-
Postów
7 277 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Same here. Mocno czasami dropie na survivalu. Nic coby łatka nie załatwiła. Square, wieczór mam wolny, dziewczyny spławiłem więc można grać.
-
Czyli moje obawy się potwierdziły i Felicity Jones zagrała tak jak w Inferno: "moja twarz wyraża 1000 emocji, czyli zero"? Czy po prostu słabo napisana postać na papierze? Ja do kina najwcześniej w styczniu
-
Już zapomniałem jak cudownie strzela się M4 I klasyczna muzyka podczas meczy czy Nate's Theme w menu. Sam tryb survival ledwo liznąłem ale miałem okazję dojechać Baldridge'a jako bossa. Fajnie się z nim walczy. fale ciekawie zrobione, urozmaicone choć potrafią napsuć krwi gdy dwóch twoich kompanów leży powalonych, a ciebie goni 3 huntrów (nie licząc innych przeciwników). Nie wiem jak mocno można rozbudować ekwipunek ale najlepiej chyba sprawdzą się apteczki bo po prostu nie ma jak dźwigać sojuszników.
-
Filler z Garlick'em Jr. i cytatą Maron był przedni.
-
Kurde, nawet dobry był ten filler. Oprócz wiadomych nawiązań do anime lat 90 o sporcie jak piłkarski Tsubasa czy innych animacji o baseballu była też beka z kultowej już na piachu.
-
Paprika (2006) - Icepcja po japońsku choć w tym przypadku trzeba zaznaczyć, że to obraz Nolana czerpie co nie co z animacji choć i tak oba opierają się na książce popularnego japońskiego pisarza sci-fi. Obraz jest ostatnim filmem (nie licząc serialu) zmarłego reżysera Satoshi'ego Kon'a. Satoshi ma na koncie jeszcze kilka ciekawych propozycji do których się przymierzam ale o tym przy innej okazji. Animacja skupia się na losach lekarzy, którzy opracowują rewolucyjną technologię mogącą w znacznym stopniu poprawić leczenie chorób umysłowych dzięki wpływaniu na sny pacjentów przez tzw. "detektywów snów". Jednak w niepowołanych rękach urządzenie może nawet zabić. Główną bohaterką jest dr Atsuka Chibo jak i jej senne alter ego Paprika. Wraz z kolegami i pewnym detektywem musi ustalić kto i w jakim celu ukradł kilka prototypów urządzenia... Obraz Satoshi'ego to ciekawa animacja, która przyciąga intrygującą fabułą i wykreowanym światem snów, gdzie wszystko jest możliwe. Warstwa A/V prezentuje się nad wyraz dobrze. I nawet pomimo sennego chaosu jest czytelna. Muzyka w wykonaniu Susumu Hirasawy ładnie wypełnia chaos snów dzięki elektronicznym kawałkom. Najlepiej wypada historia detektywa jak i jego radzenie się z przeszłością. Połączenie jego śledztwa z wątkiem filmów to elegancka podróż pełna nietuzinkowych rozwiązań. Tak na prawdę film ustawia wszystkie postacie w jednym szeregu gdzie każdy zmaga się ze swoimi demonami. Kocówka pozostawia pytanie: co jest snem, a co jawą? Gdzie leży granica? Przede mną jeszcze m.in. Millennium Actress jak i Tokyo Godfathers. Ocena:4/6
-
Szczurek, jak nie ma ja są tylko, że w formie alternatywy dla kamieni i w formie pakietów. I to dla nich były zawsze obniżki. Fakt, nikt ci nie każe kupować tych monet, a to co za nie dostaniesz zawsze możesz dozbierać dzięki kamieniom ale tak czy siak przydałyby się obniżki dla dlc premium vanity chest i dlc gameplay chest bo kwota 3000 za jedną broń z dlc gameplay i 3000 za jeden strój z premium to trochę za dużo. 2000 za vanity chest to też za drogo zważywszy ile rzeczy tam jest do zdobycia. @gtfan, classic mode pewnie pojawi się później jak już go dopracują. Idzie im to ciężko bo zapewne nie ogarniają kodu. Wcześniej przesunęli przecież drugą betę o tydzień tylko po to by wrzucić diamenty na mapki, które skracały czas odnowy granatów.
