-
Postów
7 261 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Wiedźmina znaczy? A to nie... Już lepiej zostawić temat w spokoju. Jak robić film to porządnie.
-
Infamous Second Son/Infamous First Light - Wreszcie trafiła się okazja by ograć jeden z tytułów startowych na premierę PS4. I to w bonusie z samodzielnym dodatkiem. Sony doskonale wiedziało co robi wrzucając ową gierkę na start konsoli. Graficznie to wciąż killer zjadający niejeden tytuł z tego roku. Majestatyczny pokaz światła skutecznie odwraca uwagę od słabych elementów gry. A tych jest dość sporo. Po pierwsze: fabuła. Robię się chyba stary i zgorzkniały bo perypetie luzackiego Delsina z indiańskiego plemienia średnio mnie ruszyły. Historia nie pomaga. Jego motywy jakoś nie przekonują i to niezależnie od drogi jaką obierzemy. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o rozwinięcie motywu wyborów moralnych. W tym świecie, podobnie jak w poprzednich częściach, wszystko jest czarno-białe. Albo jesteś dobry, albo zły. A przecież życie tak na prawdę składa się z wielu odcieni szarości. Właściwie poza sceną wizualną seria nie poczyniła jakiś wybitnych postępów. Wciąż panuje ten sam model gry, a nawet powiedziałbym, że gra zubożała pod względem rzeczy jakie można robić w mieście. Ot, zbieramy ładunki do rozwijania mocy, przejmujemy dzielnice by uzyskać dostęp do nowych misji, dźwigamy bądź dobijamy rannych cywili by rozwijać karmę, znajdujemy ukryte kamery i audio nagrania. Nie jest tego dużo. Z ciekawszych nowości mamy możliwość kreślenia graffiti na ścianach przy użyciu żyroskopu. I trzeba przyznać, że "dzieła" jakie tworzymy są ciekawą alternatywą dla misji głównych. Brakuje tu jednak czegoś co zachęcałoby do zwiedzania miasta. Miasta, które jest słabo zaprojektowane. Nie chodzi mi o ilość npc-tów na ulicach czy detalach otoczenia ale raczej o brak jakiejś ciekawej różnorodności. Miasto z każdej strony wygląda podobnie i utrzymane jest raczej w ciemnych tonacjach. No Seattlle jakoś nie porywa. Ja nie miałem ochoty na zwiedzanie. Dochodzimy do tzw. rozwoju serii bo do dyspozycji mamy tym razem kilka mocy. Począwszy od dymu przez neon aż po "samisięprzekonajcie". I będąc szczerym tylko zabawa neonem sprawia sporo frajdy. Pokaz fajerwerków to istny orgazm dla oczu. Nowe moce miały przykuć uwagę wizualizacją i właściwie na tym kończy się ich rola bo walczy się nimi średnio. A lista zagrań jest dosyć spora. Jednak jeśli chodzi o umiejętności specjalne to brakuje mi epickości na miarę tornada jonowego z dwójki. Podobne zachowanie do tornada przejawia neonowa moc Fetch z dodatku. Jedyne co w ogóle się nie zmieniło względem poprzednika to dubbing. No jest słaby. I to bardzo. Pomijając, że kwestie często nie trafiają z ruchem ust postaci to są one płytkie i pozbawione emocji. No właśnie, dodatek. Losy Abigail mają ciekawsze tło aniżeli wojaże Delsina. Dołująca przeszłość, nałóg i jego konsekwencje... to sprawia, że Fetch jest postacią wiarygodną i chyba łatwiej utożsamiać się z nią. A na pewno łatwiej jest ją polubić. Misje główne też wydają się być pełniejsze jednak nie porwały mnie aż tak mocno jakbym tego chciał. Zapewne spowodowane jest to zmęczeniem gierką bo ogrywałem dodatek zaraz po splatynowaniu podstawki. Albo po prostu jestem stary i zgorzkniały Jest kilka poprawek w gameplay'u względem podstawki. Poprawiono poruszanie się po mieście. A to dzięki zastosowaniu prostego triku w postaci bąbli przyśpieszających postać do zadowalającej prędkości. O ile free roam to okrojona