„Późnym wieczorem, nie licząc na wiele, poruszam z Rastą Temat dzieci-nieolników i targu. Może on coś o tym słyszał.
- Tak jest tu targ dzieci. W Abidżanie możesz kupić wszystko – mówi Rasta.
- Zaprowadzisz mnie tam jutro? Chcę kupić dziecko.
- Nie ma sprawy. A co, masz plantację w Polsce?
Chwilę zajęło mi wytłumaczenie, no bo jeśli nie na plantację, to po co mi dziecko... Ale kiedy pojął zaczął rzucać ofertami:
- Chcesz, dam ci mojego chłopca. Za darmo.
Bo sam ma dwójkę dzieci, każde z inną dziewczyną, obydwoje wychowuje rodzina jego mamy w Ghanie.
- Albo możesz wziąć córkę mojej siostry, jeśli wolisz dziewczynkę. Albo jeśli chcesz niemowlę, mam znajomą prostytutkę. Będzie wolała sprzedać dziecko tobie. Bo ty nie utniesz mu głowy.
- O czym ty mówisz, Rasta – pytam nie wierząc moim uszom.
- Bo jeśli sprzeda komuś innemu, to utną mu pewnie głowę. Z główek dzieci robi się lekarstwa.
- Jakie lekarstwa?
- Lekarstwa czarnej magii. Na wzbogacenie”
Kinga Choszcz „Moja Afryka”