-
Lubię Wilsona poza tym z lateksem i DC miał już do czynienia przy okazji Watchmen. Plus jest dobrym aktorem. Z innych newsów to za reżyserię Gotham City Sirens, czyli trio Catwoman-Poison Ivy-Harley Quinn, odpowie David Ayer. Ma to być niejako spin off Suicide Squad . Fabularnie może być ciekawie bo to okres kiedy Batmanem nie był Bruce Wayne. Chodzą ploty, że oprócz SS2 są pomysły na spin off Deadshota.
-
Slingshot wylądowało już w cyfrowej wersji. 6 kilkuminutowych odcinków skupiają się na przygodach Yo-Yo od momentu gdy Phill ustępuje ze stanowiska dyrektora S.H.I.E.L.D., a jego miejsce zajmuje Mase. Fajne uzupełnienie serialu i zważywszy na pierwszy odcinek lepiej oglądać dopiero po obejrzeniu ostatniego odcinka Agentów przed przerwą świąteczną. Tu pierwszy epizod: A tu macie resztę: http://screenrant.com/agents-shield-slingshot-series-videos/
-
Dodatek wreszcie zapowiada się konkretnie i prawie nie żałuję, że nie będzie trybu klasycznego w finalnej formie. Ale będzie co robić: horda zapowiada się nawet ciekawie. Późniejsze fale sugerują ciekawe skutki wykańczania przeciwników, z których załączają się mysticale. W forumkowym gronie będzie się dobrze grało. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o misje co-op jak to miało miejsce w poprzednich odsłonach. Dwie mapki, trofea, bronie, skórki, tryb King of the Hill... i co najważniejsze tańsze skrzynki tylko czy te na fiolety czy na bundle? Bo jeśli te drugie to idź pan w chooj.
-
Aquaman doczekał się braciszka. Orma czyli Ocean Mastera zagra Patrick Wilson Coraz lepiej wygląda obsada tego filmu.
-
I od tego powinien być Flashpoint. Można by wtedy przemyśleć sprawę, zastanowić się co poprawić i na nowo rozpisać postać. No ale można zawsze wziąć alternatywną postać z Ziemi-3478 Jednak liczę, że Cold powróci w końcu w materialnej postaci i nakłoni Rory'ego na powrót do kryminalnego fachu, i wreszcie ukształtują The Rogues we Flashu tak jak komiksy przykazały. Heat Wave marnuje swój talent udając dobrego.
-
Fajny finał na święta choć nie obyło się bez zgrzytów. Cała reszta zarąbista. Reverse nie do zatrzymania. Pięknie porozstawiał wszystkich po kątach. Ten motyw muzyczny na początku. Jakbym oglądał Nietykalnych.
-
Zauważyłem właśnie tego Origami Killera. Nawet ganiałem za nim dopóki nie wyskoczył komunikat o jakieś rejestracji na stronce czy coś. Wiem, że było coś podobnego gdzieś, kiedyś ale nie chciałem się w to bawić dla jednej króciutkiej misji ale jak zachwalasz to może się skuszę.
-
Odcinek naprawdę zacny tylko końcówka wszystko potencjalnie, zaznaczam: POTENCJALNIE, spieprzyła. Jeśli rzeczywiście wróci to dramat jak chooy. Chociaż podejrzewałem, że prędzej czy później to się wydarzy. Cholernie ciekaw jestem co przyniosą styczniowe odcinki. Sezon jak na razie zarąbisty.
-
A to przepraszam. Niemniej zadanie gierki wciąż te same. No i raptem kilka miesięcy po starcie konsoli.
-
Wiedźmina znaczy? A to nie... Już lepiej zostawić temat w spokoju. Jak robić film to porządnie.
