-
Postów
7 277 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Farmer
-
Trailer Logana został już sklasyfikowany co znaczy, że wkrótce możemy spodziewać się go w sieci. Ma mieć 1 minute i 46 sekund oraz prawdopodobnie zobaczymy, wzorem Deadpoola, dwie wersje: green i red band trailer. Wielu obstawia 23.10 co jest wielce prawdopodobną datą. Ściślej mówiąc X-23. Przypadek? Nie sądzę.
-
O kurde, sorry XM. miał być plus ale palec się omsknął. Dam + gdzieś indziej.
-
Cio to? RDR2 na jesień 2017? Trailer w czwartek?
-
Creed/Creed: Narodziny Legendy (2015) - Najnowszy "Rocky" to nie pojedynek mistrza z nowicjuszem, a raczej próba wyjścia z cienia i pogodzenie się z przeszłością. I to właściwie spektakl dwóch aktorów. Zarówno Stalone jak i Jordan wypadają bardzo dobrze. Pierwszy film z Rockym to był naturalizm w grze Sly'a. Wtedy dopiero budował swoją legendę zarówno bokserską (postaci) jak i aktorską. Dziś wraca do tej naturalności. Nie usiłuje być na nowo Rockym Balboa tak jak to miało miejsce przy V, on po prostu nim się staje. Stary, zmęczony ale pogodzony z życiem. Jordan wypada przekonująco jako Adonis - syn mistrza, legendy. Momentami widać ten rage Apollo z I i II w jego oczach. Ma boks we krwi ale chce zbudować swoje własne dziedzictwo. Relacje obu są niejako fundamentem filmu. Po czasie obaj stają się dla siebie podporą. A sam obraz zarówno pod względem oprawy A/V jak i fabuły jest jakby odzwierciedleniem pierwszego Rocky'ego. Tyle, że tym razem to nie wyjście z biedy i stanie się legendą ale porzucenie dobrobytu i zmierzeniem się z własnym cieniem. Twórcy nie wciskają na siłę znanych motywów. Owszem są słynne schody, ganianie za kurczakiem ale są one podane z dystansem. I mają raczej oddźwięk melancholijny aniżeli odtwórczy. Filadelfia jakby nic się nie zmieniła. Wciąż ponura, jesienna i mokra ale klimatyczna, znajoma. Muzyka łączy stare z nowym. Nie ma "Eye of the Tiger" ale jest classic theme zmiksowany pod nową legendę, "Going the Distance" z mocniejszym bitem. Reszta soundtracku przypomina klimatem oryginalny ost z Rocky'ego. Gdzieś tam w tle znajome instrumenty, lekki chór, fortepiany, instrumenty dente. Ale to nowy bohater więc jest też kilka hiphopowych kawałków które nie burzą spójności. Słucha się całości bardzo dobrze. Sceny na ringu dopełniają obraz. Walki są efektowne i szybkie. Bez zbędnych moralnych zapychaczy. Koło się zamyka. Legenda staje się trenerem i godzi się z przeszłością. A rookie wychodzi z cienia ojca i sam tworzy swoją historię. Dobry film. Ocena: 5/6
-
Z ostatnich? Tylko "Park and Recreation". Pierwszy sezon rozkręca się powoli ale kolejne to piękno w czystej postaci. Pokochasz wszystkie postacie. Oprócz Marka. On był (pipi)owy w pierwszym sezonie.
-
No wszystko fajnie tylko Clark wciąż wygląda jak pół eSa. No i z czarnego Olsena zrobili... Jim Harper to przynajmniej gliniarzem był i coś tam umiał, a co umie reporter/fotograf? W tym wypadku Winn pewnie będzie członkiem Newsboy Legion.
-
Dopiero dwa odcinki za mną. Ciężko cokolwiek wnioskować nt postaci Harrisa. No dobrze. Harris jest 'odwiedzającym' ale przecież tak mógł zostać zaprojektowany. Żeby myślał, że jest człowiekiem. Chyba nie muszę przypominać Blade Runnera? Pokażą więcej odcinków to więcej będzie wiadomo. Na razie to wszystko czyste, hipotetyczne rozważania.
-
Nie mówię, że tak nie może być. Tylko biorąc pod uwagę, że serial kroczy podobną ścieżką co film, a postać Eda Harrisa reprezentuje Yula Brynnera z 1973 to raczej jest robotem. Jeżeli zaś jest tylko gościem płacącym za zabawę to dlaczego szuka wyjścia skoro nie chce opuszczać parku?
-
Ale widać, że nasze raporty z bety nie poszły w las. Ikony poległych towarzyszy dla medyków są już znacznie lepiej widoczne. Chociaż sterowce wydają się być ździebko przegięte.
-
Mieliście tak?