podstawka to jednymi z ciekawszych elementów są areny gdzie możemy sprawdzić się w dwóch trybach: przetrwaniu i ratunku. Pierwszy to klasyk. Im dłużej przetrwamy fale coraz silniejszych wrogów tym więcej punktów. A te możemy podbijać mnożnikiem za zróżnicowane ataki, combosy, itd. Ratunek to połączenia przetrwania (z nieco łatwiejszymi przeciwnikami) i ratowania cywili z rąk oprawców. Drzewko rozwoju mocy jest bogate i z czasem, wraz z rozwojem, robi się istny chaos na ekranie. Chaos i wizualna orgia. I tym właśnie jest nowy Infamous. Gierka, która miała pokazać przede wszystkim moc wprowadzanej konsoli. Szkoda tylko, że kosztem fabuły, charyzmatycznego protagonisty i różnorodnością miasta. Ocena:4/6
-
Nie przesadzasz trochę? Nikt tu nie próbuje przenosić Wiedźmina na ekran, a przecież już ktoś próbował z wiadomo jakim skutkiem. To są luźne interpretacje, jak sama nazwa wskazuje, polskich legend. To są shorty na miarę filmowych reklam BMW czy innych podobnych tworów. Nie mniej są one zrobione z pomysłem. Twardowsky został przyjęty ciepło i cieszy mnie, że ktoś podjął się wejść na ten dość grząski grunt. Legendy są przecież częścią naszych najcenniejszych dóbr kulturowych i warto je w sposób ciekawy przedstawiać dzisiejszej młodzieży. A kto wie. Może zainspirują kogoś do zabrania się w sposób należyty za ekranizację Wieśka.
-
Doktor Strange (2016)- Kolejny bardzo dobry film od Marvela i kolejny origin choć w przeciwieństwie do Ant-Mana zauważalny jest pewien pośpiech jeśli chodzi wykreowanie postaci. Cóż Infinity War nie będzie czekać na nikogo. Już od pierwszego trailera miałem obawy czy Sorcerer Supreme to nie będzie tak na prawdę druga Incepcja. Na szczęście miło się zaskoczyłem. Magia jak i prawa nią rządzące są przedstawione dobrze, spójnie i czytelnie. Cieszy dbałość o szczegóły jak runy magiczne czy artefakty. Humor na poziomie, trochę sucharów również się znajdzie ale czy nie są one przecież wpisane w adaptacje komiksów o bohaterach? Benedict to dobry materiał na Strange'a. Jako lekarz przejawiał nawet lekki narcyzm ale i geniusz nikogo innego jak Holmesa. Reszta postaci również dobra. Kontrowersje z obsadzeniem Tildy w roli The Ancient One mogłyby mieć oparcie gdyby nie świetny warsztat aktorski Swinton. Zawsze przejawiała nietuzinkowość w swoich rolach i dlatego sprawdziła się. Nie próbowała odzwierciedlić komiksową wersję lecz dała coś od siebie: wiarygodność. Zarpadon... Kaecilius znaczy się, również wypadł przekonująco. Tylko motywacji Mordo jakoś nie mogłem kupić. Jednak coś jeszcze mi nie pasowało. Jak wyżej wspominałem da się odczuć wymuszone przyśpieszanie wątków. Strange raz, dwa opanowuje magię, mierzy się z zagrożeniem, przejmuje należne mu miejsce oraz buduje się zarys przyszłych przeciwników czarownika. No i nawiązania do MCU. Wkrótce wielka bitwa z Thanosem, a wciąż pozostają do przedstawienia. By zawiązać film z uniwersum potrzebny był właśnie wspólny mianownik. Samo widmo kryzysu by nie wystarczyło. To wszystko złożyło się na przyśpieszenie wydarzeń by Strange był gotowy do walki. Jednak te nawiązania są podane dobrze i nie burzą spójności historii. Film jest lekki i przyjemny ale też taki był cel w sumie. Miło się go oglądało i nie czuć znużenia podczas seansu. Po prostu dobre, marvelowskie kino. Ocena: 5/6
-