-
Infamous Second Son/Infamous First Light - Wreszcie trafiła się okazja by ograć jeden z tytułów startowych na premierę PS4. I to w bonusie z samodzielnym dodatkiem. Sony doskonale wiedziało co robi wrzucając ową gierkę na start konsoli. Graficznie to wciąż killer zjadający niejeden tytuł z tego roku. Majestatyczny pokaz światła skutecznie odwraca uwagę od słabych elementów gry. A tych jest dość sporo. Po pierwsze: fabuła. Robię się chyba stary i zgorzkniały bo perypetie luzackiego Delsina z indiańskiego plemienia średnio mnie ruszyły. Historia nie pomaga. Jego motywy jakoś nie przekonują i to niezależnie od drogi jaką obierzemy. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o rozwinięcie motywu wyborów moralnych. W tym świecie, podobnie jak w poprzednich częściach, wszystko jest czarno-białe. Albo jesteś dobry, albo zły. A przecież życie tak na prawdę składa się z wielu odcieni szarości. Właściwie poza sceną wizualną seria nie poczyniła jakiś wybitnych postępów. Wciąż panuje ten sam model gry, a nawet powiedziałbym, że gra zubożała pod względem rzeczy jakie można robić w mieście. Ot, zbieramy ładunki do rozwijania mocy, przejmujemy dzielnice by uzyskać dostęp do nowych misji, dźwigamy bądź dobijamy rannych cywili by rozwijać karmę, znajdujemy ukryte kamery i audio nagrania. Nie jest tego dużo. Z ciekawszych nowości mamy możliwość kreślenia graffiti na ścianach przy użyciu żyroskopu. I trzeba przyznać, że "dzieła" jakie tworzymy są ciekawą alternatywą dla misji głównych. Brakuje tu jednak czegoś co zachęcałoby do zwiedzania miasta. Miasta, które jest słabo zaprojektowane. Nie chodzi mi o ilość npc-tów na ulicach czy detalach otoczenia ale raczej o brak jakiejś ciekawej różnorodności. Miasto z każdej strony wygląda podobnie i utrzymane jest raczej w ciemnych tonacjach. No Seattlle jakoś nie porywa. Ja nie miałem ochoty na zwiedzanie. Dochodzimy do tzw. rozwoju serii bo do dyspozycji mamy tym razem kilka mocy. Począwszy od dymu przez neon aż po "samisięprzekonajcie". I będąc szczerym tylko zabawa neonem sprawia sporo frajdy. Pokaz fajerwerków to istny orgazm dla oczu. Nowe moce miały przykuć uwagę wizualizacją i właściwie na tym kończy się ich rola bo walczy się nimi średnio. A lista zagrań jest dosyć spora. Jednak jeśli chodzi o umiejętności specjalne to brakuje mi epickości na miarę tornada jonowego z dwójki. Podobne zachowanie do tornada przejawia neonowa moc Fetch z dodatku. Jedyne co w ogóle się nie zmieniło względem poprzednika to dubbing. No jest słaby. I to bardzo. Pomijając, że kwestie często nie trafiają z ruchem ust postaci to są one płytkie i pozbawione emocji. No właśnie, dodatek. Losy Abigail mają ciekawsze tło aniżeli wojaże Delsina. Dołująca przeszłość, nałóg i jego konsekwencje... to sprawia, że Fetch jest postacią wiarygodną i chyba łatwiej utożsamiać się z nią. A na pewno łatwiej jest ją polubić. Misje główne też wydają się być pełniejsze jednak nie porwały mnie aż tak mocno jakbym tego chciał. Zapewne spowodowane jest to zmęczeniem gierką bo ogrywałem dodatek zaraz po splatynowaniu podstawki. Albo po prostu jestem stary i zgorzkniały Jest kilka poprawek w gameplay'u względem podstawki. Poprawiono poruszanie się po mieście. A to dzięki zastosowaniu prostego triku w postaci bąbli przyśpieszających postać do zadowalającej prędkości. O ile free roam to okrojona podstawka to jednymi z ciekawszych elementów są areny gdzie