. Ja skupiłem się na robieniu trójek i jakoś to poszło (2 dni zajęło mi zrobienie tylko tej mini-gry). Najbardziej wkurwiło mnie jednak disco, ten kto stworzył tą mini-gierkę powinien zostać powieszony za jaja. Nic nie widać na ekranie, timing tych kratek jest tak z dupy, że raz siada idealnie, a potem w ogóle. Klikanie w "rytm" nic nie daje, bo nie jest on zgrany z tym co się dzieje na ekranie, więc trzeba sobie wyrobić pamięć mięśniową i jechać na pamięć, licząc, że się nie zesra nic pod koniec. Okropna mini-gierka, ha tfu na chińczyka, który to wprowadził. Świetnie za to bawiłem się z Outrunem czy Fantasy Zone, na które też sporo osób narzeka, a mi się udało zrobić je dosłownie w kilkanaście minut. Poza mini-grami są Climax Battles, najgorsze są ostatnie, gdzie mamy serię walk z bossami, ale da się to przejść prostymi patentami. Platynę oceniam na 7/10, najwięcej czasu zmarnujecie na mini-gierkach i sporo z nich da Wam w kość. Wolfenstein: The Old Blood - szybki Wolfenstein po mega długiej Yakuzie. Krótka historyjka Blazkowicza, ale bawiła równie dobrze co inne gry. Do tego sekrety nawiązujące do pierwszego Wolfa 3D, w których też można spędzić trochę czasu. Nie podobał mi się jedynie tryb wyzwań, który został ewidentnie wpleciony na siłę, żeby wydłużyć czas do platyny. Nie czułem w ogóle funu z grania w niego, a jak czytałem w sieci to wiele osób ma podobne zdanie. Platyna 5/10, bo niektóre wyzwania mogą niektórym sprawić trochę trudności. Tiny Tina's Wonderlands - Bordery w klimacie D&D, które średnio mi siadły. Zdecydowanie bardziej wolę Border w ich oryginalnym klimacie sci-fi. W dodatku nie wiem czemu, ale jest tutaj strasznie dużo durnych i długich dialogów. Czasami jak wziąłem jakieś zadanie, to NPC jeszcze gadał, gdy byłem w połowie jego robienia. Niekiedy bywało tak, że się im gęby nie zamykały. Strasznie męczące, szczególnie gdy chcemy skupić się nie walce. Nie przypominam sobie, żeby w poprzednich częściach też tak było. Mapy dość generyczne, zadania typu idź i zabij wszystko co się rusza (chociaż side-quest ze Smerfami czy Pinokio mnie rozbawiły), ot Bordery zrobione na kolanie. Świadczy o tym również bardzo biedny end-game czy żenująco słabe dlc. Platyna na szczęście nie wymaga robienia wszystkich wyzwań jak wcześniej, więc można się z nią bardzo szybko uwinąć. W dodatku glitchowanie kluczy czy duplikowanie przedmiotów lub kasy wciąż ma się dobrze, także platyna to 5/10 max.
  2. Patricko

    GTA VI

    Jeśli typ rzeczywiście działał sam (lub koordynował grupę) i przejął Ubera + dostał się na Slacka by gwizdnąć Rockstarowi materiały (czy jak to tam dokładnie wyglądało) to myślę, że nie musi się martwić o swoją przyszłość. Podobno wcześniej wbił się na serwery Nvidii, ale nie weryfikowałem tego. Synek 17 lat i takie umiejętności? Posiedzi chwilę w poprawczaku, o ile w ogóle i po cichu dostanie zayebistą posadę (czy w to korpo czy dla rządu).
  3. Patricko