-
Groteska jest silna w tym serialu. Może nawet za mocno. Ivy niezła dupa ale w ten sposób wszyscy przeciwnicy Batmana powstaną zanim w ogóle Bruce będzie myślał coś o nietoperzach. I w tym sezonie są mocne najazdy na tyłek Catwoman. Ale jeszcze nie czas na fapowanie. Za rok ( ͡° ͜ʖ ͡°)
-
Harris może robić co chce. Nawet jest urywek sceny gdzie jeden z monitorujących oznajmia, że gość w czarnym robi masakrę w wiosce na co odpowiadają mu, że "That Gentelman gets whatever he wants". Zapewne jest pierwszym tworem Hopkinsa i stąd te przywileje. Tak w ogóle to oba epizody są na bardzo dobrym i wysokim poziomie co mnie cieszy. Serial jak na razie jest doskonałym rozwinięciem filmu i tak chyba należy odbierać obraz. Nie tylko dialogi robią gałę ale i subiektywny, "dziki" świat. Mało osób zdaje sobie sprawę jak ważna jest scenografia przy konkretnych dialogach. Weźmy np. scenę gdzie Robert z Bernardem rozmawiają o błędzie w aktualizacji. Podobna scena jest w drugim odcinku. Dwóch twórców rozmawia o życiu, dziele stworzenia i jestestwie podczas gdy w tle ów twory właśnie powstają i to na wzór szkicu Człowieka Witruwiańskiego. Cholernie wymowne sceny. Gdyby przypatrzeć się życiu zakulisowego parku można dojść do dwóch konkluzji: odniesień religijnych bądź mitologicznych. Hopkins jako Bóg Stwórca Wszystkiego otoczony archaniołami sprawującymi piecze nad "światem"? Scena z chłopcem na pustyni może to sugerować (władza nad wężem może mieć odzwierciedlenie w Księdze Rodzaju). Czy więc postać Eda Harrisa to upadły Anioł? Szukający odpowiedzi niczym Lucyfer w końcu przeciwstawi się Stwórcy? Jeśli chodzi o przytoczenie mitoligii to najbardziej pasuje tutaj starożytna Grecja. Cały majdan i zaplecze techniczne to jakby Olimp gdzie bogowie kierują ludzkim życiem. Hopkins jako Zeus, młody Quarterman jako Ares, Knudsen jako Atena i tylko Wrighta nie mam gdzie wpasować: Hades czy może raczej Hefajstos? I tak jak to bywa z bogami ich knowania i intrygi odbijają się na tych na dole tj. Westworld. Fajnie też wygląda motyw z powolnym wyniszczaniem robotów. Ich umysły są jak dyski twarde. Możesz formatować partycje by oczyścić teren i zrobić miejsce ale przy użyciu odpowiednich narzędzi można odzyskać stracone dane. I to dzieje się z nimi. powoli wracają, z jakiegoś niewyjaśnionego jak na razie powodu, wszystkie usunięte scenariusze, a brutalność niektórych z nich spowoduje końcowy rage i bunt. Czekam na kolejne odcinki. Serial sztosik.
-
A gdzieś mi umknęło, że ubił kaioshinów. Ciekawe kto jest odbiciem Beerusa.
-
A kto niby ich zabił? Bo przecież nie ten pucuś Zamasu x2
-
Kobieta Aquamana No kochałbym mocno
-
To może być życiówka Nicka i przy okazji obali mit co do jego aktorstwa: im dłuższe włosy ma w filmie tym gorzej gra. jak znajdę lepszą jakość to wrzucę edit: ok jakość dla ludzi już jest
-
Z tego co widziałem ma być fuzja
-
Samo w(pipi)ienie zarówno Goku i Trunksa wypas ale sam odcinek pełen głupot po których dr Brown przewróciłby się w grobie jakby nie żył. Ja raczej obstawiam ten moment https://youtu.be/PgIzLCMgQdg?t=111 jebaniutki Co do Trunksa to trochę beka z Goku i Vegety. Vegeta ma trochę najgorzej. Dumny książę, a dni jego świetności już nie wrócą. pamiętamy [*] Nie wiem czy dobrze pamiętam ale podczas walki z Kid Buu obaj mieli problem z tradycyjną fuzją więc zdecydowali się na kolczyki pomimo ostrzeżeń. Chociaż teraz to nie problem skoro mają Smocze Kule. Fuzja Kaioken to ostateczność i chyba Goku jeszcze nie doszedł do pełni sił by go użyć.