możemy sprawdzić się w dwóch trybach: przetrwaniu i ratunku. Pierwszy to klasyk. Im dłużej przetrwamy fale coraz silniejszych wrogów tym więcej punktów. A te możemy podbijać mnożnikiem za zróżnicowane ataki, combosy, itd. Ratunek to połączenia przetrwania (z nieco łatwiejszymi przeciwnikami) i ratowania cywili z rąk oprawców. Drzewko rozwoju mocy jest bogate i z czasem, wraz z rozwojem, robi się istny chaos na ekranie. Chaos i wizualna orgia. I tym właśnie jest nowy Infamous. Gierka, która miała pokazać przede wszystkim moc wprowadzanej konsoli. Szkoda tylko, że kosztem fabuły, charyzmatycznego protagonisty i różnorodnością miasta. Ocena:4/6
-
Nie przesadzasz trochę? Nikt tu nie próbuje przenosić Wiedźmina na ekran, a przecież już ktoś próbował z wiadomo jakim skutkiem. To są luźne interpretacje, jak sama nazwa wskazuje, polskich legend. To są shorty na miarę filmowych reklam BMW czy innych podobnych tworów. Nie mniej są one zrobione z pomysłem. Twardowsky został przyjęty ciepło i cieszy mnie, że ktoś podjął się wejść na ten dość grząski grunt. Legendy są przecież częścią naszych najcenniejszych dóbr kulturowych i warto je w sposób ciekawy przedstawiać dzisiejszej młodzieży. A kto wie. Może zainspirują kogoś do zabrania się w sposób należyty za ekranizację Wieśka.
-
Doktor Strange (2016)- Kolejny bardzo dobry film od Marvela i kolejny origin choć w przeciwieństwie do Ant-Mana zauważalny jest pewien pośpiech jeśli chodzi wykreowanie postaci. Cóż Infinity War nie będzie czekać na nikogo. Już od pierwszego trailera miałem obawy czy Sorcerer Supreme to nie będzie tak na prawdę druga Incepcja. Na szczęście miło się zaskoczyłem. Magia jak i prawa nią rządzące są przedstawione dobrze, spójnie i czytelnie. Cieszy dbałość o szczegóły jak runy magiczne czy artefakty. Humor na poziomie, trochę sucharów również się znajdzie ale czy nie są one przecież wpisane w adaptacje komiksów o bohaterach? Benedict to dobry materiał na Strange'a. Jako lekarz przejawiał nawet lekki narcyzm ale i geniusz nikogo innego jak Holmesa. Reszta postaci również dobra. Kontrowersje z obsadzeniem Tildy w roli The Ancient One mogłyby mieć oparcie gdyby nie świetny warsztat aktorski Swinton. Zawsze przejawiała nietuzinkowość w swoich rolach i dlatego sprawdziła się. Nie próbowała odzwierciedlić komiksową wersję lecz dała coś od siebie: wiarygodność. Zarpadon... Kaecilius znaczy się, również wypadł przekonująco. Tylko motywacji Mordo jakoś nie mogłem kupić. Jednak coś jeszcze mi nie pasowało. Jak wyżej wspominałem da się odczuć wymuszone przyśpieszanie wątków. Strange raz, dwa opanowuje magię, mierzy się z zagrożeniem, przejmuje należne mu miejsce oraz buduje się zarys przyszłych przeciwników czarownika. No i nawiązania do MCU. Wkrótce wielka bitwa z Thanosem, a wciąż pozostają do przedstawienia. By zawiązać film z uniwersum potrzebny był właśnie wspólny mianownik. Samo widmo kryzysu by nie wystarczyło. To wszystko złożyło się na przyśpieszenie wydarzeń by Strange był gotowy do walki. Jednak te nawiązania są podane dobrze i nie burzą spójności historii. Film jest lekki i przyjemny ale też taki był cel w sumie. Miło się go oglądało i nie czuć znużenia podczas seansu. Po prostu dobre, marvelowskie kino. Ocena: 5/6
-
