Również obejrzałem Nie patrz w górę i uważam to za udany seans, co jak na ostatnie produkcję Netflixa to duży sukces. Nie powalił mnie z nóg, ale nie uważam tego za stracony czas.
Sama historia nieco w stylu czarnej komedii, ale wątek ukrywania komety tej wielkości trochę na siłę podkoloryzowany i mocno nierealny. Okej, było wyjaśnione czemu NASA miało takie stanowisko, a nie inne, ale w dobie internetu takie coś nie ma szans na ukrycie i wyszłoby w mgnieniu oka na światło dzienne, a nie dopiero aż prezydent USA na to pozwoli... W to chyba nikt by nie uwierzył i do tego momentu było średnio. Jeszcze ten cały program śniadaniowy i jaranie się jakimiś marnymi gwiazdeczkami, ehh. Wiem, że są tacy ludzie ale litości. Do tego momentu naprawdę czułem, że moja inteligencja jest atakowana.
Film zaczął się odrobinę dźwigać w późniejszym momencie, gdy
Jestem w stanie w to uwierzyć, że takie coś mogłoby mieć miejsce. Oczywiście nie w taki sposób w jaki przedstawiono to w filmie, bo ta karykatura Steve'a Jobsa powodowała, że zęby mi zgrzytały, ale scenariusz jak najbardziej możliwy.
Muszę również podnieść oczko w ocenie za końcówkę. Cały czas czekałem aż
Wszyscy wiedzą jaki miał być przekaz tego filmu, a to było podsumowanie głupoty obecnego społeczeństwa, ale i tak dobrze że poszli w tę stronę.
Na koniec jeszcze kilka słów o obsadzie. O ile Leo to wiadomo, że nie schodzi poniżej pewnego poziomu i zrobił to co do niego należało, ale Lawrence strasznie nijaka, jakby za karę tu grała, a Blanchet seryjnie nie rozpoznałem od razu, tyle tapety na mordzie to dawno już nie widziałem.
Całość oceniam na 7/10. Netflix nie ma passy do filmów, ale ten przynajmniej oglądało się spoko i jak już pisałem, nie był to stracony czas. I tak nic lepszego w tym roku już nie będzie na tej platformie (mowa o filmach) i jak na zakończenie roku to nie dali całkowicie dupy. No i duży plus za to, że nie było propagandy pedałowania. Nawet się zdziwiłem, że wrzucili teksty które wypowiada Perlman.
Zapomniałbym jeszcze o scenach po napisach...