-
To co wyżej plus Arrow wreszcie zaczyna korzystać ze swojego kołczanu jak komiksy przykazały. Wierzę, że ma tam jeszcze gdzieś to cudo EDIT: Guggenheim w ostatnim wywiadzie przyznał, że chciałby aby jakiś odcinek Arrowa wyreżyserował del Toro. Nawet dał mu osobiste zaproszenie “I’d be lying if I said I never broached the topic with him. He’s so busy and he is filming right now actually up in Toronto…He’s got a standing invitation.” Jeśli Guillermo miałby wyreżyserować odcinek Arrowa to obowiązkowo z Constantinem i Zatanną.
-
Alternatywna linia czasowa miała ogromny potencjał ale oczywiście zmarnowali to. Do tego nie sądzę żeby ten incydent miał większy wpływ na uniwersum CW pomimo zapewnień twórców. A przynajmniej nic na to nie wskazuje. I dziwię się, że to piszę zwłaszcza po ostatnim sezonie ale jak na razie Arrow > Flash Ale to pierwsze odcinki. Pogadamy przy grudniowej przerwie.
-
No widziałem ten bonusowy chapter. Idź pan w chuj z takim wytłumaczeniem.
-
Yosh! Nadrobienie serii Super na roz to był dobry pomysł. Nie wiem czy dałbym rade ciągnąć to tydzień w tydzień. Pierwsze odcinki były tak słabe, że odpadłem po 10 epkach. Potem było już lepiej co nie znaczy dobrze. Głupot, błędów i poronionych pomysłów było multum. Zwłaszcza pod koniec z Blackiem. Jakim cudem Mai z przyszłości jest w wieku Trunksa skoro wydarzenia z przeszłości nie mają wpływu na przyszłość. Dwa razy to przedstawiali: w Cell Saga jak i teraz. Do tego Black. Jak Zamasu może być w dwóch miejscach naraz plus w ciele Goku, który nie żyje w tej linii czasowej od walki z androidami? Może Beerus wcale nie zniszczył Zamasu? Może odcinek 61 to wyjaśni. Podobnie rzecz ma się z Golden Frieza. Serio? Bo potrenował 4 miechy z jakimś leszczem? W ogóle motyw z kolorowymi włosami przemilczę bo nie ma sensu tego wałkować. Turniej był ciekawym pomysłem i gdy już zaczynałem się przyzwyczajać do łysego królika Beerusa i metroseksualnego Whisa wrzucają misia haribo (zabrakło napisu, że anime zawiera lokowanie produktu) i dopakowanego Clanka. A no i Wszystkomogącego. Ja pierdzielę. Co to ma być? A kiedyś myślałem, że nic nie pobije mojego zdziwienia jak przy prezentacji Grand Kai'a rodem z Sons of Anarchy. Enyłej, pomysł z turniejem wielo-światowym to niezgorszy pomysł. Ktoś czyta Dragon Ball Multiverse. Oczywiście wątpię, że zobaczymy tyle wersji bohaterów bo to spowoduje kompletny chaos na ekranie. Ale liczę, że ów turniej przywróci chwałę serii jak to miało miejsce dotychczas. Pomimo słabej kreski, zapchajdziur z Pilafem i debilnych zagrań to nawet do obiadu mogło być. Ratował sytuację głównie Beerus. Najlepsza scena A początek walki Trunksa z Vegetą pokazuje, że ktoś tam czytał DBM. Sceny tego typu przypominają mi czasy krwotoków z nosa Roshi'ego i klepanie Bulmy po (nene)ie. Choć takie zagrania są jak najbardziej wskazane to wypadałoby by Bóg Zniszczenia pokazywał od czasu do czasu swoją naturę. Mógł to pokazać przy roz(pipi)ianiu Zamasu. Było tylko "zdegradowanie". A i kwestia powiązań z Kaioshinami. Na początku nie rozumiałem czemu Bóg Zniszczenia choć jest przeciwwagą Bogów Życia, jest jeden i to przekoks, że nawet kaioshiny srają kolczykami ze strachu. Podejrzewam, że jest kaioshin na poziomie Beerusa. Innej opcji nie widzę. W ogóle Beerus i Whis są przykładem największej mocy Goku - zdolność do zmian w ludzkich (i boskich) sercach. Kiedy dalsze odcinki? Znów przymierzam się do maratonu. jak manga stoi daleko względem anime?
-
-
E tam, płaczącego Kevina zawsze dobrze jest obejrzeć Co do potencjału to mam cichą nadzieję, że masz rację ale boję się, że teraz przez resztę sezonu Barry będzie naprawiał teen drama, którego nawarzył. Komiksowy Flashpoint to epokowe wydarzenie pod kilkoma względami ale głównie dla tego, że jest fundamentem pierwszych, tak poważnych zmian w DC Comics od czasów "Kryzysu". Na razie nie widzę tej epickości w tym. Jedynym czynnikiem łączącym oba Flashpointy to zmiany w czasie i ich następstwa oraz konwersacje z Reversem nawiązujące do ostatnich stron komiksowej historii.