4 sezon "zmęczony", dlatego trzeba napisać kilka słów. Jak coś to poniżej będzie sporo spoilerów, więc jak ktoś nie oglądał jeszcze 4 sezonu to proszę nie czytać mojego posta!
Sezon 4 zaczął się bardzo dobrze, odcinki były długie, ale miejscami nawet zbyt długie, szczególnie ostatni, który mocno męczył bułę, ale o tym później. Uważam, że całość spokojnie można by zamknąć w tych 6 odcinkach.
Zacznę może od plusów. Jak zwykle Dustin oraz Steve sprawiają wrażenie najlepiej dopracowanego duetu. Dochodzi również Eddie Munson, który został oparty na prawdziwej postaci, a ten w serialu również ma zajebistą charyzmę i żałuję, że dostał tak mało czasu, a do tego go odwalili na samym końcu (nie wiem czemu, byłby świetną nową postacią pasującą do reszty). Fabularnie wszystko zostało wyjaśnione, motyw ze wspomnieniami Jedenastki i jak w ogóle się znalazła na tym świecie, wydarzenia w laboratorium + historia Jedynki, chyba najlepszy moment całego sezonu. Twórcy nie bali się również nieco podkręcić elementów horroru, co uważam tylko na plus, bo ileż można śmieszkować. Efektom specjalnym również nie można niczego zarzucić, każdy odcinek sprawia wrażenie filmu o wysokim budżecie. Widać, że Netflix nie oszczędzał grosza i bardzo dobrze, w końcu muszą walczyć o klienta.
Z minusów koniecznie cały wątek Hoppera... To co się tam odjaniepawla to przechodzi ludzkie pojęcie. Ja wiem, że to serial o demonach, super mocach, itd., ale pan Hopper bije na łeb Rambo i Terminatora razem wziętych. Gość w niewoli, trafia na Kamczatkę, gdzie sobie będzie radośnie zasuwał gołymi stópkami po śniegu w minusowej temperaturze. Jakby tego było mało, to będzie jeszcze leciał na skuterze śnieżnym, również gołymi stopami i rękami, w lekkiej kurteczce. Jednak punkt kulminacyjny był w więzieniu, przed walką z demogorgonem. Na obiedzie przed walką nie zjadł nic, poza wódką, bo jak to tłumaczył "obiad ma ich utuczyć, a nie dać im siły". Także pomimo tego, że miał plan jak z nim walczyć to i tak nic nie zjadł... Przypominam, gość siedzi w kacapskim więzieniu, gdzie jest ciągle torturowany, co później nie robi na nim jakiegoś wielkiego wrażenia. Ilekroć wjeżdżał wątek z sowietami, wiedziałem, że będzie beka, że hej. Poza wątkiem Hoppera, nie podobał mi się ostatni odcinek, który został rozciągnięty do granic możliwości (2 i pół godziny...). Za dużo niepotrzebnego gadania, płakania, niepotrzebnych dialogów, no strasznie to było miałkie. Poza momentami Dustina i Eddiego, cała reszta nie dość, że przewidywalna do bólu (sztampa goniła sztampę), to jeszcze przez czas trwania wszystko się jakoś rozmyło.
Trochę się rozpisałem, ale serial mimo wszystko bardzo fajnie się ogląda. Cały sezon 4 oceniłbym na 7/10, głównie obniżyłem przez dłużyzny i mega idiotyczny wątek Hoppera/Rambo/Predatora. Swoją drogą myślałem, że to będzie już finał, ale jak widać kupony trzeba odcinać. Zaraz El i Mike będą mieli dzieci jak tak dalej pójdzie.