    Kierownice

    Sprzęt wygląda na fajny, pierwsze wrażenia co widziałem na YT również pozytywne. Ale niestety kiera + pedały kosztują u nas 7000 zł... Ja wiem, że w świecie simów to pewnie średnia półka, ale typowo pod konsole to niestety przepaść i bariera nie do przebicia dla mnie, no chyba że w totka wygram kiedyś.
  4. Obejrzałem sobie ponownie ROGUE 1 i ten film to jest (pipi)e arcydzieło. Zaczynając od genialnych postaci, które mają charyzmę i przede wszystkim nie są zapchaj dziurami tylko każda coś wnosi do filmu. Taki Saw czy Casspain powinny mieć swoje własne seriale (oczywiście dostaliśmy Andor, który póki co jest bardzo dobry i oby tak zostało), Chirrut również daje radę z jego kumplem. Nie można zapomnieć o Jyn, świetnie zagranej przez Felicity. Poza postaciami dostajemy konkretną historię, z początkiem i końcem, masą akcji, świetnymi efektami, walkami na ziemi czy w kosmosie, momentami napięcia i wzruszenia. Tutaj cały czas coś się dzieje, nie ma przeciągania, nudnych monologów, po prostu lecą same konkrety. No i to zakończenie, matko bosko, michałek sam się marszczy. Oglądałem już któryś raz z kolei, ale wciąż emocje jakbym widział go pierwszy raz w życiu. Obok oryginalnej trylogii, najlepszy film w uniwersum, bez dwóch zdań. Z tego wszystkiego zastanawia mnie jedna rzecz... Jakim cudem Disney był w stanie zrobić coś tak świetnego, a później już klapa? Nie chce porównywać seriali, bo to inna liga, ale wydaje mi się, że ktoś robił ten film na boku, albo był to jakiś wypadek przy pracy, bo od tamtego czasu nie dostaliśmy niczego co mogłoby się nawet zbliżyć klimatem.
  5. Patricko

    GTA VI

  6. Patricko

    God of War: Ragnarok

    Teraz będą 2 duże trolle.
  7. Ma ktoś ekipę w NfS Heat z max levelem, żeby wbić trofeum za to? Ewentualnie jakąś w trakcie levelowania?
  8. Patricko

    GTA VI

    Może właśnie starym
  9. Patricko

    GTA VI

    Ale podobno ma być druga linia czasowa, więc stawiam na coś w rodzaju flashbacków.
  10. Patricko

    GTA VI

    Z Vice City to się chyba najbardziej cieszę. Jeszcze jak będzie powrót do lat 80. Może Tommy się gdzieś przewinie.
  11. Patricko

    GTA VI

    Było? Niby nowe info:
  12. Patricko

    GTA VI

    Wyczyszczone i wyskalowane screenshoty:
  13. Patricko

    GTA VI

    Raczej ktoś to wykorzysta na cheaty do GTA Online. Jeśli rzeczywiście ktoś kupił pełny kod GTA V i wie co z nim zrobić to może być spory cios dla całego GTAO, co mnie akurat by bardzo cieszyło, bo to raczysko trzeba ubić.
  14. Patricko

    GTA VI

    Godzina materiałów:
  15. Patricko

    GTA VI

    Ponad 10 lat zajęło im zrobienie szybkiego menu z kamizelkami i żarciem. Yebanie się z menu pod touchpadem w V to był jakiś koszmar.
  16. Patricko

    GTA VI

    Gdybyśmy zobaczyli po raz pierwszy Micheala czy Franklina w takim buildzie to pewnie też ktoś by powiedział, że jakieś generyki z puli wzięte [emoji14] Dobrze, że będzie Vice City, koniecznie jeszcze jakaś stacja 80s, albo nawet jakieś wspomnienia i powrót do tamtych lat.
  17. Patricko

    GTA VI

    Nikt tego nie neguje przecież, ale build jest odpalony na dev kicie z PS4, co już może nieco martwić. Tak jak mówiłem, oby to był jakiś naprawdę stary build.
  18. Patricko

    GTA VI

  19. Patricko

    GTA VI

    Jezu, oni to chcą wypuszczać jeszcze na poprzednią generację? Oby to były jakieś stare buildy (jeśli to nie fake).
  20. Patricko

    NETFLIX

    No ja też jestem po 5 odcinkach i naprawdę fajnie się to ogląda. Dobry klimat, postaci napisane z głową, chociaż chciałbym poczuć trochę więcej zgnilizny Night City. Szkoda, że w sumie tylko 10 epków, mam nadzieję że będą rozwijać serię bo potencjał jest spory.
  21. Po tym krótkim gameplayu wyglądało jak klasyczny brawler, ale pewnie dowiemy się wkrótce.
  22. Liczę na salon Segi z drewnianymi automatami.
  23. Ishin i Ronin, będą grube lata dla wielbicieli starej japońszczyzny [emoji16]
  24. Patricko

    Pacific Drive

    Graficznie nie robi, ale klimacik jeżdżenia autem może być spoko. Póki co mają moje zainteresowania.
  25. No, najwyższa pora
×
×
  • Dodaj nową pozycję...