Odcinek słaby jako "midseason finale". To już nie to co w pierwszym sezonie. Niby coś się wyjaśniło, coś nowego się zbliża ale nie czuć tutaj dreszczyku. I jeszcze wrzucają jak w poprzednim sezonie Arrowa, a wszyscy wiemy jak to się skończyło. I zmarnowany potencjał To ja tu myślałem, że będzie na cały odcinek, a tu dupa blada. Niefajnie. No i mamy świąteczną przerwę. Podsumujmy co zaserwowała nam pierwsza połowa sezonu: Niestety jest to jak na razie najgorszy sezon, a ilość nietrafionych pomysłów pogłębia dramat. Rozmyślając nad tymi 9 odcinkami dochodzę do pewnego wniosku. Twórcy sami się załatwili pierwszym sezonem. Ów sezon był tak zarąbisty, że poprzeczka zawisła za wysoko nawet dla nich. Drugi sezon trzymał poziom ale widać było, że to już nie to. Beka z okruchami czasu, poznanie tożsamości Zooma i finałowy wyścig psuły potencjalnie wyśmienity sezon. Chcąc trzymać hype twórcy zapowiedzieli Flashpoint co jak dla mnie okazało się strzałą w kolanie. Nie rzuca się na słońce z motyką. Multiwersum jakoś okiełznali trzymając się głównie dwóch Ziem ale Flashpoint to już wyższa liga. Od początku widać, że nie mieli składnego pomysłu na ten event. Event, który przecież wpłynął na całe komiksowe uniwersum DC. Od czasów wielkiego sprzątania, czyli Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach nie było drugiego takiego wydarzenia. Nie dość, że wpływ Flashpointu na sam serial raczej znikomy to jeszcze bezczelnie insynuują, że ma wpływ na Arrowa. Przecież Diggle to postać, której mogłoby w ogóle nie być. A jego życie rodzinne to już dopiero nikogo. Już samo to, że co chwilę muszą nazywać cały ten bajzel Flashpointem uwydatnia jak nietrafionym był pomysłem. A przecież materiał źródłowy dostarczał masę świetnych motywów. Gdyby zostawili to na crossover mielibyśmy do czynienia z czymś wybitnym. Prosty przepis: Barry budzi się bez mocy, mama Allena żyje ale na świecie trwa konflikt Amazonek i Atlantów. Przeskok do Arrow. Zamiast Olliego z łukiem biega jego ojciec, pomaga Barry'emu odzyskać moce, Legendy w różnych wariacjach, Citizen Cold jako burmistrz Central City, Sara jako generał Ligi Cieni, Firestorm radzieckim bohaterem-towarzyszem, itd. Supergirl istnieje na tej Ziemi jako projekt Cadmus - tajna broń i odpowiedź USA na komunistycznego Firestorma. Komiksy dostarczają idealny materiał. No możliwości masa. Flashpoint powinien być użyty w ostateczności. Gdyby całe uniwersum CW zaczęłoby się sypać można by w ten sposób wymienić postacie, zmienić koncepcję i poprawić seriale. Teraz twórcy tłumaczą się, że event nie musi ograniczać się do kilku odcinków więc teraz będą wywlekać co chwilę "Barry, zjebałeś ale nie przejmuj się". Lawina idzie dalej. Rival tak chamsko napisany, że cieszę się, że kojfnął. Cisko co chwilę mina zbitego psa. Co Wells odstawia już przemilczę. Co on w ogóle tam robi? Kid Flash zbyt szybko wprowadzony. Irytuje jak jego komiksowy odpowiednik. Drako nawet nie próbuje wyjść ze swojej roli z Harry'ego Pottera. Iris to dramat od początku serialu więc nawet nie będę się rozpisywał. Dużo jadu ale takie są fakty. Pozytywnymi aspektami są na pewno Killer Frost i Jay Garrick.
-
Mocno podobny ale nawet Yul Brynner był od taty Thanosa. I to z tak mocną pikselozą. Taki mocarz.
-
Kyo, Ciekawostka. Jakiś typ rozłożył kod jednej z oficjalnych stronek serialu i doszukał się smaczku mogącego podawać rok wydarzeń z finału:
-
Cóż to był za finał Krąg się zamknął, a historia zrobiła zwrot o 180 stopni. Witamy w centrum labiryntu.
-
Powroty dr Slumpa zawsze będę szanował. Trochę mi żal Vegety. Porywać się na Aralke...
-
Strasznie dziwnie zmontowany ten trailer. I te krzyki Toma. Na razie nie wiem co o tym myśleć.
-
Mocny powrót.
-
Nie. To był sarkazm.