Odcinek słaby jako "midseason finale". To już nie to co w pierwszym sezonie. Niby coś się wyjaśniło, coś nowego się zbliża ale nie czuć tutaj dreszczyku. I jeszcze wrzucają jak w poprzednim sezonie Arrowa, a wszyscy wiemy jak to się skończyło. I zmarnowany potencjał To ja tu myślałem, że będzie na cały odcinek, a tu dupa blada. Niefajnie. No i mamy świąteczną przerwę. Podsumujmy co zaserwowała nam pierwsza połowa sezonu: Niestety jest to jak na razie najgorszy sezon, a ilość nietrafionych pomysłów pogłębia dramat. Rozmyślając nad tymi 9 odcinkami dochodzę do pewnego wniosku. Twórcy sami się załatwili pierwszym sezonem. Ów sezon był tak zarąbisty, że poprzeczka zawisła za wysoko nawet dla nich. Drugi sezon trzymał poziom ale widać było, że to już nie to. Beka z okruchami czasu, poznanie tożsamości Zooma i finałowy wyścig psuły potencjalnie wyśmienity sezon. Chcąc trzymać hype twórcy zapowiedzieli Flashpoint co jak dla mnie okazało się strzałą w kolanie. Nie rzuca się na słońce z motyką. Multiwersum jakoś okiełznali trzymając się głównie dwóch Ziem ale Flashpoint to już wyższa liga. Od początku widać, że nie mieli składnego pomysłu na ten event. Event, który przecież wpłynął na całe komiksowe uniwersum DC. Od czasów wielkiego sprzątania, czyli Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach nie było drugiego takiego wydarzenia. Nie dość, że wpływ Flashpointu na sam serial raczej znikomy to jeszcze bezczelnie insynuują, że ma wpływ na Arrowa. Przecież Diggle to postać, której mogłoby w ogóle nie być. A jego życie rodzinne to już dopiero nikogo. Już samo to, że co chwilę muszą nazywać cały ten bajzel Flashpointem uwydatnia jak nietrafionym był pomysłem. A przecież materiał źródłowy dostarczał masę świetnych motywów. Gdyby zostawili to na crossover mielibyśmy do czynienia z czymś wybitnym. Prosty przepis: Barry budzi się bez mocy, mama Allena żyje ale na świecie trwa konflikt Amazonek i Atlantów. Przeskok do Arrow. Zamiast Olliego z łukiem biega jego ojciec, pomaga Barry'emu odzyskać moce, Legendy w różnych wariacjach, Citizen Cold jako burmistrz Central City, Sara jako generał Ligi Cieni, Firestorm radzieckim bohaterem-towarzyszem, itd. Supergirl istnieje na tej Ziemi jako projekt Cadmus - tajna broń i odpowiedź USA na komunistycznego Firestorma. Komiksy dostarczają idealny materiał. No możliwości masa. Flashpoint powinien być użyty w ostateczności. Gdyby całe uniwersum CW zaczęłoby się sypać można by w ten sposób wymienić postacie, zmienić koncepcję i poprawić seriale. Teraz twórcy tłumaczą się, że event nie musi ograniczać się do kilku odcinków więc teraz będą wywlekać co chwilę "Barry, zjebałeś ale nie przejmuj się". Lawina idzie dalej. Rival tak chamsko napisany, że cieszę się, że kojfnął. Cisko co chwilę mina zbitego psa. Co Wells odstawia już przemilczę. Co on w ogóle tam robi? Kid Flash zbyt szybko wprowadzony. Irytuje jak jego komiksowy odpowiednik. Drako nawet nie próbuje wyjść ze swojej roli z Harry'ego Pottera. Iris to dramat od początku serialu więc nawet nie będę się rozpisywał. Dużo jadu ale takie są fakty. Pozytywnymi aspektami są na pewno Killer Frost i Jay Garrick.
-
Mocno podobny ale nawet Yul Brynner był od taty Thanosa. I to z tak mocną pikselozą. Taki mocarz.
-
Kyo, Ciekawostka. Jakiś typ rozłożył kod jednej z oficjalnych stronek serialu i doszukał się smaczku mogącego podawać rok wydarzeń z finału:
-
Cóż to był za finał Krąg się zamknął, a historia zrobiła zwrot o 180 stopni. Witamy w centrum labiryntu.
-
Powroty dr Slumpa zawsze będę szanował. Trochę mi żal Vegety. Porywać się na Aralke...