Skończyłem sobie Resident evil Director's cut. Czy będę zagrajmerem typu kontrowersyjnego jeśli napisze że bawiłem się lepiej niż podczas ogrywania kampanii Jill w rimejku jedynki?
Nie wiem, chyba bardzo lubie klimat tych psxowych residentów, rimejk jest wspaniały ale ta posiadłość była CREEPY, trochę się cykałem.
Sama gra super cool a bardzo długo się przed nią wzbraniałem bo niezbyt mnie kusiła graficzką w przeciwieństwie do dwójki i trójki no i wydawała się mocno drewniana. Z graficzką się sprawdziło bo nie ma tam za bardzo na czym zawiesić oka ale gameplayowo jest dobrze jak na pierwszą gre w serii. Najbardziej czuje się oszukany przez zagrajmerów (między innymi z tego forum) że jedynka to survival nie to co 2 i 3 jedyne co takim napisze to xD i M D R. Skrzynia zawalona amunicją i to przy rozwalaniu większości stworków których jest na pęczki, chociaż uczciwie przyznaje że Chrisem jest trochę trudniej, bardzo trochę. No polecam sobie odświeżyć te 3 części bo może po podliczeniu każdego jednego zombiaka wyjdzie że jedynka ma najmniej zabijania ale jest tego porównywalna ilość, zapewniam dla gracza.
Gameplay gameplayem ale ja w to grałem dla mięska czyli cutscenek i voice actingu no co tu dużo mówić, nic lepszego w tej kwestii już nie powstanie bo ludzkość ma kija w dupie od kiedy gry wyglądają jak życie więc nie może być zbyt głupio i śmiesznie. Ciesze się że ta seria zachowała swoją durnowatość do dzisiaj oczywiście dostosowując się do obecnych czasów, jak Wesker prawie się rozpłakał gdy Chris śmiał się z Tyranta to jedna z najlepszych cutscenek w historii gier.
Jillka pękła w 5h ale Chrisem już leciałem jak przecinak i skończyłem w 3h50 więc prawie 9h soczystego grańska. Warto nadrobić, gierka dalej sprawia kupe frajdy. Została mi do skończenia kampania Chrisa w rimejku ale to może jesienią bo narazie nie mam chętki i tym sposobem skończe wszystkie główne residenciki. pozdrawiam was z Tyrantem ( uwielbiam jak po śmierci dalej sobie ruszał mordą xD)