-
A jutro trailer Guardians of the Galaxy Vol. 2
-
Jako osobny odcinek Arrowa byłby zarąbisty ale jako część Inwazji to trochę lipa. Na razie to wygląda jakby ktoś siadł i napisał zarąbisty scenariusz na jeden odcinek i nagle brakło mu pomysłów. Oby Legendy sprostały oczekiwaniom bo będzie nieciekawie. I nie tak wyobrażałem sobie cameo
-
No właśnie to nie ma być reboot Mumii z Fraserem i Weisz. To ma być raczej powrót do czasów klasyków gdzie potwory naprawdę przerażały. Mumia to początek bo planowana jest cała seria o znanych potworach czyli Universal Monsters. Pierwotnie serię miał zapoczątkować ostatni Dracula ale, że był słaby i mało dochodowy postawiono na Mumię. Wzorem MCU każda historia z potworem ma być częścią tego samego uniwersum.
-
Trzeba mieć niezłą fantazję i wyobraźnię by wpaść na taki pomysł Szacun.
-
Najlepiej mi się biegało kotem albo gryfem. Wilk też ok. Wszystko zależy jak grasz i jaki masz bulid postaci. Pod eliksiry i czary inny, pod walkę na miecze też choć tolerancja jest duża i każdy rynsztunek da się zastosować. Już nie mogę doczekać się świąt. Pierwszy raz ogram dodatki i znów wsiąknę w tą epickość na dobre :banderiobemi: Nawet długie loadingi i Płotka z autyzmem nie zepsują mi tego.
-
Finał świąteczny taki se. Konkluzja jest oczywista. Gotham miało wyglądać zupełnie inaczej na początku. Teraz wychodzi na to, że Bruce jest za młody na to co się dzieje w mieście. Powinna zostać wprowadzona wersja jak wraca z tułaczki i przymierza się do lateksu. A co ma przynieść druga połowa sezonu? Podobno ma wrócić Jerome. Nie wiem jak ale w tym serialu to nie problem. Pewno wróci też Fish ze Strange'em. Mocniejsze zawiązanie wokół Trybunału i zemsta na burmistrzu. Chodzą też słuchy jakoby Barbara miała być stylizowana na Harley Quinn. Tak, bardziej niż teraz.
-
Też przy tym miałem bug ale inny. Po zebraniu listu i miecza nie dało się zebrać kryształu do teleportu co wiązało się z brakiem kompletu wiedźmińskiego rynsztunku. Nawet zebranie reszty części w Kaer Morhen miałem w zadaniu, że nie są zebrane. Aż pewnego dnia ni stąd ni zowąd kryształ się pojawił. Fuck logic.
-
Wonder Woman też da się czytać. Wydarzenia w dwóch liniach czasowych. Flash zaczyna grubo bo od Godspeed i speedsterów na każdym rogu ulicy. Chociaż kreska kompletnie mi nie leży. JL mały mayhem, a Titans ścierają się z dawnym wrogiem, którego new 52 wymazało - Nie mogę się tylko pogodzić z przeniesieniem Raven i Beast Boy'a do młodych.
-
gwałty, kradzieże, handel ludzkimi narządami czyli co się dzieje w naszym sąsiedztwie
Farmer odpowiedział(a) na michal temat w Koguty Domowe
Każde miasto ma takie "city block" jak w Dreddzie albo bloki z Raida gdzie prawo nie sięga, a 'sprawiedliwość' to zwykłe graffiti na ścianie gdzie leją żule. W moim okolicznym mieście też jest taki blok. Ciągłe burdy, syf, narkotyki... nawet podpalenia. Strażacy z państwówki jak mają wezwanie pod ten adres robią losy o to, który zastęp ma jechać bo o kosę nie trudno. Red proponuję na następnym zebraniu społeczności rzucić wniosek o zatrudnienie jakiegoś sędziego na pełen etat. -
A to sorry Już myślałem, że chce się napierdalać.
-
Adi Shankar mocno się przejechał z kasą za ten świetny film. I dla tego boi się teraz zrobić dwójkę. Obejrzyj jego Judge Dredd Superfiend Director's Cut na youtube jak mało ci jeszcze wyroków w stylu "The sentence is death".
-
Nigdy nie napisałem, że kawałki z Kai'a są lepsze od tych z Z-ki. Są dobre po prostu.